Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Precz z tradycją. (Rozdział 9.)

Dodane przez Fantazja dnia 13-10-2008 19:55
#14

No cóż, zasiadłam sobie do kolejnej części tego fanfiku w wyjątkowo dobrym nastroju, mając nadzieję na przeczytanie czegoś naprawdę dobrego, z małą ilością błędów do wytknięcia, ogólnie - chcąc kogoś pochwalić, co u mnie jest rzeczą bardziej niż rzadką. No i co? No i rozczarowałam się. Przykro mi to stwierdzić, ale ta część była najgorszą ze wszystkich. Przez poprzednie wręcz płynęłam, zadowolona lekkim, przystępnym językiem, a tą... tą przebrnęłam, co chwila zgrzytając ząbkami, gdy coś mi nie pasowało. Po pierwsze, dialogi. Nie poprawiłaś się zbytnio i nadal stawiasz kropki tam, gdzie nie trzeba.

- Już myślałem, że nie zdążycie. - powiedział Remus.

- Dziękuję, bardzo miło z twojej strony. - ucieszył się, przyjmując kanapki. - Jestem okropnie głodny, a zaspałem. - tłumaczył się.

- Nic się nie martw, na pewno nikt nie wyleci w powietrze. - dodał jeszcze Syriusz. - Na pewno spodobają ci się eliksiry. - zapewnił. - A teraz chyba powinnaś już pójść, bo się spóźnisz.

- Pani Sprout mogłaby ją mieć w swoich zbiorach. - wtrącił James.

Kropek zaznaczonych na czerwono nie powinno tutaj być. To jest dokładnie taki sam błąd, jakbyś zaczynała zdanie po kropce z małej litery. Ale nie tylko w tych wymienionych wyżej zdaniach popełniłaś tą omyłkę. Zdarza Ci się to nagminnie, a te tutaj to wybrałam na chybił-trafił. ;d

Inne błędy? Proszę bardzo.

podręcznik, papirus i pióro

Jaki znowu papirus? Może o pergamin Ci chodziło? >.>

podnosząc papirus Syriusza

Jw.

Piękna, czerwona róża czekała, aż on rzuci zaklęcie. Cała klasa czekała, aż on rzuci zaklęcie.

Oj, brzydko, brzydko... Takie rażące powtórzenie...

aby jej jasne włosy stanęły dęba i wszyscy mogli się z niej śmiać.
I, ku zdziwieniu i radości chłopaka, nagle długie włosy Morgan rzeczywiście stanęły dęba.

Ech...

Poza tym nie podobał mi się początek. Twoje opisy były takie sztuczne, jakbyś pisała z musu i ciężko mi się je czytało. Potem, na szczęście się rozkręciłaś i koniec był dużo lepszy. Mimo to nadal uważam, że ten rozdział jest najgorszym ze wszystkich i mam nadzieję, że kolejny mnie zaskoczy w pozytywnym tego słowa znaczeniu i że będzie w nim trochę więcej akcji, bo jak na razie niewiele jej tu jest.

Masz jednak u mnie ogromnego plusa za to:

Zapisał pan dość sporo, ale nie znam tego szyfru... - Udała, że się zastanawia. - Kółeczka, gwiazdeczki... miotła? Nie mam pojęcia, cóż to może oznaczać, ale z pewnością nie jest to formuła, którą podawałam.

*Szczerzy się głupkowato*
To było świetne, a gdy wyobraziłam sobie McGonagall wypowiadającą te słowa, to wydało mi się jeszcze świetniejsze. ;P

Jak to się mówi - czekam na kolejną część.

Edytowane przez Fantazja dnia 15-11-2008 12:01