Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] "Czy można żyć z bólem w sercu...?" [HG/DM]

Dodane przez kamkaHermioneDraco dnia 23-04-2012 15:35
#39

Ok, to następny rozdział:D

7. ,,Jak on mógł..."

- Frange! - Draco złapał go po obiedzie, gdy jego przyjaciele poszli do swoich dormitoriów.
- Czego chcesz, Malfoy?!
- Zostaw Hermionę w spokoju!
- To ty się od niej odwal! Ona cie nie chce. Zrozum to. Hermiona będzie moja!
- To nie ty masz ją tuż za łazienką i nie ty będziesz z nią chodził na wszystkie imprezy i nie ty masz z nią patrole, więc mam większe szanse, aby się do niej zbliżyć - zadrwił z niego blondyn.
Tom, całkowicie zbity z tropu tą wypowiedzią, nie wytrzymał.
- Ona mnie pocałowała! - krzyknął Tom, a Draco stanął jak wryty. - Co? Zamurowało, nie? Tak, pocałowała mnie, a teraz przepraszam, ale biegnę do przyjaciół - powiedział i odszedł.
***
- Co? Pocałowała Frange'a? - Blaise nie krył swojego oburzenia i zdziwienia.
- Tak mi powiedział - odparł zrezygnowany blondyn.
- Stary, musisz o nią zawalczyć. Dzisiaj jesteś z nią umówiony, więc nie zawal sprawy - Blaise wcisnął mu ręce jakieś ciuchy.
- Co to ma być?
- Rzeczy, w których poderwałeś wszystkie dziewczyny w Hogwarcie. Tu masz perfumy i żel do włosów. Pamiętaj, masz ją zwalić z nóg. Przyjdę po ciebie godzinę po kolacji - powiedział i wyszedł.
Zrezygnowany Draco usiadł na fotelu. Martwił się. Martwił się tym co powie Hermiona, ale też martwił się co powie Czarny Pan.
- Mam nadzieję, że te rzeczy zrobią na niej wrażenie - wymamrotał i zaczął się ubierać w swój strój do Quidditcha, bo przecież zaraz miał być na boisku.
***
- Hermiono... może dasz się dzisiaj zaprosić na babski wieczór, co?- Zapytała Ginny na kolacji. - Jeśli dasz się namówić, zaproszę też Parvati i Lavender, ale do ciebie, ok? - spytała z nadzieją w głosie.
- Przykro mi Ginny, ale jestem umówiona.
- Tak? A niby z kim?
- No...
- Z Malfoyem? - ruda zaczęła szeptać. - Nie żartuj. To on...
- To był pomysł Blaisa - powiedziała szybko Hermiona. - Chce żebym dała mu szansę...
- On ma całkowitą rację. Wiem, że Malfoy to podrywacz i skończony idiota, ale z tobą może być inaczej, bo przecież bez urazy, jeśli on uważa cię za szlame, nie podrywałby cię, a jeśli już to nie po to, żebyś była kolejną zabawką w jego dłoniach.
- Może masz rację...
- Nie może, tylko na pewno. To o której jesteś z nim umówiona?
- Godzinę po kolacji, ma go przyprowadzić Blaise.
- Więc od razu po kolacji idziemy do ciebie, bo przecież muszę cię wyszykować.
- Och, Ginny...
- Co Ginny?
- To chyba nie jest dobry pomysł...
- To świetny pomysł, a teraz jedz.
Hermiona westchnęła i nałożyła sobie trochę sałatki. Kiedy po kolacji dziewczyny zmierzały do dormitorium Hermiony, zagadnął je Zabini.
- Hermiono, pamiętaj, że za godzinę przyprowadzam Draco...
- Tak pamiętam.- Westchnęła i razem z przyjaciółką weszła do swojej sypialni.
- Ginny, od razu mówię, że ubiorę się sama, a właściwie nie będę się przebierać. Ty możesz mnie tylko umalować.
- No... Niech będzie... - mruknęła ruda i z radością zabrała się do pracy.
Po pół godzinie Gryfonka była prawie gotowa. Przyjaciółka zrobiła jej delikatny makijaż,świetnie podkreślający jej urodę. Pozostały jeszcze włosy.
- Jaką chcesz mieć fryzurę?
- Myślałam, że zepnę je w kitkę...
- Żadnej kitki! Gdzie masz szczotkę?
- Tam - Hermiona wskazała na szafkę stojącą przy łóżku.
- No to zaraz będziesz gotowa - powiedziała czesząc już jej włosy. - Będziesz je miała naturalnie rozpuszczone. To nada ci wdzięku. A teraz już idę, bo za dziesięć minut ma przyjść Zabini z twoim... Malfoyem - powiedziała przewracając oczami i wyszła przez drzwi prowadzące do dormitorium dziewczyn. Hermiona usiadła na łóżku.
W tym czasie w dormitorium Dracona...
- No. Chyba jesteś gotowy, nie?
- Chyba...
- Napewno! A teraz idziemy, bo się spóźnisz! - Blaise i Draco przeszli przez łazienkę i stanęli przed drzwiami sypialni Gryfonki.
- Gotowy? - Spytał Zabini.
- Na to wygląda - powiedział blondyn. W odpowiedzi Blaise zapukał do drzwi i ostrożnie zajrzał do środka.
- Wow, Hermiono ślicznie wyglądasz!
- Dzięki Blaise.
- Dobra, nie czas na pogaduszki. Zostawiam was samych - to mówiąc wpuścił przyjaciela do środka, a sam wyszedł.
- Eee... pięknie wyglądasz... - Draco nie wiedział jak zacząć.
- Dziękuję... ty też całkiem nieźle... - Hermiona wstała i podeszła do okna.
- Hermiono... przepraszam za ten pocałunek, ale...
- Nie musisz się tłumaczyć i tak zgodziłam się na to spotkanie wyłącznie dlatego, że Blaise nie dałby mi spokoju.
- Ale... ja chcę, żebyś mi dała jeszcze jedną szansę... - to mówiąc obrócił ją twarzą do siebie, spojrzał w jej kasztanowe oczy i delikatnie pocałował. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, ale po chwili się opamiętała.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Nie chcę być twoją kolejną zabawką!
- I nie będziesz... - jeszcze raz przyciągnął ją do siebie i pocałował, ale teraz trochę bardziej namiętnie. Dziewczyna poczuła motylki w brzuchu. Oddała mu się całkowicie. Całowali się tak nie zwracając uwagi na to, że pewna osoba znajduje się w pokoju i bacznie obserwuje, to co się dzieje. Hermiona oderwała się od Dracona i spojrzała na ową postać.
-Tom? - Hermiona z ciekawością podeszła do czerwonego ze złości przyjaciela. Draco przypatrywał się temu z niechęcią, ale to co zobaczył po chwili, spowodowało u niego bezgraniczną wściekłość.
- Tom... - dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania, bo Gryfon namiętnie ją pocałował. Dziewczyna ledwo wyrwała się z jego ramion. Draco wyciągnął różdżkę, chwycił Hermionę i postawił za sobą.
- Frange! Jak jeszcze raz ją tkniesz wbrew jej woli to przysięgam, że cię zabiję! - krzyknął i wymierzył w drzwi, za którymi zniknął Gryfon. Hermiona opadła na fotel i ukryła twarz w dłoniach. Po policzku popłynęło je kilka łez. ,,Dlaczego?" - myślała. - ,,Dlaczego on to zrobił?"
- Hermiono, nie przejmuj się nim - wściekły Ślizgon schował różdżkę i podszedł do rozpłakanej dziewczyny. - On cię już więcej nie dotknie. Ja i Blaise o to zadbamy - odgarnął jej włosy i spojrzał w jej zaszklone od łez oczy. Hermiona patrzyła w jego oczy może nie z miłością, ale z sympatią. Wstała.
- Ja... Już może...
- A tak... Już wychodzę. Naprawdę nie masz powodu do obaw - to mówiąc podszedł do niej i chwytając ją za podbródek powiedział - Naprawdę. - Spojrzał jej w oczy i wyszedł przez drzwi na korytarz. Draco był wściekły. Nogi same go poniosły w stronę, gdzie zawsze szli mieszkańcy Gryffindoru. Nie wiedział, jak znajdzie ich pokój wspólny i jak tam wejdzie nie znając hasła, ale liczył na to, że gdzieś niedaleko zastanie kogoś z trójki przyjaciół dziewczyny. Na jego szczęście, albo nieszczęście, Harry i Ron właśnie wracali z biblioteki.
- Potter! - krzyknął ze złością.
- Malfoy? - zdziwił się Wybraniec, bo nie często spotykało się Ślizgonów w tych częściach zamku.
- Tak, ja! powiedz Frange'owi, że jak jeszcze raz tknie Hermione wbrew jej woli to przysięgam, że na miejscu go zakatrupię!
- Zaraz... Jak to jeszcze raz? - zdziwił się Ron.
- A o to, zapytajcie już waszego przyjaciela - powiedział i odszedł. Dochodziła 22.00, więc jako prefekt miał jeszcze godzinę swobody. Postanowił, więc iść na błonia. Kiedy wyszedł z zamku, nawet nie zauważył, że pada deszcz. Poszedł nad jezioro i usiadł pod drzewem. Patrzył teraz na tafle wody, o którą beznamiętnie uderzały krople wody. Wszystkie takie same. Nagle na jezioro spadł mały, brązowy listek. Kiedy opadł na wodę, widok tego jeziora stał się całkowicie inny. Ten mały listek zmienił wszystko. Pomyślał teraz o dziewczynie, przez którą siedział cały mokry pod tym starym drzewem i rozmyślał o sobie i swoim życiu. Nie potrafił już patrzeć na nią z pogardą, ani się z niej naśmiewać. Stary Malfoy w ogóle nie przejąłby się tym, że jakiś tam Frange ją pocałował, ale teraz...
Obejrzał się. Kilka metrów od niego stała Pansy.
- Draco! O co chodzi między tobą, a tą szlamą?! - dopiero, gdy ją zauważył zdobyła się na to, aby coś powiedzieć.
- Co? Nie mam ochoty na twoje głupie fantazje.
- To nie są fantazje! Ty chcesz...
- Mam gdzieś co sobie myślisz! Nie rozumiesz, że mam swoje problemy?! - krzyknął i poszedł do swojego dormitorium zostawiając wściekła Ślizgonkę.
- Ale Draco...! - zawołała, ale jego już nie było.
Tym czasem w dormitorium Hermiony...
- Hermiono... - wszedł Harry i zastał (co prawda umytą i przebraną w piżamę) niepanującą nad swoimi emocjami, rozpłakaną dziewczynę siedzącą przy kominku.
- Jak on mógł... - dziewczyna domyśliła się, że Harry już wie o wszystkim. - Jak on mógł to zrobić...
Harry, dla którego Hermiona była jak młodsza siostra, nie wiedział jak ją pocieszyć.
- Ja... przepraszam, ale chcę być sama...
Harry bez słowa opuścił sypialnię. Dziewczyna ponownie zalała się łzami.

Edytowane przez kamkaHermioneDraco dnia 02-05-2012 14:43