Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Więzy krwi. [9/13]

Dodane przez tarantula head dnia 10-02-2012 13:22
#24

Rozdział czwarty.
"Czara wybrała".

Dziewczyny spotkała na błoniach przed szkołą. Wszystkie śmiały się i rozmawiały, a Hayley nie chciała psuć im humoru. Postanowiła, że nie okaże im swojego zawodu.
- HAYLEY! - krzyknęła Sam. - O czym rozmawiałaś z Harrym? Kate zrobiła się trochę zazdrosna...
- O Snape'ie... - odpowiedziała jej Hayley, siadając obok Victorii.
- I dowiedziałaś się czegoś? - spytała kate.
- Niczego - skłamała.
- Nie martw się... Prędzej czy później z nim porozmawiasz.
- Już rozmawiałam... - odpowiedziała Hayley. Opowiedziała im o rozmowie ze Snape'em.
Do końca lekcji przesiedziały na błoniach, rozmawiając o ojcu chrzestnym Hayley. O tym, że nie powinna dać mu odejść. O tym, że powinna dalej poprowadzić rozmowę... Że pewnie jej nie pamięta.
Gdy zabrzmiał dzwonek, oznaczający obiad, cała czwórka wstała i ruszyła do Wielkiej Sali. Na stołach znów porozstawiane były półmiski z jedzeniem. Hayley, Kate, Victoria i Sam ruszyły w stronę stołu Gryfonów, gdy nagle zauważyły Hermionę, która kłóciła się z wysokim blondynem. Obok chłopaka stało dwóch osiłków. Hayley zauważyła, że nie wyglądają na zbyt mądrych. Gdy doszły do stołu, usłyszały tylko głos Hermiony:
- Nie nazywaj mnie tak! - gdy to powiedziała, blondyn zaśmiał się i odszedł. Za nim poszli jego koledzy.
- Coś się stało? - spytała Kate, gdy ujrzała złość na twarzy Hermiony.
- Nie, nic takiego - odpowiedziała jej dziewczyna.
- Na pewno? - spytała Sam. - Bo ja chętnie mu dokopię... - spojrzała na chłopaka, który wcześniej kłócił się z Hermioną. Siedział przy stole Slytherinu, a z jego twarzy nie spełzł jeszcze drwiący uśmiech.
- Chciałbym to zobaczyć... - powiedział Ron rozmarzonym głosem. - Malfoy pobity przez dziewczynę... BEZCENNE! - dokończył, popijając sok dyniowy.
*

Minął tydzień od rozmowy Hayley i Snape'a. Dziewczyna jak tylko mogła, unikała swojego ojca chrzestnego. Po prostu nie chciała znów doświadczyć zawodu. Uznała, że tak będzie lepiej. Z tego wszystkiego, Hayley zapomniała, że wielkimi krokami zbliża się Noc Duchów, a co za tym idzie, Czara Ognia ma wybrać trzech reprezentantów. Hayley wraz z przyjaciółkami wrzuciła do Czary swoje nazwisko, zaraz po tym, gdy Dumbledore wygłosił swoje przemówienie. Jej wątpliwości coraz bardziej się nasilały... Co zrobi, gdy Czara wyrzuci właśnie jej nazwisko?
W dzień, kiedy wszyscy mieli dowiedzieć się, kto będzie reprezentantami, strach i nerwy jak na złość się nasiliły. Jedynie Sam nie opuszczał dobry humor. Gdy podczas przerwy szły na błonia, znów ujrzały Malfoya, tym razem kłócił się z Harrym.
- I co, Potter? Może mi powiesz, jak to jest nie mieć rodziców? - śmiał mu sie prosto w twarz.
- Jaki bezczelny! - zdenerwowała się Kate, ale nawet nie zdążyła wypowiedzieć kolejnego zdania, bo Sam już stała za Malfoyem.
- Ekheem... - chrząknęła głośno. Ten odwrócił sie gwałtownie i spojrzał na nią z wyższością.
- Czego chcesz? - spytał.
- Dowiedzieć się, dlaczego odzywasz się w ten sposób do Harry'ego.
- Nie twój interes! - warknął. Sam tylko na to czekała.
- A może tak grzeczniej? - powiedziała, powoli podchodząc do chłopaka.
- Kim jesteś, żeby mi rozkazywać? - zapytał.
Hayley zauważyła, że był lekko zbity z tropu.
- Nieważne, ale proszę cię... - Sam zaczęła bawić się włosami. - Odzywaj się grzeczniej do tej trójki, a nic ci się nie stanie... - uśmiechnęła się.
- A co? Może mi coś zrobisz? - zaśmiał się, a dwójka goryli poszła w jego ślady.
- A powiedziałam coś takiego? - spytała. Jej twarz lekko nabrała powagi. - Takie cwaniaczki jak ty, szybko kończą... Uwierz mi - Sam spojrzała na chłopaków za Malfoyem. - A oni ci nie pomogą.
Chłopak spojrzał z pogardą na Sam.
- Idziemy! - warknął do goryli. Chłopaki posłuchali go i poszli za blondynem.
- Sam! - krzyknął Ron z wyraźnym zawodem. - Myślałem, że mu przywalisz...
Sam tylko się uśmiechnęła.
*

- Jesteście gotowe? - krzyknęła Hayley. Stała w drzwiach i czekała na swoje przyjaciółki, które przygotowywały się na Noc Duchów. - Spóźnimy się...
- Ja już jestem gotowa... - odpowiedziały jednocześnie Kate i Sam.
- A gdzie Victoria? - spytała Hayley.
- Pewnie się jeszcze maluje... - westchnęła Kate. - Znasz ją.
- JUŻ! - Victoria wyskoczyła z łazienki. Idziemy?
Poszły. Dziewczyny przez całą drogę do Wielkiej Sali kłóciły się o to, która z nich siedziała najdłużej w łazience. Oczywiście, Victoria wyparła się wszystkich zarzutów... Hayley nie miała humoru. Bała się. Obawiała się tylko jednego.
Droga, która prowadziła do Wielkiej Sali dłużyła się okropnie, a Hayley miała wrażenie, że idą już z godzinę. Gdy wreszcie dotarły do Sali, Hayley ogarnęło przerażenie, a jednocześnie była lekko szczęśliwa. Usiadły obok Harry'ego, Hermiony i Rona, a po pięciu minutach doszli do nich Joe, Rich, Dan i Jonathan.
- Jesteście zestresowane? - szepnął Joe.
- No chyba... - Hayley uśmiechnęła się do niego.
- Mnie trzęsą się ręce... - zauważyła Sam, sięgając po ciastko.
Tę rozmowę przerwał profesor Dumbledore.
- Kochani! - zaczął miłym, znanym już Hayley, tonem. - Drodzy uczniowie, nauczyciele, panie Karkarow, pani Evans, drodzy uczniowie z Durmstrangu i Vancouver. Nadszedł czas, by poznać nazwiska trzech reprezentantów... Żeby nie przedłużać... - tu w żołądku Hayley coś się przewróciło - teraz podejdę do Czary Ognia, która wyrzuci trzy nazwiska...
Profesor Dumbledore podszedł do wielkiej szkatuły, która stała na środku Sali. Po kilku minutach Czara "wypluła" pierwsze nazwisko.
- Reprezentantem szkoły z Durmstrangu zostaje... WIKTOR KRUM! - od stołu Slytherinu wstał wielki, grubo ubrany chłopak. Podszedł do Dumbledore'a i podał mu rękę, potem poszedł do przyległej komnaty.
- Dobrze... - mruknął Dumbledore.
Po chwili Czara wyrzuciła kolejny, zwinięty kawałek pergaminu.
- Reprezentantem szkoły z Hogwartu zostaje... CEDRIK DOGGORY! - krzyknął. Od stołu obok wstał wysoki chłopak, o brązowych oczach i o takim samym kolorze włosach. Hayley poczuła coś dziwnego w brzuchu, ale szybko o tym zapomniała, bo Cedrik zniknął już w drzwiach komnaty. A to by oznaczało, że Dumbledore zaraz ogłosi nazwisko trzeciego reprezentanta. Teraz czuła tylko zdenerwowanie. Nagle Czara wyrzuciła ostatnie już nazwisko, a dyrektor sprawnie je chwycił. Rozwinął pergamin i powiedział :
- Reprezentantem szkoły z Vancouver zostaje... - tutaj zatrzymał i spojrzał w stronę stołu Gryfonów. Hayley oblał zimny pot -... HAYLEY HALE! - krzyknął.
A przy stole nauczycielskim ktoś upuścił widelec. Był to Severus Snape.
___

Dobrze, chcieliście szybko, więc chyba jest szybko... Myślę, że się podoba, bo rozdział jest długi (tak sądzę). Dobra, miłego czytania i do następnego :3

Edytowane przez tarantula head dnia 10-02-2012 13:26