Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]Dziwne Święta, Echo

Dodane przez Wikka1001 dnia 06-04-2012 15:19
#1

Ostatnio miałam sporo wolnego czasu i napisałam troche opowiadań o Harrym w przyszłości.

Dziwne święta


Ulica Grimud Place była zaśnieżona, z nieba padał srebrzysty śnieg,
a wesołe i uśmiechnięte twarze przechodniów dawały się we znaki mieszkańcom
miasteczka. Albowiem był to dzień 25 grudnia, dzień Bożego Narodzenia, wszystkie dzieci
i dorośli bez względu na wiek kolędowało na ulicach. Z domów wydobywały świąteczne
Zapachy pieczeni, ryb, barszczy i innych świątecznych przysmaków. Niektórzy ludzie
przystawali na chwilę, aby zanurzyć się w unoszonej przez wiatr woni potraw.
Harry po raz kolejny czuł się cudownie, miał w końcu swoją wymarzoną rodzinę na
którą czekał przez te wszystkie lata. Leżał teraz na kanapie z Ginny, która odgarniała
mu włosy z czoła i nuciła szkolną kolędę, było tak wspaniale, że Harry myślał, że
to tylko wspaniały sen i że za chwilę się obudzi i nadal będzie walczył o dobro
stawiał czoła wyzwaniom, Voldemortowi, przerażającym dementorom i śmierciożercom.
Bał się otworzyć oczy, bał się stracić wszystko, co ma rodzinę, żonę i dzieci.
Borykał się z tym problemem jeszcze przez kilka minut, ale w końcu otworzył oczy i... Ujrzał
choinkę, dzieci i Hermionę nakładającą talerze do przystrojonego odświętnymi
obrusami, kawałkami jemioły, i świecami stół. W takich chwilach jak ta Harry czuł
się jak dawniej, kiedy przyjeżdżał do nory na święta. Jednak te święta różniły się trochę
od tych wszystkich poprzednich, były o wiele bardziej chłodne i ciemne. Oświetlone
światłami lampek i latarni uliczki nie miały tego świątecznego nastroju, jakie powinny mieć
w święta.

W pewnej chwili Harry wyobraził sobie nawet dementorów kontrolujących ulice i domy
Miał przy sobie różdżkę, ale jej nie wyciągnął. Myślał teraz o Dambyldo"rze i o Snayp"ie o tym
jak by teraz wyglądał świat jakby jednak postanowił umrzeć, wszystko by się zmieniło?
Owszem Voldemord by zginął jak mówiła przepowiednia,, Żaden nie morze żyć, gdy drugi
Przeżyje", ale to by wymagało i ofiar. Nikt by się nie dowiedział jak naprawdę zginą Albus
Dambyldor i wyszłoby na to, że Severus Sneyp jest mordercą, choć wcale tak nie było.
-Harry, Harry........Harry!
Dopiero, gdy Ginny zawołała trzeci raz jego imię obudzili się z transu myśli.
-Co się stało? O co chodzi?
-Co się z tobą dzieje? Chodzisz jakiś rozkojarzony, nie słuchasz jak do ciebie mówię!
-Ze mną jest wszystko w porządku nie martw się, porostu się zamyśliłem.
-Chodź, jemy.
Ginny trochę się uspokoiła, lecz kątem oka cały czas obserwowała Harrego kątem oka, choć
on tego nie zauważał to jednak zachowywał się trochę dziwnie.
Po odśpiewaniu kolęd, zjedzeniu pysznych potraw przygotowanch przez Hermionę, panią Wesley
i Ginny. Po podzieleniu się opłatkiem nadszedł czas na najmilszą dla Harrego część świąt.
Rozpakowywanie prezętów. W pewnej chwili, gdy Harry miał już pomoc małemu Albusowi
Rozpakować swój prezęt, rozległ się trzask. Lilly przestała chlipać ciepły barszcz, a Hugon
spadł z krzesła.
-To na dworze! - Zawołał James.
Harry już chciał wyjść zobaczyć, co się stało, ale nagle usłyszał dwa znajome mu głosy.
-Mówiłem, że lepiej się deportować z domu, ale ty oczywiście wiesz lepiej, ja już nie mam
tak dużo siły jak ty Ted!
-To Ted..?, Ted Lupin!!, tato otwórz szybko!
Harry wstał i podszedł do drzwi, ale zanim zdążył otworzyć drzwi same się uchyliły i do
pokoju wpadł Ted Lupin, a za nim matka Nimfadory, a jego babka Dromeda Tonks, była to starsza
kobieta o przenikliwym spojrzeniu, jej twarz pokrywały grube warstwy zmarszczek, a na nosie,
spoczywały nieco zbyt ozdobne okulary połówki.Na ogół wyglądała na miłą kobietę i mimo
swojego wieku zachowała zgrabną figurę.
Ted był zawsze promienny i wesoły mimo to, że nie poznał ojca jego matka
umarła, gdy on miał niecały miesiąc. Harry myślał zawsze, że są do siebie podobni, obydwaj
wychowywali się bez rodziców, którzy im umarli, ale i obydwaj potrafili się z tym pogodzić.
-Dobry wieczór Ted, dzień dobry Dromedo, cieszę się, że w końcu przybyliście!! - powiedziała na
jednym tchu pani Wesley.
-Dzień dobry Molly, witam wszystkich i wesołych świąt!! - powiedział ogarnięty szczęściem Ted.
-Już myśleliśmy, że nie przybędziecie - oświadczyła Ginny.
-Nie przegapilibyśmy takiej okazji, przecież...!
Buuuum bu bu bu bum bum bum bum, Rrrrrrrrrrrrrr! nagle rozległo się walenie, chrząkanie, tupotanie i wycie.
Tato to na pewno Mikołaj- i tym razem James sam pobiegł do otwartych drzwi, aby
zobaczyć, co sie stało i czy przypadkiem nie jest to ktoś "święty". Przed drzwiami stał zapalony skuter, worek a za skuterem stał Hagrid, wyglądał na prawdę na świętego mikołaja miał białawą brodę, swój okropny, lecz jedyny w swoim rodzaju płaszcz zimowy i wielkie ciężkie buty ze skóry.
-Cholipka, miałem przyjechać wcześniej nieco, ale jak widać musiałem troszkę zboczyć z drogi
po worki ze śmieciami - powiedział unosząc w ciężkiej dłoni dwa duże worki
W chwili, gdy Hagrid skończył mówić ostanie słowo wszystkie dzieci rzuciły się na niego wyrywając
muz ręki worek z napisem "Dzieci". Harry rozpoznał to pismo wiedział, że nie należy ono do
Hagrida, lecz do Pr. McGonagall. Ale zanim zdążył coś powiedzieć, Ginny go uprzedziła.
- A mi się zdaje ,że te worki jednak nie są ze śmietnika, są z Hogwartu prawda ?
-Tak, Cholibka , na zlecenie profesor MC.Gonagal.
- Nie musieliście sobie robić kłopotu.. - zaczęła Hermiona.
-MUSIELI!! - krzyknął Ron.
- Ron!! - zawołały razem Ginny, Hermiona i Pani Wesley.
- Jesteś gorszy od dziecka !!
- A gdzie Georg chciałem...
- Spędza święta z rodziną Fleur - powiedziała pospiesznie Pani Wesley.
- Nic dziwnego Bill chciał nieć przy sobie brata, a poza tym Harry, Ron, Hermina i Ginny-
powiedział Hagrid niższym tonem schodząc prawie do szeptu ,że Harry i reszta prawie wogule
go nie słyszeli, wyłapali jednak jedno słowo ".....chodźcie.."
-Nie chciałem was martwić w święta, ale w Hogwarcie nie dzieje się najlepiej.
Zaczęło się od tych zniknięć a potem to morderstwo...
-Jakie morderstwo Hagrid my nic nie wiemy, co się dzieje! - przerwała mu dość gwałtownie Hermiona.
-A prorok codzienny, nie czytaliście!
- Czytaliśmy...
-CHOLIBKA, wybaczcie ale to znowu robota ministerstwa, ukrywają prawdziwe informacje jak 19 lat
temu żeby ludzie nie panikowali.
-To skąd to wiesz?
--Niektórzy dostali prawdziwe , najprawdopodobniej! To znowu ta cholerna kobieta.
-Chyba nie mówisz o ..
-Tak o niej mówię, Umbridge znowu się wtrąca.
-A ja myślałem że została wywalona z ministerstwa po ostatnim wybryku z Komisją Rejestracji
Mugolaków- powiedział zdenerwowany Harry, pamiętał ją i jej bezczelność, cały czas miał blizny na
górnej części dłoni , miał ochotę ją zniszczyć ,czuł do niej taką nienawiść i gniew, ale to nie miało teraz znaczenia.
-Naradzie nic na to nie poradzimy, ale mówiłeś o jakimś zabójstwie prawda - wyjąkał Ron .
- Tak ,na pewno teraz chcecie o tym słuchać
-Hagrid ,my to musimy wiedzieć! - powiedziała Ginny która pierwszy raz od całej rozmowy wtrąciła
się do tematu, wyglądała jakby przed chwilą wypiła duży kieliszek Ognistej Whisky.
- NO DOBRA! Pamiętacie Stana Shunpike"a, tego którego Harry ... - nie zdążył powiedzieć do
końca bo Harry szybko mu przerwał
- Tak pamiętamy!
- Bez nerwów, został zamordowany w sklepie na ul. Śmiertelnego Nokturnu.
- U Borgina i Burkesa!
-Tak
-Ale co Stan robił u Borgina i Burkesa, przecież po wyjściu z Askabanu został od razu
przeniesiony.
-To kolejna plotka ministerstwa.
- To jednak go nie wypuścili?
- Całe 19 lat siedział w Azkabanie, wypuścili go dopiero w listopadzie.
- I przeżył, niesamowite Syriusz zawsze mówił ,że to miejsce jest nie do życia!
- Niesamowite jest co innego, kto wiedział kiedy go wypuszczą? No bo chyba przecież sam się nie
zamordował, przychodzi wam na myśl jakiś konkretny cel tego zabójstwa ?
- Nie, ale ja mam prożbe Harry- powiedziała znienacka Hermiona, która całą tę rozmowę nie
odezwała się w ogóle -idź zobacz co tam robi James, bo mi się zdawało że znowu krzyczeli z
Hugonem ,prosze!
-Hermiona ja mogę...-powiedziała Ginny.
- Nie, Harry idź!

Co myslicie? To nie zastapi Harrego ale tak z nudów:P

Edytowane przez Wikka1001 dnia 11-04-2012 20:41