Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] "Czy można żyć z bólem w sercu...?" [HG/DM]

Dodane przez Laufey dnia 19-05-2012 13:06
#53

Cóż to się stało, że nie oceniłam poprzedniego rozdziału? Jakaś szatańska istota mnie przed tym powstrzymała. No dobrze, rozdział następny, mój koment się pojawia. A więc... Po pierwsze, ciekawy tytuł... Nawet bardzo. No dobrze, błędy wszelakiej maści:
kamkaHermioneDraco napisał/a:
-_Eee... tak... witaj. - Zakłopotana Gryfonka, nalała sobie trochę soku dyniowego. Oboje milczeli.

Spacja.
,,On to naprawdę zrobił. Zerwał z nią dla... mnie?"

Prosiłam, abyś używała cudzysłowu, a nie przecinków.
- Hermiono, podobno Malfoy zerwał z Parkinson. Ciekawe dlaczego, nie? - Powiedział Ron.

Chyba zapytał.
Cudowne erki:
- Mogłeś chociaż nie łamać jej serca... r11; Szepnęła, spoglądając ze współczuciem na Pansy.

- C-co? Ale... Draco... r11; Wtedy, Pansy zalała się łzami.

Niepotrzebny przecinek.
- Ja cię nie kocham, Pansy. Byłbym idiotą, gdybym ciągnął ten chory związek. - Pamiętał, że wtedy zabrał się za swoją owsiankę.

Loool. :rotfl:
- Cisza! - Profesor zwrócił się do uczniów i zaczął wyjaśniać, jakieś nowe typy zaklęć.

Niepotrzebny.
Hermiona, zaczęła nerwowo pisać notatki, a Draco, zrezygnował z dalszej rozmowy z nią.

Ten też.
Nagle zobaczyła, jak jej przyjaciel pada na ścianę, uderzony pięścią przez tego czarującego Ślizgona.

Huh, Draco jest wszędzie. ;>
- Już nigdy więcej, nie odważysz się jej tknąć, Frange. - Wysyczał Malfoy łapiąc Gryfonkę za rękę.

Jeden potrzebny, drugi całkiem odwrotnie.
- Ja jej do niczego nie zmuszałem. - Syknął Tom i jego pięści okładały teraz twarz oszołomionego blondyna, który nie pozostawał mu dłużny. Tę krótką bójkę zakończyli Harry i Blaise, którzy w porę zjawili się z Ginny na miejscu zdarzenia.

O matko, jakie MMA.
- Tom, stary, spokojnie. - Próbował uspokoić Gryfona, Wybraniec.

Ten również niepotrzebny. Znowu...
Brązowowłosa spojrzała na obu szaleńców.

Szaleńcy. Jeszcze chwila, a zaczęliby biegać po Hogwarcie z nożami i siekierą.
Tom stał wściekły, ale spokojny.

Jak można wściekle stać, a przy tym być spokojnym?... Błąd logiczny.
W jednej chwili powalił Crabbe'a i Zabini'ego i już wyrywał się Goyle'owi, gdy podbiegła do niego przestraszona Hermiona.

Draco powalił ich wszystkich?... On jest wampirem, że dysponuje taką siłą? Wątpię, żeby dał im radę.
Objęła dłońmi jego twarz i zmusiła, aby popatrzył jej w oczy. Chłopak patrzył teraz w kasztanowe oczy Gryfonki.

Masło maślane. Nie ma potrzeby, żeby pisać o czymś dwa razy.
Poczuł na ramieniu jej ciepłe łzy. Kiedy ją puścił, nagle zdał sobie sprawę z tego, że ten korytarz nie był tak opustoszały, jak myślał.

Tutaj akurat jest potrzebny.

Ech, zaczyna się nieźle, kończy z masą błędów. A szkoda, bo myślałam, że tekst w końcu znalazł właściwe tory... Czekam na następny rozdział.