Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Niedoceniony dar.

Dodane przez hermiona_182312 dnia 09-03-2013 13:23
#7

Dziękuję wszystkim za miłe słowa :shy:
Rozdział III

Najlepszy z prezentów.

Ciche dreptanie, które dochodziło z przedpokoju ucichło i Hope* poczuła lekkie wydechy na swojej twarzy. Nie spała już od kilku godzin, właściwie tej nocy w ogóle nie zmrużyła oka.
- Hope Filians Madame...- usłyszała piskliwy, przyciszony głos, ktoś potrząsnął jej ramieniem.
W tej chwili dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy. Zobaczyła tuż przed sobą parę zielonych oczu, przez chwilę myślała, że patrzy w lustro, jednak to nie były jej oczęta, bynajmniej. Domowy skrzat rodziny imieniem Zgredek budził ją, najpewniej, na śniadanie. Hope usiadła na łóżku. Skrzat, ubrany w starą poszewkę od poduszki, trzymał w rękach paczuszkę owiniętą w czerwony papier, na jej czubku zabawnie sterczała złota kokardka.
- Sto lat, Madame Hope Filians!- Zgredek lekko podskoczył.
Dziewczyna otarła lekko oczy rękami, aby się wybudzić. Zerknęła na kalendarz stojący na szafce nocnej. Rzeczywiście, był jedenasty czerwca- jej urodziny.
- Bardzo ci dziękuję Zgredku.- dziewczyna uśmiechnęła się biorąc od skrzata prezent. Uścisnęłaby mu chętnie dłoń lub przytuliła, ale wiedziała, że w takiej sytuacji skrzat zacząłby bić głową w najbliższą ścianę. Zgredek wiercił się jakby miał owsiki, Hope wiedziała, że bardzo chce, by już otworzyła prezent. Spełniła życzenie. Papier leżał na podłodze, a w jej rękach spoczywała teraz para spodni. Jedna nogawka była zielona, druga pomarańczowa. Widać było, iż Zgredek zrobił spodnie sam. Hope wzruszyła ramionami z uśmiechem na ustach, skrzat wyszedł z pokoju, a ona zaczęła się ubierać. Założyła właśnie te spodnie, które otrzymała przed kilkoma minutami. Do tego czarny sweter i tak samo czarne baleriny. Patrząc w wielkie lustro stojące w kącie zaśmiała się, wyglądała komicznie, ale właśnie tak ubrana poszła na śniadanie. Jej kuzyn- Draco- miał pokój tuż obok i też właśnie teraz wychodził. Tak jak przez ostanie kilka dni miał smutną, zawiedzioną minę i nawet się nie zaśmiał na jej widok. Draco miał urodziny sześć dni temu i nie dostał listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Zeszli w milczeniu po schodach do jadalni. Był to wielki pokój połączony z kuchnią, pełen rzeźb i obrazów. Hope wraz z kuzynem usiadła przy stole, szurając krzesłami zwrócili na siebie uwagę ciotki i wuja. Hope mieszkała z nimi od dnia urodzenia, bo jej ojciec umarł w pojedynku z jakimś czarnoksiężnikiem, a matka nie przeżyła narodzin córki. Nie zdążyła nawet nadać jej imienia.
- Oh, witajcie!- przywitała ich nieco roztrzęsiona ciotka Narcyza. Zachowywała się tak od urodzin syna, też zmartwiona o brak listu.- Hope wszystkiego najlepszego.- wstała i uściskała siostrzenicę ze strony męża, nadal, jak zwykle, krzywiąc się, jakby czuła jakiś nieprzyjemny zapach. Wyjęła z kieszeni maleńkie pudełeczko owinięte w czarny papier i białą wstążkę, Hope przyjęła prezent czekając na uwagę na temat jej spodni, ale się nie doczekała.- No, zajadajcie.- dodała odchodząc od stołu w stronę drzwi zakładając swój wyjściowy kapelusz.
Wuj z lekkim tupetem posłał Hope uśmiech i czarami przesyłając wielki prezent milczał, dziewczyna skinęła w jego stronę głową, nie otworzyła jego paczki. Zabrała się do jedzenia owsianki. Draco tylko przelewał śniadanie z łyżki do miski i tak w kółko. Kiedy Hope skończyła zapadła cisza, którą przerywało tylko chlapanie śniadania kuzyna. Dziewczyna poczuła coś pod stołem. Spojrzała na swoje kolana i ujrzała kolejny prezent- od Dracona. Czuła się nieco dziwnie, jakby... rozpieszczona. Zabrała wszystkie prezenty niezbyt dbale i wyszła z jadalni pozostawiając ojca i syna samych. Weszła do pokoju i cicho zamknęła drzwi. Najpierw rozwinęła prezent od ciotki. Jak podejrzewała, była to biżuteria. Pierścień ze srebrną obrączką i stosownie nie za dużym, przeźroczystym diamentem. Włożyła go obojętnie na palec- kciuk. Od wuja dostała olbrzymią paczkę słodyczy i pluszaków. Hope lekko parsknęła śmiechem, dostawała to co roku i zawsze potem przechodziła na dietę, choć ciotka Narcyza mówiła, że ma idealną figurę. Od Dracona otrzymała... rysunek. Przedstawiał miotłę, znicz, kafel i tłuczki. Przedmioty potrzebne do quidditcha. W prawym dolnym rogu była dedykacja- "Dla najlepszej kuzynki i ścigającej. Całusy, Draco." Hope często grała z kuzynem w tę szlachetną grę i była w tym, według niego, naprawdę dobra. Powiesiła rysunek na białej jak śnieg ścianie. Usłyszała przedziwne stukanie. Zerknęła w stronę okna. Na zewnętrznym parapecie siedziała sowa płomykówka, w dziobie trzymała dwa listy. Dziewczyna otworzyła okno, ptak wleciał do środka i usiadł na komodzie. Hope podeszła do niego, zabrała listy. Płomykówka wzięła głęboki wdech i wyleciała przez otwarte okno. Na obu listach widniały pieczęcie Hogwartu. Dziewczynie serce zabiło szybciej. Wybiegła z pokoju i wparowała do sąsiedniego pomieszczenia. Draco popatrzył na nią jakby miała smoczą ospę, wybałuszył oczy. Kuzynka rzuciła mu jeden z listów. Sama otworzyła swój. Tak! To było to na co czekała! To co było najlepszym prezentem każdego jedenastoletniego czarodzieja! To był list z Hogwartu! Blizna na ręce Hope zaczęła się czerwienić, jak to zawsze było, gdy się cieszyła, a tak nie cieszyła się jeszcze nigdy!

Hope*- imię naszej bohaterki, we wcześniejszych rozdziałach będącej niemowlęciem.

Edytowane przez hermiona_182312 dnia 02-04-2013 15:08