Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] "Czy można żyć z bólem w sercu...?" [HG/DM]

Dodane przez kamkaHermioneDraco dnia 11-04-2012 18:56
#33

Wow. Wymiana zdań slytherin97 i Alex Verie Trawała dość długo... ale dobrze,że się przeniosłyście na wp:D A oto następny rozdział;)

5. Quidditch i randka?

Tom obudził się i spojrzał na zegarek. ,,Za pół godziny śniadanie" - pomyślał i rozejrzał się po pokoju. Ron jeszcze spał. Harrego nie było w łóżku, więc chłopak pomyślał, że pewnie jest w łazience. Wstał z łóżka. Wtem z łazienki wyszedł Wybraniec.
- Hej! Dlaczego Hermiony nie było wczoraj na kolacji? - Spytał Harry.
- Dzień doobry... - przeciągnął się Ron, który się już obudził. - Właśnie, gdzie wczoraj zniknęła Hermiona?
- Eee... no... była w skrzydle szpitalnym...
- Co?! - krzyknęli obaj Gryfoni.
- No więc kiedy jakby... ,,pojedynkowałem się" z Malfoyem, Hermiona weszła w pole strzału i dostała moim zaklęciem... - dwaj Gryfoni jeszcze przez chwilę wpatrywali się w przyjaciela. - Ale już jest z nią wszystko w porządku - powiedział szybko Tom.
- To dobrze, ale... dlaczego pojedynkowałeś się z Malfoyem? - zapytał jeszcze zszokowany Harry.
- Powiedzmy, że powiedział coś czego nie chciałem usłyszeć... - powiedział Tom i zniknął za drzwiami łazienki. W tym czasie Draco z Herrmioną schodzili na śniadanie wesoło rozmawiając.
- Wiesz... Hermiono jeszcze nigdy z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało...
- Naprawdę?
- Naprawdę.
-Spotkamy się na transmutacji, a teraz na razie! - mrugnął do niej i odszedł do swojego stołu. Hermiona usiadła obok Ginny.
- Hej! Jak tam wakacje? - zapytała ruda.
- Całkiem nieźle...
- Zaprzyjaźniłaś się z Malfoy'em?
- Co? Ja? Nie!
- To dlaczego jak cię widzę to z nim? - Ginny nie dawała za wygraną.
- Wiesz... w tym roku wszystkie obowiązki prefektów naczelnych będziemy musieli wypełniać razem, więc postanowiliśmy naprawić nasze stosunki.
- Aha... - Ginny zabrała się do jedzenia, a Hermiona nalała sobie soku dyniowego. W tym czasie Draco musiał dokładnie to samo tłumaczyć Blaisowi.
- No nie stary... nie przekonałeś mnie.
- To już nie moja wina.
Po śniadaniu uczniowie z Gryffindoru i Slytherinu poszli do sali od transmutacji. Zanim usiedli profesor McGonagall powiedział :
- W tym roku postanowiliśmy naprawić nieco wasze stosunki, więc uczniowie ze Slytherinu losują Gryfonki, z którymi usiądą i na odwrót - wszyscy jęknęli. Ron wylosował jakąś blondynkę, Harry szatynkę, Tom Pansy, Blaise Lavender, Draco... Hermione! Gryfonka posłusznie usiadła obok Dracona, który złapał ją za kolano.
- Ej! Zabierz te łapy! - szepnęła Hermiona. Draco niechętnie wykonał jej polecenie.
- Będziecie tak siedzieli na wszystkich przedmiotach, ponieważ wszystkie macie ze sobą. - Po klasie przeszły szepty oburzenia.
- No to eksstra... - szepnęła pod nosem Hermiona.
- Nie będzie przecież tak źle... - Draco uśmiechnął się szyderczo.
- Cicho bądź!
- Jak sobie chcesz...
Lekcje przebiegły bardzo spokojnie. Hermiona zdobyła dwadzieścia punktów dla Gryffindoru. Draco ciągle ją rozśmieszał, więc odjęto im po pięć punktów.
- Mógłbyś przestać?! - powiedziała Gryfonka do Ślizgona po lekcji.
- Co przestać?
- Przez ciebie odjęto mi pięć punktów...
- Które odrobiłaś, a w konsekwencji zdobyłaś dwadzieścia!
- Mogło być dwadzieścia pięć!
- Oj daj spokój! Zaraz mamy eliksiry i nie chcę, abyś pomyliła składniki jakiegoś eliksiru.
- To się nie stanie. - zapewniła go dziewczyna i odeszła do swoich przyjaciół.
- To już jest szczyt! Ja mam siedzieć z tym mopsem! - krzyczał wściekły Tom.
- Transmutacja to pikuś. Zaraz mamy eliksiry, więc będziesz musiał uważać na to co wrzuca do kociołka. - Ron uśmiechnął się. - A tobie Hermiono jak się siedzi z Malfoyem?
- Eee... jest całkiem dobrze... - Tom nie krył oburzenia i tylko obrzucił Ślizgona, który rozmawiał z Zabinim, wściekłym spojrzeniem.
- Stary ta Brown jest jakaś nienormalna! - skarżył się Blaise - Ciągle gapi się na Weasleya, a kiedy na nią spojrzy to wzdycha! A tobie chyba podoba się towarzyszka, nie? - zapytał z chytrym uśmiechem.
- Co? Mi? Chyba żartujesz!
- Pansy możesz tak wkręcać, ale nie mnie!
- No dobra... jest całkiem nieźle...
- W końcu się przyznałeś. Lecisz na nią! - Krzyknął zadowolony Blaise. Draco nie odpowiedział.
- Wiedziałem! Ciekawe co na to Pansy. - powiedział z dumą. - A teraz choć. Slughorn otworzył salę.
- Blaise... Nie mów Pansy, proszę. - Szepnął Draco w wejściu.
- Co mi nie mów? - Stanęła przed nimi uśmiechnięta Ślizgonka.
- Eee... - Zaciął się blondyn.
- Draco ma dla ciebie niespodziankę... Miałem ci nie mówić. - Powiedział cicho Blaise jej do ucha.
- Co ty jej powiedziałeś?! - Krzyknął Draco, gdy Pansy już odeszła.
- Że masz dla niej niespodziankę. - Zaśmiał się chytrze Blaise.
- Super... Teraz muszę znaleźć jakiś prezent dla Pansy... - Draco spojrzał na śmiejącego się przyjaciela, morderczym spojrzeniem.
Lekcje przebiegły całkiem nieźle. Na obiedzie Draco nie spuszczał wzroku z roześmianej Gryfonki. ,,To ten Frange" - myślał ze złością - ,,Nie... on nie może jej zdobyć!"
- Draco! - Blaise już od minuty próbował nawiązać z nim kontakt.
- Ccooo?
- Przestań się na nią w końcu gapić!
- Przepraszam stary. Co mówiłeś?
- Że zarezerwowałem boisko na jutro, na wybór nowych zawodników. Dzisiaj Gryfoni mają rezerwację...
- Gryfoni?
- Tak, słyszałem, że Frange chce być w drużynie.
- Tak? Może pójdziemy mu pokibicować, co? - zapytał chytrze Draco.
- Spoko!
Przy stole Gryfonów także toczyła się rozmowa o Quidditchu.
- Dzisiaj o siedemnastej są wybory do drużyny - powiadomił Toma Ron.
- Dobrze jestem gotowy. Hermiono przyjdziesz? - Tu zwrócił się do dziewczyny.
- Oczywiście - powiedziała z uśmiechem.
Po obiedzie Gryfoni poszli do salonu. Hermiona poszła do swojego dormitorium. Na drodze spotkała Dracona z Blaisem.
- Hermiono! To jest Blaise - blondyn przedstawił ich sobie.
- Tak, wiem. - Powiedziała zimnym głosem i zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów.
- Idziesz dzisiaj na wybory do drużyny Gryfonów? - zapytał blondyn.
- Tak... a co?
- Bo my też... wybierzesz się z nami?
- Ok.
- Super... Spotkajmy się przy wyjściu na błonia o 16.30.
- Dobrze... to do zobaczenia - powiedziała i weszła do pokoju.
- No to stary masz randkę! - pogratulował Draconowi brunet.
- Jakbyś nie zauważył to ty też tam będziesz, więc to nie będzie randka!
- No więc ona jest jeszcze wolna...
- Nie waż się jej tknąć! - syknął Draco.
- Spoko stary, ja żartowałem... a teraz choć, bo przecież musisz się przygotować. To, że ja tam będę to nie znaczy, że masz wyglądać jak Weasley - tu się uśmiechnął.
- No tak, masz rację - powiedział i razem z przyjacielem ruszyli do dormitorium blondyna.