Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Więzy krwi. [9/13]

Dodane przez tarantula head dnia 06-02-2012 14:00
#18

Rozdział trzeci.
"Rozczarowanie".

- WUJEK? - Ron tak krzyknął, że wszyscy uczniowie swój wzrok przenieśli na stół, przy którym siedzieli.
- Ciszej! - uciszyła go Hermiona.
- T-tak... - odpowiedziała mu Hayley.
- Mam nadzieję, że nie odziedziczyłaś po nim charakteru... Bo z wyglądu to nigdy bym nie pomyślała - teraz Hermiona zwróciła się do Hayey.
To prawda... Hayley w ogóle nie przypominała swojego wujka. On miał włosy czarne, ona zaś była blondynką.
- A jaki on jest?- spytała ją Hayley.
- Nie wiesz? - zdziwił sie Ron. - Nie znacie się?
- No nie...
- On jest... - zaczęła Hermiona. - Jak by to ująć...
- ... WREDNY! - krzyknął- tym razem o wiele ciszej- Ron.
- Jest wredny, ale nie dla swoich uczniów ze Slytherinu...
- Z czego? - spytała Sam, wycierając usta dłonią.
- No bo wiesz... - zaczął Harry. - U nas w szkole są cztery domy; Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Tu gdzie jestaśmy siedzą uczniowie Gryffindoru... A tam - wskazał na stół po drugiej stronie sali - jest stół Slytherinu. I Snape jest opiekunem tego domu.
Zapadło milczenie.
*

Do końca uczty Hayley siedziała cicho. Nawet, gdy żegnali sie z Harrym, Ronem i Hermioną tylko im pomachała. Nie mogła uwierzyć, że tak wygląda dobry czarodziej... Ale... wiedziała, że po pozorach się nie ocenia... A jeśli jest taki jak powiedział Ron? Wredny... Wiele myśli przebijało się w jej głowie... Tak czekała na moment w którym ujrzy swojego ojca chrzestnego... Tak marzyła sie z nim spotkać... Przez całą noc nie spała. Myślała o tym wszystkim...
Nazajutrz rano obudziła ją ręka Kate na jej ramieniu.
- Obudź się... - szepnęła. - Zaraz musimy zejść na śniadanie.
Hayley przetarła oczy.
- Już rano? - zapytała, lekko podnosząc głowę.
- Tak - odpowiedziała jej Victoria. - I lepiej się pośpiesz, bo nie będziemy na ciebie czekać.
Hayley wstała niechętnie z łóżka. Chciałaby przespać w nim cały pobyt w Hogwarcie. Szybko jednak włożyła na siebie szatę i popędziła do łazienki. Dziesięć minut później była już gotowa.
Flagi obydwu państw zniknęły już z Wielkiej Sali, natomiast Hayley miała wrażenie, jakby półmiski z jedzeniem przeleżały na stołach całą noc. Dziewczyny szybko zajęły miejsca obok Harry'ego, Rona i Hermiony.
- Jak się spało? - zagadnęła Hermiona.
- W porządku, dziękujemy - odpowiedziała Kate z uśmiechem.
Zaczęli jeść, gdy profesor Dumbledore wstał i zaczął mówić.
- Drodzy uczniowie. Turniej Trójmagiczny, na który zapewne czekacie, rozpocznie sie za tydzień. W tym czasie proszę, by uczniowie, którzy chcą zgłosić swoją kandydaturę do Turnieju, zapisali swoje nazwiska na kawałku pergaminu i wrzucili do Czary Ognia - wskazał na niewielką szkatułę. - W Noc Duchów dowiemy sie jak brzmią nazwiska trzech reprezentantów- tutaj dało się słyszeć gromkie brawa.
*

Turniej Trójmagiczny rozpocznie się za tydzień. A jeśli Czara wyrzuci nazwisko Hayley? Wtedy będzie musiała zmierzyć się z trzema, trudnymi zadaniami. Nie wie, czy jest na to gotowa... Nie wie, czy sobie poradzi...
- Co zrobicie, jak Czara wyrzuci wasze nazwisko? - spytała Kate, gdy po śniadaniu szły przez korytarz.
- Ja to chyba będę się obżerała ze strachu... - rzekła Sam, bo głębszym zastanowieniu się.
- Ale ty to robisz nawet, gdy się nie denerwujesz... - zauważyła Kate.
- Nieprawda... - odpowiedziała lekko oburzona Sam, która właśnie otworzyła paczkę żelek.
Hayley tylko uśmiechnęła się. Nie miała ochoty na kolejne kłótnie... W tym momencie zza zakrętu wyszedł Harry.
- Cześć - rzucił przez ramię.
- Harry! - krzyknęła do niego Hayley, a on odwrócił się gwałtownie. - Zaczekaj... Chcę z tobą porozmawiać.
- To my pójdziemy.... - powiedziała Kate i wraz z Victorią i Sam odeszły od Hayley i Harry'ego.
- O co chodzi? - Harry nie ukrywał zdziwienia.
- Chciałabym porozmawiać o moim wujku...
- O Snape'ie?
- T-tak... - Hayley spuściła wzrok. - Opowiesz mi o nim?
- A co chcesz wiedzieć?
- Jaki on jest...
Harry chwilę pomyślał. Ta cisza sprawiała, że Hayley bardziej się niecierpliwiła.
- Snape jest... No, ja go nie lubię... Jest po prostu nie miły... Ale nie martw się, pewnie nie dla wszystkich jest taki... chłodny? - dodał.
- Sama nie wiem, co o tym myśleć... Dla ciebie też jest nie miły?
- Zachowuje się tak, jakby to przeze mnie mój ojciec i jego przyjaciele naśmiewali się z niego w czasach szkolny.
- POTTER! - krzyknął ktoś zza pleców Hayley. - Ty nie na lekcji?
Racja... Po pustym korytarzu wyglądało na to, że lekcje już się zaczęły. Hayley gwałtownie się odwróciła. W jednych z drzwi do jakiejś klasy stał profesor Snape. Oczy miał pełne nienawiści, które świdrowały, to Harry'ego, to Hayley.
- Już idę... - mruknął Harry. - Przepraszam cię, muszę iść. - i pobiegł, a Hayley została sama. Sama ze Snape'em.
- Ty jesteś z Vancouver? - spytał w końcu. Hayley nie widziała już w jego oczach tej nienawiści.
- Eee... T-tak. - wyjąkała z trudem. Nie wierzyła... Pierwszy raz od dziewięciu lat rozmawiała ze swoim ojcem chrzestnym.
- To idź do skrzydła w którym mieszkacie... - powiedziawszy to zniknął w drzwiach w których stał.
Teraz została już sama.

***

Okej. Kolejny rozdział za mną, uff. I przepraszam, że na razie rozdziały są takie krótkie... Potem to się chyba rozkręci. ^^ Czekam na jakiekolwiek opinie, i do następnego :3

Edytowane przez tarantula head dnia 06-02-2012 15:41