Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Więzy krwi. [9/13]

Dodane przez tarantula head dnia 09-03-2012 16:29
#43

Rozdział siódmy.
"Bal? Nie dziękuję."

Weszli razem do Wielkiej Sali. W sali było tłoczno, ponieważ było tam mnóstwo uczniów. Przy stole nauczycielskim ujrzała Snape'a, a cały dotychczasowy dobry humor, znikł.
- Siądziesz przy stole Slytherinu? - spytał Draco.
- Raczej pójdę do swoich przyjaciółek... - odrzekła dziewczyna.
- Okej. - odpowiedział. - To cześć. - mówiąc to, odszedł w stronę swojego stołu.
- Cześć. - mruknęła i ruszyła w stronę stołu Gryfonów.
- Gdzie byłaś? - spytała Kate, gdy Hayley do nich doszła. - Martwiłam się.
- Nie potrzebnie... - odpowiedziała Hayley, sięgając po jedną z kanapek, leżących na talerzu.
- A jednak... - Kate spojrzała na blondynkę. - Nie chcesz, to nie mów.
- A wiesz co? - odezwała sie Sam. - Jak cię nie było, Dumbledore ogłosił coś bardzo ciekawego...
- Co? - Hayley zajadała się już drugą kanapką.
- Będzie bal! - Kate cicho szepnęła.
- Jaki bal?
- Bożonarodzeniowy... - odrzekła jej Victoria.
- Chyba zostanę w skrzydle...
- Nie możesz... - zaśmiała się Sam. - Jesteś reprezentantem, dziewczyno! Ale wiesz... Trzeba iść z chłopakiem.
- To mnie wcale nie interesuje. - odrzekła Hayley.
- Taaa... Na prawdę? - szturchnęła ją Sam. - Na pewno jest ktoś taki w tej szkole, z kim chciałabyś pójść na bal... - brwi Sam poruszyły sie w zabawny sposób.
Prawda... W tej szkole jest pewien chłopak, z którym kanadyjka chciałaby pójść na bal... Odwróciła się. Ów chłopak siedział przy stole Hufflepuffu, i w tej chwili uśmiechał się do dziewczyny, która siedziała przy stole obok. Ale w tej chwili zaproszenie Cedrika Diggory'ego na bal, graniczyło z cudem.
Nagle ktoś zapstrykał palcami przed oczami Hayley.
- HALO! Słuchasz nas? - spytała Kate lekko podirytowana.
- T-tak... - dziewczyna odwróciła się. - Słucham...
- Nie sądzę. - Victoria spojrzała na nią badawczo.
- Na prawdę! - odpowiedziała Hayley. - A wy wiecie, kogo zaprosicie?
- No, Kate na pewno zaprosi Pottera... - rzuciła Sam. Kate od razu obrzuciła ją złośliwym spojrzeniem.
- A ciekawe, kogo ty zaprosisz... - odezwała się blondynka.
- Ja pójdę sama. - oznajmiła, popijając sok dyniowy. - No, bo na pewno nie pójdę z Potterem. Nie zrobiłabym tego mojej przyjaciółce.
- N-no, nie mogę! - Kate wstała od stołu, i zwróciła się w stronę drzwi. Victoria i Hayley zrobiły to samo, i ku ździwieniu Sam, zostawiły ją sam na sam z sokiem dyniowym i jedzeniem.
*

Bal? Co za pomysł... Przecież to zbędne! Przyjechała tu, by wziąć udział w Turnieju Trójmagicznym, a nie tańczyć na jakimś balu... I to jeszcze z chłopakiem. Głupie... Hayley tylko myślała o tym, by jakoś wymigać się od balu... Ale w tym momencie ujrzała jego; stał sobie, prawie na środku korytarza...
- Teraz, albo nigdy... - pomyślała dziewczyna. - Eeeeee... - wyjąkała, zwracając się do przyjaciółek. - Przypomniałam sobie, że muszę coś jeszcze załatwić...
- Okej. - rzuciły obie i odeszły, znikając zaraz za zakrętem, który prowadził do ich skrzydła.
Hayley ostrożnie sprawdziła, czy nie ma ich za zakrętem. Gdy już upewniła się, że jej przyjaciółki na pewno są już w skrzydle, ruszyła ku Cedrikowi, zaciskając palce w kciuki.
- Hej Cedrik! - powiedziała, gdy dochodziła do chłopaka. Zauważyła, że ręce jej się trzęsą, więc szybko schowała je do kieszeni.
- Cześć... Hayley? - spytał, lekko zmieszany.
- Eee... Tak. - wyjąkała. No cóż, nawet nie zna jej imienia, więc po co sie fatyguje?
- Co u ciebie? - spytał, gdy narastała dłuższa cisza.
- A jest w porządku... A u ciebie? Masz już parę na bal? - Lepiej być nie mogło. Ostatnie pytanie rzuciła "całkiem przypadkowo" i była z siebie dumna.
- Tak. Właściwie przed chwilą zaprosiła mnie Cho Chang z Ravenclavu...
W tym momencie duma prysnęła, a w jej miejsce wskoczyło poniżenie o nazwie Cho Chang...
- A-ha... - wyksztusiła zrezygnowana. - Wybacz, ale ja muszę już iść... Do zobaczenia.
- Cześć! - rzucił z uśmiechem, znikając w tłumie uczniów.
Chyba nie było nic gorszego od faktu, że chłopak, który ci się podoba, na bal idzie z inną dziewczyną. Ale może ona jest brzydka? Nie, nie, nie... Gdyby była brzydka, Cedrik nie zaprosiłby jej na bal... Zrezygnowana ruszyła w stronę swojego skrzydła, ale zza zakrętu, niespodziewanie wyskoczył Harry. Na jego twarzy malowała się złość.
- Co się stało? - spytała go dziewczyna, zatrzymując go.
- Bal... - odrzekł, nawet na nią nie patrząc.
- Skąd ja to znam? - spytała Hayley, śmiejąc się mimowolnie.
Jednak Harry'emu nie było do śmiechu. Odszedł w dalszą drogę, a Hayley odprowadziła go wzrokiem. Po jakimś czasie i ona odeszła, myśląc nad dalszym sensem Balu Bożonarodzeniowego.
*

- Ej! Zaproś go! - usłyszała kanadyjka, wchodząc do pokoju. - Co ci szkodzi?
- W prawdzie nic, ale...
- To na co ty jeszcze czekasz? - krzyknęła Victoria.
- Ale jak odmówi? - odpowiedziała jej Kate.
- Taa, jasne... - prychnęła rudowłosa. - Spróbowałby. O, hej Hayley!
- O czym rozmawiacie? - spytała blondynka, siadając na swoim łóżku.
- Kate chce zaprosić Harry'ego na bal, ale boi się, że jej odmówi.
- Victoria ma rację, powinnaś go zaprosić! - odpowiedziała mile zaskoczona Hayley. Miała nadzieję, że jej przyjaciółce się powiedzie, i nie bedzie zawiedziona, jak ona w tej chwili.
W tym momencie do pokoju wbiegła Sam; była wściekła.
- Co się stało? - krzyknęły jednocześnie dziewczyny, po czym popatrzyły na siebie podejrzliwie. Takie sytuacje nie zdarzały się często, a jak już się zdarzały, to w najmniej oczekiwanym momencie.
Sam nadal jednak była zła. Wciąż chodziła po pokoju, mówiąc do siebie niejednoznaczne słowo "nie".
- SAM! - krzyknęła zniecierpliwiona Kate. - Słyszysz nas?
Dziewczyna wreszcie stanęła. Na jej, o dziwo bladej, twarzy pojawił się strach, który mieszał się ze zdenerwowaniem.
- Ja... - wyjąkała po chwili. - T-taki jeden zaprosił mnie... n-na bal...
- Gratuluję! - pisnęła uradowana Victoria, po czym ruszyła w stronę Sam, by ją uściskać. Jednak ta, nie była w nastroju do czułości.
- CO?! - krzyknęła. - Wy n-nie wiecie...
- O czym nie wiemy? - Victoria cofnęła się o dwa kroki do tyłu, widząc wściekłość w oczach swojej przyjaciółki.
- Kto cię zaprosił? - Hayley jednak podeszła do Sam, kładąc rękę na jej ramieniu.
- N-nie powiem wam... - załkała. - A najgorsze jest to, że przyjęłam zaproszenie... On... On jest nawet gorszy od Pottera!
Na dźwięk tego nazwiska, Kate wyraźnie się zmieszała. Jednak popatrzyła na swoje przyjaciółki, które były tak samo ździwione, jak ona.
- Ale co w tym złego? - spytała wreszcie brunetka.
- A to, że zaprosił mnie niejaki Goyle - jeden od goryli Malfoya!

Kolejny rozdział za mną. Od razu mówię, że tekst nie był betowany. Jakoś ostatnio nie mogę złapać Sampii, ani na hogsie, ani na gg. Ale to może efekt funkcji "niewidoczny"? W każdym razie... Jak złapie Sampię, dam jej do poprawienia ten tekst, a tym czasem czekam na opinie, bo pewnie tekst ma wiele błędów, które aż błagają o poprawę.
Jeśli mogę coś dodać od siebie, to rozdział jak najbardziej mnie satysfakcjonuje. Taki trochę zaskakujący, bo chyba nikt się nie domyślił, że zeswatam Sam i Goyle'a, prawda? Jeśli chodzi o dalsze rozdziały, to mogę tylko powiedzieć, że zacznie się robić ciekawiej, mniej zabawniej i o wiele smutniej. Nie wiem, czy taki układ będzie wam pasował, ale cóż. Nie zmienię już nic, bo ff definitywnie skończyłam pisać (została mi jeszcze połowa ostatniego rozdziału, ale na razie weny brak) i teraz czekają tylko, by wstawić je na hogsa.
Ale się rozpisałam o.o" No cóż, wolałam wyjaśnić wszystko.

AHA, i jeszcze jedno. Miałby ktoś pomysł na nowe opowiadanie? Na pewno nie o takiej tematyce, jak to. Ale byłabym wdzięczna, gdyby dotyczyło Malfoya. Jeśli ktoś miałby czas pomyśleć... Czekam na propozycje na wp. Co dwie (trzy, cztery, sześć!) głowy, to nie jedna c:

Edytowane przez tarantula head dnia 10-03-2012 15:48