Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Fred i George, czyli bliźniaki jakich mało!

Dodane przez Ragazza dnia 01-12-2012 18:00
#6

Ostrzegam, że rozdziały mogą być trochę przykrótkie i nudnawe, dopiero się rozkręcam :/

Rozdział II


Rozglądając się, tłum maluchów stanął między stołami czekając, by w końcu usiąść przy jednym z nich. N Sali zaległa cisza i rozległ się chłodny głos profesor McGonagall:
- Uczeń, którego imię i nazwisko przeczytam podejdzie tu i nałoży Tiarę Przydziału na głowę. Aber, Rose!
Mała dziewczynka przytruchtała na wskazane miejsce i...
- Ravenclaw!
Ucieszona Rose podbiegła do swoich nowych znajomych. Gdy profesor McGonagall doszła to litery "J", Lee został Gryfonem. Fred i George również chcieli trafić do tego domu...
- Weasley, Fred!
Fred dziarskim krokiem podbiegł i usiadł na stołku. Nałożył stary kapelusz na głowę, aż mu zasłonił widok. Hmm.. - usłyszął w swojej głowie. - Kolejny Weasley, co? Dużo sprytu... Tak, dużo, ale do Slytherinu się nie nadajesz. Lojaność, odwaga...
- GRYFFINDOR!
Rozległy się oklaski. Już wkrótce do stołu Gryffindoru podbiegł również George. Wreszcie "Zandie, Berta" została Puchonką i przemówił dyrektor:
- Moi drodzy. Nie będę zabierać czasu nudną przemową staruszka przypomnę tylko kilka ważnych spraw. Na początek, ważne jest, abyście pamiętali, że wstęp do Zakazanego Lasu dla uczniów pierwszej klasy jest absolutnie zabroniony. Oprócz tego lista przedmiotów zakazanych przez pana Filcha wisi na drzwiach jego biura. Chciałbym również z przyjemnością powitać profesor Vicci, która w tym roku okazała się tak uprzejma, by uczyć was w tym roku obrony przed czarną magią. - wile osób zaklaskało, choć z marnym entuzjazmem. - No cóż, więcej nie mam już nic ważnego do ogłoszenia. Wsuwajcie!
- Brawo! - krzyknął ktoś.
Na sali rozległ się szczęki sztućców i głośne rozmowy. W końcu, gdy Fred, George i reszta uczniów napełniła sobie brzuchy do stołu Gryffindoru podszedł prefekt, by zaprowadzić pierwszoklasistów do wieży Gryfonów.
- Hasło...? - spytała sennie Gruba Dama.
- Quo Vadis. - odrzekł bez zastanowienia, zupełnie wyluzowany jak na prefekta, John Aumbrey. - Witajcie w Pokoju Wspólnym! - odezwał się do lekko przerażonych uczniów. - Ponieważ mogą tu dostać się jedynie ci, którzy znają hasło, to radzę go nie zapominać - uśmiechnął się. - Po lewej są sypialnie chłopców, a po prawej dziewcząt. Wasze kufry już na was czekają. Chłopcy, radzę nawet nie próbować wchodzić do sypialni koleżanek. - wyszczerzył się John. - Powiem tyle, że mogłoby to się źle dla was skończyć. Ale nie, nie miejcie takich przestraszonych min! - dodał, widząc u nich lekki strach i roześmiał się. - Cóż, życzę wam miłych snów i pomyślnego semestru!
Fred i George ledwo wdrapali się na górę. Od razu rzucili się na łózka.
- George, Lee...?
- Taa?
- Powodzenia i... Dobranoc. - uśmiechnął się do Fred.

*


Na drugi dzień cała czwórka obudziła się wyspana i gotowa do pracy.
- To co dzisiaj mamy pierwsze? - spytał George, przez przypadek mocząc bułkę w kawie.
- Opiekę nad magicznymi stworzeniami. - odparł od razu Lee, który nauczył się planu na pamięć.
Po śniadaniu zeszli na skraj Zakazanego Lasu, gdzie mieli się dziś uczyć wraz Krukonami.
- Witajcie! - rozległ się za ich plecami głos. Wszyscy obrócili się jak na komendę i ujrzeli leciwego staruszka. - Nazywam się Kettleburn i będę uczyć was opieki nad magicznymi stworzeniami. Mam nadzieję, że zachwycicie się nią tak samo jak ja. Magiczne stworzenia to moja pasja. - rozmarzył się profesor. - Ale, dość o mnie. Zacznijmy lekcję - czy ktoś wie, jakie magiczne stworzenie jest najbardziej cenione?

*


Spokojnie minęły pierwsze lekcje i nadszedł upragniony wieczór.
- Super! - zachwycił się Lee. - To jest naprawdę ekstra. Ale... Ta Vicci przebija wszystkich! Słyszeliście, z jakim zachwytem opowiada o swoim przedmiocie?!
- Spokojnie, nie podniecaj się tak, to dopiero pierwsza lekcja. Zobaczymy, jak będziesz śpiewać pod koniec roku szkolnego. - prychnął Fred.
- Taaak... Pewnie masz rację. - Lee opadła smutnie głowa. - To co, może pójdziemy na kolację?
Na wspomnienie o jedzeniu Weasleyowie od razu pomaszerowali na dół, zostawiając w Pokoju Wspólnym wszelkie ponure myśli.