Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] W kotle pełnym Esencji Przygody :)

Dodane przez Rosy87 dnia 03-03-2012 17:58
#1

Prolog

Heather Wilkins leżała na łóżku i czytała książkę. Obok jej siostra Sasha słuchała muzyki. Dziewczyny właśnie skończyły odrabiać lekcje, a zadań było mnóstwo! Z transmutacji, eliksirów, opieki nad magicznymi stworzeniami... Były to dość niecodzienne nauki, a to dlatego, ponieważ Sasha i Heather Wilkins były czarownicami i zaczynały drugi rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, gdzie zostały przydzielone do Slytherinu razem z innymi uczniami. Poznały już podstawy, ale jeszcze wiele im zostało do doskonałości. A na pewno do poziomu Toma Riddle. On był po prostu geniuszem! W tym roku Heather postanowiła mu dorównać. Sasha nie przejmowała się ocenami, zależało jej tylko na opiece nad magicznymi stworzeniami, bo to był jej ulubiony przedmiot. Obie były już spakowane i gotowe do podróży po wiedzę. Dziewczyny zostały adoptowane i mieszkały w domu pani Regins, sztywnej damy w średnim wieku. Uczyła ich dobrego wychowania, wdzięku odpowiedniego dla prawdziwych dam. Jednak dziewczyny w ogóle się nią nie przejmowały, no może trochę Heather. Siostry były rożne jak ogień i woda. Sasha była wyluzowana, niepokorna, niczym się nie przejmowała. Jej siostra młodsza o 4 minuty przejmowała się ocenami, smuciła, gdy nie dała z siebie wszystkiego. Rodzice porzucili je w wieku 3 miesięcy. Podały się w 100 procentach do mamy. Miały takie same włosy, długie do ramion i w uroczo miodowym kolorze, zielone oczy. Były szczupłe i wysokie, tak jak Nalla. Po tacie odziedziczyły jedynie charakter, a właściwie jedna - Sasha. George był taki sam- lekkoduch. Zostawił ich mamę, gdy dowiedział się, że będzie miał dziecko, i to dwoje. Tak trafiły do domu dziecka, a potem do pani Regins, która mieszkała w Dorset. Potem dowiedziały się, że mają magiczną moc, pojechały do Hogwartu i skończyły tam swój pierwszy rok nauki.
To była ich cała historia.

- Dziewczęta, kolacja! - z dołu dobiegł je głos pani Regins.
- Już idziemy!- Sasha przewróciła oczami wywlokła się z pokoju.

Heather poprawiła kołnierz bluzki i podążyła za swoją siostrą.
Na kolację była sałatka i kura na zimno. Poza tym, jeśli można to zaliczyć do posiłku ciągle padały uwagi typu
" Nie tak się trzyma widelec!" lub " Uważaj, to XIX- wieczna porcelana!". Po kolacji mogły wyjść na chwilę na dwór. Sasha próbowała podrzeć swoją koszulę w kwiaty o gałąź, a Heather huśtała się na huśtawce. O 20.00 oświadczyła, że idzie wziąć prysznic, a Sasha odparła, że dobrze, bo ma jej dość i do tego nie pozwoliła jej podrzeć koszulki. W końcu jednak i ona została zagoniona do łazienki i położona do łóżka. Pani Regins poszła spać.

- Myślisz, że w tym roku dorównam Tomowi?- Spytała siostrę Heather.
- Nie wiem. Wiesz, co o tym myślę- odpowiedziała bliźniaczka.
- Bo widzisz...
- Co znowu?
- Ja, ja...
- Kochasz go?- Starała odgadnąć zagadkę Sasha. - I chcesz mu zaimponować?
- No, tak! Tylko nie wyśmiej mnie, proszę!
- Spoko. - odpowiedziała Sasha i zaczęła się śmiać.
- Ej! Przestań! - poprosiła siostra.

Sasha umilkła. Wtem usłyszały kroki na schodach.

- Cicho, bo pani XIX wieczna porcelana nas usłyszy. - szepnęła Sasha.
- Dobrze, chodźmy już spać.

Obie zasnęły w tym samym momencie, gdy pani Regins zajrzała do ich pokoju.

Edytowane przez Rosy87 dnia 05-05-2012 13:29

Dodane przez tarantula head dnia 03-03-2012 18:06
#2

Nie ukrywam, że czekałam na twój nowy ff.
Zaczyna się bardzo interesująco... Dziewczyna zakochana w Tomie Riddle'u. Myślę, że on jeszcze chodzi do Hogwartu, tak?
Jak znam Toma, nie będzie zbytnio interesował się Heather, ale może coś ulegnie zmianie?
Czekam na kolejny rozdział.

AHA, i proszę, dodawaj dłuższe rozdziały, okej?

Dodane przez Rosy87 dnia 03-03-2012 18:07
#3

W porządku. Nie mogłam więcej wypocić. :no: Pozdro!

PS. Tak, Tom chodzi do Hogwartu.

Edytowane przez Rosy87 dnia 03-03-2012 18:08

Dodane przez SweetSyble dnia 03-03-2012 18:45
#4

Ja też czekałam. Narobiłaś niezłe halo z twoim poprzednim FF. Ale jest ok. Nie lubię zopowiadań o niezwykłych długościach itd. Nie ukrywam, że skoro usunęłaś tamten FF, spodziewałam się czegoś dłuższego i jakby lepszego. Nic się właściwie nie dzieje, a w pierwszym rozdziale powinno się dziać, jakiś wstęp do tych przygód, które je czekają w szkole. Ale to nic właściwie. Musisz jeszcze otagować. W tytule przed tekstem daj [NZ]. Błedów trochę jest:
- Już idziemy!- Sasha przewróciła oczami wywlokła się z pokoju.

Heather poprawiła kołnierz bluzki i również wyszła z pokoju.


Mogło być np. "Heather poprawiła kołnierz bluzki i poszła w ślady siostry" albo "... podązyła za siostrą" lub do zaznaczenia jej charakteru "... wdzięcznie sfrunęła po schodach..."

- Nie wiem. Wiesz, co o tym myślę - odpowiedziała bliźniaczka.


Tu jestem pewna na 100%, że jak po wyrazie "myślę" nie ma kropki - po myślniku nie ma wielkiej litery.

A tak ogólnie jest całkiem spoko, ale spodziewałam się po tobie czegoś lepszego. Jestem pewna, że stać cię na coś lepszego. Na pewno potem to pokażesz! Miejmy nadzieję:)




Dodane przez Rosy87 dnia 03-03-2012 18:52
#5

Moja Beta to porawiała i mogła się pomylić, a jest naprawdę dobra, to Bellatriks-Lestrange. Postaram się to porawić i dziękuję!

Dodane przez onlyHorcrux dnia 03-03-2012 18:53
#6

faajne, ale do geniuszu trochę brakuje : D

Edytowane przez onlyHorcrux dnia 03-03-2012 18:55

Dodane przez onlyHorcrux dnia 03-03-2012 18:53
#7

faajne, ale do geniuszu dużo brakuje : D

Dodane przez Rosy87 dnia 03-03-2012 18:58
#8

Nie chcę, by było genialne. Piszę do dla własnej przyjemności, nie dlatego, by innym się podobało, ale oczywiście dziękuję za szczerość. Niezbyt mi zależy na ciągłym ulepszaniu FF, ale na nauce, jak robić, co robić itd.

Pozdrawiam!

Dodane przez onlyHorcrux dnia 03-03-2012 19:02
#9

i o to w tym chodzi ;) czekam na następny rozdział < 3

Dodane przez Rosy87 dnia 03-03-2012 19:58
#10

Już napisałam, wysłałam becie. :lol:

Dodane przez Fantazja dnia 03-03-2012 21:13
#11

1. Otagować.
2. Forum FF to nie SB czy PW (patrz: punkt 16 regulaminu FF).

Proszę o zastosowanie się, inaczej temat wyląduje w koszu.

Edytowane przez Fantazja dnia 03-03-2012 21:13

Dodane przez Rosy87 dnia 27-03-2012 17:32
#12

Rozdział I


Następnego ranka obudził je rzęsisty deszcz bębniący w szyby. Heather postanowiła zagłębić się w czytaniu " Historii Hogwartu ", a Sasha rysowała, na szczęście w zeszycie, a nie po ścianach, jak to robiła w wieku 8 lat. Po śniadaniu pani Regins wybrała się do miasta, a dziewczynki zostały same. Sasha podkradła trochę jedzenia ze spiżarni i zajadała się nim w najlepsze. Po zjedzeniu kanapki z dżemem i powideł wyciągnęła kartkę i zaczęła coś intensywnie kreślić na kartce.

- Zobacz, co narysowałam!- zawołała po kilku minutach.
- Co takiego?- spytała Heather. Położyła książkę na łóżku i spojrzała na rysunek siostry.
Obrazek przedstawiał kobietę i mężczyznę, jeszcze bardzo młodych, w pięknych strojach; najprawdopodobniej były to stroje ślubne. Kobieta miała długą, białą suknię z trenem oraz welon z delikatnym wianuszkiem ze stokrotek. Włosy opadały jej swobodnie na ramiona, a ramiona osłonięte były szalem. Mężczyzna ubrany był w piękny garnitur, spodnie i buty ze skóry. Na ręce nosił srebrny zegarek. Pod spodem było napisane: "Przyszłość Heather i Toma".
- Hej! Co to ma być?
- To twoja przyszłość, jak widać - odparła Sasha z uśmiechem.
- Wcale nie chcę tak iść do ślubu! Tylko w krótkiej sukience!
Roześmiały się. W tej samej chwili zza chmur wyłoniły się, nieśmiałe jeszcze, delikatne promienie słoneczne.
- Hurra! Słońce! Koniec męczarni w kraju XIX - wiecznej porcelany! - zawołała Sasha.
- Nie możemy wyjść - zaczęła swe kazanie Heather - hej, zaczekaj!

Ale Sasha już jej nie słyszała. Otworzyła okno i bez namysłu skoczyła z drewnianego parapetu, strącając przy tym wazon. Wylądowała miękko na trawie, gdyż miała już wprawę w tego typu wyczynach. W domu dziecka często w ten sposób wychodzila na dwór.Zaczęła biec przez ogród. Słyszała krzyki siostry, ale jej nie słuchała, tylko biegła, biegła i biegła.
Przebiegła przez ogród, przeskoczyła płotek, pędziła przez łąkę. Była naładowana energią, wiatr rozwiewał jej włosy. Nie odczuwała zmęczenia. Przebiegła przez pole i dotarła do niewielkiej rzeczki. Z lubością ściągnęła buty i zanurzyła nogi w chłodnej wodzie.
Pluskała się tak przez chwilę, gdy usłyszała krzyk. " To pewnie moja siostrunia myśli, że oszalałam i postanowiła poinformować po tym połowę wsi" - pomyślała. Postanowiła wrócić, choć teraz jednak nie spieszyła się, bo nie cieszył jej powrót do domu po chwilowym napadzie szaleństwa z powodu słońca i końca męczarni w świecie czystości i dworskich manier, jakim był dom pani Regins. Po dłuższym czasie, ociągając się, doszła do ogrodu. Zobaczyła Heather, która stała przy krzaku róży boso, w sukience targanej przez wiatr. Była blada jak trup.

- Co ty zrobiłaś! Chciałaś mnie przyprawić o zawał?!
- Przepraszam, po prostu... poniosło mnie. Naprawdę, nie chciałam cię przestraszyć!
- Uff. Nie martw się, nikomu nie powiem. Ale nie rób tak więcej!
- Dzięki ci, Heathy! - zawołała Sasha i przytuliła siostrę.
- O nie, jedzie pani Regins!- krzyknęła Sasha i razem z siostrą pobiegły do domu. Schroniły się w swym pokoju, gdy samochód starszej pani zajechał pod dom. Dziewczyny ruszyły w kierunku drzwi do kuchni. W ostatniej chwili wpadły do sypialni.

- Witam, panienki- dama weszła do ich pokoju.
- Dzień dobry!- zawołały zdyszane.
- Och, co się stało? Dlaczego okno jest otwarte?
- Nic, nic, naprawdę - Sasha próbowała wybrnąć z sytuacji.
- No dobrze. Poprawcie wygląd, bo jest w opłakanym stanie, a ja pójdę ugotować obiad.

- O mały włos! Niewiele brakowało!- powiedziała Heather.
- No! Jak to dobrze, że zbliża się pora obiadu, inaczej zrobiła by nam przesłuchanie - odparła jej siostra bliźniaczka.

Na obiad była pieczeń wołowa i pudding Yorkshire, którego dziewczyny nie cierpiały. Następnie przeszły krótką lekcję etykiety dworskiej. Później pani Regins pozwoliła im pobawić się w ogrodzie przez godzinę. Właśnie zaczynały siódmą turę gry w chowanego, gdy zobaczyły na łące za domem sąsiadów, państwa Ogg, dziwną osobę. Miała ogromny, szpiczasty kapelusz w kwiaty, który wyglądał dość dziwacznie, a ubrana była w długą, zieloną szatę. Gestem dłoni przyzywała je do siebie. Siostry wymieniły spojrzenia, ale podjęły decyzję. Doskonale wiedziały, co mają zrobić.
Ruszyły w kierunku postaci. Przeskoczyły płot, przebiegły łąkę za swoim domem i po kilkunastu minutach były już na miejscu. Osobą, która je przyzywała, okazała się profesor Cimberley, nauczycielka obrony przed czarną magią.
Podeszły bliżej.

- Dzień dobry dziewczęta - powiedziała - wszystko dobrze?
- Tak - odpowiedziały chórem.
- To wspaniale... - zacięła się na chwilkę - ale jednak nie wszystko dobrze...
- Co się stało?
- Zapewne każda z nas wie, co wydarzyło się dzisiaj rano. To nie było normalne... oczywiście nie obrażam Was!
- W porządku. Wiemy to - odparły siostry.
- No więc... Sasho, podejrzewamy że... że... jesteś silnie zmagizowana.
- Co? Pewnie zmineralizowana?
- Nie. Silnie zmagizowana!
- Co to oznacza, pani profesor?- zapytała Heather.
- No więc... to znaczy, ze Twoja siostra posiada ogromną moc magiczną, która musi znaleźć ujście przez takie właśnie ataki. Możliwe, że ta siła jest większa od niej. Musi nauczyć się nad nią panować, bo może być groźna. Przejdziecie serię specjalnych szkoleń, bo możliwe, że ty także masz taką moc, tylko jeszcze się nie ujawniła.
- A... czy to jest groźne dla życia?
- W pewnym sensie tak... kiedy jesteś zła, a ta moc się objawi, może zrobić krzywdę osobie znajdującej się najbliżej Ciebie.
Heather się przestraszyła. Miała łagodny charakter i nie szczyciła się odwagą.
- Bez obaw. Gdy nauczysz się panować nad sobą, nic się nie stanie.
- Aha. Kiedy zaczynamy szkolenie? - Sasha nigdy nie była cierpliwa.
- Niedługo. Wyślę Wam list przez sowę. A teraz uciekajcie, bo pani Regins, znając tą damę, zrobi wam piekło.
- Dobrze. Do widzenia!

Wróciły do ogrodu. Według obaw pani Cimberley, ich opiekunka zrobiła siostrom małe piekło i kazała iść bez kolacji do łóżek. Umyły się i położyły. Tej nocy jednak żadna nie mogła zasnąć.


Dziękuję mojej becie, slytherin97 i wszystkim, którzy przeczytają mój fick. Pozdrawiam!

Dziękuję pannie Redfoo i Evans, że pomogły mi ulepszyć ten tekst.

I proszę, nie mówcie w tym temacie o moim poprzednim ficku, OK?

Edytowane przez Rosy87 dnia 12-04-2012 16:52

Dodane przez syrius_black dnia 27-03-2012 17:46
#13

Znowu świetne fan fiction . Świetnie wychodzi ci pisanie . Pisz dalej bo jestem ciekaw dalszej części .

Dodane przez Laufey dnia 07-04-2012 16:52
#14

Znowu się spotykamy. ;>
Czy nie mówiłam, że gdy pojawi się twoje drugie FF, tutaj się zjawię?... ^^ Dobra, koniec. Pomysł na FF troszkę oklepany, ale niech będzie. Jestem ciekawa, jakie przygody przeżyją siostry Wilkins w Hogwarcie ^^. Na początek, kilka błędów logicznych:
WRGGFPCB1234 napisał/a:

Następnego ranka obudził je rzęsisty deszcz i wszechobecna mgła.

Dziwne, ale brzmi to, jakby spały na dworze. Proponuję: ''Następnego ranka obudził je deszcz, bębniąc w szyby'', czy coś takiego... W każdym razie, mgła chyba obudzić nie może O.o
Sasha podkradła trochę jedzenia ze spiżarni i zajadała się nim w najlepsze. Po kilku minutach intensywnego rysowania, zawołała siostrę.

Może i nie błąd, ale niezłe ma umiejętności ta Sasha... Jedząc rysuje...
Ale Sasha już jej nie słyszała. Otworzyła okno i bez namysłu skoczyła. Wylądowała miękko na trawie, gdyż miała już wprawę w tego typu wyczynach.

A mogę wiedzieć, skąd ona skoczyła? Bo to by trochę było dziwne, gdyby wyskoczyła z np. trzeciego piętra i wylądowała miękko na trawie.
Przebiegła przez ogród, przesadziła płotek, pędziła przez łąkę.

Przesadzić to można roślinę.

- Co ty zrobiłaś! Chciałaś mnie przerazić do reszty!?

To przerażenie mi tu nie pasuje. Lepiej by brzmiało: Chciałaś mnie przyprawić o zawał?!, czy coś takiego...
Teraz jeden interpunkcyjny:
- No więc... Sasho, podejrzewamy że... że... jesteś silnie zmagizowana.


Ogólnie, ta Sasha to niezłe ziółko. Oby nie puściła domu starszej pani z dymem. x D
Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny ;].

Edytowane przez Laufey dnia 07-04-2012 16:53

Dodane przez Evans558 dnia 07-04-2012 17:16
#15

No cóż, swoim poprzednim FF narobiłaś niezłego szumu. Na dodatek po porcji krytyki, głównie z mojej strony, obraziłaś się i "skończyłaś FF". Jak widać nie do końca.
Następnego ranka obudził je rzęsisty deszcz i wszechobecna mgła.

Spały na dworze czy co? Ten deszcz jeszcze zrozumiem, ale czy kogoś obudziła mgła? LOL
"_Historii Hogwartu"

Bez spacji.
Sasha podkradła trochę jedzenia ze spiżarni i zajadała się nim w najlepsze. Po kilku minutach intensywnego rysowania, zawołała siostrę.

To ona jadła czy rysowała?
W tej samej chwili zza chmur wyłoniło się, nieśmiałe jeszcze, słońce.

Biedne, nieśmiałe słoneczko.
Otworzyła okno i bez namysłu skoczyła. Wylądowała miękko na trawie, gdyż miała już wprawę w tego typu wyczynach.

Kung Fu Panda?
Przebiegła przez ogród, przesadziła płotek, pędziła przez łąkę.

Ależ ta Sasha ma moc! Biegnie sprintem przez ogród, przesadza płotek bez zatrzymania się... a właśnie, płot to nie roślina.
Była naładowana energią (...)

Co jej się baterie nie skończą.
"_To pewnie moja siostrunia

Co ty masz z tymi spacjami?
Postanowiła wrócić, choć teraz jednak nie spieszyła się, bo nie cieszył jej powrót do domu po chwilowym napadzie szaleństwa z powodu słońca i końca męczarni w świecie czystości i dworskich manier, jakim był dom pani Regins. Po kilku chwilach była już w ogrodzie.

Wnioskując po poprzednich wzmiankach o biegu Sashy sądzę, że przebiegła spory kawałek. Aż tu nagle idąc wolniej po kilku chwilach znajduje się w ogrodzie. Złapała stopa?
Chciałaś mnie przerazić do reszty!?

Raz - najpierw stawia się znak zapytania a dopiero potem wykrzyknik.
Dwa - zły dobór słów.

(...) rozklekotany samochód

To jeszcze jeździ? No to pozdro.
"_W chowanego"

Raz - znowu spacja :aff:
Dwa - pisze się normalnie: "Dziewczynki bawiły się w chowanego, bla bla bla."

Co się stało!?

Maciek z Klanu?
Pewnie zmineralizowana?!

Znowu - najpierw stawia się znak zapytania a dopiero potem wykrzyknik. A tak właściwie, to czemu tak krzyczą? Gonią ich czy jak?
Musi nauczyć się nad nią panować, bo nieopanowana może być groźna.

Musi się nauczyć nad nią panować, bo inaczej może stanowić zagrożenie.
(...) tylko nie ujawniła się jeszcze.

(...) tylko jeszcze się nie ujawniła.
- Och!- Heather się przestraszyła.

No co ty nie powiesz? Lepiej napisać bez tego "Och", że dziewczyna się przestraszyła.

Nic więcej nie wyłapałam. Ale mimo wszystko przeczytam następną część ;].

Edytowane przez Evans558 dnia 07-04-2012 17:20

Dodane przez Rosy87 dnia 12-04-2012 16:46
#16

Rozdział II

Nieubłagalnie zbliżał się pierwszy września i tym samym powrót Heather i Sashy do Hogwartu. Ponieważ listy dostały wcześniej, kupiły już wszystkie rzeczy i popakowały kufry. Miały też przygotowane ubrania na jutrzejszą podróż. Dzień trzydziesty pierwszy sierpnia spędziły na kończeniu prac wakacyjnych i podpisywaniu książek, a wieczorem odbywając lekcje etykiety pod czujnym okiem pani Regins. Położyły się spać przed dziewiątą, bo z ich wsi do Londynu był spory kawałek drogi. Tej nocy miały dziwne sny. Heather śnił się Tom całujący Urszulę Brown-Gilbert, jej wroga numer jeden. Sasha w swym śnie widziała siebie walczącą z olbrzymem o twarzy pani Regins. Gdy właśnie wyciągała różdżkę, by wypowiedzieć zaklęcie, które powali giganta, ktoś złapał ją za rękę. Marzenia senne rozwiały się jak mgła.

- Co? O co chodzi?- zapytała zdezorientowana.
- Sasha, wstawaj! Już rano!- delikatny głos jej siostry zabrzmiał w uszach dziewczyny.
- No dobrze, już wstaję.

Ociągając się, wstała z łóżka i skierowała się do schludnej, pobielanej toaletki stojącej w kącie pokoju. Przeczesała włosy, umyła się i włożyła sukienkę, a w tym czasie jej siostra pościeliła łóżko i przygładziła długie włosy.
Wreszcie, ubrane i uczesane zeszły na śniadanie. Tego dnia ich opiekunka widocznie chciała uczcić wyjazd jej wychowanek do Hogwartu, mimo że sama nie była czarownicą. Na stole stał talerz z grzankami i słoiki z dżemem. Do picia dostały kakao i herbatę. Po tym jakże wystawnym śniadaniu zniosły swoje kufry i pożegnały się ze swym pokojem na trzy miesiące, aż do Bożego Narodzenia. Dziewczynki musiały się pospieszyć, czas uciekał. Niedługo potem wyruszyły w drogę. Gdy dotarły na King's Cross było już wpół do jedenastej, pożegnały się z opiekunką i przeszły na peron dziewięć i trzy czwarte.
Sasha rzuciła okiem na uczniów. Ruszyła w kierunku swoich przyjaciół, Tiffany Utah i Ralpha Rosinskiego, z którymi tworzyła zgraną paczkę, i zaczęła wesoło z nimi gawędzić. Heather stała w tłumie, wodząc wzrokiem po całym peronie. Wśród około tysiąca studentów szukała jednej osoby. Wreszcie ujrzała wysokiego, szczupłego i bardzo przystojnego młodzieńca o dużych, piwnych oczach i falowanych włosach. Ubrany był w szarą koszulę i przetarte jeansy. Miała taką nadzieję, że odwzajemni jej spojrzenie. On jednak był pochłonięty rozmową z jakimś cherlawym chłopakiem o mysich włosach. Wpatrywała się w niego kilka minut, aż usłyszała gwizd parowozu oznajmiający niedługi odjazd. Szybko wciągnęła swój kufer na korytarz i znalazła przedział, w którym siedziała Sasha i jej przyjaciele. Otworzyła drzwi i wciągnęła bagaż na półkę.

- Cześć Helen!- zawołała Tiffany.
- Mam na imię Heather- warknęła dziewczyna.
- Ups, przepraszam.- Tiffany tłumiła chichot.
- Już dobrze.

Po tym niezbyt miłym powitaniu, rozmowa zeszła na tematy wakacji i nowego roku szkolnego. Gawędzili sobie wesoło i żartowali. Gdzieś w połowie drogi do ich przedziału weszła przysadzista czarownica o miłym spojrzeniu, która sprzedawała przekąski. Po złożeniu swych oszczędności kupili paszteciki dyniowe, fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta i sok dyniowy. Po zaspokojeniu pierwszego głodu zaczęli testować smaki. Heather trafiła na waniliową i parafinową, Ralph kapuścianą i pomarańczową, Sasha wymiotną i dyniową, a Tiffany nie zjadła nic, miała bowiem uczulenie na fasolki. Jechali około trzech godzin, dopóki nie zauważyli świateł w domach w Hogsmeade, wtedy przebrali się w szaty i nałożyli na głowy tiary.
Drzwi przedziału otworzyły się i tłumy uczniów wyszły na peron. Gajowy przywoływał do siebie pierwszaków, którzy mieli odbyć rytuał przepłynięcia jeziora w łódkach, natomiast starsi studenci wsiedli do powozów, które jeździły same. Sasha, Tiffany, Heather i Ralph zajęli wspólny wóz, który po chwili ruszył w drogę. Tłum wyszedł z powozów i skierował się do sali wejściowej, gdzie zdjęto płaszcze, a następnie udał się do Wielkiej Sali, gdzie wystraszeni pierwszoroczniacy czekali na przydzielenie ich do domów. Heather i Sasha usiadły razem z przyjaciółmi usiedli przy stole Slytherinu. Po kilku chwilach dyrektor, profesor Dippet wygłosił powitalną mowę:

- Witajcie, uczniowie w nowym roku szkolnym w Hogwarcie. Niektórzy są tu po raz pierwszy, inni znają to miejsce jak własny dom. Ale dla każdego z Was te dziesięć miesięcy to nowa porcja wiedzy, sprawdzianów i rzeczy do nauki. Mam nadzieję, że ten rok stanie się dla was jeszcze lepszy niż poprzedni. Dla pierwszorocznych studentów jest to krok w świat czarodziei, dla kończących naukę początek samodzielnego życia. Ale nie będę już zajmował wam więcej czasu, czas na Ceremonię Przydziału!

Rozległy się gromkie brawa. Heather, klaszcząc razem z innymi uczniami, szukała wzrokiem Toma pomiędzy resztą studentów. Jest! Siedział kilka krzeseł przed nią i wpatrywał się w dyrektora nieodgadnionym wzrokiem. Po ucichnięciu oklasków profesor Cimberley, trzymając w ręku długą listę z nazwiskami nowo przyjętych uczniów Hogwartu, weszła na podest i zatrzymała się obok stołka, na którym spoczywała Tiara Przydziału, starożytna i postrzępiona, należąca niegdyś do samego Godryka Gryffindora, jednego z czterech założycieli Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Zaczęła się ceremonia. Na pierwszy ogień poszła Abbey Brain, która została Ślizgonką. Siostry głośno klaskały dla nowej członkini ich domu. Następnie był Puchon, Krukonka, Gryfon, Puchonka, Ślizgonka i jeszcze kilkunastu uczniów. Potem na wygłodniałych studentów czekał wspaniały obiad i desery. Po uczcie rozdano plany lekcji i uczniowie razem z prefektami udali się do dormitoriów. Ślizgoni wstali od swojego stołu i poszli za prefektem. Heather rozglądała się uważnie za Tomem, ale w tłumie innych uczniów nie mogła go wypatrzeć. Starszy uczeń zaprowadził ich do lochów i zatrzymawszy się przed kamienną ścianą, wypowiedział hasło.
W ścianie otworzyły się kamienne drzwi. Uczniowie przeszli przez nie za prefektem.
Pokój wspólny Ślizgonów był długim, nisko sklepionym lochem o kamiennych ścianach. Z sufitu zwieszały się na łańcuchach zielonkawe lampy. Wewnątrz bogato zdobionego kominka płonął ogień, a rzeźbione krzesła z poręczami stały w różnych częściach pokoju.
Wszyscy byli znużeni, także siostry Wilkins, które wzięły szybki prysznic i z lubością ułożyły się w ciepłych łóżkach.

- Dobranoc Sasho - powiedziała Heather- śpij dobrze.
- Ty też, Heather, i niech przyśni ci się Tom - zachichotała jej bliźniaczka.
- A Tobie XIX- wieczna porcelana!
- Chodźmy już spać, jestem taka zmęczona- Sasha ziewnęła szeroko.
- Jasne.

Sasha zasnęła natychmiast, ale Heather rozmyślała jeszcze przez kilka minut. "Znowu zaczyna się przygoda sióstr Wilkins w Hogwarcie". Obróciła się na drugi bok i natychmiast usnęła.

Dziękuję bardzo mojej becie, która pomogła mi napisać to FF. Mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuję i pozdrawiam!

Edytowane przez Rosy87 dnia 12-04-2012 18:16

Dodane przez BlackRose167 dnia 09-05-2012 19:21
#17

Bardzo podoba mi się Twoje FF! Piszesz ciekawie i naturalnie, bez sztucznych rozmów i opisów. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział!