Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Przygody Helen

Dodane przez Cee dnia 26-09-2008 22:42
#9

Cóż, nie będę i tym razem łaskawa. Jak reszta Twoich fan ficków to wszystko jest godne pożałowania. Całość, bez wyjątku.
Zaczynam od początku. Pierwsze zdanie jest najlepsze z całej serii, szczerze nie wiem, z czego to wynika - być może z tego, że mózg każdego człowieka pracuje najlepiej na początku jakiegoś wysiłku... mniejsza o to, teraz do rzeczy.

- Dolores Jane Umbridge prawie zostaje profesorem historii, a profesor Binns prawie zrezygnował już z tej posady. Uważa Dolores, że nudzi dzieci. Dlatego zrobiła wywiad o tej posadzie.
- Witam - odpowiedziała miłym głosem Umbridge - Jak tam nauka?
- Kiepsko idzie - powiedział zachrypłym głosem Binns - dzieci się nudzą, przesypiają, a z prac domowych robią samoloty. Zobaczy pani, że na lekcjach kiedy będziesz uczyć nie będzie tak łatwo.
- Tak sądzisz? - Wydukała Umbridge - Bo pan ich nie rozweselał i nie mówił ciekawych historii
- Skądże znowu! - Przerwał jej Binns - Ja ich nie nudziłem, ja opowiadałem ciekawe historie, bo to lekcja historii przecież. - Dodał.
- Czekaj czekaj - Zawołała Umbridge - Ty ich nie nudziłeś? Na miłość czarodziejską! Czy ty masz pojęcie, co mówisz? - Oblivate! - Powiedział Binns i rzucił zaklęcie na Umbridge - fajnie ci?
- Kim ja jestem, co? Co się dzieje? - Spytała Binnsa Umbridge - Na miłość boską! Ty to duch! AAAAAAAAAA! - uciekła z głośnym wrzaskiem.
- Żałosna z pani ropucha! - Zażartował Binns.

Tutaj muszę wręcz zacytować cały fragment, bo jest kilka rzeczy, na które wręcz muszę zwrócić uwagę. Po pierwsze: jeżeli piszesz, że ktoś czyta jakiś fragment z gazety, powinieneś umieścić go w cudzysłowie lub po prostu pociągnąć kursywą, a nie robić z tego dialogi. Po drugie: nieco się w tym fragmencie pogubiłam, a nie uważam się za osobę rozgarniętą jak kupa siana, ta rozmowa Umbridge i Binnsa była niby wywiadem? Jeśli tak, to dalej śmiem twierdzić, że jestem osobą kojarzącą, jeśli nie... cóż. Denerwowało mnie to, że w co chwilę występowało: "Binns, Umbrigde, Umbridge, Umbridge, Binns, Binns, Umbridge". Nie dało się zastąpić nazwisk nauczycieli innym słowem? I te Twoje : "na miłość czarodziejską!" - nie jesteś specem w wymyślaniu czarodziejskich powiedzień, więc z tym raczej daj sobie spokój, bo na dobre Ci to nie wychodzi - taka moja dobra rada, ot co. A tak w ogóle, jak czytam ten fragment nasuwa mi się pytanie... czy duch potrafił utrzymać różdżkę, tak jak w przypadku Binnsa rzucającego "Obliviate" na Umbridge? Raczej nie, staraj się nie popełniać takich logicznych błędów. >.<

- Na miłość czarodziejską! Szczęście że ta ropucha nie wzięła tej posady! - krzyknęła Helen zdziwiona, przerzucając na następną stronę. - O, tutaj jest ciekawe!

Czy mam rozumieć, że ta Twoja bohaterka mówi sama do siebie? :bigeek: Coś niedobrze z nią...

Otwarła go

Chyba "otworzyła"... Ach, ta gramatyka. Odwieczny kłopot spędzający sen z powiek dziewięciolatkom.

Ministerstwo podjęło decyzję i Hogwart, że została pani przyjęta do Hogwartu, szkoły magii i czarodziejstwa. Serdecznie pozdrawiam, Minerva McGonagall. Ale mam jeszcze jedną wiadomość. Pociąg odjeżdża do Hogsmeade o 11:00.

"Ministerstwo podjęło decyzję i Hogwart..." - co ten Hogwart? Został podjęty razem z decyzją przez MM? >.< Poza tym, od kiedy zostaje podjęta decyzja o przyjęciu do Hogwartu? Przecież zawsze jest tak, że obojętnie na grupę etniczną, wszyscy są od urodzenia przydzielani do tej szkoły, o ile posiadają magiczne zdolności, więc jak tu dopiero co MM i H. mogły podjąć o tym decyzję? Nie napisałeś także, skąd odjeżdża ten pociąg, więc co? Biedna Helen ma chodzić po King's Cross i szukać jakiegoś pociągu? "Dalej musisz iść sama" - sama? A jak tam trafi? :f

To było straszne...

Edytowane przez Cee dnia 03-11-2008 18:54