Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Niedoceniony dar.

Dodane przez hermiona_182312 dnia 24-03-2013 10:24
#21

Rozdział IX

Szaleństwo, urodziny i zrywka.


Ten rozdział dedykuję Victim, dziewczynie równie szalonej, co Elaine Auburn.

Idąc następnego dnia do szklarni zielarstwa Hope spotkała roześmianą Elaine, której nie było na transmutacji.
- Czemu nie przyszłaś na pierwszą lekcję?- zapytała zdziwiona Hope.
- Jakoś tak, nie miałam ochoty na trucie McGonagall, z resztą bolał mnie trochę brzuch podczas przygotowań tego wspaniałego dnia!- dokończyła z entuzjazmem Elaine.
- Już się boję...- Filians zmarszczyła czoło.
- Mam dziś urodziny głuptasie!- parsknęła panna Auburn.
- Wszystkiego najlepszego, ale... co zrywanie się z lekcji ma wspólnego z twoimi urodzinami?- spytała niepewnie Hope.
- To, że dla mnie to święto, a w święta jest zawsze wolne, skoro dla innych to nie jest okazja, to niech sobie łaskawie psują dzień.- wzruszyła ramionami Elaine z uśmiechem na ustach, który mógł znaczyć tylko jedno: "Świętuj ze mną!", Hope coraz bardziej się bała.
- Nie! Nie chcę zarobić szlabanu z drugi dzień szkoły, daj spokój, możemy świetnie świętować twoje urodziny po lekcjach!- westchnęła, jednak skutek był niespodziewany.
- No, weź, tylko raz, małe wagary i tyle, och na... jedną lekcję. Nie chcę świętować urodzin odrabianiem pracy domowej! Przepiszemy notatki od Lav, a powiemy, że spadłyśmy ze schodów.- zaśmiała się Elaine.
- I nie było nas w skrzydle szpitalnym?- Hope zmierzyła Elaine wzrokiem, wiedziała, jak to się skończy, w końcu pójdą na te wagary.
- No... jakoś z tego wybrniemy, zobaczysz, najwyżej skończy się na szlabanie, przeżyjemy!- Elaine miała rację, zaczynała mówić bez sensu, a jednocześnie z nim.
- No, dobra! Tylko jedna lekcja- historia magii!- zakończyła Hope.
- Ten duszek nawet nie zauważy, że nas nie ma, z resztą i tak bym spała. Gorzej jak nas ktoś zobaczy. - mruknęła kasztanowo-włosa.
- Przecież wszyscy nauczyciele mają lekcje, wiem, bo widziałam wczoraj ich plan jak byłam w pokoju nauczycielskim po notatki Filwicka.- Hope pomyślała chwilę.- A może rzucimy na siebie Zaklęcie Kameleona? Będziemy się ze wszystkim zlewać!- wymyśliła w końcu.
- To wyższa szkoła jazdy... Dosyć!- warknęła Elaine.- Wiesz ile my tu stoimy i gadamy? Chodź na zielarstwo, lepiej się wagaruje spontanicznie!
- No, dobra. Idziemy, już chwilę się spóźniłyśmy.
I puściły się pędem w stronę szklarni.
***

Podczas lekcji zaklęć uznały, że wybrały najlepszą lekcję na wagary w historii szkoły! To była ostatnia lekcja, a profesor Binns, który uczył historii magii, zawsze wszystkim wpisywał obecność. Co, jak najbardziej, działało na ich korzyść. Były w dormitorium dziewczyn w czasie przerwy na lunch, wcześniej Elaine przyniosła całą masę rogali.
- Skąd ty tyle wiesz?- zapytała w końcu Hope.- W sensie, kiedy najlepiej się urwać, jak zwinąć jedzenie i w ogóle? Przecież jesteś tu drugi dzień!
- Mam dwóch starszych braci. Właściwie jednego, który ma kumpla, który ciągle z nim i ze mną przebywa, teraz jest dla mnie jak brat, są na trzecim roku.- parsknęła Elaine.
- Jak mają na imiona?- spytała Hope.
- Powiem ci podczas naszej wycieczki.
Hope czuła lekkie wyrzuty sumienia, że nie dała przyjaciółce żadnego prezentu.
- Ta wyprawa to najlepszy prezent urodzinowy wszech czasów.- uśmiechnęła się Elaine.
Hope kiwnęła głową, wymyśliła, że jak napotkają na kogoś, powiedzą, że idą do skrzydła szpitalnego.
Poszły nad jezioro, na błonia. Usiadły pod lipą i w jesiennym słońcu zajadały rogale, jeszcze cieplutkie. Zaczął padać deszcz, wiec weszły z powrotem do zamku. Schowały się w kuchni, gdzie roiło się od skrzatów domowych. Elaine wiedziała jak do niej wejść od brata. Swoją drogą był on teraz w kuchni.
- Cześć, siostra!- pomachał do niej ręką.
Podszedł do nich.
- Cześć, jestem Ray.- wyciągnął rękę do Hope.
- Oh, Hope.- przedstawiła się dziewczyna.
- Hej, Jason!- Ray zawołał swojego kumpla, który wyszedł zza kolumny, na jego nodze wisiał skrzat z nosem w kształcie kartofla.
Ray był wysoki, miał tak samo kasztanowe włosy co Elaine i orzechowe oczy. Jason miał niebieskie oczy, aczkolwiek jego włosy były w odcieniu czerwonej porzeczki, były bordowe! Hope przywitała się też z Jasonem. Dziewczyny zjadły po jednym ciastku i wyszły. Niestety, wpadły po drodze do dormitorium na profesora Snape'a.
- Dzień dobry, cóż to się stało, że panienek nie ma na lekcjach.- wykrzywił wargi w drwiącym uśmiechu.
- Przepraszam cię za to.- wyszeptała Hope do Elaine.
Wyjęła różdżkę z kieszeni i wycelowała w rękę przyjaciółki. Chwilę potem wyciekała spod koszuli krew, a Elaine zasyczała.
- Nie widzi pan, panie profesorze? Idziemy do skrzydła szpitalnego. Koleżanka upadła na schodach i zraniła się w rękę.- powiedziała ociekającym słodkością głosem.
- No, to idźcie!- popędził je nauczyciel.
Kiedy oddaliły się od niego na wystarczającą odległość Elaine podała Hope zaklęcie kojące. Jej ręka przestała krwawić.
- Chłoszczyć!- Hope machnęła różdżką na zakrwawioną koszulę przyjaciółki, która momentalnie się wyczyściła.
Poszły do dormitorium, usiadły w pokoju wspólnym i odrobiły lekcje. Nie mówiły nic o swoich wagarach, gdy ktoś je pytał, gdzie były, puszczały to mimo uszu. Dopiero w dormitorium dziewczyn zaczęły śmiać ze swojej wyprawy i z tego jak było ekstra, cieszyły się, że nie były na lekcjach u Binnsa. Hope, jakimś niewiadomym cudem, zauważyła, że przez cały dzień liście we włosach Elaine są czerwone.
- Złote nie pasowały mi do szaty.- wyjaśniła przyjaciółka.
- Ile ty masz tych liści?- zapytała Hope.
Elaine otworzyła swój kufer. Było w nim małe drzewko kasztanowca.
- Jak chcę jakieś liście, to po prostu farbuje kilka i zrywam.- zaśmiała się.- Z tego kasztanowca jest moja różdżka. Pióro feniksa, dziesięć cali. A ty jaką masz różdżkę?
Wtedy Hope opowiedziała jej o sobie wszystko, a Elaine o niej. Zeszło im do północy. Hope długo nie szła spać, ale słyszała jak Elaine mruczy pod nosem przez sen: "Świetne urodziny... Dobra przyjaciółka... Bratnia dusza... Piękny dzień... Dzięki niej...". Hope uśmiechnęła się na te słowa. Zamknęła oczy i zaczęła rozmyślać, co zbroją w jej urodziny?

Edytowane przez hermiona_182312 dnia 24-03-2013 16:11