Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Nie ma większego czaru niż miłość//Historia Hermiony Granger//

Dodane przez Adelajda Dakota dnia 15-02-2012 18:48
#21

Rozdział 7.
Hermiona wstała z podkrążonymi oczami. Nie spała pół nocy. Zastanawiała się, jak będą wyglądać te całe korepetycje. Szybko się ubrała. Z powodu, jak zwykle, zajętej łazienki poszła na górę do Ginny.
- Cześć, mogę skorzystać z łazienki? - zapytała rudej.
- Oczywiście. Parvatti i Lavender znów cię nie wpuszczą? - Hermiona przytaknęła głową i weszła do łazienki. Szybko umyła twarz.
- Stokrotne dzięki.
- Nie ma za co. Poczekasz na mnie? Razem pójdziemy na śniadanie. Muszę tylko zapakować książki - rzekła Ginevra. Heremiona przygryzła dolną wargę. Zawsze to robiła, gdy ktoś robił coś związanego z nauką tuz przed lekcjami.
- Nie patrz tak na mnie. Wczoraj nie miałam czasu, byłam u Luny.
- Dobra, nie tłumacz się, tylko się pospiesz.
Ginny wpakowała pół tuzina książek i poszła z przyjaciółką w kierunku Wielkiej Sali.
- Co chciała od ciebie McGonagall? - zapytała rudowłosa, odgarniając włosy do tyłu.
- Skąd wiesz, że mnie szukała?
- Harry mi powiedział, jak wychodziłam do Luny, ale jak wróciłam było za późno, by ktokolwiek z was mi o tym powiedział.
- No więc... mam udzielać korepetycji Malfoy'owi.
- Nie żartuj! - powiedziała Ginevra, upuszczając Przydatne Eliksiry.
- Nie żartuję... dwa razy w tygodniu, a dziś mam pierwszą.
- Współczucie - powiedziała Ginny. Nie rozumiała McGonagall. Jak mogła pozwolić, by Hermiona udzielała Draco korepetycji? Przecież oni się tam zagryzą!
- Jak ty wytrzymasz z nim w jednym pomieszczeniu przez godzinę?
- Nie jedną, ale dwie a nawet trzy. Nie mam pojęcia.
Dziewczyny doszły do Wielkiej Sali i zajęły dwa wolne miejsca naprzeciwko Rona i Harry'ego.
- Cześć.
- Cześć.
Hermiona nałożyła sobie jajecznicy, a Ginny zrobiła tosta z Dżemem. Dziesięć minut później zabrzmiał dzwonek.
- To cześć, ja mam Numerologię! - powiedziała wesoło Ginny i wstała, by ruszyć w kierunku właściwej klasy.
- My tez chyba już powinniśmy iść na eliksiry - powiedział Ron. Całą trójka złapała za torby i ruszyła ku lochom.
- Witam was wszystkich - powiedział Slughorn z ciemnego kąta, z którego widać było spory kawał jego brzucha - Wasze wypracowania nie wyszły najgorzej, jednak jest jedno Okropne i kilka nędznych. Mieliście już ten eliksir w szóstej klasie, powinniście już go mieć w jednym paluszku. Najlepsze oceny dostali Hermiona Granger i Harry Potter. Oboje mają Wybitny. Reszta zobaczy swoje oceny, jak rozdam wypracowania.
- Ron, gratuluję, masz Powyżej Oczekiwań! - powiedziała Hermiona z uznaniem.
- Wiesz, nauczyłem się... ściągać od ciebie - powiedział cicho Ron, na co Hermiona i Harry zaśmiali się po cichu, ale i tak niektórzy spojrzeli się na nich z pretensją.
- Otwórzcie swoje książki na stronie dwieście czterdziestej piątej. Macie tam skład eliksiru Wielosokowego. Poczyniliśmy już próby jego uwarzenia w tamtym roku, ale większości nie wychodziło tydzień po rozpoczęciu warzenia tego eliksiru. Dziś zaczniemy od nowa, na ocenę. Tym razem nie będę przyjmował eliksirów po terminie. Mają być gotowe za miesiąc. Każdy kto zdoła go uwarzyć, otrzyma dwadzieścia punktów dla swojego domu. Składniki macie w kredensie. Jakieś pytanie? Nie ma pytań? Świetnie. Zaczynajcie!
Cała klasa natychmiast ruszyła po potrzebne składniki.
- My chyba nie będziemy mieli z tym problemu, co nie? - zapytała Hermiona po cichu.
- Tak, my to zrobiliśmy, a raczej ty to zrobiłaś, w drugiej klasie.
Hermiona zarumieniła się lekko. Mimo wszystko lubiła, gdy ktoś ją chwalił. Pod koniec lekcji, głównie dzięki Hermionie, eliksiry całej trójki miały właściwą konsystencję.
Po eliksirach mieli transmutację. Widok McGonagall przypomniał jej o korepetycjach, o których podczas warzenia eliksirów, zdążyła zapomnieć. McGonagall uczyła ich skomplikowanego zaklęcia, powodującego pojawianie się, przeciwności zaklęcia znikania. Harry i Ron po dziesięciu minutach uzmysłowili sobie, że te zaklęcia to nie jest sielanka. Pod koniec Hermionie tylko coś marnego wyszło. Zabrzmiał dzwonek, obwieszczający koniec lekcji. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Praca domowa: napiszcie esej na temat tego zaklęcia. Malfoy, Granger zostańcie chwilę.
Gdy wszyscy, pomstując na kolejny esej, wyszli z klasy, McGonagall ponownie przemówiła:
- Chcę wam tylko powiedzieć, byście zachowywali się kulturalnie podczas korepetycji. Panie Malfoy, głównie chodzi o pana, gdyż organizujemy te lekcje dla ciebie, a nie dla przyjemności. Żadnego przezywania i spóźniania. Draco, masz odrabiać prace domowe zadane przez pannę Granger. To wszystko, możecie odejść.
Hermiona wyszła z klasy, nie zaszczycając Ślizgona nawet spojrzeniem.

Hermiona skończyła właśnie esej na transmutację, gdy Harry, Ron i Ginny wrócili z treningu.
- Chcieliśmy ci życzyć powodzenia - powiedzieli przyjaciele.
- Dzięki. Która godzina? - zapytała Hermi.
- Za dziesięć szósta.
- To ja idę.
Hermiona zatrzasnęła książkę. Wzięła kilka podręczników, kałamarz i swoje ulubione pióro, po czym poszła w kierunku klasy od transmutacji. Draco już tam czekał.
- Granger, miało być bez spóźniania - powiedział Malfoy, przeciągając sylaby.
- Jest punktualnie szósta.
- U mnie jest jeden po.
- Bardzo śmieszne - powiedziała Hermiona kąśliwie. Zsunęła dwie ławki, tak by były naprzeciw siebie i usiadała z jednej strony. Ślizgon nie ruszył się z miejsca.
- Malfoy, czekasz na zaproszenie? - zapytała Hermiona. Draco usiadł, patrząc na Gryfonkę z nienawiścią. - Dobra, zacznijmy od tego, że cię przepytam. Dziś skupimy się na eliksirach. Powiedz mi, co wiesz o eliksirze wielosokowym.
Malfoy coś tam wybełkotał. Najchętniej by trzasnął dziewczynę w twarz i wyszedł. Ale coś go przytrzymało. Co? Sam nie wiedział. Może nie chciał dostać szlabanu, albo udowodnić dziewczynie, że wytrzyma wszystko?
- I tyle tylko wiesz? - zapytała Granger, unosząc brwi. Malfoy przytaknął. Na widok miny Hermiony zezłościł się bardziej, o ile to możliwe. Co to jest, by szlama tak na niego patrzyła.
- Wiec tak... eliksir wielosokowy jest jednym z... może zaczniesz mnie słuchać? - zapytała Hermiona.
- Wiesz, to że przebywasz ze mną w jednym pomieszczeniu, powinno być dla ciebie zaszczytem - powiedział z ironią.
- Wiesz co, nie pomyślałam o tym. Ja raczej sądzę, że to kara, choć nie mam pojęcia za co. Zacznij uważać, bo...
- Bo co? Naskarżysz na mnie McGonagall? - zapytał z ironicznym uśmiechem. Hermionę zamurowało. Wolała przemilczeć tą uwagę. Za to Draco patrzył na nią ze złośliwą satysfakcją.
- Dobra, napisz mi na niedzielę esej o tym eliksirze. Jeżeli będzie dobry, zajmiemy się razem twoją pracą domową z transmutacji. Na dziś koniec - rzekła z tryumfem w oczach na widok miny Draco o pracy domowej. - To w niedzielę o tej samej porze - rzekła, po czym zabrała swoje rzeczy i wyszła, piorunowana gniewnym wzrokiem Malfoya.
- I jak korepetycje?
- Źle. Jestem wyczerpana, chyba już pójdę spać. Dobranoc. - powiedziała i ruszyła w kierunku dormitorium. Korzystając z wolnej łazienki, wzięła prysznic. Poczuła, jak z wodą razem spływa zły nastrój. Położyła się do łóżka i momentalnie zasnęła.

Czym dla topielca łyk powietrza,
Czym na pustyni w gardle ślina,
Dla Ojca tym ofiara z syna...