Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Nie ma większego czaru niż miłość//Historia Hermiony Granger//

Dodane przez Adelajda Dakota dnia 04-02-2012 20:52
#9

Rozdział 3.
Hermiono, wstawaj wreszcie, jest już druga, a ty śpisz najdłużej z nas wszystkich - Hermiona usłyszała głos Ginny jakby z oddali. Usiadła na łóżku.
- Która godzina? - zapytała ziewając.
- Czternasta, mówiłam Ci już. Wszystko jest posprzątane, ale chodź na śniadanie.
- Ok, tylko się doprowadzę do porządku. Poczekaj na mnie. Przy okazji Ci coś powiem - rzekła Granger, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
- Wczoraj po tańcu z George'm poszłam usiąść na ławkę w waszym ogrodzie, wiesz której, tej schowanej pod brzózkami. -powiedziała Hermiona, szukając jakiś ubrań.
- I co dalej?
- Nagle pojawił się Malfoy. Powiedział co ty robisz szlamo, czy coś w tym stylu. Odpowiedziałam mu zgryźliwie. On mnie zaczął straszyć, że na jego słowo mnie zabiją, czy coś...-Hermiona opowiedziała Ginny resztę, ubierając się.
- I ty się tym przejmujesz? - zapytała Ginny.
- No, trochę. Wiesz, złamałam obietnicę daną McGonagall.
- Jak mogłaś się tak unieść? - zapytała Weasley. marszcząc brwi.
- Nie wiem... - powiedziała Hermiona.
Dziewczyny zeszły na dół.
- No nareszcie dziewczynki. Strogonow wam wystygnie. Harry kochaneczku, chcesz dokładkę? - zapytała troskliwie Pani Weasley.
- Tak, poproszę-powiedział Harry, uśmiechając się do dziewczyn.
Dziewczyny usiadły naprzeciw chłopców. Hermiona zerkała na Harry'ego znad swojej miski zbyt często. Chciała patrzeć na tego już dorosłego mężczyznę, który najwyraźniej ją pociągał. Uwielbiała widzieć głębie jego oczu i tę czerń jego włosów...
- Halo Hermiono, powróć na ziemię - powiedział Ron, patrząc na przyjaciółkę. Miała jakiś bardzo nieprzytomny wzrok.
- Co? Co mówiliście? - zapytała nieprzytomnie.-Przepraszam nie wyspałam się-powiedziała, udając, że ziewa. Wolałaby pocałować pająka, niż powiedzieć Ginny, o czym teraz myślała.
- Ginny opowiedziała nam o tym co wydarzyło się między Tobą, a Malfoyem. Nie powinnaś się tym wcale przejmować - powiedział beztrosko Potter, nalewając sobie kolejną miskę Strogonowa.
***
Przez resztę tygodnia nie dane było jej rozmyślać o Malfoyu. Billa i Fleur nie było-pojechali do Egiptu w podróż poślubną. Za to w Norze było pełno roboty. Co rano odgnamiali ogród, z pomocą Krzywołapa, który ganiał gnomy po całym ogrodzie prychając i sycząc. Popołudnie spędzali najczęściej grając w Quidittcha, pamiętając żeby nie latać za wysoko. Zmieniali się często składem, ponieważ Hermiona była fatalnym graczem, w przeciwieństwie do pozostałej trójki. Były to bardzo szczęśliwe wakacje, ale i smutne. Wciąż nowe wiadomości, a jedna bardziej złowieszcza od drugiej, o wyczynach Śmierciożerców przygnębiały wszystkich.
Ostatni dzień wakacji niczym się nie różnił od poprzednich. Rano odgnomili ogród, ale po południu zamiast grać, pakowali się. Byli zdziwieni, że tak długo szukali wszystkich swoich rzeczy. Pakowanie zajęło im większość popołudnia. Kolację zjedli w domu, gdyż na dworze padał deszcz. Pani Weasley włączyła radio, w którym szła jakaś monotonna, smutna muzyka, obrazując to, co działo się na zewnątrz.Po posiłku Hermiona przeczytała kilka rozdziałów książki, Ginny bawiła się z Krzywołapem, a Ron z Harrym grali w szachy. Hermiona zerkała co chwila na Pottera znad książki.
- Idźcie już spać, jutro wcześnie wstajemy kochaneczki - powiedziała Pani Weasley. Tak więc wzięli swoje rzeczy i położyli się spać.
***
Rano był zwykły rozgardiasz, jednak byli już gotowi o dziesiątej. Pani Weasley, tak jak kiedyś zamówiła mugolskie taxówki. Tym razem jednak Krzywołap był spokojny. Wysiedli z samochodów. Harry zapłacił dwóm wysokim i brodatym kierowcom (Pani Weasley nie znała się na mugolskich pieniądzach, więc dała pieniądze Potterowi). Wzięli swoje bagaże i ruszyli ku barierce przy peronie 9 i 3/4. Harry przeszedł z Ginny, Hermiona z Ronem, a Pani Weasley za nimi.
- Nie ma sensu bym czekała półgodziny na wasz odjazd. Zrobiłam Wam kanapki, Ron nie są z peklowaną wołowiną, trzymaj, te są dla ciebie Harry kochaneczku, dziewczynki trzymajcie - powiedziała Pani Weasley, wręczając im prowiant.
- To spisujcie się dobrze. Znajdźcie sobie przedział... No to idę - powiedziała, pocałowała każdego z osobna i teleportowała się do Nory.
- To znajdziemy sobie przedział? - zapytała Ginny.
- Tak, chodźmy.
Weszli do pociągu i ruszyli korytarzem. Chociaż było wcześnie, przedziały były już zajęte.
W końcu, gdzieś pod koniec pociągu znaleźli prawie pusty przedział. Siedzieli w nim Neville Longbottom i Luna Lovegood.
- Chodźmy do nich - powiedziała Ginny. Wszyscy mieli na to ochotę, więc weszli.
- Cześć - powiedzieli chórem.
- Cześć - powtórzyli Neville z Luną.
- Możemy tu usiąść? Wszędzie taki tłok...
- Jeszcze się pytacie? No już, zajmujcie miejsca.
Tak więc przyjaciele dali bagaże na górną półkę i usiedli na miejscach. Ron, Ginny i Hermiona tylko zostawili bagaże - musieli iść do wagonu dla prefektów choć na chwilę, a Granger w szczególności, ponieważ została prefektem naczelnym.
Około pierwszej nadjechał wózek z przekąskami.
- Coś podać kochaneczki? - zapytała.
Wszyscy od razu podeszli do wózka, kupując ulubione przysmaki. Dopiero po drugiej pojawili się Ron z Hermioną.
- Wózek już był? Konam z głodu - powiedział Ron, padając na najbliższe siedzenie.
- Tak, kupiłem Ci fasolki i czekoladową żabę-powiedział Harry do Rona.
Przez resztę podróży gadali już w pełnym składzie o wakacjach i planach na przyszłość. Dowiedzieli się też, że Neville i Luna są parą. Za oknem zrobiło się ciemno, więc przebrali się w szaty. Półgodziny później wysiedli na mokrą stację w Hogsmade. Nadal kropiło.
- Pirszoroczni, pirszoroczni do mnie! - usłyszeli znajomy głos.
- Cześć Hagrid!
- Cześć dzieciaki!- rzekł olbrzym z uśmiechem.
Chcieli się go jeszcze o coś spytać, ale całą piątkę porwał nurt uczniów, idących w przeciwną stronę.

Ludzie to Adam i Ewa.
Bracia to Kain i Abel.
Potop to z nieba ulewa.
Pycha to jest wieża Babel...