Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Król Departamentu 4/?

Dodane przez Martyna dnia 22-12-2008 14:07
#16

No ok, a ja znalazłam czas. No. :P
__
- Ale ja... - zaczął Avery. Dygotał jak osika na wietrze przed drzwiami pokoju, w którym rezydował Czarny Pan. Lucjusz i Augustus trzymali go mocno.
Już trzy razy nam, zaraza, prawie uciekł...
- Cicho i nie gadaj - przerwał Rookwood. - Będziesz dalej jojczył po próżnicy i tu stał, czy mamy sami cię wepchnąć do środka?
Avery nie odpowiedział. Po chwili drzwi skrzypnęły cicho - nasi bohaterowie stanęli twarzą w twarz z Fenrirem Greybackiem. Wilkołak był niebiańsko wprost zadowolony.
- Pyszne mięsko się szykuje... - obrzucił Avery'ego łakomym spojrzeniem. - Licz się z tym, że już jesteś martwy. Będę cię miał na śniadanie. - przeniósł wzrok z bladego jak kreda Avery'ego i zachichotał na widok pobladłych śmierciożerców. - No, co wam, chłopaki? Macie pietra, że was też zakatrupię? - zachichotał obrzydliwie.
Jeżeli Avery przedstawi sprawę w sposób dla nas niekorzystny, faktycznie można pożegnać się z życiem. Albo my, albo on. A ja cenię sobie moje życie znacznie bardziej, niż jego... - skonstatował w myślach Rookwood.
- Greyback, tarasujesz przejście - usłyszeli cichy głos Snape'a. Lucjusz i Augustus, wciąż trzymając Avery'ego, cofnęli się pod ścianę. Nietoperz spojrzał na nich z pogardą w oczach. Nawet łatwej misji wykonać nie umiecie, mówił bez słów. - Przestań już się oblizywać na ich widok i idź dalej.
Wilkołak mruknął coś niepochlebnego pod nosem, jednak odszedł. Kiedy kroki Snape'a i Greybacka ucichły, Augustus i Lucjusz wepchnęli Avery'ego do pomieszczenia, zaaplikowawszy mu wcześniej kopa na szczęście.

- Wygląda na to, że źle mi doradzono - głos Lorda Voldemorta drżał z gniewu.
- Panie, błagam cię o litość...
- Ciebie nie winię, Rookwood.
Czarny Pan wstał. Płomyki świec tańczyły po całym pokoju, wydobywając z mroku tę twarz, bladą jak wosk. W ciemnoczerwonych oczach widać było okrucieństwo... i gniew.
- Masz całkowitą pewność, Rookwood, że jest tak, jak powiedziałeś?
- Tak, panie mój, tak... Pracowałem w tym departamencie po... po tym wszystkim...
Boże, weź mnie stąd! - zawył w myślach Rookwood.
- Avery powiedział mi, że Bode mógł to zabrać - powiedział chłodno Czarny Pan, spoglądając na Rookwooda swymi szkarłatnymi oczyma. Augustus szybko spuścił wzrok.
Nie mógł. Dorwę drania i go stłukę, jak tylko stąd wyjdę...
O ile w ogóle wyjdę...

- Nie, panie mój... Bode nigdy by tego nie wziął, panie... Bode wiedział, że nie może... Właśnie dlatego opierał się tak mocno klątwie Imperius Malfoya...
Avery już jest spalony. Pozostaje tylko Lucjusz...
__
To tyle na dziś. Pa :)