---

Po pierwsze Samwise Gamgee. Prawdziwy bohater. Choć wygląd, czy wiek, temu przeczył, Sam niewątpliwe był (przynajmniej dla mnie), największym bohaterem w całej sadze. I nie potrzebował do tego, majestatycznej postawy, doskonałego orężu, czy potężnej mocy. Sam, był prostym hobbitem, który kochał ziemię, elfów i legendy. W wyprawie nie okazał się balastem, wręcz przeciwnie. Gdyby nie on, Frodo nie trafiłby do Mordoru. Jego determinacja i lojalność, pomogły jemu i Frodowi, dostać się do Szczelin Zagłady. Warto też dodać, że Sam, po zakończeniu całej wyprawy, został burmistrzem, przez całą wiedzę, którą posiadł w czasie wędrówki. I był tym burmistrzem przez chyba siedem kadencji. Podsumowując, Sam to mój bohater! Takiego przyjaciela, tyko ze świeczką szukać.

Kolejna postać, to Faramir. Syn Denethora, namiestnika Gondoru i brat Boromira. Uhm... Faramir, a raczej aktor, który go odgrywał, zauroczył mnie swoją urodą... no i właśnie dlatego uwielbiam tę postać. Ale chciałam dodać, że Faramira lubię, za jego determinację. Nie muszę chyba Wam przybliżać, jego stosunków z ojcem. Jego historia jest wzruszająca. Faramira podziwiam za wierność, męstwo, lojalność i upór. Ale też za to, że nie odebrał Frodowi Pierścienia i przez to stał się inny, na pewno lepszy, od swojego brata. Szkoda, że jego ojciec go nie doceniał.