Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Nie ma większego czaru niż miłość//Historia Hermiony Granger//

Dodane przez Adelajda Dakota dnia 21-06-2012 13:51
#49

Rozdział 21.

Hermiona szła korytarzami, nucąc jakąś wesołą melodię. Dzisiejszego popołudnia odważyła się zrobić to, co planowała od ferii Wielkanocnych. Ku jej przypuszczeniom McGonagall zgodziła się. Musiała się zgodzić, co wprawiło Hermionę w doskonały nastrój. Myślała, że już się uwolni od tego Ślizgona. Że wraz z końcem tego wszystkiego, znikną wszystkie wspomnienia i uczucia związane z Malfoyem. W głębi duszy wiedziała, że jest to niemożliwe, jednak nadzieja przykrywała te wątpliwości. Nadzieja jest uczuciem, bez którego nie pokonalibyśmy żadnych kłopotów. Hermiona wiedziała, że ta drobna iskierka nadziei starczy, by pokonać to wszystko. Spojrzała na zegarek. Było w pół do szóstej. Widząc, że ma jeszcze półgodziny, skierowała się w kierunku biblioteki.


- Szybciej Blaise, bo nie zdążymy - powiedział Malfoy, widząc jak jego przyjaciel idzie za nim kilka metrów.
- Wyluzuj Draco, przecież mamy jeszcze półgodziny - powiedział Zabini, patrząc na przyjaciela, jak na wariata.
- Zrozum, Granger nie może nas zobaczyć, a przecież muszę udowodnić temu Heatley' owi, że rzecz, która nigdy nie miała i nie będzie mieć miejsca, jest prawdą.
- Dobrze, już dobrze, ale przecież mówisz, że czasami spóźnia się kilka minut - powiedział Zabini.
- Ona jest nieobliczalna. Po za tym trzeba zrobić nastrój. Pospiesz się - powiedział Malfoy.
- Przecież będzie wyglądać podejrzanie, jak będziemy biec - powiedział Zabini. Draco przystanął.
- Dobra, ale naprawdę musimy się spieszyć.
- Choć tędy, tutaj jest skrót - powiedział Zabini, wskazując jakiś obraz, za którym było tajne przejście.


Hermiona siedziała przy stoliku i zerknęła na zegarek. Była szósta. Zaknlęła cicho i w pośpiechu zaczęła zbierać książki i inne rzeczy do torby, po czym wybiegła z biblioteki. W jej stronę oglądało się wielu uczniów, ale ona się tym nie przejmowała. Dziesięć po szóstej stanęła przed klasą. Malfoy pewnie jest już w środku. Weszła do środka i pogwizdując cicho, usiadła obok Ślizgona.
- A co Tobie tak wesoło? - zapytał Ślizgon, gdy Hermiona uśmiechnęła się do niego.
- A co, to jakaś zbrodnia? -zapytała - Mam dobry humor, bo dzisiaj mamy ostatnią z korepetycji. Powiedziałam McGonagall o twoich postępach i o tym, że ja muszę zająć się nauką do najważniejszych egzaminów. A McGonagall wyraziła zgodę na zakończenie tego cyrku. Jeszcze jakiś pytania? Co ci jest? - zapytała, gdy Malfoy nerwowo spojrzał w stronę biurka, za którym był ukryty Blaise. "Jak mu się nie uda, to go zabiję" - pomyślał.
- Nic mi nie jest. Zaskoczyłaś mnie tą WSPANIAŁĄ nowiną - powiedział. Jego ton głosu był ironiczny.
- Dobra, a ja mam propozycję, żebyśmy zajęli się LEKCJĄ - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo.
- Jak sobie pani życzy, pani profesor - zadrwił Malfoy i wyjął trzy wypracowania, które mu zadała na ostatniej lekcji.
Hermiona prychnęła, a kąciki jej ust zadrgały lekko. Podświadomie chciała, by ten chłopak ją pocałował. Teraz, w tej chwili. Ostatni raz w życiu. Z drugiej strony próbowała się od tej myśli uwolnić.
Malfoy spojrzał na nią. Był pewny, że myśli o nim. Pochylił się ku niej. Był pewny, że tym razem mu się uda. Nie przeliczył się. Hermiona odwzajemniła pocałunek. Ukryty za biurkiem Zabini, gorączkowo cykał zdjęcia aparatem, który zabrał z domu na prośbę Malfoya. Zdjęcia miały być dowodem ich miłości.
W końcu oderwali się od siebie. Hermiona jakby ochłonęła.
- Co ty zrobiłeś? - zapytała.
- Chciałaś tego - powiedział Malfoy. Wiedział, że Blaise miał wystarczająco dużo czasu na zrobienie wspaniałych zdjęć.
- Nieprawda - powiedziała Hermiona, choć wiedziała, że kłamie sama przed sobą.
- Żegnaj Malfoy - powiedziała Hermiona.
- A lekcja? - zapytał niewinnie Draco.
- I tak była ostatnia - powiedziała Gryfonka, po czym wyszła z klasy.


- Witaj Malfoy! I co, przegrałeś zakład, prawda? Nie dałeś mi dowodów - powiedział ironicznie Heatley. Chociaż był niższy od Malfoya o głowę, tryumfował tak bardzo, że czuł się dwa razy od niego większy.
- Nie powiedziałbym tego Mark - rzekł Malfoy, po czym dał mu do ręki plik zdjęć. Heatley spojrzał na niego zdumiony.
- I co? Jestem znowu u was, prawda? - powiedział Malfoy.
- Nie wierzę temu, co widzę - powiedział Mark.
- Ja też, ale widocznie wszystko jest możliwe - powiedział dumnie Malfoy.
- Wygrałeś, ale dla mnie i tak zostaniesz śmieciem - powiedział cicho Heatley, gdy Malfoy oddalił się na wystarczającą odległość.


Hermiona leżała na łóżku i płakała. Do sumów został niecały miesiąc, ale o nauce nie było mowy. Miała ranę w sercu, która nie chciała się zagoić. Wiedziała, że Malfoy musiał wszystko udawać, jednak nigdy nie pomyślałaby, że ta szuja może wykorzystać ją tylko po to, by zyskać szacunek.
- Hermiono przyniosłam ci tosty - powiedziała Ginny, patrząc na przyjaciółkę.
- Dzięki Ginny - rzekła Hermiona, uśmiechając się do niej przez łzy.
Wciąż miała przed oczami Heatleya, który zapytał się jej, jak to jest być dziewczyną Malfoya. Pamiętała swój szok, gdy usłyszała to pytanie. Zignorowała to i szła dalej. Potem spotkała Malfoya. Zapytała się go co to znaczy, a on odpowiedział "To był tylko głupi zakład szlamo. Myślałaś, że mógłbym się tobą zainteresować?", po czym się zaśmiał i odszedł. Pamięta, jak stała kilka minut w miejscu, a w końcu poszła do dormitorium, trzymając się dzielnie. Zaczęła płakać dopiero, gdy rzuciła się na swoje łóżko.
- Hermiono, nie przejmuj się tym głupkiem - powiedziała Ginny.
- Nie przejmuję się nim, tylko sobą. Czyżbym była egoistką?
- Przestań Hermiono! Harry i Ron pytali się, co ci jest...
- I co im powiedziałaś?
- Że to twoje prywatne, miłosne sprawy i żeby się nie czepiali. Powinnaś widzieć minę Rona. - Hermiona uśmiechnęła się.
- Dzięki, że jesteś - powiedziała brązowowłosa.
- Nie ma za co Hermiono. Od tego są przyjaciele - powiedziała ruda, podając chusteczkę przyjaciółce. W głębi ducha wierzyła, że Hermiona spojrzy na rudzielca, który jest tak blisko niej. Tak bardzo marzyła, że Hermiona pokocha jej brata. Mimo wielu wad, był przecież dobrym człowiekiem, który zasługuję na taką dziewczynę, jak Hermiona. Jednak nie wiedziała, co przyniesie przyszłość.
- W takim razie dziękuję, że jesteście mi tak bliscy, tylko wy mi zostaliście - powiedziała Hermiona, a kolejne łzy wylądowały na poduszce.
- Nie mów tak - powiedziała Ginny - Moja rodzina jest twoją rodziną. Zawsze już będzie. Masz rodzinę. Taką wielką i prawdziwą, o jakiej każdy z nas marzy. Zobaczysz, niedługo założysz z kimś rodzinę i będzie fajnie. Za kilka lat będziesz się śmiała z tej przygody, Hermiono. Uwierz w to, a wszystko będzie dobrze.
- Wierzę w to, Ginny. Naprawdę. Chyba zasługuję na czyjąś miłość?
- Oczywiście, że tak. Powiem ci w sekrecie, że zawładnęłaś już czyimś sercem.
- Tak, Wiktora Kruma, ale on jest tylko moim przyjacielem.
- Nie o Kruma tu chodzi.
- To o kogo? - zapytała Hermiona. Ożywiła się trochę.
- Dowiesz się w swoim czasie - powiedziała Ginny.
- Ale...
- Nie powiem już ani słowa. Teraz się wyśpij. Odkąd dowiedziałaś się o tym w piątek po południu, to do dzisiejszego dnia rozpaczałaś. A jest niedziela.
- Dobrze, już się pozbieram. Jutro przecież lekcje - powiedziała Hermiona.


Hermiona nie mogła zasnąć. Zastanawiała się o kim mówiła Ginny, jeżeli nie zmyślała. Nikt nie przychodził jej do głowy, a o Ronie nawet nie pomyślała. Tymczasem właściciel płomiennorudych włosów leżał na łóżku i myślał, kto zadał taki cios Hermionie. Od mniej więcej dwóch lat była dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Cały ten romans z Lavender miał na celu zemstę za Kruma. Tym romansem chciał również sprawić, by dla Hermiony stał się kimś więcej niż tylko przyjacielem. Myślał, że się udało. Jednak wszytko wyszło na marne. Chociaż cierpiała podczas tego romansu, nic nie wskazywało na to, żeby jej się podobał. Po za tym nie mógł sobie wybaczyć swojego zachowania w walentynki, a przecież chciał jej wyznać miłość.
Tak, miłość jest skomplikowanym uczuciem, który nie ma definicji. Każdy czuje ją inaczej i czasami jest bardzo zawiła. Pewne jest jednak to, że jest ono najwspanialszym uczuciem.

Świat się nie kończy, Świat się zaczyna.
Miłość to świata sens i przyczyna.
Dopóki kocha się dwoje ludzi,
Słońca na niebie Bóg nie ostudzi....