Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] "Czy można żyć z bólem w sercu...?" [HG/DM]

Dodane przez kamkaHermioneDraco dnia 05-04-2012 17:47
#14

Dzięki za rady i w ogóle:D Postaram się je wziąć do serca:P A oto kolejny rozdział:D

3. ,,Przecież on może mu coś zrobić"

Kiedy Gryfoni się rozpakowali, postanowili pokazać Tomowi szkołę.
- Pójdziemy po Hermione? - zapytał z nadzieją Tom.
- To idź, bo my musimy jeszcze coś zrobić. Do pokoju Hermiony wejdziesz przez dormitorium dziewczyn - powiadomił go Harry.
- Ok, spotkajmy się w salonie.
- Dobra, to idź już! - powiedział nie miło Ron.
Tom wyszedł z dormitorium. Ron nie mógł dłużej wytrzymać.
- Harry! Czy on się nadaje dla Hermiony? - spytał trochę zły.
- No cóż... jest sympatyczny, miły i nie jest ze Slytherinu... więc chyba jest ok... No i jest naszym przyjacielem.
- Nie przekonałeś mnie - to mówiąc lekko popchnął Harrego w stronę drzwi. - Mieliśmy iść do McGonagall zarezerwować boisko na jutro, żebyś mógł przeprowadzić sprawdzian do drużyny.
- No... już idę... - to mówiąc Harry z Ronem ruszyli do gabinetu dyrektorki.
Tom w tym czasie przeszedł przez dormitorium dziewcząt i zmierzał do sypialni Hermiony. Na drodze stanął mu Malfoy.
- Gdzie się tak śpieszysz...
- Tom Frange. - przedstawił się, przerywając chłopakowi.
- ... Frange? Czyżby do Granger? - zapytał podejrzliwie Ślizgon.
- Nie twoja sprawa! I odczep się od niej w końcu - powiedział rozzłoszczony Tom.
- Mnie Granger nie interesuje... - zatrzymał wzrok na jego spojrzeniu i dodał z chytrym uśmiechem. - Ale ciebie chyba przeciwnie...
- Odwal się od nas, a szczególnie od Hermiony! - warknął Gryfon i odszedł w kierunku dormitorium przyjaciółki.
,,Dlaczego ciągle o niej myślę?" - pomyślał Draco.
- Może dlatego, że ci się podoba - odpowiedział wewnętrzny głosik.
- Nie podoba mi się! - szepnął ze złością Ślizgon.
Wtem zza rogu wybiegła Pansy Parkinson.
- Draco! Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam - krzyknęła i uwiesiła mu się na szyi.
- Ja też, ale na razie idź! - odepchnął ją na bok i zły poszedł przejść się po błoniach
- Ale Draco... - zdążyła wyszeptać Pansy, bo po chwili blondyn zniknął za zakrętem.
W tym czasie Tom zapukał do drzwi, za którymi znajdowało się dormitorium Hermiony. Ostrożnie zajrzał do środka.
- Hermiono...
- O to ty Tom! - powiedziała przyjaźnie. - Wejdź!
- Dzięki. Harry i Ron chcą mi pokazać zamek. Może chcesz pójść z nami? - zapytał.
- Jasne. Tylko daj mi minutę. Poczekaj tutaj - wskazał mu czerwony fotel, a sama wybiegła drzwiami do łazienki.
Tom posłusznie usiadł i zaczął uważniej przyglądać się sypialni. Wtem ktoś zapukał i zajrzał do środka.
- Granger...? - w drzwiach stał Malfoy widocznie zaskoczony obecnością Toma. - Co ty tu robisz Frange?
- Zaraz Hermiona idzie pokazywać mi zamek, a ty czego od niej chcesz?
- Przyszedłem, bo McGonagall mi kazała. Zwołała wszystkich czterech prefektów - odpowiedział z przebiegłym uśmiechem Ślizgon.
Wtem z łazienki wyszła Hermiona.
- Malfoy? Co ty tu robisz? - spytała zdziwiona.
- McGonagall kazała mi zawołać wszystkich prefektów.
- Aaa... Eee... Tom będziecie musieli pójść beze mnie - odparła zażenowana do zdenerwowanego przyjaciela.
- Ok. Przecież masz ważniejsze sprawy - to mówiąc wstał, obdarował Ślizgona wściekłym spojrzeniem i wyszedł.
- Musiałeś przyjść właśnie teraz? - spytała smutna dziewczyna.
- To nie moja wina, że Frange tak się wkurzył.
- No... Nieważne. To czego chce McGonagall?
- Chciała nam coś powiedzieć i kazała mi cię przyprowadzić. Chyba już na nas czeka - to mówiąc otworzył drzwi. Hermiona westchnęła i poszła z Draco do gabinetu dyrektorki.
W tym czasie Tom był już w salonie razem z Harrym i Ronem.
- ... i wtedy wyszedłem. Dlaczego Malfoy zawsze wchodzi kiedy jestem z nią sam na sam?!
- Nie przesadzaj. Już mówiłem, że to normalne, bo są prefektami naczelnymi. McGonagall często będzie chciała coś z nimi omawiać, czy ustalać - powiedział rudy. - Lepiej wrzuć na luz. Teraz chodź, pokażemy ci zamek.
- Ron ma rację. Za bardzo się tym przejmujesz - to mówiąc pokazał na drzwi. - Chodźcie, bo nie zdążymy przed obiadem.
Troje przyjaciół wyszło z salonu Gryfonów i ruszyło w stronę lochów.
W tym czasie Draco i Hermiona weszli do gabinetu dyrektorki.
- O już jesteście! - to mówiąc McGonagall wskazała im dwa fotele obok dwóch innych prefektów naczelnych.
Kiedy usiedli dyrektorka zaczęła mówić:
- Zapomniałam wam powiedzieć, że patrole zaczynacie od przyszłego tygodnia. Pan Nutterfly z Panną Torsly patrolują wschodnią część zamku, a Pan Malfoy z Panną Granger zachodnią i... nie dopuszczam żadnych sprzeciwów - tu spojrzała na Hermione i Dracona, którzy już chcieli zaprotestować. - To wszystko... do zobaczenia na obiedzie - to mówiąc wskazała im drzwi.
Kiedy Nutterfly i Torsly oddalili się na bezpieczną odległość, Draco zaczął mówić:
- Coś mi się wydaje, że w tym roku jesteśmy na siebie skazani, Granger - westchnął.
- Nic nie mów, bo zaraz eksploduję - syknęła do niego wściekła Hermiona.
- Spokojnie, musisz trochę ochłonąć. Zapraszam cię na spacer po błoniach - zaproponował chłopak. Po chwili pomyślał - "CO?!".
- No w sumie mogłabym się przejść... - odparła Gryfonka.
Draco sam nie wiedział co się mu wtedy stało. Szedł z Granger jak z każdą inną dziewczyną. Rozmawiali i śmiali się. Wyszli na błonia. Delikatny wietrzyk rozwiewał brązowe pukle Hermiony. Poszli nad jezioro.
- Wiesz... nigdy bym nie przypuszczała, że będę tutaj z tobą i że nie będziemy się kłócić - powiedziała dziewczyna odgarniając włosy ręką.
- Ludzie się zmieniają... - odpowiedział jej blondyn. - Może już wracajmy, bo zaraz obiad.
- Dobrze...
Nawet nie wiedzieli, że z okna ich rozmowie przypatrywał się Tom. Widział, jak zaczyna padać i Ślizgon, śmiejąc się chwyta ją za rękę i razem biegną do zamku. Gryfon patrzył na tę scenę ze złością. Nagle poczuł w sercu dziwne ukłucie. Spojrzał na zegarek. Za pięć minut zaczynał się obiad. Wyszedł z dormitorium i poszedł w kierunku wielkiej sali. Wszedł do środka. Podszedł do stołu Gryfonów i usiadł na przeciwko Rona i Harrego. Nagle usłyszał skrzypnięcie wielkich, dębowych drzwi. Spojrzał w tamtą stronę. Cała sala umilkła i patrzyła w osłupieniu na śmiejących się do siebie Malfoya i Granger. Oboje byli trochę mokrzy. Z zawstydzonymi minami podeszli do swoich stołów. Po sali przeszły szmery podziwu, ale także oburzenia. Hermiona usiadła obok Toma. Harry od razu zapytał.
- Hermiono... co to miało być?!
- Właśnie! Przecież to Malfoy! Dlaczego się z nim zadajesz?! - Tom nie krył swojej złości.
- Ja się z nim nie zadaję! - odpowiedziała wzburzona dziewczyna. - Po prostu... wracaliśmy od McGonagall i wyszliśmy na błonia... zaczął padać deszcz... uciekliśmy do środka i on mnie rozśmieszył... - wytłumaczyła się Hermiona.
- Nie, ja nie mogę tego słuchać! - krzyknął Tom i wybiegł z sali.
- Co go napadło? Dlaczego się tak wściekł? - Hermiona nie ukrywała swojego zdziwienia. Harry i Ron milczeli. - No powiedzcie coś!
- Powiedzmy, że tą sprawę musicie załatwić między sobą - powiedział cicho Wybraniec.
- Wychodzę! Nie mam zamiaru z wami gadać, bo i tak niczego się nie dowiem! - mówiąc to Hermiona wyszła z sali.
- Ale się porobiło... - powiedział Ron drapiąc się po głowie.
W tym czasie Draco nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą zobaczył, a mianowicie wściekłego Toma wybiegającego z sali, a chwilę później Hermione w podobnym stanie. Usłyszał głos Pansy.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! O co chodzi tobą i tą szlamą?! - mówiła wściekła Ślizgonka.
- Cicho Pansy! To nie twoja sprawa - posłał jej mordercze spojrzenie, a ona od razu umilkła.
W tym czasie Hermiona próbowała dogonić Toma.
- Tom! Musisz mi wyjaśnić o co ci chodzi! - zawołała.
-Chcesz wiedzieć o co chodzi?! Nie mogę patrzeć jak ten Malfoy... Nie ma o czym gadać. A teraz muszę się przejść - powiedział i odszedł. Hermiona długo jeszcze wpatrywała się w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął jej przyjaciel. Nie wiedziała co zrobiła źle i dlaczego Tom tak się przejął tym, że razem z Malfoyem śmiała się z jego żartu. Nie rozumiała go. Nagle zza rogu wyszedł Draco.
- Co tam Granger? Chyba Frange nie wkurzył się za to, że tylko z tobą rozmawiałem? - zapytał Gryfonkę
- Sama już nie wiem...
- Wiesz... gorąca kąpiel dobrze by ci zrobiła, może idź do łazienki, a ja porozmawiam z Frangem... - zaproponował blondyn.
- Może masz rację... - dopiero po chwili zrozumiała na co się zgodziła.
Gdy doszła do dormitorium, uświadomiła sobie coś strasznego.
,,Przecież on może mu coś zrobić!" - Nie zastanawiając się pobiegła na błonia.

Edytowane przez kamkaHermioneDraco dnia 07-04-2012 13:13