Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Niedoceniony dar.

Dodane przez hermiona_182312 dnia 12-03-2013 17:14
#12

Rozdział V

Magiczny Dzień.

W ostatnim tygodniu sierpnia dyscyplina królowała w wiejskim dworze. Ciągłe przypominanie o wysokości rodu, etykiecie, manierach i (nie powiedziano tego wprost przez nikogo) wywyższaniu się, było teraz codziennością, która sprawiła, że Hogwart był jeszcze bardziej utęsknionym miejscem dla panny Filians. Kilka dni przed wyjazdem znalazła pretekst, by się od tego opędzić, czyli naukę. Wuj kategorycznie zabronił ciotce jej przeszkadzać, aby mogła zrobić w szkole wrażenie. Rzeczywiście czytanie książek i podręczników sprawiało Hope radość. Wiedza wchodziła jej od tak, ale starała się pozostać człowiekiem, a nie stać się tylko uczniem, który zamiast czasu na szachy czarodziejów ma czas na wkuwanie do egzaminu. Poza tym ogólnie przez ten tydzień czuła się dosyć dziwacznie. Znamię na ręce, które bolało coraz częściej, nie dawało jej spać. Raz jak była w kuchni i, po kryjomu, pomagała Zgredkowi, miała ochotę chwycić nóż i sobie odciąć lewą dłoń. Jednak, na szczęście, tak makabryczne myśli minęły, gdy nadszedł trzydziesty pierwszy sierpnia. Siedziała bezczynnie cały dzień i tylko na posiłki schodziła do jadalni. Wbijała wzrok w sufit co jakiś czas, ale głównie przyglądała się podwójnemu ruchomemu zdjęciu, stojącemu na szafce nocnej obok budzika. Przedstawiało ono tę samą parę ludzi, jednak w innym wieku. Dziewczyna w wieku około piętnastu lat przytulała się do chłopca w tym samym wieku. Panienka miała wręcz białe, kędzierzawe włosy i orzechowe oczy, a chłopak czuprynę o kolorze słomy, którą Hope po nim odziedziczyła, jednak mimo wszystko młodzieniec miał granatowe patrzałki. Ona miała strój Ślizgonów, a on Krukonów. Młoda Filians od dawna się zastanawiała po kim odziedziczyła szmaragdowozielone oczęta. Parka na sąsiednim zdjęciu stała na ślubnym kobiercu, niezbyt wiele się zmienili, byli tylko trochę wyżsi i ubrani stosownie do okazji. Na dolnej krawędzi ramki widniały słowa- "Nigdy nie zapomniani Violetta i Carlos." Tak, to byli jej rodzice. Dziewczyna zaczęła wyobrażać sobie, jak kobieta ze zdjęcia prowadzi ją po peronie i całuje na do widzenia. Hope zerknęła na budzik. Co?! Była już ósma rano?! Zrywając się na nogi sprawdziła, czy wszystkie potrzebne rzeczy są w szkolnym kufrze. Ubrała się. Przełożyła kalendarz na wrzesień. Zaczął się magiczny dzień! Dziewczyna ucałowała zdjęcie rodziców, ale przystanęła. Otworzyła kufer raz jeszcze i jednym ruchem ręki włożyła ów fotografię do środka. Zbiegła po schodach. Przy stole siedziała cała rodzina jasnowłosych.
- Wreszcie.- mruknęła Narcyza.- Zajadaj, za moment wyjeżdżamy, to znaczy przeniesiemy się tam siecią Fiuu.
- A nie...- zaczęli Hope i Draco.
- Nie!- warknęli wuj i ciotka.- Nie, nie lecimy miotłami!
- Chciałam tylko zapytać- zaczęła Hope, tym razem sama.- Czy, nie możemy... przejść przez barierkę, chociaż...?
- To tylko barierka.- stwierdziła ciocia.
Filians długo czekała na przejście przez barierkę na King's Cross i wiedziała, że ta sama myśl przechodzi teraz przez głowę kuzyna. Nic nie powiedzieli, ale nie zjedli już ani kęsa. Ten dzień podobno miał być wspaniały. Eh, po prostu się tak nie zaczął, pomyślała Hope. Wujostwo skończyło swoje porcje owsianki, nie myśleli czekać na, jak widać niegłodne, dzieciaki. Najszybciej jak potrafili poszli do salonu, gdzie mieścił się kominek. Zaraz po ciotce weszła do niego Hope z kufrem i klatką sowy. Krzyknęła: "Peron dziewięć i trzy czwarte!" i poczuła dziwne szarpnięcie w okolicach pępka, po chwili zobaczyła ciotkę. Stała na niezwykłym peronie pełnym dzieci w różnym wieku. Na torach stał pociąg z czerwoną lokomotywą podpisaną napisem głoszącym "Express Londyn/Hogwart". Hope wiedziała, że to ten pociąg, który wiezie w nowy etap życia.

Edytowane przez hermiona_182312 dnia 02-04-2013 20:10