Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Podarte rajstopy (Illgova vs niewesolypagorek) [zakończony]

Dodane przez Tom_Riddle dnia 09-04-2012 20:30
#3

Tekst 2


Podarte rajstopy

- Choć będzie fajnie! r11; zawołał brązowowłosy chłopak, spojrzał w zielone oczy towarzyszki i szepnął r11; Obiecuję.

Dziewczyna nieznacznie schyliła głowę. Była grzeczna i nie uciekała z lekcji, ale James był taki uroczy. Gdy się z nim spotykała czuła motyle w brzuchu, a jej nogi w jakiś magiczny sposób stawały się jak z waty.

- Dobrze r11; powiedziała i pogładziła okularnika po policzku. Zerknęła na zegarek i uciekła do sali eliksirów. Chłopak przewrócił oczami i odszedł do swojej sali.

***

- Jednak przyszłaś r11; szepnął James siedząc obok Lily. Byli na pięknej łące. Porastały ją fioletowe kwiatki wyczarowane przez dziewczynę i przepływał krystalicznie czysty strumyk, który był dziełem chłopaka. Żółte ptaszki ćwierkały nad głowami czarowników, którzy długo rozmawiali o czarach poznanych tego dnia. Nagle zrobiło się cicho. Słychać było tylko odgłosy przyrody. Gdy słońce zaczęło zachodzić młodzi czarodzieje skierowali się w stronę szkoły. Zmęczeni wdrapywaniem się na siódme piętro Wieży Gryffindora z trudem wypowiedzieli hasło otwierające pokój Gryfonów. Rozeszli się w dwie strony. Do ranka Lily śniła o orzechowych oczach Jamesa.

***

-Gdzie byliście? r11; zapytała Minerwa McGonagall krążąc po swoim gabinecie i rzucając podejrzliwe spojrzenia w stronę dziewczyny i chłopaka siedzących na niewygodnych krzesłach.

-Myr30; myr30; - jąkała się Lily.

-To moja wina. Chciałem żeby Lily wytłumaczyła mi kilka rzeczy i zasiedzieliśmy się. r11; usprawiedliwił dziewczynę James. Dziewczyna przesłała mu wdzięczne spojrzenie.

-No dobrze. Ponieważ Lily ma wzorową frekwencję od 1 roku w Hogwarcie nie zostanie ukarana, ale ty będziesz zostawał i pomagał woźnemu r11; postanowiła nauczycielka i otworzyła drzwi. Uczniowie z pochylonymi głowami wyszli z gabinetu.

-Wiedziałam, że to tak się skończy. James dzięki, że mnie broniłeś, ale nie powinniśmy się spotykać. Muszę mieć wzorową frekwencję. Rozumiesz? r11; wyrzucała chłopakowi czarownica.

-Lily proszę zastanów się r11; błagał czarodziej. Dziewczyna pokręciła głową i odbiegła korytarzem.

***

-No i co wtedy? r11; zapytał Peter.

-Odeszła korytarzem r11; zeznawał James.

-James, każda dziewczyna kiedyś ma PMS, ale jest to tylko przerwa między szczęściem r11; powiedział Remus.

-To ona chyba ma przerwy między PMS-em r11; zakończył rozmowę Syriusz. Huncwoci zaczęli się śmiać. James spojrzał na turlających się przyjaciół i oddalił się w stronę łóżka.

-Co robisz? r11; zapytał Glizdogon.

-Sprawdzam co robi Lily r11; odpowiedział James i otworzył mapę magiczną formułką. Łapa nieznacznie przewrócił oczami.

***

Lily cała w skowronkach wracała z gabinetu dyrektora. Weszła do dormitorium i wskoczyła na łóżko.

-I co? r11; zapytała Kate.

-Zostałam prefektem i James też r11; uśmiechnęła się Lily.

-Podobno jesteście w separacji r11; powiedziała Brooke. Lily przesłała drugiej zabójcze spojrzenie, ale w kącikach ust kręcił jej się uśmiech.

***

Był 30 stycznia. Urodziny Lily. Obudziła się ona pełna pozytywnej energii i entuzjazmu. Szybko ubrała się, umyła zęby i twarz po czym wybiegła z dormitorium. Na Wielkiej Sali była pierwsza. Sklepienie ukazywało białe płatki śniegu. Czarownica usiadła przy stole Gryfonów i czekała na przyjaciółki. Jako drugi w Sali pojawił się Syriusz. Usiadł naprzeciwko Lily. Co chwilę szturchał ją nogą.

-Czego chcesz? r11; zapytała dziewczyna i rzuciła czarownikowi groźne spojrzenie.

-Domyśl się r11; odpowiedział Syriusz. Czarownica westchnęła i odsunęła się. Na stołach pojawiały się potrawy. Grzanki, dżem, ser, masło, chleb, picie. Lily oblizała usta, ale nie zjadła niczego. Postanowiła czekać na przyjaciółki. Patrzyła jak Syriusz nieudolnie smaruje grzanki masłem i oblewa się sokiem. Mimowolnie roześmiała się, a Łapa przesłał jej zabójcze spojrzenie. Gdy do Sali weszli Huncwoci, Lily prawie tarzała się po podłodze, a obiekt jej żartów był cały w maśle, dżemie i miodzie. Po kilku minutach w Wielkiej Sali zjawili się Krukoni, Puchoni, Ślizgoni oraz nauczyciele. Jako ostatni wszedł dyrektor. Usiadł na krześle i rozpoczął śniadanie. Do pomieszczenia wleciała sowa. Upuściła paczuszkę dokładnie przed talerzem Lily. Dziewczyna szybko rozpakowała prezent i zamarła z wrażenia. Prezentem był śliczny pierścionek z diamencikiem. W paczuszce był też skrawek papieru. Czarownica wyciągnęła go i zaczęła czytać:

Droga Lily,

Ten pierścionek był dziedziczony przez kobiety z rodu Evans. Teraz kolej na Ciebie.

Mama i Tata
.

Dziewczyna ubrała pierścionek i uśmiechnęła się. Kolejna sowa wleciała do Sali. Tym razem prezent był płaski i prostokątny. Nie było w środku listu tylko wisiorek. Lily ubrała go, a ze srebrnej kuli wyleciały słowa. Tylko dwa słowa: Kocham Cię. Lily wybiegła z Sali nie kończąc śniadania. James pobiegł za nią.

***

Lily szła cała zapłakana po zimnych płytkach szkoły. Nagle jakieś mokre ręce złapały ją w pasie. Zaczęła się wyrywać, ale mężczyzna złapał ją jeszcze mocniej i pociągnął do lochów. Gdy byli już bardzo blisko pokoju Ślizgonów stalowy uścisk czarownika się rozluźnił. Dziewczyna korzystając z chwili nieuwagi przeciwnika błyskawicznie kopnęła mężczyznę w kolano. Zaczęła uciekać ciemnym korytarzem. Wpadła na kogoś.

-Lily? Co ty tu robisz? r11; zapytał James. Lily bełkotała coś trzy po trzy. James pogładził ją po włosach. Za chwilę w korytarzu pojawił się prześladowca. James widząc niebezpieczeństwo wyjął różdżkę i sparaliżował wroga. Objął Lily ramieniem i oddalili się w stronę sal lekcyjnych.

***

Wieczorem pełniąc zawód prefekta para czarodziei wolno spacerowała po zamku.

-Wiesz co? r11; zapytał James.

-Co? r11; odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna.

-Jesteś śliczna r11; stwierdził chłopak. Lily rzuciła mu się na szyję, a on objął ją w pasie.

-Mam dla Ciebie jeszcze jeden prezent urodzinowy r11; szepnął. Pociągnął ją za sobą. Na schodach podniósł dziewczynę. Zaśmiała się uroczo i ścisnęła Jamesa jeszcze raz. Gdy James się zatrzymał próbowała lekko otworzyć oczy, lecz chłopak zasłonił je ręką i pocałował ją w czoło. Stali przed ogromną budowlą z zielonej mgły. Przedstawiała ona Lily i Jamesa wtulonych w siebie.

-To twoje marzenie? r11; zapytała dziewczyna. Chłopak wtulił się w nią.

-Teraz tak r11; odpowiedział. Odprowadził Lily do pokoju prefektów.

-Będę tęsknić. A nie, nie będę r11; powiedział James po czym zabrał dziewczynę do swojego pokoju.

***

Lily obudziła się w objęciach Jamesa. Chłopak już nie spał.

-Czekałeś aż się obudzę? r11; zapytała go dziewczyna.

-Tak r11; odpowiedział.

Dziewczyna szybko się oporządziła i razem z chłopakiem zeszła na śniadanie. Usiedli obok siebie i przytulili się. James karmił dziewczynę grzanką, a ona dawała mu winogrona.

-Jak Kleopatra i Albert, nie? r11; zapytał Syriusza Peter.

-To był Cezar, Glizdusiu r11; odpowiedział Remus i uśmiechnął się do kolegi r11; ale porównanie dobre.

James spojrzał na przyjaciół, a potem na dziewczynę.

-Mówiłem Ci, że jesteś śliczna? r11; zapytał Lily James.

-Parę razy r11; odpowiedziała i przytuliła chłopaka.

***

Był styczniowy wieczór. Lily w pośpiechu ubierała się na bal. James w garniturze już czekał na dziewczynę. I pojawiła się. Lekko schodziła po schodach z marmuru. Miała długą kremową suknię z fioletowym paskiem oraz fioletowe buty z kremową różyczką.

-Pięknie wyglądasz r11; powiedział James.

-A ty jesteś strasznie przystojny r11; powiedziała dziewczyna.

James porwał ją do wolnego tańca. Kołysali się lekko w takt walca. James szeptał różne komplementy do ucha dziewczyny, a ona odwdzięczała mu się tym samym. Huncwoci patrzyli uśmiechnięci od ucha do ucha na taniec czarodziejów.

-Lily to chyba jasne, ale muszę Ci to powiedzieć. Wiem, że na początku byłem głupi, ale teraz się zmieniłem. Chcę żebyś wiedziała, że Cię kocham.

-Ja też Cię kocham r11; powiedziała Lily i pocałowała Jamesa. Szybko wybiegli na zewnątrz. Gdy skakali nad murkami Lily podarła sobie rajstopy. Dobiegli do tej pamiętnej łąki.

-Wyglądasz ślicznie nawet w podartych rajstopach - powiedział James i jeszcze raz pocałował dziewczynę. Założył jej szalik na szyję i pocałował w czoło.

-Kocham Cię najbardziej na świecie Lily r11; powiedział chłopak.

-Ja Cię kocham najbardziej James r11; powiedziała dziewczyna.

Do bardzo późnej pory para przytulała się pod gwiazdami. James przeczesywał palcami rude włosy ukochanej. Jego ręka przeniosła się na jej usta i jeszcze raz się pocałowali. Lily wyczarowała serduszka, które latały nad głowami czarodziei. Lily i James wspominali czasy gdy przybyli do Hogwartu. Czerwony pociąg wtaczający się na stację. Śpiewająca tiara przydziału. Pierwsza kolacja. Pierwsza noc w dormitorium. Pierwsze lekcje. Pierwsze mecze quidicha. Pierwsze wycieczki do Hogsmeade. Pierwsze wakacje. Pierwsze spotkania z Huncwotami. Stworzenie mapy. Znalezienie peleryny niewidki. Pierwsze pojedynki. Pierwsze zaklęcia. To wszystko zdawało się być tak dawno temu. James pogładził rozdarcie na rajstopie Lily.

- Kocham Cię r11; powtórzył r11; bo jesteś inna, śliczna i mądra.

- Ja też r11; powiedziała czarownica r11; bo jesteś inny, przystojny i mądry.

I pocałowali się i jeszcze raz. Mogliby się całować do końca świata gdyby nie dyrektor. Chrząknięcie Dumbledora sprawiło, że czarownicy odskoczyli od siebie.

-Też kiedyś byłem zakochany, ale było to tak dawno, że nawet najstarsze gargulce tego nie pamiętają r11; powiedział dyrektor i roześmiał się r11; a wy młodzi cieszcie się miłością. Bo miłość jest egzystencją życia. Wiecie? Dobrze nie będę wam przeszkadzał. Korzystajcie.

Dyrektor oddalił się.

-Jak myślisz w kim się zakochał Dumbledor? r11; zapytał James.

-Nie wiem, ale żal mi go. No młodszy to on raczej się nie staje r11; powiedziała Lily.

James uśmiechnął się i odgarnął włosy dziewczyny i pocałował ją w rękę.

-Czy pani pozwoli? r11; zapytał James.

-Oczywiście r11; odpowiedziała.

I pocałowali się.

Edytowane przez Tom_Riddle dnia 09-04-2012 20:31