Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: 10 rzeczy, które... - dzieła zebrane.

Dodane przez mooll dnia 07-04-2013 18:47
#11

bry napisał/a:


Z bloga całkiem młodej lekarki


Wśród setek przypadków zdarzają się perełki, które pamiętam na długo. Ostatnimi czasy takich perełek było sporo pewnie dlatego, że przyjmuję nieprzyzwoite ilości pacjentów :) Oto kilka ulubionych:
Zgłasza się babcia z czteroletnim wnusiem. Wnusiowi dupcia ledwie mieści się w spodenkach, a boczki już wylewają. Buzia- księżyc w pełni. -Coś na apetyt! -mówi babcia. -Na ograniczenie? -dopytuję i już widzę oburzenie na twarzy.-Przecież on je tylko buraki! (Chyba kurczaki)I co było robić? Musiałam zaprowadzić dziecię do ważenia, mierzenia. Za miesiąc miał mieć bilans ale podejrzewałam, że może tego czasu nie dożyć bo zejdzie na zawał. -Nie wolno tak dziecka tuczyć! -próbowałam babcię przekonać. Nie wiem czy poskutkowało bo dla niej jest chudziutki. Przekarmianie to też forma znęcania się nad dzieckiem...może się okazać, że będziemy musieli interweniować.
Dwudziestoparolatka wprawiła mnie w osłupienie: wróżka powiedziała, że powinna się leczyć (złota kula nie umiała jednak powiedzieć na co). Panienka poprosiła też grzecznie, żebym jej pobrała cytologię(?!!) W takich momentach zamykam powieki, przekręcam gałki oczne i przez chwilę oglądam swój mózg... to mnie uspokaja ;)
Wczorajszy przypadek był szczególnie sympatyczny. Młody chłopak opowiada jak to od kilku dni ma sraczkę i rzyganie -....no i jak byłem już taki "podwstrząsowy" to zrobiłem sobie wlew dożylny! Wytrzeszczyłam oczy- Jak to?!! A on najspokojniej w świecie - Założyłem sobie wenflon, o tu- pokazuje mi ślad po wkłuciu. Moja zdolność do opanowania runęła z hukiem. Ryknęłam śmiechem!!! Ale szybko się pozbierałam :)
- Przepraszam,już dobrze. A co sobie "wlałeś"?
- Sól fizjologiczną!
Znów runęła ;)) Zakryłam twarz rękami, trzęsłam się i doprawdy nie mogłam już powstrzymać.
- Siedemset pięćdziesiąt mililitrów!
Aaaahahahahaaaaaaaaaa!!! Na szczęście on też się śmiał i jak wyśmialiśmy się już zupełnie mogłam kontynuować wizytę... choć cały czas byłam na krawędzi ;D
Ale największym hitem z początków mojej pracy, którego do tej pory nie przebiło nic, była wizyta pewnej pani z córką. A dolegliwość brzmiała tak:
- Moją córkę swędzi c*pa!
I zgadnijcie- co jej było?

Źródło: http://pszczola-w...index.html