Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [Z] Huncwoci vs Snape

Dodane przez Gregman dnia 21-07-2013 16:01
#3

10 październik 1973
- Hej, James! - krzyknął Syriusz budząc wszystkich w dormitorium. Glizdogon zapiszczał jak mysz i schował się pod kołdrą trzęsąc się, a Lunatyk szybko sięgnął po różdżkę z szafki nocnej, i mruknął Lumos, ale gdy zobaczył uśmiechniętą maniakalnie twarz kolegi, z wyraźnymi wyrzutami skierowanymi w stronę Syriusza, bąknął patrząc spode łba na Blacka Nox, a potem skierował różdżkę w stronę żaluzji i powiedział tak samo głośno, jak jego przyjaciel:
- WINGARDIUM LEVIOSA! - widząc że Syriusz nie wrócił do łóżka, a on sam nie przerwał mu snu, zawiódł się i znudzony patrzył jak pod wpływem zaklęcia zasłonka unosi się i wpuszcza światło dzienne do sypialni. James sięgał już po okulary, jednak w połowie drogi ręki do nich, postanowił sięgnąć z trudem po różdżkę by przywołać okulary.
- James, nie musiałeś - powiedział Syriusz przewracając oczami - Ale słuchaj, dzisiaj mój idealny braciszek, Regulus dostał się do drużyny Quidditcha Ślizgonów.
- A co mnie to obchodzi? - odpowiedział James siadając na łóżku i zakładając okulary.
- A to, że obaj pójdziemy na zebranie drużyny Gryfonów. Masz świetny refleks, mógłbyś być szukającym.
- A ty? Też masz refleks.
- No to będę obrońcą, co za problem...
- No dobra...
- Ej chłopaki - odezwał się nagle Glizdogon zza kołdry - A na mecze Slytherinu przyjeżdżają twoi krewni?
- Tak, Pete. Będą moi rodzice, moja kuzynka Andromeda, Bellatriks...
- Tyle chciałem wiedzieć, Łapa. - powiedział Peter przewracając się w łóżku.
- O co mu chodziło? - spytał Syriusz Jamesa, gdy wychodzili już ubrani.
- Ha... Glizdogon ślini się na widok Bellatriks.
- Ale ona już skończyła Hogwart...
- I temu to takie śmieszne! - zawył na jednym wydechu James, dźgając kolegę łokciem.
W końcu doszli na stadion Quidditcha. Stało tam wielu Gryfonów. W końcu kapitan kadry - McGonagall* , porozdawał miotły i kazał ustawiać się w czterech rzędach na każdą z pozycji. James nawet na byle jakiej miotle, łapał znicza. Jego wejście do składu przesądziło, to gdy znicz oddalił się na metr, wtedy James stanął na miotle i wykonał efektywny skok ku małej piłeczce. Lewą rękę wyciągnął ku zniczowi a drugą trzymał w powietrzu. Gdy złapał piłkę, druga ręka złapała się spadającej miotły, a chłopak szybko przełożył nogę nad miotłą, centymetr nad ziemią i tak McGonagall uznał iż to James będzie szukajacym. Syriusz natomiast radził sobie dobrze, ale łeb w łeb z Shackleboltem *. Jednak w końcu McGonagall, postanowił "podkręcać" rzucane przez siebie kafle za pomocą różdżki. Syriusz jednak obronił głową wzmocniony strzał, co było nie możliwe u Shacklebolta przy jego korpulentnej budowie.
- W końcu pokażesz braciszkowi, co? - powiedział James.
- Gryffindor zetrze Slytherin w proch, tak że Stworek będzie musiał zeskrobywać pozostałości Regulusa z boiska i oddzielać to od kawałków miotły.
*Tak, wiem co sobie teraz myślicie, nie chodzi mi o ojca Minerwy. W filmie HP&KF, przy scenie w której Hermiona pokazuje Harry'emu skład drużyny Gryfonów z jego ojcem, jednym z graczy jest niejaki McGonagall.
* Tak, tak - oczko do czytelnika.