Dodane przez Sharon665 dnia 07-07-2012 00:02
#1
Przeglądając FF o Hogwarcie odwiedziła mnie wena i zapragnęłam stworzyć własne opowiadanie o HP. Mam nadzieję, że coś z tego będzie i wena nie opuści mnie tak szybko jak mnie naszła. Krytyka (uzasadniona, ofc.) mile widziana. Miłego czytania. :)
~Prolog~
Dziewczynka z długimi, czarnymi i falowanymi włosami w wieku około dziesięciu lat siedziała na stoliku w Wielkiej Sali. Przed nią stało kilka osób w jej wieku, a za nimi przy czterech rzędach długich stołów siedzieli uczniowie przydzieleni już wcześniej do domów. Wszyscy zdawali się patrzeć na nią, z niecierpliwością wyczekując werdyktu.
Czarownica spojrzała w górę, lecz zamiast sufitu ujrzała gwieździste, granatowe niebo.
Nagle widok przysłoniło jej coś, co ktoś jej założył na głowę. "Ach tak, to pewnie Tiara Przydziału." - przypomniała sobie dziewczyna, czekając na jej słowa.
- Hmmm... Trudną decyzję muszę podjąć - szepnęła w jej głowie Tiara. - Odważna, gotowa zawsze stanąć w obronie rodziny i przyjaciół, a przy tym przebiegła i trochę niezdarna. Jesteś przy tym niebywale bystra i mądra.
Dziewczynka poprawiła Tiarę na swojej głowie, bo niezbyt komfortowo czuła się z zasłoniętymi oczami. Jednak od razu pożałowała, że to zrobiła.
Z wcześniej gwieździstego nieba, teraz zewsząd strzelały pioruny i lał siarczysty deszcz. Wszyscy byli zmoknięci i patrzyli drwiąco na małą czarownicę wytykając ją palcami, obgadując między sobą i śmiejąc się.
Nagle uczniowie zaczęli się zmieniać. Sala zaczęła się wypełniać gryfami, wężami, krukami i borsukami. Ci, którzy nie zostali jeszcze przydzieleni do domów, zaczęli uciekać przed stworami w stronę stołu nauczycieli.
r0;Czarownica zeskoczyła ze stołka całkowicie zapominając o Tiarze. Ta, będąc wciąż na jej głowie, próbowała wraz z panią profesor, przekrzyczeć i uspokoić przerażony tłum. Bezskutecznie.
Dziewczynka wraz z pozostałymi uczniami zaczęła uciekać od stworzeń, które w tym momencie wypełniały już prawie całą salę. Jednak zahaczyła o różdżkę któregoś z uczniów, którą zapewne upuścił przez przypadek chcąc uciec jak najszybciej z Sali. Brunetka potknęła się o nią i upadła z hukiem o ziemię.
Wszyscy, włącznie z Tiarą i stworzeniami wybuchli śmiechem. Do tego ten irytujący dźwięk, który teraz zabrzęczał w głowie dziewczyny, a brzmiał gorzej od pisku plantacji dorosłych Mandragor.
Nagle wszystko zaczęło się obracać, obraz stał się coraz mniej wyraźny, a śmiechy zdawały się dochodzić z daleka.
Dziewczyna otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym teraz się znajdowała. Jej wzrok powędrował do półki z zabawkami, gdzie stał jej ulubiony centaur. Teraz była już pewna, że jest w swoim pokoju. Zażenowanie spowodowane wyśmiewaniem jej przez innych również zniknęło.
Został tylko jeden szczegół. Ten potworny dźwięk w jej głowie wciąż był i wydawało jej się, że się nasila. Nie pozwalał jej znów zasnąć. Zaczęła się dokładniej rozglądać po pokoju szukając jego źródła.
- No tak. - Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie przypominając sobie o budziku, który dostała miesiąc temu na swoje urodziny. Był to hipogryf, który o odpowiedniej godzinie zaczynał latać po pokoju, wydając przy okazji z siebie przeraźliwe i nieprzyjemne dźwięki, by skutecznie dobudzić właściciela.
- Silencio! - krzyknęła czarownica, chwytając za różdżkę, by uciszyć nieznośne urządzenie. Chciała chociaż jeszcze na minutę powrócić do słodkiej krainy snów, licząc na to, że tym razem jej sen w całości będzie miły i przyjemny.
Edytowane przez Sharon665 dnia 29-07-2012 00:29