Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] "Czy można żyć z bólem w sercu...?" [HG/DM]

Dodane przez kamkaHermioneDraco dnia 15-04-2012 19:05
#36

No ok:D Akcja dopiero się rozwija;D A teraz zapraszam do czytania:D

6.,,Z rozkazu Voldemorta"

Draco z Blaisem, ruszyli w kierunku wyjścia na błonia. Obaj mieli włosy na żelu. Blondyn miał koszulę niezapiętą do końca, z krawatem Slytherinu. Blaise też założył koszulę, ale przyjaciel kazał mu ją zapiąć. Hermiona już na nich czekała. Miała włosy spięte w kok i spódniczkę w mundurek Gryffindoru.
- To idziemy? - spytała z uśmiechem
- Jasne - odpowiedzieli chórem i poszli za dziewczyną.
- Hermiono, kto właściwie startuje do waszej drużyny? - zapytał brunet
- Eee... wiem, że jeden trzecioroczniak, Ron i... Tom...
- Frange? Będziemy mu kibicować, nie stary? - powiedział z uśmiechem Draco. Blaise pokiwał głową.
- Ale bez żadnych zaklęć i sztuczek! - ostrzegła ich dziewczyna.
- Tak, oczywiście... - powiedział Zabini. Wreszcie doszli do boiska i usiedli na trybunach.
- O jest Bliznowaty! - zawołali Ślizgoni. Rzeczywiście Harry wyleciał razem z kilkoma innymi zawodnikami i zaczął mówić.
- W naszej drużynie jest sześć miejsc: trzech ścigających i dwóch pałkarz i obrońca, szukającym jestem ja. Ci co chcą być obrońcami, albo ścigającymi na ziemię, a ci pałkarze do mnie. Do drużyny dostaną się najlepsi.
- Frange chce być pałkarzem! - zagwizdał Draco. Tom dał błyskawiczną odpowiedź:
- Żeby móc cię walić tłuczkiem po głowie, Malfoy!
- Ty durniu! - zawołał Draco i już wyciągnął różdżkę, gdy Hermiona złapała go za rękę.
- Draco proszę...
- No dobrze... - Blaise patrzył na tę scenę z niemałym szokiem. ,,Jeszcze żadna dziewczyna tak na niego nie działała" - myślał.
Nagle, w głowie Dracona zaświtał (jak dla niego) świetny pomysł. Tom właśnie miał odbijać wszystkie tłuczki, aż Ślizgon zawołał:
- Ej Frange! - Tom odwrócił się. To co zobaczył, do reszty nim wstrząsnęło. A mianowicie Draco przyciągnął Hermione do siebie i delikatnie pocałował jej różane usta. Tom dostał kilkoma tłuczkami, ale nic sobie z tego nie robił. Błyskawicznie poleciał w kierunku całującej się pary. Nie tylko on był w szoku, wszyscy zgromadzeni patrzyli na to, co się działo z niedowierzaniem. Gryfon wyciągnął różdżkę. W porę podleciał do niego Harry i zabrał mu ją.
- Malfoy zostaw ją! - warknął Wybraniec. Hermiona oderwała się od Ślizgona. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Blaise także stał patrząc to na przyjaciela, to dziewczynę, to na Harrego.
- A kto mi zabroni ją całować?
- Ja! Jeszcze raz ją tkniesz to pożałujesz że się urodziłeś! - krzyknął Tom
- Tom spokojnie... - Hermiona próbowała złagodzić sytuację - Blaise zabierz stąd Dracona.
- Dobrze... Stary idziemy - Draco niechętnie powlókł się za przyjacielem. Kiedy wszyscy się uspokoili wybrano nowych zawodników. Tomowi udało się zostać pałkarzem, ale ciągle był niespokojny. Ron zaprowadził go do dormitorium, a Harry postanowił pogadać z Hermioną. Poszedł więc z nią do jej dormitorium.
- Hermiono! Co to miało być?!
- Eee...
- Ja cię zupełnie nie poznaję! Przecież to Malfoy! A ty w ogóle nie protestowałaś kiedy on...
- Harry spokojnie. Nie wiem dlaczego tak się stało. Teraz przepraszam cię, ale musisz już iść.
- Tak, ale proszę cię nie zadawaj się ze Ślizgonami... - powiedział i wyszedł. Hermiona nie wytrzymała. Usiadła na łóżku i kilka łez popłynęło na jej czerwonym policzku.
- Hermiono... - usłyszała znajomy głos - musimy pogadać... - w drzwiach stał Blaise. Dziewczyna otarła łzy.
- O czym?
- Hermiono daj mu szanse.
- Ja sama nie wiem...
- Ale ja wiem. Przyprowadzę go tu jutro wieczorem, żebyście mogli porozmawiać.
- Jeśli to konieczne...
- Naprawdę konieczne, a teraz dobranoc. - powiedział i wyszedł z pokoju.
Wieczorem nikt z szóstki uczniów nie mógł zasnąć. Wszyscy myśleli o dzisiejszym wydarzeniu. Trzy osoby ze złością, dwie z przyjemnością, a jedna z ciekawością...
Rano trzej Gryfoni poszli na śniadanie. Hermiona wychodziła właśnie z pokoju, gdy zobaczyła Malfoya idącego w jej stronę.
- Jak się spało? - zapytał z uśmiechem.
- Odwal się! - syknęła do niego dziewczyna.
- Ale Hermiono, przecież nie możesz zaprzeczyć, że ci się podobało... - gdy to mówił zza rogu wybiegła czerwona ze złości Pansy Parkinson.
- Zostaw go, ty szlamo! - zawołała biegnąc w ich kierunku.
- Nie mam zamiaru go dotykać, a co dopiero go tobie zabierać mopsie! - odpowiedziała dumnie Gryfonka.
- To dlaczego wczoraj całowałaś go na trybunach?! - wrzasnęła Ślizgonka.
- Po pierwsze to... on mnie pocałował, a po drugie skąd o tym wiesz?
- Cała szkoła już o tym gada i nie wierzę, że Draco mógłby cię pocałować, bo ty przecież jesteś szlamą! - tu się chytrze uśmiechnęła i odeszła.
- No to pięknie! Idę na śniadanie, a ty - tu zwróciła się do chłopaka - idź inną drogą! - to mówiąc poszła do wielkiej sali.
- Hej stary! - blondyn usłyszał za sobą głos Blaisa.
- Naprawdę cała szkoła już wie?
- No niestety tak - westchnął brunet. - Widziałem Frange'a! Wygląda jak Krwawy Baron po bankiecie. - zaśmiał się Ślizgon.
- Ona nie chce ze mną gadać...
- Będzie musiała. Dzisiaj po wyborze do drużyny masz z nią rozmowę. Osobiście dopilnuję, abyś dotarł do jej dormitorium.
- Co?! Ale...
- Nie ma żadnego ale, a teraz choć na śniadanie - powiedział i razem z Draco ruszyli do wielkiej sali. Hermiona siedziała już przy stole. Odzywała się tylko do Ginny, która chciała znać nawet najmniejszy szczegół całego zdarzenia.
- Och Ginny... - próbowała spławić rudą Hermiona.
- Hermiono, ale to jest świetna historia. Przez sześć lat wrogowie, a teraz...
- Co teraz?
- No... coś więcej niż przyjaciele...
- Ginny proszę cię, nie wymyślaj nowych plotek...
Tym czasem przy stole Ślizgonów.
- Stary to jest jakaś masakra.
- Trzeba było jej nie całować. Ciekawi mnie, co na to wszystko powie Czarny Pan...
- Właśnie! Dlaczego właśnie ja?!
- Sam się go o to zapytaj. Jutro mamy się u niego stawić. To chyba nie będzie miła wizyta.
- To się okaże. - mruknął blondyn i nałożył sobie jajecznicy.
Po śniadaniu wszyscy uczniowie ruszyli na zajęcia.
- Hermiono! Proszę, wysłuchaj mnie... - Tom próbował pogodzić się z dziewczyną.
- Tom jeżeli chcesz mnie oskarżać o przyjaźń ze Ślizgonami to przepraszam, ale nie mam czasu.
- Nie. nie o to chodzi. Hermiono... przepraszam cię - powiedział Tom. - Nie wiem co mi wtedy odbiło, ale wiem, że nie chcę stracić twojej przyjaźni.
- Ja też nie chciałabym stracić takiego przyjaciela - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Tom poczuł, że się czerwieni. Na jego szczęście Hermiona tego nie zauważyła. Lekcje przebiegły bardzo spokojnie. Hermiona zdobyła dwadzieścia punktów dla Gryffindoru, przez wszystkie zajęcia ignorowała głupie (jak dla niej) zaczepki Malfoya. Cały czas uśmiechała się do Toma. Draco nie był z tego faktu bardzo zadowolony. Zastanawiał się nad tym co powie Czarnemu Panu. Na obiedzie nie spuszczał wzroku ze stołu Gryfonów. Kiedy widział, jak Tom patrzy na Hermione i jak ona na niego, czuł ukłucie w sercu. Ale dlaczego? Był dla niej miły z rozkazu Voldemorta. Przecież nic do niej nie czuł. Ale czy na pewno?