Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Tajemnica portretu Dumbledore'a

Dodane przez Voldi B@rt dnia 03-07-2012 15:38
#1

Witam. Jako fan sagi o Harrym Potterze, czytam aktualnie (po raz kolejny) Harry'ego Pottera i Insygnia Śmierci. Sam sobie się dziwię, że dotychczas nie zwróciłem jeszcze uwagi na dyskusyjną kwestię, w moim odczuciu olbrzymi błąd Rowling, którzy zaraz przedstawię. Mianowicie- na początku siódmej części, dla Harry'ego największym problemem staje się ilość tajemnic i zagadek, jakie zostawił mu do rozwikłania Dumbledore. Wielokrotnie w początkowych rozdziałach rozmyśla z wielkim żalem, czemu Albus nie dał mu więcej wskazówek, nie polecił mu drogi, która ma obrać. Dla przykładu: zastanawiał się, czemu mają służyć przedmioty, przekazane im w spadku przez Dumbledore'a, a więc zbiór baśni, znicz i gadżet, jaki otrzymał Ron (zapomniałem nazwy, służył do zapalenia/gaszenia światła w najbliższym obszarze). W dodatku cały czas Harry twierdził, że gdyby tylko mógł się jakkolwiek skonsultować z Dumbledorem to bez wątpienia by to zrobił, nie wiedział chociażby, jak zabrać się do szukania horkruksów, jak w przypadku ich znalezienia je zniszczyć, itd. Tych spraw było naprawdę całe multum, Harry często podkreśla, jak bardzo pragnął spotkania z Dumbledorem. I moje pytanie brzmi- nie mógł zwyczajnie udać się do gabinetu dyrektorów w Hogwarcie, gdzie przecież portret Dumbledora powinien być? Wiadomo, że go tam nie było, bo pod koniec szóstej części bodaj jest o tym wzmianka, ale skoro były tam portrety poprzednich dyrektorów, z którymi było można zawsze porozmawiać, zamienić słówko to skąd Harry wiedział, że nie ma tam Dumbledore'a? W czym był on taki wyjątkowy, że jako jedyny dyrektor Hogwartu nie widniał na ścianie gabinetu i nie było można z nim pogadać? Jeśli Harry, Ron i Hermiona tak bardzo potrzebowali jego porady mogli się tam po prostu udać, Hogwart na początku nie był tak skorumpowany przez śmierciożerców, by choćby pod ukryciem peleryny niewidki nie mógł się tam dostać, nie takich cudów już dokonywał. Więc? Dlaczego chociaż nie rozważali udania się do gabinetu? Być może ja coś przeoczyłem i to w książce było wytłumaczone, ale trapi mnie to bardzo od kilku dni, cały 7. tom i w ogóle cała saga traci trochę sens, bo skoro można by się skontaktować nawet po śmierci z Albusem to po co Dumbledorowi był Snape w postaci szpiega, czemu Harry musiał sam sobie radzić z horkruksami.. Wszystko trochę traci sens, jeżeli portret Dumbledore'a rzeczywiście tak powinien być. Jest tam na pewno w końcowej fazie książki, kiedy po pokonaniu Voldemorta Harry idzie porozmawiać z Dumbledorem, ale czemu wcześniej go tam nie było? Strasznie mnie to trapi, piszę do was jako do społeczności najbardziej profesjonalnego forum o tematyce Harry'ego w Polsce, liczę na szybką pomoc.
BTW.: Drugie pytanie, o tematyce zbliżonej. Kiedy zmarli mogli "stawać się" portretami i rozmawiać z ludźmi, zostając jakoby w świecie żywych? Wielu zmarłych po śmierci przepadało na zawsze, nie było z nimi kontaktu, jak choćby rodzice Harry'ego, a choćby z dyrektorami wspomnianymi było można porozmawiać w gabinecie, również portret Grubej Damy np. jak i innych postaci w Hogwarcie zawsze mógł się porozumiewać z żywymi. Czemu zatem każdy zmarły, nie mógł mieć swojego portretu i pozostawać jakoby w świecie żywych na zawsze? Od czego to zależało?
Liczę na szybkie i bezbłędne odpowiedzi na oba pytania! Szczególnie na pierwsze!
Pozdrawiam!

Dodane przez fenix dnia 03-07-2012 15:58
#2

Dumbledore wisiał jako portret w gabinecie, w "Księciu..." było wyraźnie napisane, że drzemał w ramach swojego portretu za fotelem dyrektora. A co do porad od niego, jak ty to sobie wyobrażasz? Peleryna nie załatwi wszystkiego. Po pierwsze - Śmierciożercy zadbali o to, by nikt nie mógł wejść nawet do Hogsmeade, a co dopiero do Hogwartu. Po drugie - nie mogliby co chwila przylatywać do Hogwartu i pytać Dumbledore'a o radę, bo to strat czasu. A po trzecie - musieliby znać hasło do gabinetu, a Snape nie mógłby im go podać, bo wyszłoby na jaw, że jest po ich stronie. Co do drugiego pytania, myślę, że to zwykłe obrazy i portrety, specjalnie zaczarowane. W Hogwarcie były nie tylko portrety, ale także np. sceny historyczne, czy inne podobne.

Dodane przez Suja dnia 03-07-2012 16:02
#3

Też bardzo się nad tym zastanawiałem, ale jakby nie patrzeć, w 7 części nie bardzo ma jak dostać sie do Hogwartu, dopiero później. Przecież jakby od razu poszedł do Hogwartu porozmawiać z Dumbeldorem (o ile jest tam jego obraz) to wrócić może by nie mógł. Co byłoby dalej?? Ja tu juz stoje z odpowiedzią, bo nie wiem.

Ale przecież jak Snape dał Harremu swoje wspomnienia i Harry idzie do gabinetu Dumbeldora do myślodsiewni, o ile dobrze pamietam jego obraz tam wisi.

Dodane przez Voldi B@rt dnia 03-07-2012 16:29
#4

No, ale jak to nie miałby jak się dostać do gabinetu? Nawet jeśli nie bezpośrednio to mógłby komukolwiek powierzyć taka misję, nie powiecie mi chyba, że skoro był w stanie prosić Neville'a o zabicie Nagini to nie byłby w stanie jakkolwiek pomóc komuś wkraść się choć na chwilę do gabinetu dyrektora, tym bardziej, że do szkoły uczęszczało wtedy więcej znajomych niż jeden Neville, skontaktować się z nimi było można na sposobów multum. I wystarczyłaby jedna rozmowa, przecież tak wiele mieli wątpliwości, Dumbledore jako zadanie dał Snape'owi poinformowanie Harry'ego, że jest horkruksem, a przecież, jeśli rzeczywiście wisiał tam na ścianie, mógł to zrobić po śmierci w prostszy sposób. Było przecież choćby tajne przejście podziemiami Hogsmeade i Snape tym bardziej, jako dyrektor Howartu, mógłby w pełni zaplanować spotkanie Harry'ego z Dumbledorem i nawet ich plan układałby się w logiczną całość. Dla mnie wielkie niedopatrzenie Rowling. Tym bardziej, że czemu niby tylko w Hogwarcie miałaby być opcja wyżej wspomnianych "specjalnie zaczarowanych" obrazów, z którymi na wskutek zaklęcia można porozmawiać? Czemu więc nie można było zaczarować taki obraz gdziekolwiek indziej, choćby w Norze? Można sobie ubzdurać, że taką specjalność miały tylko mury Hogwartu, ale to nie jest zbyt naciągane? Liczyłem bardziej na odpowiedź, że może dopiero po pewnym, czasie od śmierci, dajmy na to, że rok, obraz jest w stanie się aktywować i w jego ramy jest w stanie wkroczyć świadomy nieżyjący. Ale o tym też chyba żadnej wzmianki w książce nie było. Chyba, że o tym nie pamiętam i miałem nadzieję, że ktoś mi przypomni. Spotkanie z Dubledorem było dla Harry'ego priorytetem zdecydowanym na początku książki, więc nie można bagatelizować jest pragnień w tym aspekcie. Tym bardziej, jeśli Snape był dyrektorem, mógł to spotkanie zorganizować, albo nawet samemu pogadać z Dumbledorem, dać Harry'emu swoje myśli wcześniej, by ten mu zaufał i by się wszystko ułożyło. Bo nikt chyba nie powie, że nieprawdą jest fakt, że lepiej mieć myślącego Dumbledore'a obok siebie niż nie mieć. Szczególnie w takim momencie. Trudna sprawa, bardzo trudna..

Dodane przez Czarodziejka dnia 03-07-2012 17:30
#5

Cytat z "Księcia Półkrwi": I nowy portret pojawił się obok portretów dawnych dyrektorów Hogwartu...Dumbledore drzemał sobie w złotej ramie nad biurkiem, spokojny i pogodny, o okularami -połówkami tkwiącymi na długim nosie.
Wniosek? Portret dyrektora pojawił się od razu, po jego śmierci.

Przecież aż do wspomnienia Snape'a, wszyscy, łącznie z Harrym, myśleli, że Mistrz Eliksirów naprawdę jest zwolennikiem Voldemorta. Nawet gdyby się przyznał, że tak nie jest przed całą szkoła, to pewnie nikt by mu nie uwierzył. Jak więc mógłby pomóc Potterowi dostać się do gabinetu dyrektora? Gdyby spotkali się wcześniej, to pewnie nie siedzieli by razem przy butelce piwa kremowego, tylko Harry zaatakowałby Severusa, nie pytając o wyjaśnienia.

Spotkanie z Dubledorem było dla Harry'ego priorytetem zdecydowanym na początku książki, więc nie można bagatelizować jest pragnień w tym aspekcie.


Było na początku. Ale Trójca miała inną misję, niż pogaduszki z Dumbledorem. Gdy już pojawili się w Hogwarcie mieli inne problemy na głowie - zniszczenie ostatnich Horkruksów. I to było ich głównym celem. Na resztę przyszedłby czas innym razem.

A może Harry w końcu porozmawiał z Dumbem, już po zakończeniu wojny? Tego nie wiemy, możemy się tylko domyślać.

Edytowane przez Czarodziejka dnia 03-07-2012 17:32

Dodane przez panti00 dnia 03-07-2012 20:06
#6

fenix napisał/a:
Dumbledore wisiał jako portret w gabinecie, w "Księciu..." było wyraźnie napisane, że drzemał w ramach swojego portretu za fotelem dyrektora. A co do porad od niego, jak ty to sobie wyobrażasz? Peleryna nie załatwi wszystkiego. Po pierwsze - Śmierciożercy zadbali o to, by nikt nie mógł wejść nawet do Hogsmeade, a co dopiero do Hogwartu. Po drugie - nie mogliby co chwila przylatywać do Hogwartu i pytać Dumbledore'a o radę, bo to strat czasu. A po trzecie - musieliby znać hasło do gabinetu, a Snape nie mógłby im go podać, bo wyszłoby na jaw, że jest po ich stronie. Co do drugiego pytania, myślę, że to zwykłe obrazy i portrety, specjalnie zaczarowane. W Hogwarcie były nie tylko portrety, ale także np. sceny historyczne, czy inne podobne.

Wszystko opisane dokładnie. Zgadzam się z tym.

Dodane przez marihermiona dnia 10-07-2012 07:38
#7

Zgadzam się ze wszyskimi co przedemną pisali.

Dodane przez raven dnia 13-03-2013 04:04
#8

Po pierwsze - po śmierci Dumbledore'a Snape stał się wrogiem nr 2, zaraz po Voldemorcie. Nie wyobrażam sobie żeby w sytuacji, kiedy cała szkoła, łącznie z nauczycielami, życzy mu śmierci, Snape podawał komukolwiek hasło do swojego gabinetu. Jak więc ktoś mógłby się tam wkraść? Bez szans.
Po drugie - Hogsmeade było opanowane przez śmierciożerców i dementorów, Harry był Niepożądanym nr 1, Hermiona mugolakiem (a więc na odstrzał), a Ron rzekomo chory na groszopryszczkę - nie mogli sobie nagle wejść do Hogsmeade żeby podziemiami dostać się do Hogwartu. Aportacja wiązała się z wywołaniem trzasku, przez pelerynę niewidkę dementorzy by ich wyczuli. Więc to też odpada.
Snape mógłby znaleźć sposób by skontaktować się z Harry'm osobiście i jakoś zorganizować jego "spotkanie" z obrazem Albusa albo chociaż przekazywać informacje. Ale nie sądzę żeby Potter albo któreś z jego towarzyszy pozwoliło Severusowi się odezwać. Ich (a zwłaszcza Harry'ego) nienawiść i bezsilność była tak silna, że spotkanie mogłoby się skończyć avadą.

Edytowane przez raven dnia 13-03-2013 04:06

Dodane przez Ginny Zabini dnia 04-01-2014 23:02
#9

Peleryna nie jest lekarstwem na wszystko, w zamku dyrektorem jest Snape, który zadbał o to by Harry nie mógł pojawić się w Hogsmeade, co zostało udowodnione gdy Trio się tam teleportowało. Więc nawet jeśli rozważali tę kwestię szybko ją odrzucili uznając za za bardzo ryzykowną.