Dodane przez Herminka dnia 11-03-2012 14:46
#2
Po dotarciu na miejsce kazano nam wysiąść z pociągu. Zdziwiłam się, bo nie zabieraliśmy naszych bagaży.
-Pirszoraczniacy! Pirszoraczniacy do mnie! -Wołał puszysty brodaty czarodziej.
-Chyba woła nas- powiedziałam
-To chodźmy tam! Powiedział Jack.
By dostać się do półolbrzyma musieliśmy się przepychać łokciami przez tłum. Kiedy nam się udało, on znowu przemówił.
-No dobra, to tenr30; Jestem Rubens Hagridr30; i tenr30; mam was bezpiecznie dostarczyć do zamku. No tor30;eeer30; wsiadajcie do łodzi. Po 5. Nie przepychać się. Dla wszystkich starczy miejsca.
-Czy wiecie, ze kiedy nasi rodzice uczyli się tu, to te łodzie mieściły po 4 osoby, ale powiększono je magicznie z powodu wzrastającej liczby uczniówr30;
-Siadamy razem? Jak tak, to ja po prawej z przodu!
-Ja po lewej, a ty, Rose?
-Czy nikt mnie nie słuchał? r11; poczułam się urażona- to ja po lewej, koło Aabusa.
Ja Al, Jack, Hagrid i jakiś blady chłopak (Scorpius Malfoy) siedzieliśmy razem. Łodzie ruszyły same. Mam opowiadała mi, że tu wszystko jest niesamowite, ale kiedy zobaczyłam gigantyczną kałamarnicę koło mnie, byłam w niebo wzięta! Wiedziałam, że już za chwilę będę prawnie uczennicą Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie!