Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]HG/SS Upadek Voldemorta, nowa rewolucja : Lucjusz i spółka

Dodane przez NataliaPC dnia 10-03-2013 21:31
#1

Wszyscy siedzieli w wielkiej sali 2 miesiące po wojnie, niektórzy trafili do munga po stracie bliskich, inni kiedy się dowiedzieli o stracie rodziny popełnili samobójstwo. Z innymi było dobrze, młodsi nie walczyli, a inni nic nie stracili. Zginęło wiele osób, zakon pozostał prawie w całości, brakło 1 osoby, Severusa Snape'a.

-Szkoda mi go..-Hermiona zaczęła rozmowę z siedzącym obok Harrym.-Walczył po naszej stronie, był przez całe życie dręczony, nie miał nikogo, teraz zginął zupełnie sam..-Dodała widząc pytający wzrok Harry'ego a ten zrozumiał o kogo chodzi, nie tylko on. Hermiona o czymś wiedziała, nie chciała tego nikomu mówić zwłaszcza, że zaraz wszystko miało się wyjaśnić. Nie chciała wzbudzać podejrzeń.

-Sam się o to prosił!.-Powiedział Ronald Weasley zażerający się mięsem i popijający wszystko kompotem

-Zamknij się rudzielcu!-Jego siostra popatrzyła na niego z wyrzutem przywracając go do pionu, na co Rudy przewrócił oczami.

W stole nauczycielskim po raz pierwszy było tak cicho.. Brakowało im postrachu Hogwartu, ale żadna osoba ze zgromadzonych nie dała tego po sobie poznać. Ludzie mieli nieobecny wzrok, wpatrując się w swój talerz. Wszyscy ucichli, pomimo, że i tak było cicho. Ludzie przestali smętnie szeptać, wszystko za sprawą tego, że dyrektor Hogwartu wstał i czesając ręką swoją brodę podszedł do podestu i zaczął mówić.

-Straciliśmy na prawdę wielu ludzi, walczyli dla nas, ich serca biły dla nas, zapamiętamy tych ludzi na zawsze. Jeszcze dziś na ścianach wielkiej sali umieścimy nazwiska ludzi którzy polegli w tej wojnie.. Żałoba dotknęła większość z nas, straciliśmy bliskich, krewnych, przyjaciół, znajomych, ale nie na darmo. Jesteśmy wolni! Nareszcie jesteśmy wolni! Na razie już nikt nie będzie chciał zawładnąć nad nami i naszymi umysłami..-Dyrektor nie dokończył bo drzwi od wielkiej sali rozchyliły się robiąc ogromny hałas a do środka wczołgało się coś czarnego z czerwonymi plamami.

-Mój boże! To on! Matko boska, Pomono leć po Pomfrey!.-Przy drzwiach coś opierało się o ścianę krzusząc się krwią. Znikąd pojawiła się Pomona z ogromną walizką z lekami i różnorodnymi eliksirami leczniczymi. Stanęła jak wryta na widok mężczyzny który tam leżał, tak, to był mężczyzna.

-Nie wierze! Severusie, to ty! Myślałam, że nie żyjesz!.-Kobieta nadal stała osłupiona faktem, że przed nią leży jej przyjaciel, który defakto nie żył. Kobieta widząc, że mężczyzna otworzył oczy, wzięła walizke i uderzyła go porządnie w głowie.

-Widze..ż..że za mną.. tęskniłaś..-Powiedział Severus z dawnym przebłyskiem w oczach i tym złośliwym uśmiechem który przyprowadzał o dreszcze pierwszoroczniaków.

-Ty kretynie! WSZYSCY MYŚLELI, ŻE NIE ŻYJESZ! MASZ SIĘ NATYCHMIAST WYTŁUMACZYĆ!-Zdezorientowana kobieta uderzyła się w czoło wlewając mu coś do ust-No tak przecież ty nie możesz mówić..-Wymruczała.

-Błyskotliwa jesteś..-Dodał mężczyzna podle się uśmiechając.

-Zamknij się kretynie i zacznij mówić! Nie ma nic gorszego niż..-Mężczyzna zmiarzdzył ją wzrokiem, teraz ludzie zaczęli się przysłuchiwać w to co mówił, szczególnie Albus miarzdząc swój nos pod impulsem dotyku jaki wywołała złość.

-Zatem zacznę od początku.. kiedy ta jaszczurka mnie ukąsiła, a Voldemort odszedł wlałem sobie do ust trutkę na jad węży, ponieważ ja i Panna Granger -Wszyscy spojrzeli zdezorientowani na Hermionę, która oblała się szkarłatnym rumieńcem-Przewidzieliśmy wszystko i zaplanowaliśmy jak to będzie wyglądać..Później przedostałem się o resztce sił do HogsMeade gdzie już było pusto, następnie do baru w którym umówiłem się po zamknięciu z byłym śmierciorzercą i znowu muszę podziękować..-Powiedział jakby słowo "dziękuje" paliło go w gardło-Pannie Granger. I tutaj zaczyna się całe przedstawienie.. -Stenkną i skumulował myśli- Teraz słuchać mnie, kretyni. Mamy nowego chorego na umyśle czarnoksiężnika który chce zawładnąć Hogwartem! Cieszmy się i radujmy..-Jęknął a wszyscy zasłonili sobie usta dłonią, nikt nie był pewien, że to nie jakiś głupi żart ale jednak nie..- Tak, nie żartuje, idioci! Czy wyglądam jakbym żartował?!

-A-Ale kto..? Severusie! KTO!?-Cała zapłakana Minerwa pociągnęła go za szatę na co on przewrócił oczami.- Lucjusz i spółka..-Draco był biały jak kreda, wstał i wyszedł. Za nim popędziła profesor Sprout.-Severusie! on cię tak urządził?!.-Severus wygiął usta w grymasie, a Hermiona (co było nie na miejscu) Parsknęła śmiechem wzbudzając ciekawość.-Kto ci to zrobił?-Spytał Albus-Zostaw mnie już lepiej..-Jęknął Snape, zrezygnowany czarodziej zwrócił się w stronę dziewczyny-Hermiono, co się stało?-Hermiona poraz drugi parsknęła śmiechem- On.. on..-Dławiąc się ze śmiechu próbowała się wysłowić-..spadł ze schodów..-Parsknięcie-..kiedy wchodziliśmy na piętro do baru.-Kilka nauczycieli ryknęło śmiechem, co było nie na miejscu po informacji, że kolejny czarnoksiężnik chce zawładnąć Hogwartem-Tak, nie byłbym w takim stanie, gdyby ktoś mnie z nich nie zrzucił! Gryfoni i ten ich Refleks!-Hermiona ciągle się śmiejąc przewróciła oczami.-Ślizgoni i ta ich zręczność!.-Mężczyzna zmiarzdzył ją spojrzeniem-No ale po jakie licho mnie zrzuciłaś z tych schodów?!.-JA!? Ja Pana z niczego nie zrzucałam! Zaplątałam się o Pańską szate, a to już nie moja wina!.-zkrzyżowała ręce po czym usiadła obok Snape'a na ziemi- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?!.-Ryknął kiedy zdjęła jego wieszchnie szaty i wyrzuciła przez drzwi do wielkiej sali uprzednio je spalając-Co ja robie? A nic, dbam o Pana zdrowie jeszcze w drodze do lochów by się Pan zabił!.-Wyszła z wielkiej sali dusząc się ze śmiechu, 10 minut później kiedy każdy uczeń i nauczyciel doszedł do siebie, dyrektor i inni przypomnieli sobie o "lucjuszu i spółce" i zrobili się bieli jak kredy, dyrektor zwołał zebranie zakonu, zupełnie zapomnieli o tym co mówił im Severus..

Edytowane przez NataliaPC dnia 13-03-2013 14:47