Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Jestem niezdara (Herminka vs EmilyClark) [zakończony]

Dodane przez Tom_Riddle dnia 15-04-2012 14:11
#3

Tekst 2


Jestem niezdara

23 sierpnia 1979
Drogi Pamiętniczku!
Jestem niezdara, bez dwóch zdań. Muszę przelać to na papier, bo doprawdy zaraz wybuchnę! Początkowo przytoczę moje wczorajsze zapiski.
"Co ja sobie myślałem, kiedy postanowiłem wyruszyć na wakacje w góry? Czarny Pan pozwolił mi na to tylko i wyłącznie dlatego, że uważał, iż jestem zmęczony. Nie to żeby służba u niego (chociaż szczerze mówiąc najchętniej bym zwiał, ale tego nie zrobię, bo ON i tak mnie znajdzie). Powiedziałbym raczej... Narcyza. Ta piekielna baba mnie prześladuje! Myślałem, że coś do niej czuje. Niestety szybko okazało się, że ona jest inna, niż myślałem. Jest cholernie drażliwa i ostatnio ciągle ma mdłości. Nic dziwnego, pije za dużo soku z dyni."
Otóż pomyślałem, że kupię jej jakiś inny sok. Wyruszyłem z rana na zakupy do mugolskiego centrum i zakupiłem kilka pomarańczowych "Kubusi". Idąc z powrotem potknąłem się o kamień. Momentalnie wylądowałem na ziemi, a wszystkie soki się potłukły. Jeśli chodzi o szkło, to nie ucierpiałem. Byłem za to cały w pomarańczowej cieszy. Klnąc pod nosem, zacząłem się gramolić i oglądać swoje, jakby nie było, drogie szaty. Szczerze? Równie dobrze mogłem od razu wrzucić je do jakiegoś kontenera dla ubogich. Może któryś z Weasley'ów by skorzystał... Moją niepohamowaną wściekłość jedynie wzmocnił znajomy rechot. Syriusz Black stał za mną i śmiał się wniebogłosy. Już sięgałem po różdżkę, myśląc nad jakimś dobry przekleństwem, ale zorientował się i rzucił szybkiego Expelliarmusa... Zdenerwowałem się i dumnie oznajmiłem, iż miałem zamiar jedynie oczyścić ubranie. Bezczelnie stwierdził, że i tak wyśle mnie do Azkabanu, bo jestem Śmierciożercą. Wybełkotałem coś na temat tego, że posądzę go o rozbicie mi wszystkich Kubusi. Niestety usłyszał i zaczął się ze mną kłócić. Powiedział, że podadzą mi Veritaserum, a powszechnie wiadomo, że to sprawę załatwi. Lekko przerażony obserwowałem, jak wysyła Patronusa do samego Ministra... i wtedy powiedziałem coś głupiego. Wyparłem się Śmierciożerstwa. Na moje szczęście, Czarny Pan nie założył mi podsłuchu (a przynajmniej mam taką nadzieję). Zarechotał głośno, a mnie zrobiło się zimno. Cóż, pogoda nie była ładna. Pochmurna i wietrzna, a teraz jeszcze zaczęło grzmieć. Przez cały mój urlop jest zimno! To ma być lato?! Ach, wracając do Blacka, powiedział, że woli dostarczyć mnie zdrowego, bo jeszcze posądzę go o nienależyte traktowanie. Poszliśmy do najbliższego baru i usiedliśmy przy ladzie, czekając aż przyślą wsparcie. Syriusz stwierdził, że mam ostatnią szansę żeby się napić. Skorzystałem, zamówiłem piwo. On natomiast poprosił o kawę. Zaczęliśmy powoli popijać, a Black zastanawiał się głośno, jaka będzie nagroda za zaufanego Śmierciożercę. Wtedy nadleciał mój ratunek (a raczej przekleństwo) - sowa z listem od Narcyzy. Barman patrzył się na nas jak na debili, ale to nic nie szkodzi. Kiedy próbowałem odwiązać ten cholerny list, popchnąłem sowę na kawę Blacka, która rozlała się wprost na jego spodnie. Wrzasnął wściekle, ale nie zwracałem na to uwagi.

"Najdroższy Lucjuszu,
Wybacz, że przeszkadzam Ci w wypoczynku, ale powinieneś o czymś wiedzieć. Jestem bardzo szczęśliwa. Jak dobrze pamiętasz ostatnio miałam wahania nastrojów i ciągłe mdłości. Piszę, ażeby poinformować Cię, że zostaniesz ojcem..."

Reszta mnie nie interesowała. List wypadł mi z rąk. Nie wiem czy byłem przerażony, czy bardziej szczęśliwy. Tak, Narcyza wcale się nie zmieniła, to tylko ciąża! Następnym razem będę się zabezpieczał... W każdym razie Syriusz nie przestawał kląć pod nosem i wziął upuszczony przeze mnie list. O dziwo jego złość minęła. Zaczął wrzeszczeć coś na temat tego, jakie ojcostwo jest cudowne. Gratulował mi raz po raz, a barman, który aktualnie zamiatał podłogę Zmiataczem (co za debil zmiata podłogę tak dobrą miotłą?!), postawił mi piwo na koszt firmy. Wykorzystałem moment euforii i poprosiłem Blacka o zwrot różdżki, że niby chciałem mu te spodnie wyczyścić. Jakież było moje zdziwienie, kiedy sięgnął po nią do kieszeni! Pamiętniczku, jak można być tak naiwnym? De facto, wyczyściłem mu te spodnie, ale chwile potem porwałem porzuconego na podłodze Zmiatacza. Początkowo nie mogłem złapać równowagi i niezdarnie przewróciłem regał z ozdobami i dwa stoły. Następnie podskoczyłem i wszystkie krzesła również zaczęły się przewracać - tym razem na Blacka i barmana. Nie wiem czy coś im się stało, bo wyleciałem przez otwarte drzwi z różdżką w pogotowiu. Machnąłem nią jednak przypadkowo i podpaliłem nieopodal stojącą stodołę! Gdy tylko dotarłem do mojego noclegu, zacząłem się gorączkowo pakować. Pamiętniczku, ten dzień był straszny. Tatuś-Śmierciojad-Niezdara-Lucjusz-Malfoy. Mam nadzieję, że Cyzia nie będzie zbytnio zgryźliwa, kiedy wrócę z moich wakacji!