Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] W kotle pełnym Esencji Przygody :)

Dodane przez Rosy87 dnia 12-04-2012 16:46
#8

Rozdział II

Nieubłagalnie zbliżał się pierwszy września i tym samym powrót Heather i Sashy do Hogwartu. Ponieważ listy dostały wcześniej, kupiły już wszystkie rzeczy i popakowały kufry. Miały też przygotowane ubrania na jutrzejszą podróż. Dzień trzydziesty pierwszy sierpnia spędziły na kończeniu prac wakacyjnych i podpisywaniu książek, a wieczorem odbywając lekcje etykiety pod czujnym okiem pani Regins. Położyły się spać przed dziewiątą, bo z ich wsi do Londynu był spory kawałek drogi. Tej nocy miały dziwne sny. Heather śnił się Tom całujący Urszulę Brown-Gilbert, jej wroga numer jeden. Sasha w swym śnie widziała siebie walczącą z olbrzymem o twarzy pani Regins. Gdy właśnie wyciągała różdżkę, by wypowiedzieć zaklęcie, które powali giganta, ktoś złapał ją za rękę. Marzenia senne rozwiały się jak mgła.

- Co? O co chodzi?- zapytała zdezorientowana.
- Sasha, wstawaj! Już rano!- delikatny głos jej siostry zabrzmiał w uszach dziewczyny.
- No dobrze, już wstaję.

Ociągając się, wstała z łóżka i skierowała się do schludnej, pobielanej toaletki stojącej w kącie pokoju. Przeczesała włosy, umyła się i włożyła sukienkę, a w tym czasie jej siostra pościeliła łóżko i przygładziła długie włosy.
Wreszcie, ubrane i uczesane zeszły na śniadanie. Tego dnia ich opiekunka widocznie chciała uczcić wyjazd jej wychowanek do Hogwartu, mimo że sama nie była czarownicą. Na stole stał talerz z grzankami i słoiki z dżemem. Do picia dostały kakao i herbatę. Po tym jakże wystawnym śniadaniu zniosły swoje kufry i pożegnały się ze swym pokojem na trzy miesiące, aż do Bożego Narodzenia. Dziewczynki musiały się pospieszyć, czas uciekał. Niedługo potem wyruszyły w drogę. Gdy dotarły na King's Cross było już wpół do jedenastej, pożegnały się z opiekunką i przeszły na peron dziewięć i trzy czwarte.
Sasha rzuciła okiem na uczniów. Ruszyła w kierunku swoich przyjaciół, Tiffany Utah i Ralpha Rosinskiego, z którymi tworzyła zgraną paczkę, i zaczęła wesoło z nimi gawędzić. Heather stała w tłumie, wodząc wzrokiem po całym peronie. Wśród około tysiąca studentów szukała jednej osoby. Wreszcie ujrzała wysokiego, szczupłego i bardzo przystojnego młodzieńca o dużych, piwnych oczach i falowanych włosach. Ubrany był w szarą koszulę i przetarte jeansy. Miała taką nadzieję, że odwzajemni jej spojrzenie. On jednak był pochłonięty rozmową z jakimś cherlawym chłopakiem o mysich włosach. Wpatrywała się w niego kilka minut, aż usłyszała gwizd parowozu oznajmiający niedługi odjazd. Szybko wciągnęła swój kufer na korytarz i znalazła przedział, w którym siedziała Sasha i jej przyjaciele. Otworzyła drzwi i wciągnęła bagaż na półkę.

- Cześć Helen!- zawołała Tiffany.
- Mam na imię Heather- warknęła dziewczyna.
- Ups, przepraszam.- Tiffany tłumiła chichot.
- Już dobrze.

Po tym niezbyt miłym powitaniu, rozmowa zeszła na tematy wakacji i nowego roku szkolnego. Gawędzili sobie wesoło i żartowali. Gdzieś w połowie drogi do ich przedziału weszła przysadzista czarownica o miłym spojrzeniu, która sprzedawała przekąski. Po złożeniu swych oszczędności kupili paszteciki dyniowe, fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta i sok dyniowy. Po zaspokojeniu pierwszego głodu zaczęli testować smaki. Heather trafiła na waniliową i parafinową, Ralph kapuścianą i pomarańczową, Sasha wymiotną i dyniową, a Tiffany nie zjadła nic, miała bowiem uczulenie na fasolki. Jechali około trzech godzin, dopóki nie zauważyli świateł w domach w Hogsmeade, wtedy przebrali się w szaty i nałożyli na głowy tiary.
Drzwi przedziału otworzyły się i tłumy uczniów wyszły na peron. Gajowy przywoływał do siebie pierwszaków, którzy mieli odbyć rytuał przepłynięcia jeziora w łódkach, natomiast starsi studenci wsiedli do powozów, które jeździły same. Sasha, Tiffany, Heather i Ralph zajęli wspólny wóz, który po chwili ruszył w drogę. Tłum wyszedł z powozów i skierował się do sali wejściowej, gdzie zdjęto płaszcze, a następnie udał się do Wielkiej Sali, gdzie wystraszeni pierwszoroczniacy czekali na przydzielenie ich do domów. Heather i Sasha usiadły razem z przyjaciółmi usiedli przy stole Slytherinu. Po kilku chwilach dyrektor, profesor Dippet wygłosił powitalną mowę:

- Witajcie, uczniowie w nowym roku szkolnym w Hogwarcie. Niektórzy są tu po raz pierwszy, inni znają to miejsce jak własny dom. Ale dla każdego z Was te dziesięć miesięcy to nowa porcja wiedzy, sprawdzianów i rzeczy do nauki. Mam nadzieję, że ten rok stanie się dla was jeszcze lepszy niż poprzedni. Dla pierwszorocznych studentów jest to krok w świat czarodziei, dla kończących naukę początek samodzielnego życia. Ale nie będę już zajmował wam więcej czasu, czas na Ceremonię Przydziału!

Rozległy się gromkie brawa. Heather, klaszcząc razem z innymi uczniami, szukała wzrokiem Toma pomiędzy resztą studentów. Jest! Siedział kilka krzeseł przed nią i wpatrywał się w dyrektora nieodgadnionym wzrokiem. Po ucichnięciu oklasków profesor Cimberley, trzymając w ręku długą listę z nazwiskami nowo przyjętych uczniów Hogwartu, weszła na podest i zatrzymała się obok stołka, na którym spoczywała Tiara Przydziału, starożytna i postrzępiona, należąca niegdyś do samego Godryka Gryffindora, jednego z czterech założycieli Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Zaczęła się ceremonia. Na pierwszy ogień poszła Abbey Brain, która została Ślizgonką. Siostry głośno klaskały dla nowej członkini ich domu. Następnie był Puchon, Krukonka, Gryfon, Puchonka, Ślizgonka i jeszcze kilkunastu uczniów. Potem na wygłodniałych studentów czekał wspaniały obiad i desery. Po uczcie rozdano plany lekcji i uczniowie razem z prefektami udali się do dormitoriów. Ślizgoni wstali od swojego stołu i poszli za prefektem. Heather rozglądała się uważnie za Tomem, ale w tłumie innych uczniów nie mogła go wypatrzeć. Starszy uczeń zaprowadził ich do lochów i zatrzymawszy się przed kamienną ścianą, wypowiedział hasło.
W ścianie otworzyły się kamienne drzwi. Uczniowie przeszli przez nie za prefektem.
Pokój wspólny Ślizgonów był długim, nisko sklepionym lochem o kamiennych ścianach. Z sufitu zwieszały się na łańcuchach zielonkawe lampy. Wewnątrz bogato zdobionego kominka płonął ogień, a rzeźbione krzesła z poręczami stały w różnych częściach pokoju.
Wszyscy byli znużeni, także siostry Wilkins, które wzięły szybki prysznic i z lubością ułożyły się w ciepłych łóżkach.

- Dobranoc Sasho - powiedziała Heather- śpij dobrze.
- Ty też, Heather, i niech przyśni ci się Tom - zachichotała jej bliźniaczka.
- A Tobie XIX- wieczna porcelana!
- Chodźmy już spać, jestem taka zmęczona- Sasha ziewnęła szeroko.
- Jasne.

Sasha zasnęła natychmiast, ale Heather rozmyślała jeszcze przez kilka minut. "Znowu zaczyna się przygoda sióstr Wilkins w Hogwarcie". Obróciła się na drugi bok i natychmiast usnęła.

Dziękuję bardzo mojej becie, która pomogła mi napisać to FF. Mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuję i pozdrawiam!

Edytowane przez Rosy87 dnia 12-04-2012 18:16