Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Miłość ma rudy kolor

Dodane przez _BellatriksLestrange_ dnia 03-10-2014 20:07
#6

Rozdział 5
- Dobry wieczór Evans. - Zbyt dobrze znany Lily głos wyrwał ją z zamyślenia.
- Pięknie wyglądasz kiedy tak wpatrujesz się w niebo i myślisz. - Lily przepełniona sprzecznymi myślami związanymi że szkołą, rodziną i przyjaciółmi wyszła na wierzę astronomiczną, wierząc że tam nie dosięgnął jej problemy, a teraz jeden z nich stał za nią i denerwował ją jeszcze bardziej niż zwykle.
- Spadaj Potter! - odpowiedziała opryskliwie wciąż wpatrując się w horyzont.
- Nawet na mnie nie spojrzalas, a już krzyczysz - zaczepnym tonem próbował chłopak. - Naprawdę wyglądasz pięknie. Można by się w tobie zakochać. - Szeroko uśmiechnął się chłopak ukazując rząd równych białych zębów, których Lily, wciąż odwrócona do niego plecami nie widziała.
- Wydawało mi się, że to uczucie jest ci obce. - Nie chciała myśleć, chciała zapomnieć, móc przestać zadręczać się sytuacją z Severusem, chciała wszystko sobie z nim wyjaśnić. Nie płakała, była spokojna i nikt nie zauważył że tylko wyżej niż zwykle podniosły się jej ramiona przy głębokim wdechu. Milczeli. Lily siedziała na skrzyni że skrzyżowanymi nogami. James stał pięć stóp za nią, wpatrując się w jej rdzaworude opadające na plecy włosy. Podszedł kilka kroków i stanął wprost za dziewczyną. Położył jej dłoń na ramieniu i cicho zapytał.
- Mogę z tobą pomilczeć? - Lily ku jego zdziwieniu przesunęła się na skrzyni robiąc mu miejsce i nic nie mówiąc lekkim ruchem dłoni zaprosila go, żeby usiadł obok niej. Poczuli nawzajem swoje ciepło, kiedy lekko zetknęli się ramionami. Lily po raz kolejny wzięła głębszy wdech, jej klatka piersiowa uniosła się, żeby znów powoli opaść. Wpatrywała się w gwiazdy, myśląc o tym że coraz bardziej i ostatecznie oddala się od Severusa, że chce znów widzieć w nim przyjaciela, choć po tym co zrobił już nie potrafi, a może nie chce. Gubiła się w tym sama, a nikt nie umiał jej pomóc. Myślała że jest dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółka, widziała że nie traktuje jej tak jak dawniej tylko z większym dystansem. Na osobności był inny, ale przy paczce swoich nowych przyjaciół zmieniał się nie do poznania. Widział w niej tylko brudną szlamę. Nie chciała z nim rozmawiać mimo usilnych błagam i przeprosin z jego strony. Miała go dość, miała dość życia.
Oparła głowę o ramię Jamesa i zamknęła oczy. Nie poczuła chłodu jaki przyszedł tej nocy. Zanużyła się w krainie głębokiego snu, zaznając upragnionego odpoczynku.

***

- Nienawidzę kataru! - Lily kichnęła i pociągnęła nosem.
- Trzeba się było nie migdalić całą noc z Potterkiem! - Wzruszyła ramionami Alice i wybuchnęła śmiechem. - Dobrze, już dobrze, bo zamordujesz mnie wzrokiem. Ciesz się, że nie wylądowałaś w skrzydle szpitalnym z zapaleniem płuc jak twój kochaś. A myślałam że czarodzieje nie zapadają na mugolskie choroby. - Pokiwała z uznaniem Alice, jakby grypa była szczególnym osiągnięciem. Lily wzięła poduszkę i rzuciła nią w przyjaciółkę, po czym również zaczęła się śmiać.
- Żaden kochaś! Sama nie wiem jak doszło do tego, że zasnęłam na tej wieży.
- W objęciach Pottera! - dogryzała przyjaciółce Alice.
- Daj mi już spokój. To nic nie zmienia. Wciąż go nie znoszę.
- Jak sobie chcesz. - Alice opadła na łóżko i zapatrzyła się w w sufit. - Jak w ogóle udało ci się uniknąć choroby? Musisz mieć nieziemską odporność!
- T-tak, najwidoczniej mam. - Lily westchnęła i spuściła zakłopotany wzrok w dół. Miała nadzieję, że przyjaciółka nie zauważyła lekkiego rumieńca, który pojawił się na jej policzkach. Usiadła na swoim łóżku krzyżując nogi i spod włosów opadających jej na twarz wpatrywała się w swoje paznokcie.
Obudziła się na wieży w przy Jamesie Potterze. Obejmował ją ręką, a ich głowy opierały się o siebie. Bolały ją wszystkie mięśnie i kości. Nie bez trudu podniosła się i stanęła przed chłopakiem. Dopiero wtedy zauważyła, że był w lekkiej podkoszulce z krótkim rękawem i spodenkach do kolan, a sama miała na sobie jego szatę. - Ogrzał mnie, choć sam musiał zamarzać. To wielki czyn jak na Pottera. - Pomyślała. Nie mogła przypomnieć sobie nic z minionej nocy. Pamiętała tylko, że był przy niej kiedy przechodziła załamanie. Nie mogła teraz pozwolić, żeby chorował sam na wierzy w jesienny poranek. Wyczarowała ciepłą narzutę, przykrywa nią chłopaka i na noszach zaniosła go do skrzydła szpitalnego.

***

Poczuła, że jego palce delikatnie objęły jej dłoń, wycofała rękę z uścisku i odsunęła się od łóżka.
- Wstałeś? - wyszeptała i uśmiechnęła się lekko.
-Czekałaś aż się obudzę? - speszony odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym zawadiacko mrugnął okiem.
Nagle czar prysł i Lily szeroko otworzyła uczy, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, gdzie jest i co się dzieje.
'No jasne,' pomyślała 'wrócił stary, dobry Potter. Jak mogłam tak się nabrać?!' Skarciła się w myślach i odezwała się chłodno.
-Możesz sobie pomarzyć. Przyniosłam ci tylko szatę. - Wskazała ręką na materiał leżący na stoliku.
- On dla ciebie z niej wyskakuje, a ty do niego tak nieprzyjemnie? - Do sali wszedł rozbawiony sytuacją Syriusz wraz z resztą Huncwotów. - Pochorował się chłopaczyna z miłości.
Trójka chłopców zaśmiała się pod nosem, tylko James spłonął rumieńcem i spuścił wzrok.
- To ją już może pójdę. - Lily zebrała książki że stolika obok łóżka i wstała. Była bliska wyjścia, kiedy usłyszała wołającego Pottera.
- Hej Evans, dziękuję za ... - Zatrzymała się zwrócona plecami do chłopaków. Nie miała ochoty słuchać dłużej tego pozera. Wybiegła, zostawiając za sobą otwarte dziw sali.
Nie zatrzymała się, aż dotarła do swojego dormitorium. Rzuciła się na łóżko i zaczęła szybko oddychać.
'Nie możesz teraz płakać. Nie warto Lilka!'
Wdech, wydech, wdech, wydech... Podniosła się na łokciach i wpatrzyła w ścianę przed sobą.
Była głodna, a jej kiszki grały głośnego marsza. Nie jadła śniadania, ponieważ spędziła cały poranek u Pottera.
'Jak mogłam stracić tyle czasu na takiego kretyna?' Skarciła się w myślach. 'Nie jest tego wart, choćby nie wiem co zrobił!'
Usiadła i przeczesała palcami włosy. Schyliła się do swojego kufra, złapała ostatnie dwie czekoladowy żaby i wybiegła w pośpiechu, powtarzając materiał na zaklęcia.

Edytowane przez _BellatriksLestrange_ dnia 01-02-2015 20:53