Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Huncwoci vs Snape

Dodane przez Gregman dnia 24-07-2013 00:35
#4

2 marzec 1974
James, Syriusz, Remus i Peter siedzieli na zaklęciach, dyskutując o meczu quidditcha. James i Syriusz mieli w nim wystąpić reprezentując Gryffindor.
- Lumos Maxima! - krzyknęli jednocześnie Potter, Black i Lupin, a ich stół nagle rozbłysł najbardziej ze wszystkich, którzy w klasie ćwiczyli ulepszenie zaklęcia Lumos, gdyż siedzieli we czwórkę.
- To jak, Łapo? - spytał James dźgając kolegę w skroń różdżką - Denerwujesz się?
- Ja? Ja się NIGDY nie denerwuję.
- LU-MOS MA-XI-MA! - krzyczał Peter z każdą sylabą uderzając w stół - MAXIMA!
Huknęło jak z armaty, wszyscy podskoczyli, a nowy w szkole nauczyciel zaklęć - Flitwick, który wzrostem przypominał goblina, spadł ze stosu książek, dzięki któremu uczniowie mogli go dostrzec. Glizdogon powoli przysuwał swoją różdżkę, z zamkniętymi oczami. W końcu, otworzył je i ujrzał połamany patyk, którego jedna połowa zwisała na włóknie ze smoczego serca.
- Panie Pettigrew! - wrzeszczał profesor podchodząc do stołu Hucwotów - Gratulacje, wynalazł pan nowe zaklęcie! A teraz nagroda - MI-NUS DZIE-SIĘĆ PUNKT-ÓW DLA GRY-FFIN-DORU! - krzyczał uderzając swojego ucznia różdżką w głowę z każdą sylabą. Ty, Potter! Pomóż koledze.
- Dobra, Peter. Patrz. Reparo Maxima. - jego różdżka znowu była całością i jej koniec błysnął podkreślając ostry koniec - Unieś różdżkę, zniż ją na wysokość dwóch stóp do ziemi, i z powrotem w górę, tu zacznij mówić formułkę i dźgnij nią powietrze. Patrz! Tak... Tak... Lumos Maxima! - i ławka znowu błysnęła.
- Lumos Maxima! - krzyknął Glizdogon, jednak nie wycelował w ławkę i promień światła poleciał prosto w oczy Profesora.
- Kto to był? - krzyczał cieniutkim głosem Flitwick, szukając po omacku różdżki.
- To Pettigrew, panie Profesorze... - odezwał się cichy głosik na końcu sali. W kącie siedział samotnie Severus Snape.
- Pettigrew! Kolejne minus dziesięć punktów!
- Już nie żyjesz! - szepnął jadowicie James
Niestety, nie miał czasu spełnić swojej groźby, gdyż zabrzmiał dzwonek. Black i Potter wyszli na stadion. Grali ze Ślizgonami. Syriusz i Regulus przerzucili nogi przez miotły mierząc się wzrokiem. McGonagall, oznajmił nowym w drużynie.
- Potter, słuchaj - ich Szukający jest dość szybki i ma dobrą miotłę. Postaraj się. Black, ty graj jak zazwyczaj, bo wątpię żebyś miał okazję do obrony.
Czternastu zawodników w zielonych i czerwonych trykotach wzbiło się w powietrze. Prawdziwa gra zaczęła się, gdy McGonagall zdobył bramkę dla Gryfonów, lecz później Syriusz przestał panować nad miotłą. Lupin rozejrzał się i spojrzał w stronę rodziny Blacków na trybunach. Jedna z kuzynek Syriusza - Bellatriks, mruczała coś pod nosem, niby przypadkiem, mając różdżkę na kolanach, wycelowaną w Syriusza. Lupin, wymknął się z stadionu i pobiegł do dormitorium - z kufra wyjął swoją miotłę i pelerynę-niewidkę Jamesa. Poleciał obok stadionu, prawie nad nim, gdyż jego cel - Bellatriks, siedziała w ostatnim rzędzie i było widać kawałek jej głowy. Przykrył się niewidką, tak aby było widać tylko rękę. Zaczął miotać zaklęciami w Bellatriks, na początku nic nie poczuła, jednak potem odwróciła się i zobaczyła rękę machającą do niej z powietrza, gdy reszta rodziny także się odwróciła ręka znikła. Bellatriks udała ze się czuje i wyszła ze stadionu. Później zaczęła się skradać za stadionem.
- Accio miotła! - krzyknęła, a Lupin który mocno trzymał miotłę, spadł. Wiedział że nie ma sensu się ukrywać bo było pewne że ktoś, kto ukończył Hogwart, wykryje czternastolatka. Zdjął pelerynę i powiedział:
- A o to i ja!
- Giń! EXPULSO! - krzyczała, zasypując Lupina seriami pomarańczowych promieni.
Remus wpadł wtedy na genialny pomysł. Przypomniał sobie, że Ministerstwo Magii do listy zaklęć dodało nowe, o którym pierwsi dowiedzieli się uczniowie i personel Hogwartu - Confringo. Ale wiedział że Bellatriks, je zablokuje, wiec obrał inną drogę. Nauczył się już rzucać niewerbalnie zaklęcia, więc myślał o Confringo, które uwolnił ze swojej różdżki krzycząc "Maxima!".
- Nie wiedziałam, że taki gówniarz może mnie czegoś nauczyć! Maxima! - jej różdżka wybuchła, a Belllatriks, upadła na ziemię patrząc z żalem na kawałki swojej różdżki.
-Expelliarmus! - krzyknął Lupin, a Bellatriks odleciała kilka metrów od swojej różdżki. Obliviate! - mruknął Lupin, nie chciał mieć problemów.
Szybko pobiegł na stadion, żeby zobaczyć że mecz jeszcze trwa. Pod koniec emocjonujący wyścig o znicz wygrał James, zeskakując niczym małpa ze swojej miotły i łapiąc znicz, złapał się również spadającej miotły. Regulus ze wściekłości rzucił miotłę o ziemię, a potem ją kopnął. Po meczu, w dormitorium - Lupin opowiedział kolegom o tym co wydarzyło się za stadionem.
- No i dobrze jej tak - powiedział mściwo Syriusz - Rodzice zabraniali rzucać mi na nia klątw.