Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Tytuł dowolny (EmilyClark vs DziedzicSlytherina) [zakończony]

Dodane przez Tom_Riddle dnia 27-03-2012 23:54
#2

Tekst 1


Przepowiednia

Słońce rzuciło swoje ostatnie promienie, powodując, że dormitorium spowite było czerwonozłotą poświatą. Ciepły, majowy dzień zbliżał się ku końcowi. Jasna kulka wyraźnie nikła za linią horyzontu, wyznaczając granicę pomiędzy cudownym dniem, a ponurą nocą. Śmiechy przyjaciół Gryfonki, przeniosły się z błoni do wewnątrz zamku, zwiastując rychły koniec błogiej ciszy i spokoju. Tafla jeziora była niesamowicie spokojna, a resztki dnia odbijały się od niej, powodując, że mieniła się cudownymi odcieniami błękitu. Można śmiało rzec, że było idealnie.
Lavender Brown spoglądała w lustro, przyglądając się swojej bladej twarzy. Pod oczami widniały sińce. Blondynka była rozgoryczona. Dlaczego nie ja? Westchnęła i pochwyciła różową, pokrytą kolorowymi diamencikami, szczotkę do włosów. Zaczęła rozczesywać swoje poplątane loki.
- I tak nic nie pomoże - pisnęła cicho i odłożyła szczotkę.
Powtarzało się to codziennie od tygodnia, więc na głowie dziewczyny panował nieład. Nigdy wcześniej nie pozwoliłaby sobie na coś takiego.
Co mu się we mnie nie podoba? - jęknęła w duchu. - Co ta Granger ma w sobie, czego ja nie mam?
Tupnęła za złości nogą.
- Lavender? Wszystko w porządku? r11; Usłyszała zaniepokojoną przyjaciółkę.
- W najlepszym! - Odpowiedziała, ale głos jej zadrżał.
- Otwórz drzwi, proszę!
Dość tego. Jeśli ktoś jej może pomóc, to bez wątpienia tą osobą jest jej najlepsza przyjaciółka! Uchyliła lekko drzwi. Parvati niecierpliwie pociągnęła za klamkę i wparowała do środka. Lavender przygryzła dolną wargę, a po jej policzkach spłynęło kilka łez, których nie umiała powstrzymać.
- Mon Ron - pisnęła zasmucona.
- Nie, nie Mon Ron! - Powiedziała wesoło przyjaciółka. - Chodź, spójrz!
- Nie chcę na nic patrzeć - wyjęczała Lavender.
- Twoje jabłko! Widzę w nim przepowiednię! - Zawołała entuzjastycznie. - I z pewnością nie dotyczy Rona.
- Więc kogo? - Spytała zaskoczona.
Blondynka na słowo "przepowiednia", zupełnie zapomniała o swoim problemie. Razem z Parvati były najlepszymi uczennicami na Wróżbiarstwie. Wręcz szalały za wszelkimi próbami przepowiadania przyszłości, a taką możliwość widziały we wszystkim. Lavender doskoczyła do szafki nocnej, na której leżało nadgryzione jabłko. Te dwa kęsy były jej dzisiejszym śniadaniem. Nie jadła wiele od kilku dni i schudła co najmniej dwa kilogramy. Przyjrzała się dokładnie owocowi, ale zobaczyła jedynie, że charakterystycznie zbrązowiał. Poczuła przemożną chęć zjedzenia go. Jej brzuch protestował - ze śniadania porwała jedynie to jabłko, na obiedzie nie raczyła się zjawić, a lada moment miała być kolacja.
- Parvati, ja tu nic nie widzę - stwierdziła smutno Brown.
- Jak to nic? Spójrz - przyjaciółka w podskokach znalazła się przy niej i wskazała na ślad po jej zębach. - Nie widzisz?
- A co powinnam widzieć? - Spytała zaciekawiona.
- To ty! A to profesor Snape! - Zapiszczała, wskazując dalej na owoc.
- Och, rzeczywiście! - Zawołała podekscytowana, patrząc na zupełnie inne miejsce nadgryzionego jabłka, niż Parvati. - Myślisz, że mu się podobam?
- Nie, jeszcze nie. Ale się spodobasz! - Patil skierowała swoje kroki w stronę szafy. W tym momencie do pokoju weszła Hermiona.
- Hermi! - Ucieszyła się Lavender, na co dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia. Zaczęła przeczesywać uważnie swoje wspomnienia. Skąd ta nagła odmiana? Kiedy ostatni raz widziała współlokatorkę, ta była na nią wściekła. Wydawało jej się wręcz, że Lavender jej nienawidzi. Skutecznie jej to pokazywała przez ostatnie kilka dni.
- Cześć Lavender - odpowiedziała spokojnie, zastanawiała się nad powodem diametralnej zmiany jej zachowania. - Stało się coś?
- Tak, stało! - Zawołała Patil. - Ale powiedz lepiej... Jaki typ dziewczyny podoba się Snape'owi?
- Co? r11; Granger aż się zakrztusiła. Czy Severusowi Snaper17;owi, Mistrzowi Eliksirów, ktokolwiek, kiedykolwiek się podobał?
- No, wiesz. Wiem-To-Wszystko, musisz wiedzieć! - Dodała Lavender z nadzieją.
- Oszalałyście. - Zaśmiała się Hermiona. Skąd to pytanie? Chyba wolę o tym nie myśleć...
- Nie. Pomóż mi, proszę - Brown spojrzała na nią błagalnie, a ta westchnęła ceremonialnie.
- A jaka dziewczyna może się podobać wyrośniętemu nietoperzowi z lochów? - Spytała brązowooka, wyraźnie nie oczekując odpowiedzi. Zmęczona opadła na łóżko.
- Weź to! - Zawołała wesoło Patil i rzuciła w stronę Brown kolorowy zestaw ubrań. Niebieskie getry, zielono-żółta tunika, fioletowe bolerko, czerwona spinka do włosów i różowe szpilki. Hermiona parsknęła śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - Blondynka spojrzała na nią z wyrzutem.
- To oczywiste. Widziałaś kiedyś Snape'a w tak kolorowym otoczeniu? - Spytała z przekąsem. Z trudem zdusiła kolejne parsknięcie, kiedy jej wyobraźnia podsunęła jej tego człowieka w kolorach innych, niż czerń.
- Nie... - Stwierdziła zakłopotana Lavender. - Ale on się tak seksownie porusza! - Dodała po chwili, jakby to zmieniało postać rzeczy.
- Jakby płynął w powietrzu... - Westchnęła Parvati. Granger spojrzała na nie zaskoczona. Czy im naprawdę podobał się ten tłustowłosy pesymista?
- Z pewnością nie spodoba mu się ten kolorowy zestaw - mruknęła pod nosem Hermiona, zastanawiając się, czy człowiek, który zawsze ją upokarza, faktycznie może się komuś podobać.
Był jednym z najlepszych profesorów w Hogwarcie. Jednakżer30; był również, chyba jedynym człowiekiem na ziemi, który wywoływał u niej taką masę dziwnych, niemalże sprzecznych uczuć! Szanowała go, owszem. Spijała z jego ust każde wyszeptane słowo. Miała pełne notatki, ale jej głównym celem na tych zajęciach było udowadnianie, że myli się, co do jej osoby. Z marnym skutkiem ir30; masą odjętych punktów, bo o dodanych mógł marzyć jedynie szaleniec. Uczęszczała do Hogwartu już kilka lat i ani razu nie zdarzyło się, aby Gryffindor dostał chociaż jeden punkt od profesora Snaper17;a. Natomiast stracił ich wiele. Parvati ponownie zanurkowała do szafy. Tym razem wyciągnęła czarne, skórzane, obcisłe spodnie, czarny top i czarną skórzaną kurtkę.
- Nie mam odpowiednich butów... - Powiedziała niepewnie.
- Te szpilki są szczęśliwe, na pewno nie zauważy! - Zachichotała Lavender.
- Tak, z pewnością nie zauważy motocyklistki w różowych szpilkach - stwierdziła sarkastycznie Hermiona.
- Czego? Moto-syklistki? - zdziwiła się Brown. - Nie mam żadnych moto-sykli.
- Nie ważne - Granger otworzyła książkę.
Miała ogromną nadzieję, że Snape faktycznie nie zauważy jej koleżanki. Za to ubranie mogła dostać, co najmniej tydzień szlabanu. Nie wspominając już nawet o stracie punktów. Jakby na to nie spojrzeć, Lavender była Gryfonką, a Snape Gryfonów bynajmniej nie lubił. Rozdawał im szlabany przy byle okazji! Ta nadawała się idealnier30; Uważała, że profesorowi się to nie spodoba! Ba! Była niemalże pewna, że oskarży ją o parodiowanie jego osoby! Parvati była niewiele większa od Lavender. Kiedyś, kilka dni temu, dziewczyna wyglądałaby niesamowicier30; Teraz, te rzeczy wyraźnie na niej wisiały! Nie miała jednak zamiaru się z nikim spierać. Była wykończona. Ten dzień wystarczająco dał jej popalić.
- Hermi, nie idziesz na kolację? - Zapytała Parvati.
Brązowooka spojrzała na nią i drugą współlokatorkę. Ta druga miała wysoko spiętego koka i mocny, ciemny makijaż. Prezentowała się doskonale, a różowe szpilki z pewnością pasowały do kompletu, mimo że zupełnie zmieniły charakter i styl stroju.
- Nie, jestem zmęczona. Położę się spać - uśmiechnęła się blado i ziewnęła. - Powodzenia, mam nadzieję, że nie dostaniesz szlabanu.
- Za co miałabym dostać? - Pisnęła zaskoczona Brown.
- Idźcie już, bo się spóźnicie r11; mruknęła niewyraźnie, zamykając oczy.

***

Hermiona zbudziła się kilka minut po północy. Otworzyła oczy. Z zaciekawieniem obserwowała jak jej koleżanka ściąga różowe szpilki i rozmasowuje stopy. Potrzebowała kilku sekund, aby przypomnieć sobie, co właściwie Lavender robiła o tej porze w ubraniu. Ach, tak. Snape.
- Lavender? - Szepnęła i natychmiast tego pożałowała. Teraz prawdopodobnie zostanie zasypana strasznymi opowieściami o tym wieczorze. Nie wygląda na zmartwioną...
- Och, Hermi, nie śpisz - zauważyła wesoło.
- Jak poszło? - Spytała sennie Granger, mając nadzieję, że jej koleżanka będzie się streszczać.
- Nie uwierzysz! - Uśmiechnęła się promiennie. Niemożliwe... Czyżby jej zamiary się powiodły?
- Yhm... Snape... Ty... Znaczy... - Wyjąkała brązowooka, nie będąc w stanie uwierzyć w to, o czym właśnie pomyślała.
-Nie uwierzysz! Snape dał mi tygodniowy szlaban! Ale kiedy na niego szłam, wpadłam na Deana Thomasa! Zaprosił mnie na spacer! r11; Krzyknęła podekscytowana, budząc tym samym Parvati.
Czarnowłosa doskoczyła do przyjaciółki i obie zaczęły głośno dyskutować, na temat źle odczytanych znaków, piszcząc i krzycząc przy tym niemiłosiernie. To będzie ciężka nocr30; Hermiona westchnęła z rezygnacją i nakryła się poduszką. Tak jak przypuszczałar30; Nie pomogło.