Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Więzy krwi. [9/13]

Dodane przez tarantula head dnia 07-01-2012 18:53
#1

Od Autorki : Witam. To moje pierwsze opowiadanie na hogsie, więc trochę obawiam się Waszej reakcji... Ale cóż. Myślę, że opowiadanie powinno się Wam podobać... Ale nie ręczę c: Chciałabym jeszcze podziękować mojej becie - Sampii, która nie tyle, co poprawiła moje opowiadanie, to jeszcze wymyśliła tytuł opowiadania. Bardzo Ci dziękuję! :3 Życzę miłego czytania, slytherin97.
*


Rozdział pierwszy.
"Harry Potter".

Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Vancouver. Nikt, poza uczniami i nauczycielami tej szkoły, nie wie gdzie to jest. Szkoła położona jest u podnóża gór. Mieszkańcy tamtejszych okolic (tak zwani mugole) widzą jedynie wielki, warowny zamek, ale żadem człowiek nie odważy się wejść na jego teren. Legendy głoszą, że w zamku straszy pewien duch starej kobiety, która niegdyś była królową, a nazywała się Isabell. Isabell miała kochającego męża i dwójkę dzieci. Niestety, małżonek wraz z dziećmi pewnego dnia udał się na wycieczkę w góry i już nie wrócili; przysypała ich lawina, która właśnie spływała z gór. Kobieta nigdy nie pogodziła się ze śmiercią swoich bliskich i uważała, że oni nadal żyją. Służący wciąż przygotowywali kolację dla czworga, na rozkaz Isabell. W końcu służba odeszła od biednej królowej, a ta postradała zmysły i zmarła. Uczniowie tej szkoły zbytnio się tym nie interesują, bowiem królowa nadal mieszka w zamku, ale nie straszy - jest bardzo przyjaznym duchem.
W dormitorium dziewcząt było wielkie zamieszanie... Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie organizowała Turniej Trójmagiczny. Hogwart zaprosił dwie szkoły; Durmstrang z Bułgarii i Vancouver z Kanady. Z każdej z trzech szkół zostanie wyłowiony jeden reprezentant; wyłoni go Czara Ognia. Troje reprezentantów weźmie udział w trzech trudnych zadaniach. Pani dyrektor wyłoniła ośmiu dzielnych i sprytnych uczniów, którzy pojadą wraz z nią do Hogwartu, gdzie zaś Czara wyłoni jednego z nich. Hayley, Sam, Kate i Victoria - cztery najlepsze przyjaciółki, przygotowują się do wyjazdu.
- Jak myślicie? - zagadnęła Sam, blondynka o brązowych oczach. - Czy w tym Hogwarcie będzie fajnie?
- Mam nadzieję, że tak... - odpowiedziała jej Kate, znad sterty książek. - To tam właśnie uczy sie Harry Potter! - dodała szeptem.
- KTO?! - spytały chórem Sam, Victoria i Hayley.
Kate spojrzała na nie z wyrzutem.
- To chłopak, który przeżył zaklęcie Avada Kedavra, rzucone przez Same-Wiecie-Kogo...
Dziewczyny popatrzyły na nią, jak na najmądrzejszego człowieka na świecie.
- Skąd o tym wiesz? - spytała Hayley.
- Eh... - Kate pokiwała przecząco głową. - Świat nie kręci się tylko wokół kosmetyków - spojrzała na Victorię. - quidditcha - spojrzała na Hayley - i jedzenia! - swój wzrok przeniosła na Sam, która pod szatę schowała kawałek ciastka.
- Oj, zaraz nie kręci... - powiedziała z wyrzutem Hayley, otwierając swój kuferek ze zniczem i tłuczkami. - Dla ciebie najważniejsze są książki, a dla mnie znicz - uniosła do góry małą piłeczkę.
- Ale mogłybyście się choć trochę zainteresować...
- MY SIĘ INTERESUJEMY! - krzyknęła Sam z buzią pełną ciasta.
- Nie widać... - szepnęła Kate tak cicho, że tylko ona mogła to usłyszeć.
*

Nadszedł dzień wyjazdu. Dziewczyny, wraz ze swoimi kuframi zeszły na dziedziniec, przed szkołą. Na uczniów czekały już testrale przywiązane do wielkiej doroszki.
- Biedne zwierzęta... - powiedziała Kate, czule głaszcząc jednego z nich po pysku.
- Jakie zwierzęta? - zapytała Sam. - Ja tu żadnych zwierząt nie widzę...
- To są testrale... - odpowiedziała Hayley. - Zobaczy ich tylko ten, kto widział czyjaś śmierć... - spuściła głowę. - Ja je widzę.
- Ja też... - dodała Kate, odsuwając się od testrali.
Do dziewcząt dobiegło czworo chłopców, Joe, Dan, Rich i Jonathan.
- Uff... Już myśleliśmy, że polecieliście bez nas. - sapał Joe.
Ale nie zdążyli sobie porozmawiać, bo podeszła do nich pani dyrektor Evans. Była to kobieta wysoka i szczupła. Na głowie miała kapelusz wykonany ze sztucznego futra, które także pokrywało jej płaszcz; w jednej ręce trzymała kufer ze swoimi rzeczami, a w drugiej różdżkę.
- Gotowi? - spytała.
Uczniowie pokiwali głowami i powoli zaczęli wsiadać do dorożki. Gdy wszyscy już weszli, testrale nagle uniosły się do góry, a wraz z nimi dorożka.
- Do Hogwartu powinniśmy dolecieć jutro rano, a teraz powinniście się trochę zdrzemnąć.
Uczniowie popatrzyli po sobie po kolei, ale nikt nie zasnął - testrale wraz z dorożką unosiły się tak płynnie, że nikt nie chciał tego przegapić.
*

Nazajutrz rano testrale zaczęły stopniowo schodzić na ziemię. Ty by znaczyło, że albo Hogwart jest blisko, albo nie mają już siły, by ciągnąć wielką dorożkę z dziewiątką ludzi. Ale gdy Hayley wychyliła głowę przez okno, ujrzała wielki zamek, bardzo podobny do zamku w Vancouver, z jednym wyjątkiem - krajobraz za zamkiem zupełnie odbiegał od widoków w jej szkole.
- Zaraz będziemy lądować - oświadczyła pani Evans pogodnym głosem. - Proszę weźcie swoje bagaże.
Hayley i reszta jej kolegów posłuchała profesor Evans i chwyciła za swój kufer. W pewnym momencie testrale gwałtownie zeszły w dół, ale po chwili prawie bezszelestnie wylądowały na dziedzińcu szkoły.
- ALBUS! - krzyknęła pani profesor, otwierając drzwi od dorożki.
- Mary! - stary mężczyzna szedł ku pani Evans z otwartymi ramionami. - Jak się cieszę, że cię widzę!
- Ja ciebie również! - pani Evans uścisnęła starego człowieka. - Albusie to są uczniowie mojej szkoły - skinęła ręką na dorożkę, z której właśnie wychodzili.
- Miło mi was poznać! - powiedział miłym tonem staruszek.
- Dzieci, to Albus Dumbledore, dyrektor Hogwartu.
- Mam nadzieję, że poczujecie się jak u siebie w domu - rzekł Dumbledore.
- Czy Karkarow już jest? - spytała profesor Evans.
- Niestety nie... Będziemy musieli jeszcze poczekać. Proszę... - zwrócił się do Hayley. - Stańcie tam... - wskazał na wolne miejsce pod łukiem.
Hayley skinęła głową na swoich kolegów i wraz z nimi udała się pod łuk.
- Bardzo miły staruszek - zauważyła Kate.
- Uczniowie coś nie - odpowiedziała jej Sam, spoglądając na uczniów Hogwartu, którzy cały czas się na nich patrzyli. - O, patrzcie, jaki śmieszny kujonek... - Sam pokazała na chłopaka, z czarnymi włosami, który na nosie miał okulary.
- SAM! To nie żaden kujonek! - oburzyła się Kate. - To Harry Potter!

Edytowane przez tarantula head dnia 24-04-2012 11:58

Dodane przez Evans558 dnia 07-01-2012 19:26
#2

Pomysł dobry, przyjemnie się czyta, ale na początku jest strasznie dużo powtórzeń słowa "szkoła". Zdanie
Szkoła położona jest u podnóża gór.

jakoś mi nie leży. Początek dość ciężko się czyta, ale reszta jest OK. Więcej błędów się nie dopatrzyłam. Pisz dalej, zobaczymy co z ciebie wyrośnie :) .

Dodane przez tarantula head dnia 25-01-2012 19:21
#3

Rozdział drugi.
"Wujek Snape"

Ów chłopak, z którego śmiała się Sam, wyglądał bardzo zwyczajnie... Czarne włosy opadały mu na czoło, przytrzymywały je jedynie okulary. Obok niego stały dwie osoby - dziewczyna o długich, kręconych, brązowych włosach i chłopak - wysoki rudzielec o lekko wyłupiastych oczach.
- Phi... - prychnęła Victoria.- Myślałam, że będzie wyglądał jakoś...
- ... mężniej? - dokończyła za nią Sam. - Nie wygląda na kogoś, kto pokonał Same-Wiecie-Kogo...
- Uspokójcie się! - uciszyła je Hayley. - Nie sądzicie, że to trochę głupie kłócić się, a tematem tej kłótni jest jakiś chłopak? A może to wcale nie jest Potter...
- To on... - powiedziała ze spokojem Kate, a jej wzrok wciąż utkwiony był w Harrym Potterze. - Widzę jego bliznę w kształcie błyskawicy.
- Co? - spytała Sam, która z wrażenia upuściła kilka karmelków. - Każdy może mieć jakąś bliznę...
- ... którą zostawia Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, rzucając na ciebie Avadę? Nie sądzę... - Kate wyglądała na trochę podirytowaną.
- A może ty po prostu się w nim podko****esz? - rzuciła Sam, całkiem bez namysłu.
- To poważny zarzut... - twarz Kate powoli zróżowiała. - Zastanów się, co mówisz...
- Wciąż o nim gadasz, więc pomyślałam...
- To absurd... - twarz Kate zmieniła kolor na ciemniejszy róż.
- TAK! - krzyknęła triumfalnie Victoria. W efekcie niektóre głowy odwróciły się w ich kierunki. - Ty go kochasz! - teraz powiedziała nieco ciszej.
Twarz Kate zrobiła się czerwona.
- Przestań! - warknęła.
- Już dobrze, dobrze.. - wycofała się Victoria. - Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko więcej nie poruszaj tego tematu. Ty też, Sam...
- Nie obiecuję... - rzuciła Sam, zajadając się karmelowymi cukierkami.
Kate tylko wywróciła oczami, a Hayley i Victoria parsknęły śmiechem. I nagle śmiechy umilkły... Z jeziora, które otaczało Hogwart, wyłonił się wielki statek.
- Oho... Bułgaria nadciąga!- Dumbledore uśmiechnął się do Evans.
I miał rację. Ze statku wyszedł wysoki i chudy mężczyzna , ubrany w grube futro. Za nim szli grubo ubrani uczniowie
- Dumbledore! - krzyknął mężczyzna w wielkim kożuchu. - Jak miło mi cię znowu widzieć!
- Ciebie również! - odpowiedział mu Dumbledore.
- Mary! - mężczyzna znów krzykną, tym razem do profesor Evans.
- Karkarow! - pani Evans rozłożyła ręce, a gdy Bułgar do niej podszedł, uścisnęła go.
- No! - powiedział Dumbledore., gdy pani Evans i Karkarow skończyli się witać. - Przejdźmy teraz do Wielkiej Sali, uczniowie pewnie są głodni... - w tym momencie odwrócił się w stronę Hayley i puścił do niej oko.
*
Wielka Sala była pięknie wystrojona; u sufitu porozwieszane były flagi Kanady i Bułgarii. Stoły, na których porozstawiane były różne przysmaki, także wyglądały znakomicie.
- Gdzie siadamy? - spytała Hayley. Była trochę oszołomiona wyglądem Sali.
- Jak to gdzie? - oburzyła się Sam. - Tam, gdzie jest więcej jedzenia - zaznaczyła.
- Oh, Kate spójrz! - szepnęła Victoria. - Obok Harry'ego Pottera jest wolne miejsce. - uśmiechnęła się.
Kate spłonęła rumieńcem.
- To co? Idziemy? - spytała Sam, z pełną satysfakcją.
- Jasne - rzuciła Kate, ruszając powoli. Dziewczyny, trochę zdziwione jej odpowiedzią, ruszyły za nią.
- Ekhem... - zaczęła Kate, gdy doszła już do stolika, przy którym siedział Harry. Dziewczyny obserwowały całą sytuację zza jej pleców. - Czy tu jest wolne miejsce? - wskazała na krzesła, obok rudego chłopaka.
- Jasne! - odpowiedziała jej dziewczyna o kręconych włosach. - Siadajcie.
Dziewczyny powoli usiadły obok rudzielca.
- Ej! Tu wcale nie ma dużo jedzenia! - Sam nie kryła oburzenia.
- Sam... syknęła Kate. - Przepraszam za nią... - zwróciła się do trójki przyjaciół. - Jest głodna po całej podróży...
- Nic nie szkodzi... - uśmiechnęła się dziewczyna. - Jestem Hermiona Granger, to Ron Weasley... - skinęła na rudzielca. - A to ...
- ... Harry Potter - dokończyła za nią Kate. - Wiemy- uśmiechnęła się do Harry'ego.
- Naprawdę? - Hermiona zdziwiła się. - Skąd?
- Ona po prostu lubi czytać... - odpowiedziała szybko Hayley, zanim Sam zdążyła otworzyć usta.
- To tak samo jak Hermiona - odezwał się Ron.
- Skoro jesteście głodne, weźcie sobie po kawałku ciasta. - Hermiona zwróciła się do Sam, widząc, jak ta z niecierpliwością patrzy na półmisek z łakociami.
Wszyscy zabrali sie do jedzenia, ale nie Hayley. Ta rozglądała się na wszystkie strony. Wyglądało na to, jakby kogoś szukała... I szukała.
Rodzice od dziecka opowiadali jej o jej ojcu chrzestnym.
- Jest bardzo dobrym czarodziejem - mówili. - Nikt, tak jak on nie zna się na czarnej magii...
Ale gdy Hayley miała zaledwie sześć lat, pomiędzy nim, a jej rodzicami wybuchła kłótnia... Nie wie, o co poszło, ale wie, że to była poważna sprzeczka... W efekcie rodzice wraz z Hayley przeprowadzili się do Kanady i nigdy więcej nie utrzymywali kontaktów z jej ojcem chrzestnym.
- Kogo szukasz? - poszukiwania Hayley zauważyła Kate.
- N-nikogo... - wyjąkała Hayley. - Hermiono... Czy u was naucza... Severus Snape?
- Snape? - spytała zaskoczona Hermiona. - Tak...
- Widzisz tego mężczyznę w czarnej szacie i długich, czarnych włosach? - spytał ją Harry.
- Ee... - Hayley odwróciła się. - Tak.
- To on - oświadczył Ron.
Snape siedział obok profesora Dumbledore'a. Wzrok utkwiony miał w swoim talerzu, a jego nawiasem mówiąc, tłuste włosy, opadały mu na oczy.
I czar prysł.
- To on? - Hayley była nieco zdziwiona.
- Okropny, prawda? - spytał ją Ron. - A charakter ma jeszcze gorszy...
- A dlaczego pytasz? - zapytał ją Harry.
- Bo to mój wujek... A ściślej mówiąc... Ojciec chrzestny...

***

Przepraszam, że tak długo, ale obowiązki. Wybaczcie.
+ dziękuję Sampii ^^ No to do następnego :3

Edytowane przez tarantula head dnia 06-02-2012 14:03

Dodane przez Evans558 dnia 25-01-2012 19:34
#4

Fajne. Akcja zaczyna się rozwijać, zauważyłam drobny błąd, mianowicie
ciebieAvadę

powinno być pisane oddzielnie. Ale tak poza tym nic nie widziałam. Pewnie ktoś doczepi się do czegoś innego, ale ja nie mam dziś głowy do sprawdzania. Jest jedna "erka", ale to chyba nie liczy się jako błąd. Weny życzę i jak zwykle czekam na więcej.
A może ty po prostu się w nim podko****esz?

Jak ja kocham tę cenzurę :D .

Dodane przez Therion dnia 25-01-2012 19:43
#5

Bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejną cześć. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekac :D

Dodane przez sampia dnia 25-01-2012 19:59
#6

No hej!
To beta wreszcie tu zawitała.
Przepraszam, że tak późno, ale czas ucieka i wpadłam tylko na chwilkę.
Więc: opowiadanie świetne, z niecierpliwością czekam na następne części (i cieszę się, że czytam je jako pierwsza, poza autorką oczywiście).
Błędów wiele nie ma w podsyłanym oryginale; głównie literówki i te pe.

Ode mnie masz narazie P; zobaczymy jak się sprawa potoczy. Podziwiam Cię jednak za to, że piszesz (ja sama nie mam weny na FF, za to piszę opowiadnie inspirowane zespołem, ale skończyłam je szybciej niż zamierzałam).

Z pozdrowieniami dla drogi Gościu !

Dodane przez Pani Riddle dnia 25-01-2012 20:22
#7

Bardzo ciekawe to opowiadanie :p (Wiem, taki komentarz nie zadowala pisarza, więc postaram się rozwinąć).

- To on? - Hayley była nieco zdziwiona.
- Okropny, prawda? - spytał ją Ron. - A charakter ma jeszcze gorszy...
- A dlaczego pytasz? - zapytał ją Harry.
- Bo to mój wujek... A ściślej mówiąc... Ojciec chrzestny...

To najbardziej mi się podobało, nie wiem czemu :D
Ta kropka na czerwono, to dodaj ją w tekście. Pomysł oryginalny, akcja mojego FF też dzieje się podczas TT. Pisz nieco dłuższe notki. Czekam niecierpliwie na więcej.

Dodane przez Charlie dnia 25-01-2012 21:02
#8

no fajne;) mnie się podoba i mam nadzieje, że napiszesz coś jeszcze:D wiem, że krótki komentarz, ale wszystko jest dobrze napisane i nie wiem co by tu napisać;)

Dodane przez CiociaBella dnia 25-01-2012 21:58
#9

Nikt z nas nie pisze idealnie, dlatego nie dopatrywałam się błędów. Ogólnie pomysł jest wyjątkowo oryginalny, dlatego postaram się śledzić dalsze wpisy. Cóż, podoba mi się. Życzę więc dalszej weny.

Dodane przez lady552 dnia 28-01-2012 21:47
#10

masz pisać dalej inaczej cię zatuke:)

Dodane przez Asella dnia 28-01-2012 22:19
#11

Błagam pisz dalej z takim humorem jak tutaj :D
Musze się dowiedzieć co potem bd z Hayley i może Harry z tamta dziewczyną...

Dodane przez hedwigowo dnia 28-01-2012 22:37
#12

Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie organizowała Turniej Trójmagiczny. Hogwart zaprosił dwie szkoły; Durmstrang z Bułgarii i Vancouver z Kanady.
A ja tu bym zmieniła, żeby nie było tej Bułgarii :) ale ogólnie podoba mi się.

Dodane przez JamesSyriusz dnia 29-01-2012 08:09
#13

Dobry pomysł i wykonanie.:)

Dodane przez VessyRiddle dnia 01-02-2012 19:57
#14

No, no Malfoyówno... Chciałam ci powiedzieć, że opowiadanie jest na prawde niezłe, ale to chyba za mało. Więc się troszeczkę rozpiszę :>
Twoje opowiadanie jest... Jakby to ująć... Megawystrzałowe, Megaza****iste, Megaprzyjemnewczytaniu, Megaciekawe i jeszcze wiele innych mega-słów bym tu wpisała, ale jakoś mam pustkę w głowie :< Wybaczysz Riddleyównej?
A więc... Opowiadanie jest, blablablablablablablablabla...
Dziękuję :3

edit; Aha i zapomniałam o ocenie o__o Masz to W *=*

Edytowane przez VessyRiddle dnia 01-02-2012 20:07

Dodane przez Harry007 dnia 02-02-2012 18:34
#15

Jak dla mnie bomba!
Czekam na dalszy ciąg:)
Fajnie się czyta, pisz dalej!
Daję...W!

Dodane przez MBalism dnia 03-02-2012 13:11
#16

Ja też dorzucę swoje trzy grosze:
Tekst całkiem całkiem, ciekawy pomysł z tą Kanadą na Turnieju Trójmagicznym. Widzę, że dobrze ci się pisze, masz lekki, żywy styl.
Oczywiście trafiły się literówki i kilka powtórzeń, no ale każdemu się zdarzyć może. Zastanawia mnie jednak to:
A może to wcale nie jest <a class="inlineAdmedialink" href="#">Potter</a>...

Czy u was tez jest to ciąg znaków czy tylko u mnie (jak coś to piszcie)?
Ogólne wrażenie dobre trochę pracy i może z tego wyjść coś bardzo fajnego:) Czekam na kontynuację.
No i pozdrowionka do wzystkich, szczególnie do ~sampia

Dodane przez Annalisa Louis dnia 03-02-2012 15:03
#17

Moim zdaniem, pomysł jest świetny. ! ~MBalism ja również mam ten ciąg znaków. :D Co do wykonania , ciężko jest mi cokolwiek o tym napisać , z powodu małej ilości rozdziałów. Nie mniej jednak, tekst jest lekki i łatwo "wchodzi" do głowy.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, w celu możliwości napisania obszerniejszego komentarza; )
Weny życzę ; >

Dodane przez Gryffindor99 dnia 05-02-2012 17:50
#18

Opowiadanie jest ciekawe, podoba mi się twój oryginalny pomysł, więc zostawiam ocenę "wybitny" i czekam na kolejny rozdział. :jupi:

Dodane przez tarantula head dnia 06-02-2012 14:00
#19

Rozdział trzeci.
"Rozczarowanie".

- WUJEK? - Ron tak krzyknął, że wszyscy uczniowie swój wzrok przenieśli na stół, przy którym siedzieli.
- Ciszej! - uciszyła go Hermiona.
- T-tak... - odpowiedziała mu Hayley.
- Mam nadzieję, że nie odziedziczyłaś po nim charakteru... Bo z wyglądu to nigdy bym nie pomyślała - teraz Hermiona zwróciła się do Hayey.
To prawda... Hayley w ogóle nie przypominała swojego wujka. On miał włosy czarne, ona zaś była blondynką.
- A jaki on jest?- spytała ją Hayley.
- Nie wiesz? - zdziwił sie Ron. - Nie znacie się?
- No nie...
- On jest... - zaczęła Hermiona. - Jak by to ująć...
- ... WREDNY! - krzyknął- tym razem o wiele ciszej- Ron.
- Jest wredny, ale nie dla swoich uczniów ze Slytherinu...
- Z czego? - spytała Sam, wycierając usta dłonią.
- No bo wiesz... - zaczął Harry. - U nas w szkole są cztery domy; Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Tu gdzie jestaśmy siedzą uczniowie Gryffindoru... A tam - wskazał na stół po drugiej stronie sali - jest stół Slytherinu. I Snape jest opiekunem tego domu.
Zapadło milczenie.
*

Do końca uczty Hayley siedziała cicho. Nawet, gdy żegnali sie z Harrym, Ronem i Hermioną tylko im pomachała. Nie mogła uwierzyć, że tak wygląda dobry czarodziej... Ale... wiedziała, że po pozorach się nie ocenia... A jeśli jest taki jak powiedział Ron? Wredny... Wiele myśli przebijało się w jej głowie... Tak czekała na moment w którym ujrzy swojego ojca chrzestnego... Tak marzyła sie z nim spotkać... Przez całą noc nie spała. Myślała o tym wszystkim...
Nazajutrz rano obudziła ją ręka Kate na jej ramieniu.
- Obudź się... - szepnęła. - Zaraz musimy zejść na śniadanie.
Hayley przetarła oczy.
- Już rano? - zapytała, lekko podnosząc głowę.
- Tak - odpowiedziała jej Victoria. - I lepiej się pośpiesz, bo nie będziemy na ciebie czekać.
Hayley wstała niechętnie z łóżka. Chciałaby przespać w nim cały pobyt w Hogwarcie. Szybko jednak włożyła na siebie szatę i popędziła do łazienki. Dziesięć minut później była już gotowa.
Flagi obydwu państw zniknęły już z Wielkiej Sali, natomiast Hayley miała wrażenie, jakby półmiski z jedzeniem przeleżały na stołach całą noc. Dziewczyny szybko zajęły miejsca obok Harry'ego, Rona i Hermiony.
- Jak się spało? - zagadnęła Hermiona.
- W porządku, dziękujemy - odpowiedziała Kate z uśmiechem.
Zaczęli jeść, gdy profesor Dumbledore wstał i zaczął mówić.
- Drodzy uczniowie. Turniej Trójmagiczny, na który zapewne czekacie, rozpocznie sie za tydzień. W tym czasie proszę, by uczniowie, którzy chcą zgłosić swoją kandydaturę do Turnieju, zapisali swoje nazwiska na kawałku pergaminu i wrzucili do Czary Ognia - wskazał na niewielką szkatułę. - W Noc Duchów dowiemy sie jak brzmią nazwiska trzech reprezentantów- tutaj dało się słyszeć gromkie brawa.
*

Turniej Trójmagiczny rozpocznie się za tydzień. A jeśli Czara wyrzuci nazwisko Hayley? Wtedy będzie musiała zmierzyć się z trzema, trudnymi zadaniami. Nie wie, czy jest na to gotowa... Nie wie, czy sobie poradzi...
- Co zrobicie, jak Czara wyrzuci wasze nazwisko? - spytała Kate, gdy po śniadaniu szły przez korytarz.
- Ja to chyba będę się obżerała ze strachu... - rzekła Sam, bo głębszym zastanowieniu się.
- Ale ty to robisz nawet, gdy się nie denerwujesz... - zauważyła Kate.
- Nieprawda... - odpowiedziała lekko oburzona Sam, która właśnie otworzyła paczkę żelek.
Hayley tylko uśmiechnęła się. Nie miała ochoty na kolejne kłótnie... W tym momencie zza zakrętu wyszedł Harry.
- Cześć - rzucił przez ramię.
- Harry! - krzyknęła do niego Hayley, a on odwrócił się gwałtownie. - Zaczekaj... Chcę z tobą porozmawiać.
- To my pójdziemy.... - powiedziała Kate i wraz z Victorią i Sam odeszły od Hayley i Harry'ego.
- O co chodzi? - Harry nie ukrywał zdziwienia.
- Chciałabym porozmawiać o moim wujku...
- O Snape'ie?
- T-tak... - Hayley spuściła wzrok. - Opowiesz mi o nim?
- A co chcesz wiedzieć?
- Jaki on jest...
Harry chwilę pomyślał. Ta cisza sprawiała, że Hayley bardziej się niecierpliwiła.
- Snape jest... No, ja go nie lubię... Jest po prostu nie miły... Ale nie martw się, pewnie nie dla wszystkich jest taki... chłodny? - dodał.
- Sama nie wiem, co o tym myśleć... Dla ciebie też jest nie miły?
- Zachowuje się tak, jakby to przeze mnie mój ojciec i jego przyjaciele naśmiewali się z niego w czasach szkolny.
- POTTER! - krzyknął ktoś zza pleców Hayley. - Ty nie na lekcji?
Racja... Po pustym korytarzu wyglądało na to, że lekcje już się zaczęły. Hayley gwałtownie się odwróciła. W jednych z drzwi do jakiejś klasy stał profesor Snape. Oczy miał pełne nienawiści, które świdrowały, to Harry'ego, to Hayley.
- Już idę... - mruknął Harry. - Przepraszam cię, muszę iść. - i pobiegł, a Hayley została sama. Sama ze Snape'em.
- Ty jesteś z Vancouver? - spytał w końcu. Hayley nie widziała już w jego oczach tej nienawiści.
- Eee... T-tak. - wyjąkała z trudem. Nie wierzyła... Pierwszy raz od dziewięciu lat rozmawiała ze swoim ojcem chrzestnym.
- To idź do skrzydła w którym mieszkacie... - powiedziawszy to zniknął w drzwiach w których stał.
Teraz została już sama.

***

Okej. Kolejny rozdział za mną, uff. I przepraszam, że na razie rozdziały są takie krótkie... Potem to się chyba rozkręci. ^^ Czekam na jakiekolwiek opinie, i do następnego :3

Edytowane przez tarantula head dnia 06-02-2012 15:41

Dodane przez VessyRiddle dnia 06-02-2012 14:18
#20

TAK! Zuy Snape, to jest to! :D
Ty wiesz, jak bardzo to opowiadanie mi się podoba, więc nie muszę ci już mówić. Jedyne moje zastrzeżenie jest takie, że te rozdziały są okropnie krótkie, a ja nie lubię krótkich rozdziałów, o.
Ale wieelce czekam na kolejny, mam nadzieję, że dłuższy, rozdział :3

Dodane przez hedwigowo dnia 06-02-2012 15:11
#21

Myślę, że ciekawe :D czy Snape wie, że Hayley to jego rodzina?

Dodane przez tarantula head dnia 06-02-2012 15:17
#22

hedwigowo napisał/a:
czy Snape wie, że Hayley to jego rodzina?


Na początku nie, ale potem taak ^^

Dodane przez Therion dnia 06-02-2012 15:21
#23

Już nie mogę się doczekac, kiedy Snape dowie się, ze Hayley jest jego chrześnicą i żeby zobaczyc kto weźmie udział w Turnieju. Mam nadzieję, że na następny rozdział będziemy czekali krócej ;)

Dodane przez Pani Riddle dnia 06-02-2012 15:39
#24

Jedyny błąd, jaki zauważyłam, to ten:

- ... WREDNY! - krzykną- tym razem o wiele ciszej- Ron.


Zjadłaś literkę "ł" w słowie krzyknął.
Kolejny interesujący rozdział, mogłabyś dodawać trochę dłuższe notki? <prosi> To FF jest naprawdę ciekawe, a takie fragmenty mnie nie zadowalają :p Pisz dalej, weny życzę!


Dodane przez VessyRiddle dnia 09-02-2012 15:23
#25

Noooo, zaczyna robić się ciekawiej :P
Ciekawa jestem dalszej fabuły, więc pisz dalej :33

Dodane przez tarantula head dnia 10-02-2012 13:22
#26

Rozdział czwarty.
"Czara wybrała".

Dziewczyny spotkała na błoniach przed szkołą. Wszystkie śmiały się i rozmawiały, a Hayley nie chciała psuć im humoru. Postanowiła, że nie okaże im swojego zawodu.
- HAYLEY! - krzyknęła Sam. - O czym rozmawiałaś z Harrym? Kate zrobiła się trochę zazdrosna...
- O Snape'ie... - odpowiedziała jej Hayley, siadając obok Victorii.
- I dowiedziałaś się czegoś? - spytała kate.
- Niczego - skłamała.
- Nie martw się... Prędzej czy później z nim porozmawiasz.
- Już rozmawiałam... - odpowiedziała Hayley. Opowiedziała im o rozmowie ze Snape'em.
Do końca lekcji przesiedziały na błoniach, rozmawiając o ojcu chrzestnym Hayley. O tym, że nie powinna dać mu odejść. O tym, że powinna dalej poprowadzić rozmowę... Że pewnie jej nie pamięta.
Gdy zabrzmiał dzwonek, oznaczający obiad, cała czwórka wstała i ruszyła do Wielkiej Sali. Na stołach znów porozstawiane były półmiski z jedzeniem. Hayley, Kate, Victoria i Sam ruszyły w stronę stołu Gryfonów, gdy nagle zauważyły Hermionę, która kłóciła się z wysokim blondynem. Obok chłopaka stało dwóch osiłków. Hayley zauważyła, że nie wyglądają na zbyt mądrych. Gdy doszły do stołu, usłyszały tylko głos Hermiony:
- Nie nazywaj mnie tak! - gdy to powiedziała, blondyn zaśmiał się i odszedł. Za nim poszli jego koledzy.
- Coś się stało? - spytała Kate, gdy ujrzała złość na twarzy Hermiony.
- Nie, nic takiego - odpowiedziała jej dziewczyna.
- Na pewno? - spytała Sam. - Bo ja chętnie mu dokopię... - spojrzała na chłopaka, który wcześniej kłócił się z Hermioną. Siedział przy stole Slytherinu, a z jego twarzy nie spełzł jeszcze drwiący uśmiech.
- Chciałbym to zobaczyć... - powiedział Ron rozmarzonym głosem. - Malfoy pobity przez dziewczynę... BEZCENNE! - dokończył, popijając sok dyniowy.
*

Minął tydzień od rozmowy Hayley i Snape'a. Dziewczyna jak tylko mogła, unikała swojego ojca chrzestnego. Po prostu nie chciała znów doświadczyć zawodu. Uznała, że tak będzie lepiej. Z tego wszystkiego, Hayley zapomniała, że wielkimi krokami zbliża się Noc Duchów, a co za tym idzie, Czara Ognia ma wybrać trzech reprezentantów. Hayley wraz z przyjaciółkami wrzuciła do Czary swoje nazwisko, zaraz po tym, gdy Dumbledore wygłosił swoje przemówienie. Jej wątpliwości coraz bardziej się nasilały... Co zrobi, gdy Czara wyrzuci właśnie jej nazwisko?
W dzień, kiedy wszyscy mieli dowiedzieć się, kto będzie reprezentantami, strach i nerwy jak na złość się nasiliły. Jedynie Sam nie opuszczał dobry humor. Gdy podczas przerwy szły na błonia, znów ujrzały Malfoya, tym razem kłócił się z Harrym.
- I co, Potter? Może mi powiesz, jak to jest nie mieć rodziców? - śmiał mu sie prosto w twarz.
- Jaki bezczelny! - zdenerwowała się Kate, ale nawet nie zdążyła wypowiedzieć kolejnego zdania, bo Sam już stała za Malfoyem.
- Ekheem... - chrząknęła głośno. Ten odwrócił sie gwałtownie i spojrzał na nią z wyższością.
- Czego chcesz? - spytał.
- Dowiedzieć się, dlaczego odzywasz się w ten sposób do Harry'ego.
- Nie twój interes! - warknął. Sam tylko na to czekała.
- A może tak grzeczniej? - powiedziała, powoli podchodząc do chłopaka.
- Kim jesteś, żeby mi rozkazywać? - zapytał.
Hayley zauważyła, że był lekko zbity z tropu.
- Nieważne, ale proszę cię... - Sam zaczęła bawić się włosami. - Odzywaj się grzeczniej do tej trójki, a nic ci się nie stanie... - uśmiechnęła się.
- A co? Może mi coś zrobisz? - zaśmiał się, a dwójka goryli poszła w jego ślady.
- A powiedziałam coś takiego? - spytała. Jej twarz lekko nabrała powagi. - Takie cwaniaczki jak ty, szybko kończą... Uwierz mi - Sam spojrzała na chłopaków za Malfoyem. - A oni ci nie pomogą.
Chłopak spojrzał z pogardą na Sam.
- Idziemy! - warknął do goryli. Chłopaki posłuchali go i poszli za blondynem.
- Sam! - krzyknął Ron z wyraźnym zawodem. - Myślałem, że mu przywalisz...
Sam tylko się uśmiechnęła.
*

- Jesteście gotowe? - krzyknęła Hayley. Stała w drzwiach i czekała na swoje przyjaciółki, które przygotowywały się na Noc Duchów. - Spóźnimy się...
- Ja już jestem gotowa... - odpowiedziały jednocześnie Kate i Sam.
- A gdzie Victoria? - spytała Hayley.
- Pewnie się jeszcze maluje... - westchnęła Kate. - Znasz ją.
- JUŻ! - Victoria wyskoczyła z łazienki. Idziemy?
Poszły. Dziewczyny przez całą drogę do Wielkiej Sali kłóciły się o to, która z nich siedziała najdłużej w łazience. Oczywiście, Victoria wyparła się wszystkich zarzutów... Hayley nie miała humoru. Bała się. Obawiała się tylko jednego.
Droga, która prowadziła do Wielkiej Sali dłużyła się okropnie, a Hayley miała wrażenie, że idą już z godzinę. Gdy wreszcie dotarły do Sali, Hayley ogarnęło przerażenie, a jednocześnie była lekko szczęśliwa. Usiadły obok Harry'ego, Hermiony i Rona, a po pięciu minutach doszli do nich Joe, Rich, Dan i Jonathan.
- Jesteście zestresowane? - szepnął Joe.
- No chyba... - Hayley uśmiechnęła się do niego.
- Mnie trzęsą się ręce... - zauważyła Sam, sięgając po ciastko.
Tę rozmowę przerwał profesor Dumbledore.
- Kochani! - zaczął miłym, znanym już Hayley, tonem. - Drodzy uczniowie, nauczyciele, panie Karkarow, pani Evans, drodzy uczniowie z Durmstrangu i Vancouver. Nadszedł czas, by poznać nazwiska trzech reprezentantów... Żeby nie przedłużać... - tu w żołądku Hayley coś się przewróciło - teraz podejdę do Czary Ognia, która wyrzuci trzy nazwiska...
Profesor Dumbledore podszedł do wielkiej szkatuły, która stała na środku Sali. Po kilku minutach Czara "wypluła" pierwsze nazwisko.
- Reprezentantem szkoły z Durmstrangu zostaje... WIKTOR KRUM! - od stołu Slytherinu wstał wielki, grubo ubrany chłopak. Podszedł do Dumbledore'a i podał mu rękę, potem poszedł do przyległej komnaty.
- Dobrze... - mruknął Dumbledore.
Po chwili Czara wyrzuciła kolejny, zwinięty kawałek pergaminu.
- Reprezentantem szkoły z Hogwartu zostaje... CEDRIK DOGGORY! - krzyknął. Od stołu obok wstał wysoki chłopak, o brązowych oczach i o takim samym kolorze włosach. Hayley poczuła coś dziwnego w brzuchu, ale szybko o tym zapomniała, bo Cedrik zniknął już w drzwiach komnaty. A to by oznaczało, że Dumbledore zaraz ogłosi nazwisko trzeciego reprezentanta. Teraz czuła tylko zdenerwowanie. Nagle Czara wyrzuciła ostatnie już nazwisko, a dyrektor sprawnie je chwycił. Rozwinął pergamin i powiedział :
- Reprezentantem szkoły z Vancouver zostaje... - tutaj zatrzymał i spojrzał w stronę stołu Gryfonów. Hayley oblał zimny pot -... HAYLEY HALE! - krzyknął.
A przy stole nauczycielskim ktoś upuścił widelec. Był to Severus Snape.
___

Dobrze, chcieliście szybko, więc chyba jest szybko... Myślę, że się podoba, bo rozdział jest długi (tak sądzę). Dobra, miłego czytania i do następnego :3

Edytowane przez tarantula head dnia 10-02-2012 13:26

Dodane przez sampia dnia 10-02-2012 13:31
#27

No no no, akcja się rozkręca.
Gdy czytałam pierwsze rozdziały wcale się tego nie spodziewałam.
Akcje się rozkręca, a ja coraz bardzie cieszę się z tego, że zostałam Twoją betą.

Aha, zmieniłam ocenę na W.

Pozdrawiam i weny życzę!

Dodane przez Gryffindor99 dnia 10-02-2012 15:46
#28

ciekawe :) , czekam na kolejne rozdziały i zapraszam na mój ff .

Dodane przez hedwigowo dnia 10-02-2012 15:53
#29

To skoro bała się, że Czara wyrzuci jej imię i nazwisko, to po co się zgłaszała do konkursu? :D Wcześniej chyba nie pisałam, ale skoro dyrektorka szkoły się nazywała Evans to Harry jakoś nie zczaił, że to nazwisko mu się kojarzy z jego matką?
Ale ciekawi mnie, że Severus Snape upuścił widelec, być może kojarzył swoją córkę chrzestną. Czekam na więcej!

Dodane przez tarantula head dnia 10-02-2012 17:29
#30

hedwigowo napisał/a:
Wcześniej chyba nie pisałam, ale skoro dyrektorka szkoły się nazywała Evans to Harry jakoś nie zczaił, że to nazwisko mu się kojarzy z jego matką?




Taaaaaak, wiem... "Niedopaczenie" ( jak to mówi Panna Redfoo :bigrazz: )
W sumie, to skapnęłam się po tym, jak nazwałam tą dyrektorkę, że przecież to panieńskie nazwisko Lily. No i już tak zostało, nie chciało mi się zmieniać.

Edytowane przez tarantula head dnia 10-02-2012 17:30

Dodane przez hedwigowo dnia 10-02-2012 17:33
#31

Kocham 'niedopaczenie' :D
nie no spoko, mi to w sumie nie przeszkadza, lubię to nazwisko i pasuje, tylko tak chciałam napisać, bo nie wiedziałam, czy ktoś inny już to zauważył :D

Dodane przez lilyy dnia 10-02-2012 19:44
#32

Bardzo fajnie i ciekawie się zaczyna. Najpierw byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tego opowiadania, zobaczyłam, że to kolejne opowiadanie o Snape i pomyślalam sobie, że to może być jakiś niewypał. Jak bardzo się myliłam ! Opowiadanie jest świetne ! Musisz jeszcze dopracować swój styl pisania ( zauważyłam, że jest dużo dialogów - dodałabym więcej opisów itp.) ale i tak jestem bardzo zadowolona hah :D :D :D Pisz dalej, jestem ciekawa czy Snape wie o tym, że to właśnie Hayley jest jego chrześnicą, a jeśli wie czy to ujawni. Po tym "upadku widelca" wnioskuje, że wie :D Fajnie, że wybierasz takie momenty opowiadania, na koniec rozdziału, że czytelnik jest ciekawy co się dalej zdarzy i wręcz nie może się doczekać następnej części.
Mam jedno pytanie : Czy zadania konkursowe będą takie same jak w książce J.K Rowling ??

A tak poza tym : Jesteś fanką Władcy Pierścieni ? Widzę Legolasa ( Orlando Blooma ) i tak skojarzyłam . :P

Dodane przez tarantula head dnia 11-02-2012 18:08
#33

lilyy napisał/a:
Mam jedno pytanie : Czy zadania konkursowe będą takie same jak w książce J.K Rowling ??


Chyba raczej trochę pozmieniam... Na pewno pierwsze zadanie będzie takie samo, a reszta... Zobaczy się c:

lilyy napisał/a:
A tak poza tym : Jesteś fanką Władcy Pierścieni ? Widzę Legolasa ( Orlando Blooma ) i tak skojarzyłam . :P

Oooo, tak! Fanka... No, najbardziej Legolasa c: A ty też?



No... I chciałam bardzo wszystkim podziękować za mnóstwo pozytywnych opinii, jakie tutaj wyczytałam. Naprawdę byłam w wielkim szoku, czytając same pozytywy, bo uważam, że moje opowiadanie jednak nie jest aż tak dobre i powinnam je trochę ulepszyć. Ale z drugiej strony, bardzo wam dziękuję za ciepłe słowa. Następny rozdział już wkrótce c: Pozdrawiam :3

Dodane przez lilyy dnia 14-02-2012 18:07
#34

No pewnie, że jestem fanką! :D
Od zawsze miałam dylemat Aragorn czy Legolas ale i tak Legolas jest fajniejszy :P:P

Dodane przez tarantula head dnia 19-02-2012 16:11
#35

Na wstępie: tekst nie był betowany, ponieważ nie mogłam złapać mojej bety, a zależało mi na tym, żeby rozdział pojawił się szybko. Niestety, chyba nie sprostałam zadaniu, bo rozdział okropnie krótki, i praktycznie nic się w nim nie dzieje. No, może oprócz tego, ze nasza głowna bohaterka spotyka wreszcie (a co ważniejsze, rozmawia z nim!) swojego wujka. Ale cóż... Obiecuję, że następny rozdział będzie nieco dłuższy, a akcja w nim was zaciekawi. slytherin97.


Rozdział piąty.
"Pierwsza rozmowa."

Podchodząc do Dumbledore'a, Hayley ujrzała Snape'a, podnoszącego widelec.
- Gratuluję. - szepnął dyrektor, wręczając jej kawałek pergaminu z jej nazwiskiem.
Hayley spojrzała na ojca chrzestnego. Jego wyraz twarzy był jednoznaczny... Poznał mnie - pomyślała. Wzięła od Dumbledor'a pergamin, i ruszyła ku przyległej komnacie.
W komnacie panował półmrok. Oświatlały ją jedynie kilka pochodni, które były umocowane na ścianie. Na jednym z foteli, które tam się znajdowały, siedział Krum, a przy kominku stał Cedrik. Jego twarz oświatlało światło, pochodzące z płonącego kominka; Hayley zauważyła, że jest niezwykle przystojny. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że o czymś myślał.
- Hej. - rzuciła nieśmiało, a Cedrik przestał rozmyślać.
- Hej. - powiedział, uśmiechając się do niej. - Zostałaś reprezentantką Vancouver?
- Eeee... Tak. - odpowiedziała mu. Krum nadal siedział na fotelu. Teraz on rozmyślał.
Nagle drzwi do komnaty otworzyły się, a stanął w nich Harry. Minę miał nieciekawą; był zdenerwowany.
- Co tu robisz, Harry? - spytała Hayley.
Ale on nic nie odpowiedział. Powoli podszedł do drugiego fotela i usiadł na nim. Wzrok wbił w podłogę; ręce mu drżały, a na czole, Hayley spostrzegła krople potu.
Za nim do komnaty wszedł Dumbledore, oraz Karkarow, Evans, Snape oraz nauczycielka, której Hayley wcześniej nie widziała.
- Jak to możliwe?! - zapytał Karkarow. - Jak to możliwe, że Czara wyłoniła aż czterech reprezentantów?
- Nie wiem... - odpowiedział Dumbledore, z błogim spokojem.
- Co z tym zrobimy? - spytała profesor Evans.
- Chyba będziemy musieli to zaakceptować.
- Po moim trupie! - krzyknął Karkarow. - Dlaczego Hogwart ma mieć dwóch reprezentantów, a pozostałe szkoły po jednym?
- Po prostu musimy to zaakceptować. - powtórzył starzec.
- Ty nie rozumiesz... - powiedział ze złością Karkarow. - Na chwilę obecną, Hogwart jest silniejszy. Nie ma równych szans...
Dumbledore milczał.
- W takim razie... Ja i moi uczniowie jutro opuścimy Hogwart. - oświadczył stanowczo Bułgar.
- My... - odezwała sie Evans. - W tej sytuacji nie mamy innego wyboru... Hayley, możesz ogłosić reszcie uczniów, że jutro...
- Zaczekaj! - odezwał się Snape. - Jeśli Czara wyrzuciła cztery nazwiska, to tak musi być... Równie dobrze, drugie nazwisko mogło być jednego z twoich uczniów, bądź Karkarowa.
Zapadło milczenie. Słychać było tylko szelest dobiegający z kominka.
- Bardzo ciekawe. - szepnęła Hayley do Harry'ego, gdy wychodzili z komnaty.
- Racja... - powiedział Harry. Był chyba jeszcze oszołomiony całą sytuacją. - Ale jak to jest możliwe?
- Nie wiem... Ale to bardzo podejrzane.
*

Hayley jeszcze długo myślała nad sytuacją, która zdarzyła się podczas Nocy Duchów. Czego, jak czego, ale czwartego reprezentanta się nie spodziewała. Co musi teraz czuć Harry? I co to wszystko ma znaczyć? Owszem, bardzo ją to zdziwiło, ale szczerze mówiąc, nie chciała, by zamiast Hogwartu, był to Vancouver.
Weszła właśnie w korytaż, w którym było ciemno.
- Musi być już bardzo późno. - pomyślała. Zza pazuchy wyciągnęła różdżkę. - Lumos. - mruknęła, i z jej różdżki natychmiast błysnęło światło. Uszła parę kroków, gdy usłyszała, że ktoś otworzył drzwi do jednej z komnat. Na chwilę zamarła bez ruchu... Po chwili jednak, znów postawiła parę kroków. Niestety, znów usłyszała otwieranie drzwi. Teraz ten ktoś, zmierzał w jej kierunku... Był blisko. Hayley usłyszała jego kroki zza zakrętu, który był od niej oddalony niemal trzy metry. Chciała się wycofać, może jeszcze jej się uda... Odwróciła się gwałtownie i zaczęła isć...
- Hej! - krzyknął mężczyzna zza Hayley. Dziewczyna odwróciła się, i ujrzała Snape'a. W ręku trzymał różdżkę, z której także wychodziło jasne światło. - Co ty tu robisz? Jest już późno...
- Ja... Ja się chyba zgubiłam. - skłamała. Sam fakt, że stoi obok niej Snape, jej wujek, ojciec chrzestny, sprawił, że na chwile ją zamurowało.
- Jesteś Hayley... - tu przerwał. Hayley miała wrażenie, że jej nazwisko, które chciał wypowiedzieć, z trudem przechodziło mu przez gardło. -... Hale. - dokończył.
Hayley pokiwała głową.
- Wiesz... - zaczął, podchodząc do niej. - Znam twoich rodziców, i to bardzo dobrze...
- Wiem. - przerwała mu blondynka. - Wiem, że ich znasz, wiem, że jesteś moją rodziną... Wiem, że jesteś... - tu przerwała. Na twarzy Snape'a pojawiło się coś w rodzaju zmieszania. Był też uśmiech.
-... twoim ojcem chrzestnym? - dokończył za nią Snape.
- Tak.
- Chciałbym ci wszystko wytłumaczyć... Co powiesz na spotkanie? Jutro po lekcjach?
Hayley spojrzała na niego. To nie był ten sam Snape... Ten, którego znała z opowieści Rona. Ten, którego widziała ostatnim razem...
- Jasne. - wyksztusiła.
- To przyjdź do mojej komnaty. A teraz idź do waszego skrzydła... Chyba, że chcesz, żebym cię odprowadził...
- Nie, dziękuję. Trafię...
Po tych słowach, zniknął za zakrętem.

Edytowane przez tarantula head dnia 20-02-2012 18:03

Dodane przez SweetSyble dnia 19-02-2012 16:45
#36

Jej! Kolejny rozdział jest! Twoj FF należy do moich ulubionych. Niby zwykłe FF, ale jest w nim coś przyciągającego, coś co jest w nie wielu opowiadaniach. Ten rozdział był całkiem spoko i nie musiał być dłuższy, bo by się źle czytało. Rzeczywiście się nic nie dzieje, ale walić to! Najważniejsze, że się dostała do turnieju i, że Snape ją rozpoznał!

Dodane przez Gryffindor99 dnia 19-02-2012 18:35
#37

WoW ! fajne :) . czekam na kolejny rozdział .

Dodane przez Mniszka19Xd dnia 19-02-2012 19:08
#38

Super,mi się podoba i czekam na kolejny rozdział.

Dodane przez VessyRiddle dnia 21-02-2012 17:02
#39

Uuuuu, bardzo mi się podoba, na prawdę. Kochanie, masz talent! :3 Pisz szybko kolejne rozdziały, a z tego co wiem, zapowiada się na prawde ciekawe ^-^

Dodane przez hedwigowo dnia 21-02-2012 17:15
#40

Szkoda, że takie krótkie, ale jakże wspaniałe <3

Dodane przez onlyHorcrux dnia 22-02-2012 20:19
#41

Straasznie mi się podoba ; D czekam na kolejne ^^

Dodane przez Rosy87 dnia 04-03-2012 17:45
#42

Znakomite FF! Jest kilka błędów, ale to nic nie ujmuje. Lekko się czyta, odpowiednio długie rozdziały, ciekawa akcja... Prima!

Dodane przez tarantula head dnia 04-03-2012 18:10
#43

Na początku chciałam was tylko przeprosić, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział i podziękować Sampii.
Aha i przepraszam za "podkoloryzowanie" przeszłości Severusa. c:


Rozdział szósty.
"Draco Malfoy."

Rano obudziła się wcześnie. W nocy długo nie mogła zasnąć. Nie wie, dlaczego Snape i jej rodzice sie pokłócili... A dziś wujek opowie jej, jak to było... Z łóżka obok dochodziły dziwne odgłosy; to Sam. Hayley przytkała sobie poduszkę do głowy. Nagle z łazienki wyszła Victoria.
- Już nie śpisz? - Victoria zwróciła się do Hayley, która właśnie wystawiła głowę spod poduszki.
- Ano nie... - westchnęła dziewczyna.
- Wolałam wcześniej wstać, żebyście potem się nie czepiały... - oznajmiła Victoria, poczym Hayley się uśmiechnęła i położyła głowę na poduszce.
*

Godziny mijały bardzo wolno i Hayley miała wrażenie, że minęły już wieki. Pod koniec ostatniej lekcji poszła pod klasę, w której uczył Snape. Nagle z sali wyskoczyło mnóstwo dzieciaków.
- Pierwszoroczni... - pomyślała Hayley. Przypomniała sobie, gdy ona była w pierwszej klasie. Na początku zaprzyjaźniła się z Kate. Po roku zakumplowała się z Victorią, a potem z Sam. Hayley na początku bała się Sam, jak z resztą większość dzieci; gdy były młodsze, Sam zaczepiała wszystkich i ich straszyła. Niekiedy nawet im groziła... Wszystko zmieniło się w trzeciej klasie... Pewnego dnia odbywał się mecz quidditcha- najukochańszej przez Hayley gry. Na trybunach siedziała Sam. Mecz wygrała drużyna z domu Hayley. Po meczu Sam podeszła do Hayley, by jej pogratulować. Od tamtej pory, dziewczyny są najlepszymi przyjaciółkami.
Gdy tak myślała, zauważyła, że z klasy wszyscy uczniowie już wyszli; Snape już na nią czekał. Weszła do środka. W klasie było dość ponuro. Ściany pokrywały półki, na których stały różnorakie fiolki z eliksirami.
- Siadaj- polecił jej Snape, wskazując na krzesło, które było najbliżej jego biurka. Hayley szybko wykonała jego rozkaz. - Jak sie czujesz?
- Chyba dobrze... - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Chyba? - Snape przeszył ją wzrokiem. - Coś nie tak? - spytał.
- Nie, wszystko w porządku... - speszyła się Hayley. - Ale... możemy porozmawiać o tobie i o moich rodzicach?
Snape spojrzał na nią badawczo. Do tej pory cały czas stał, ale gdy padło to pytanie, natychmiast usiadł; dotychczasowy uśmiech, zniknął z jego twarzy.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - spojrzał na nią, a ta kiwnęła głową.
Snape milczał przez chwilę, a Hayley nie spodobało się to. Miała wrażenie, że coś przed nią ukrywa, ale co? Im cisza trwała dłużej, tym zniecierpliwienie i gniew w niej narastały.
- Opowiesz mi? - spytała wreszcie.
Snape kiwnął głową.
- To było dziewięć lat temu... - zaczął cicho. - Zmarła wtedy nasza matka. Ojciec zmarł rok wcześniej... Cały dom wtedy przepisał na nią. Zamieszkała w nim wtedy twoja babcia oraz ja, twoja matka, twój ojciec i ty... Wszystko było w porządku, do czasu. Twoja babcia zmarła, a ja i twoja matka się pokłóciliśmy.
- O dom? - przerwała mu Hayley.
- Właściwie o majątek... Twoja matka nie potrafiła zrozumieć, że nasi rodzice kochali bardziej mnie.
- Nie zapisali wam majątku po równo?
Snape zaśmiał się, a w jego śmiechu było mnóstwo satysfakcji.
- Oczywiście! - powiedział. - Ale twojej matce nie wystarczała jej połowa... Wolała wyrzucić mnie z domu i okraść mi cały przepisany majątek. Jest taka skąpa!
- Jak możesz? - odezwała się blondynka. - Przecież jesteście rodzeństwem!
- To ona chciała się mnie pozbyć! - krzyknął Snape, a w całej komnacie zabrzmiało echo jego głosu.
- Nie... Nie mogę dłużej tego słuchać! - krzyknęła Hayley, wstając. - Nie tak to sobie wyobrażałam... Mama zawsze mi o tobie opowiadała. Mówiła, że jesteś najlepszym czarodziejem na świecie! Ona nigdy nie powiedziała o tobie złego słowa... - mówiąc to, otarła łzę, która właśnie spłynęła po jej policzku.
Snape zaniemówił. Chyba się tego nie spodziewał. Hayley tylko spojrzała na niego i odeszła, trzaskając za sobą drzwiami.
*

Szła korytarzem, oczy i policzki miała mokre od łez. Racja - wszystko wyobrażała sobie inaczej... Nie mogła uwierzyć, jak Snape wyrażał się o jej mamie. Skąpa - mówił. Nigdy nie doznała skąpstwa ze strony swojej mamy, a wręcz przeciwnie! Potrafiła odmówić sobie największej przyjemności, by tylko spędzić z Hayley trochę czasu, by przy niej być...
Przeszła do skrzydła, w którym spała wraz z przyjaciółkami. Wszystkie, oprócz Hayley, już tam były.
- Hayley, gdzie ty by... TY PŁACZESZ?! - wybuchła Sam.
- Ja? Nie... - otarła policzki rękawem.
- Przecież widzę... - Kate podeszła do niej. - Co się stało?
Ale Hayley nie odpowiedziała. Podeszła do swojego kufra i wyciągnęła z niego miotłę oraz znicza, i skierowała się do drzwi.
- Dokąd idziesz? - spytała Victoria.
Niestety, Victoria nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ Hayley była już za drzwiami.
- ...musi gdzieś tu być... - myślała. - Powinni go mieć.
Wyszła ze szkoły na błonia. Zaczęła rozglądać się, a w dłoni trzymała swoją ukochaną Błyskawicę.
Nagle ujrzała... Wielki plac, a wokół niego trybuny. I wreszcie poczuła się jak u siebie w szkole. Po chwili poszła w stronę boiska do quidditcha. Gdy wreszcie do niego dotarła, dosiadła swojej miotły i uniosła się w powietrze. Rzeczą, którą kochała najbardziej był quidditch. Uwielbiała szybować w powietrzu, uwielbiała szukać tej małej piłeczki, znicza. Leciała, jak szybko mogła, uwielbiała szybkość. Boisko okrążyła już piąty raz, gdy nagle usłyszała czyjś głos...
- Co ty tu robisz? - krzyczał.
Hayley spojrzała na dół. Na ziemi, przy wejściu na boisko, stał jasnowłosy chłopak - Malfoy. Hayley szybko wylądowała na trawie.
- Latam- odrzekła.
- Poza treningami i meczami tu nie wolno przebywać- powiedział chłopak. Na twarzy miał, dobrze już Hayley znany, drwiący uśmiech. - Potem będziesz mieć kłopoty.
- Kłopoty mówisz? Ja TYLKO latam... - Hayley uśmiechnęła się do niego. - Nie wiesz, jak to jest być tam, wysoko.
- Wiem- odpowiedział Malfoy. - Jestem szukającym Slytherinu...
- Ah tak? To może chcesz się przekonać, kto jest lepszy? - Hayley spojrzała na niego. Zza pazuchy wyciągnęła małego znicza.
Malfoy najpierw się przeraził, potem zmieszał, a na końcu spojrzał na Hayley. W jej ręce miotała się mała, złota piłeczka.
- N-no... - wyjąkał. - Ale ja nie mam przy sobie miotły.
- Możesz po nią po prostu pójść... - zasugerowała mu Hayley.
Malfoy wywrócił oczyma i, zrezygnowany, poszedł w stronę zamku. Po dwóch minutach wrócił, a w ręce trzymał miotłę. Halyey siedziała na trawie i bawiła się zniczem.
- Jestem- odrzekł, oficjalnym tonem.
- Mówisz to tak, jakbyś szedł na ścięcie- mówiąc to, wstała. - Rozluźnij się.
Malfoy spojrzał na nią spode łba, ale nic nie odpowiedział.
- No to tak... - zaczęła. - Kto pierwszy złapie znicza, wygrywa.
- Co wygrywa? - spytał.
- Szczegół... - zaczęła Hayley. - Nie potrafisz grać dla przyjemności?
- Wyobraź sobie, że nie... A w ogóle, to po co ja z tobą rozmawiam?
- Nie wiem... Pucharu Quidditcha to ja ci nie dam- zaśmiała się. - To co? Startujemy?
- Okeej. - odpowiedział Malfoy. Minutę później, siedzieli już na miotłach. Hayley puściła znicza, a piłeczka zakręciła się i szybko poszybowała w górę. Po jakimś czasie, zniknęła im z oczu.
- Na trzy... - zwróciła się do chłopaka. - Raz... Dwa... TRZY!
Oboje na dźwięk tego słowa, oderwali się od trawnika i poszybowali w górę. Hayley zaczęła wypatrywać znicza, a Malfoy robił to samo. Po pewnym czasie, osiągnęła prędkość, którą kochała. Zatrzymała się na chwilę...
- Gdzie ona jest? - pomyślała, szukając piłki wzrokiem.
Znów zaczęła osiągać prędkość, gdy ujrzała małe, złote "coś" unoszące się nad jedną z trybun. Szybko spojrzała w stronę Malfoya; znów uśmiechał się drwiąco. Też zobaczył znicza. Oboje poderwali się i zmierzali w stronę piłki, ale ta szybko im uciekła. Teraz była na środku boiska. Oboje znów poderwali się i podlecieli w jej stronę. Już blisko... Hayley wyciągnęła rękę w stronę znicza, a Malfoy zrobił to samo. Milimetr i... Oboje mocno uderzyli o ziemię. Hayley leżała na trawniku, a obok niej była jej miotła. Kilka kroków dalej, leżał Malfoy; jego miotła była obok Hayley. Ten upadek należał do najboleśniejszych, jakie dotąd kanadyjka doświadczyła, ale... w ręce trzymała znicza!
Powoli podnosząc się z trawy, poczuła ból w klatce piersiowej, ale nie poddała się i wstała.
- Nic ci nie jest? - zwróciła się do Malfoya, który siedział na trawie i trzymał się za rękę.
- N-nie... - wyjąkał.
Hayley podeszła do niego i wystawiła ku niemu swoją dłoń, a ten ją chwycił i wstał.
- Wygrałam. - rzekła dziewczyna, pokazując mu znicza.
- Po prostu miałaś szczęście... - odrzekł. Po chwili oboje wybuchli śmiechem. - Jestem Draco Malfoy. - powiedział.
- A ja Hayley Hale.
- Wiem... - odrzekł. - Jesteś reprezentantką Vancouver...
- Racja... - rzekła Hayley. - Muszę już iść... - powiedziała po chwili.
- Tak, późno się robi. - Draco spojrzał w niebo. - Chodźmy.
Powiedziawszy to, oboje ruszyli w stronę zamku.

Dodane przez SweetSyble dnia 04-03-2012 18:46
#44

Jej nareszcie! Jak się cieszę, że jest już następny rozdział! Hmmm... ciekawie obmyśliłaś tą przeszłość Severusa i to spotkanie z Malfoyem. Super, jestem zadowolona.
jak zwykle okazało się świetnie. Mam nadzieję, żę z Severusem się jeszcze dogadają! Czekam na więcej!

Dodane przez Gryffindor99 dnia 04-03-2012 20:11
#45

fajne , bardzo mi się podoba . czekam na kolejny rozdział :3

Dodane przez VessyRiddle dnia 05-03-2012 15:37
#46

No jest! :3 Bardzo mi się podoba. Zwłaszcza, że będzie 18 (!) rozdziałów... Będę czekała z niecierpliwością na kolejne, Malfoyówno :3

Dodane przez lilyy dnia 05-03-2012 16:04
#47

Fajny rozdział. Widzę, że zajęłaś się Malfoyem- to dobrze hah :D Pisz dalej, lubię czytać twoje opowiadania :D

Dodane przez Gryffindor99 dnia 05-03-2012 18:51
#48

fajne ... podoba mi się B) . czekam na kolejny rozdział .

Dodane przez CzarnyPan dnia 06-03-2012 18:57
#49

Podoba mi się twój pomysł i opowiadanie ... czekam na kolejny rozdział .

Dodane przez onlyHorcrux dnia 07-03-2012 17:22
#50

Hura !! : D Świetne, nie znałam Malfoya od takiej strony .. ; D


pozdrawiam drogi Gościu < 3

Dodane przez tarantula head dnia 07-03-2012 18:43
#51

lilyy napisał/a:
Widzę, że zajęłaś się Malfoyem- to dobrze hah :D

No po prostu musiałam :D Będzie znaczącą postacią, więc myślę, że nie będzie nudno.


onlyHorcrux napisał/a:
Świetne, nie znałam Malfoya od takiej strony

Nie martw się. Za parę rozdziałów będzie takim samym tchórzliwym Malfoykiem, jakiego wszyscy znamy :D

I dzięki za opinie. Nowy rozdział już wkrótce.

Dodane przez onlyHorcrux dnia 08-03-2012 18:44
#52

hah. No myślę xD to tak jak u mnie na blogu ;p

Dodane przez tarantula head dnia 09-03-2012 16:29
#53

Rozdział siódmy.
"Bal? Nie dziękuję."

Weszli razem do Wielkiej Sali. W sali było tłoczno, ponieważ było tam mnóstwo uczniów. Przy stole nauczycielskim ujrzała Snape'a, a cały dotychczasowy dobry humor, znikł.
- Siądziesz przy stole Slytherinu? - spytał Draco.
- Raczej pójdę do swoich przyjaciółek... - odrzekła dziewczyna.
- Okej. - odpowiedział. - To cześć. - mówiąc to, odszedł w stronę swojego stołu.
- Cześć. - mruknęła i ruszyła w stronę stołu Gryfonów.
- Gdzie byłaś? - spytała Kate, gdy Hayley do nich doszła. - Martwiłam się.
- Nie potrzebnie... - odpowiedziała Hayley, sięgając po jedną z kanapek, leżących na talerzu.
- A jednak... - Kate spojrzała na blondynkę. - Nie chcesz, to nie mów.
- A wiesz co? - odezwała sie Sam. - Jak cię nie było, Dumbledore ogłosił coś bardzo ciekawego...
- Co? - Hayley zajadała się już drugą kanapką.
- Będzie bal! - Kate cicho szepnęła.
- Jaki bal?
- Bożonarodzeniowy... - odrzekła jej Victoria.
- Chyba zostanę w skrzydle...
- Nie możesz... - zaśmiała się Sam. - Jesteś reprezentantem, dziewczyno! Ale wiesz... Trzeba iść z chłopakiem.
- To mnie wcale nie interesuje. - odrzekła Hayley.
- Taaa... Na prawdę? - szturchnęła ją Sam. - Na pewno jest ktoś taki w tej szkole, z kim chciałabyś pójść na bal... - brwi Sam poruszyły sie w zabawny sposób.
Prawda... W tej szkole jest pewien chłopak, z którym kanadyjka chciałaby pójść na bal... Odwróciła się. Ów chłopak siedział przy stole Hufflepuffu, i w tej chwili uśmiechał się do dziewczyny, która siedziała przy stole obok. Ale w tej chwili zaproszenie Cedrika Diggory'ego na bal, graniczyło z cudem.
Nagle ktoś zapstrykał palcami przed oczami Hayley.
- HALO! Słuchasz nas? - spytała Kate lekko podirytowana.
- T-tak... - dziewczyna odwróciła się. - Słucham...
- Nie sądzę. - Victoria spojrzała na nią badawczo.
- Na prawdę! - odpowiedziała Hayley. - A wy wiecie, kogo zaprosicie?
- No, Kate na pewno zaprosi Pottera... - rzuciła Sam. Kate od razu obrzuciła ją złośliwym spojrzeniem.
- A ciekawe, kogo ty zaprosisz... - odezwała się blondynka.
- Ja pójdę sama. - oznajmiła, popijając sok dyniowy. - No, bo na pewno nie pójdę z Potterem. Nie zrobiłabym tego mojej przyjaciółce.
- N-no, nie mogę! - Kate wstała od stołu, i zwróciła się w stronę drzwi. Victoria i Hayley zrobiły to samo, i ku ździwieniu Sam, zostawiły ją sam na sam z sokiem dyniowym i jedzeniem.
*

Bal? Co za pomysł... Przecież to zbędne! Przyjechała tu, by wziąć udział w Turnieju Trójmagicznym, a nie tańczyć na jakimś balu... I to jeszcze z chłopakiem. Głupie... Hayley tylko myślała o tym, by jakoś wymigać się od balu... Ale w tym momencie ujrzała jego; stał sobie, prawie na środku korytarza...
- Teraz, albo nigdy... - pomyślała dziewczyna. - Eeeeee... - wyjąkała, zwracając się do przyjaciółek. - Przypomniałam sobie, że muszę coś jeszcze załatwić...
- Okej. - rzuciły obie i odeszły, znikając zaraz za zakrętem, który prowadził do ich skrzydła.
Hayley ostrożnie sprawdziła, czy nie ma ich za zakrętem. Gdy już upewniła się, że jej przyjaciółki na pewno są już w skrzydle, ruszyła ku Cedrikowi, zaciskając palce w kciuki.
- Hej Cedrik! - powiedziała, gdy dochodziła do chłopaka. Zauważyła, że ręce jej się trzęsą, więc szybko schowała je do kieszeni.
- Cześć... Hayley? - spytał, lekko zmieszany.
- Eee... Tak. - wyjąkała. No cóż, nawet nie zna jej imienia, więc po co sie fatyguje?
- Co u ciebie? - spytał, gdy narastała dłuższa cisza.
- A jest w porządku... A u ciebie? Masz już parę na bal? - Lepiej być nie mogło. Ostatnie pytanie rzuciła "całkiem przypadkowo" i była z siebie dumna.
- Tak. Właściwie przed chwilą zaprosiła mnie Cho Chang z Ravenclavu...
W tym momencie duma prysnęła, a w jej miejsce wskoczyło poniżenie o nazwie Cho Chang...
- A-ha... - wyksztusiła zrezygnowana. - Wybacz, ale ja muszę już iść... Do zobaczenia.
- Cześć! - rzucił z uśmiechem, znikając w tłumie uczniów.
Chyba nie było nic gorszego od faktu, że chłopak, który ci się podoba, na bal idzie z inną dziewczyną. Ale może ona jest brzydka? Nie, nie, nie... Gdyby była brzydka, Cedrik nie zaprosiłby jej na bal... Zrezygnowana ruszyła w stronę swojego skrzydła, ale zza zakrętu, niespodziewanie wyskoczył Harry. Na jego twarzy malowała się złość.
- Co się stało? - spytała go dziewczyna, zatrzymując go.
- Bal... - odrzekł, nawet na nią nie patrząc.
- Skąd ja to znam? - spytała Hayley, śmiejąc się mimowolnie.
Jednak Harry'emu nie było do śmiechu. Odszedł w dalszą drogę, a Hayley odprowadziła go wzrokiem. Po jakimś czasie i ona odeszła, myśląc nad dalszym sensem Balu Bożonarodzeniowego.
*

- Ej! Zaproś go! - usłyszała kanadyjka, wchodząc do pokoju. - Co ci szkodzi?
- W prawdzie nic, ale...
- To na co ty jeszcze czekasz? - krzyknęła Victoria.
- Ale jak odmówi? - odpowiedziała jej Kate.
- Taa, jasne... - prychnęła rudowłosa. - Spróbowałby. O, hej Hayley!
- O czym rozmawiacie? - spytała blondynka, siadając na swoim łóżku.
- Kate chce zaprosić Harry'ego na bal, ale boi się, że jej odmówi.
- Victoria ma rację, powinnaś go zaprosić! - odpowiedziała mile zaskoczona Hayley. Miała nadzieję, że jej przyjaciółce się powiedzie, i nie bedzie zawiedziona, jak ona w tej chwili.
W tym momencie do pokoju wbiegła Sam; była wściekła.
- Co się stało? - krzyknęły jednocześnie dziewczyny, po czym popatrzyły na siebie podejrzliwie. Takie sytuacje nie zdarzały się często, a jak już się zdarzały, to w najmniej oczekiwanym momencie.
Sam nadal jednak była zła. Wciąż chodziła po pokoju, mówiąc do siebie niejednoznaczne słowo "nie".
- SAM! - krzyknęła zniecierpliwiona Kate. - Słyszysz nas?
Dziewczyna wreszcie stanęła. Na jej, o dziwo bladej, twarzy pojawił się strach, który mieszał się ze zdenerwowaniem.
- Ja... - wyjąkała po chwili. - T-taki jeden zaprosił mnie... n-na bal...
- Gratuluję! - pisnęła uradowana Victoria, po czym ruszyła w stronę Sam, by ją uściskać. Jednak ta, nie była w nastroju do czułości.
- CO?! - krzyknęła. - Wy n-nie wiecie...
- O czym nie wiemy? - Victoria cofnęła się o dwa kroki do tyłu, widząc wściekłość w oczach swojej przyjaciółki.
- Kto cię zaprosił? - Hayley jednak podeszła do Sam, kładąc rękę na jej ramieniu.
- N-nie powiem wam... - załkała. - A najgorsze jest to, że przyjęłam zaproszenie... On... On jest nawet gorszy od Pottera!
Na dźwięk tego nazwiska, Kate wyraźnie się zmieszała. Jednak popatrzyła na swoje przyjaciółki, które były tak samo ździwione, jak ona.
- Ale co w tym złego? - spytała wreszcie brunetka.
- A to, że zaprosił mnie niejaki Goyle - jeden od goryli Malfoya!

Kolejny rozdział za mną. Od razu mówię, że tekst nie był betowany. Jakoś ostatnio nie mogę złapać Sampii, ani na hogsie, ani na gg. Ale to może efekt funkcji "niewidoczny"? W każdym razie... Jak złapie Sampię, dam jej do poprawienia ten tekst, a tym czasem czekam na opinie, bo pewnie tekst ma wiele błędów, które aż błagają o poprawę.
Jeśli mogę coś dodać od siebie, to rozdział jak najbardziej mnie satysfakcjonuje. Taki trochę zaskakujący, bo chyba nikt się nie domyślił, że zeswatam Sam i Goyle'a, prawda? Jeśli chodzi o dalsze rozdziały, to mogę tylko powiedzieć, że zacznie się robić ciekawiej, mniej zabawniej i o wiele smutniej. Nie wiem, czy taki układ będzie wam pasował, ale cóż. Nie zmienię już nic, bo ff definitywnie skończyłam pisać (została mi jeszcze połowa ostatniego rozdziału, ale na razie weny brak) i teraz czekają tylko, by wstawić je na hogsa.
Ale się rozpisałam o.o" No cóż, wolałam wyjaśnić wszystko.

AHA, i jeszcze jedno. Miałby ktoś pomysł na nowe opowiadanie? Na pewno nie o takiej tematyce, jak to. Ale byłabym wdzięczna, gdyby dotyczyło Malfoya. Jeśli ktoś miałby czas pomyśleć... Czekam na propozycje na wp. Co dwie (trzy, cztery, sześć!) głowy, to nie jedna c:

Edytowane przez tarantula head dnia 10-03-2012 15:48

Dodane przez onlyHorcrux dnia 09-03-2012 16:50
#54

hah . Kocham to ff ; p fakt, jest kilka błędów, ale sie nie bd czepiać, skora beta ci zwiała x DNo a pomysł na kolejne ff .. moze, to co kiedyś ci pisałam , połączenie Scorpiusa M. i Lily Luny : D

Dodane przez Gryffindor99 dnia 09-03-2012 17:18
#55

hehe ... fajne . czekam na kolejne .

Dodane przez SweetSyble dnia 09-03-2012 18:24
#56

- T-tak... - Dziewczyna odwróciła się. - Słucham...

Tu ma być duża litera.
- Tak. Właściwie przed chwilą zaprosiła mnie Cho Chang z Ravenclavu...

Literówki:)
Ostatnie pytanie rzuciła "całkiem przypadkowo", i była z siebie dumna.

Bez przecinka (jak się nie mylę):)
odpowiedziała, mile zaskoczona Hayley.

Bez przecinka.
Błedów na dziś tyle, na więcej nie mam czasu. Jak będę miała chwilę zedytuję posta.
_______________
No więc fajnie. Ej, nie byłam pierwsza. No gnasz, gnasz. Jak ty to robisz, że masz dopiero 7. rozdział i już 54 komenty! Mnie tak dobrze nie idzie. Całkiem fajnie. Tylko trochę się nie orientuję w postaciach, ale to kwestia czasu. No masz niezłego kopa w dupę, jak już napisałaś większość. Czekam na więcej. WIĘCEJ! WIĘCEJ! WIĘCEJ!

Dodane przez Gryffindor99 dnia 10-03-2012 11:43
#57

hehe ... Goyle pójdzie z Sam ? nie mogę się doczekać ! fajnie się czyta , nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :D

Dodane przez Rosy87 dnia 27-03-2012 20:37
#58

Bardzo fajny rozdział. Błędy są, ale z betami różnie bywa, więc nic takiego w sumie się nie stało! W każdym razie bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, ze nie będzie za smutno, bo łatwo się wzruszam. ;( Skoro już napisałaś fick czekam tylko kiedy pojawi się na Hogs. Pozdrowienia!:):):)


TYLKO PROSZĘ, RÓB AKAPITY, OK?

Edytowane przez Rosy87 dnia 27-03-2012 20:38

Dodane przez VessyRiddle dnia 31-03-2012 18:40
#59

slytherin97 napisał/a:

- Ale co w tym złego? - spytała wreszcie brunetka.
- A to, że zaprosił mnie niejaki Goyle - jeden od goryli Malfoya!

No tak, przecież to zbrodnia! : D
Bardzo sie ucieszyłam, jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział, ale dopiero teraz piszę moją opinię ^-^ Bardzo mi się podoba pomysł połączenia Sam z Goylem. Może wyjść z tego coś bardzo zabawnego i czekam na kolejne części : D
Tylko zmartwił mnie jeden fakt - dlaczego liczba rozdziałów zmieniła się z osiemnastu na trzynaście? Kurka, myślałam, że będzie długo *.* Ale trudno, mam nadzieję, że będzie ciekawie.
Czekam na dalsze części :3

Dodane przez tarantula head dnia 03-04-2012 17:23
#60

Rozdział ósmy.
"Sprzeczka o Weasley'a"

- To wasza wina! - krzyknęła rozzłoszczona Sam, na której twarzy gościła ciemna purpura.
- Nasza? My nie kazałyśmy ci zostać w Wielkiej Sali!
- Co ja teraz zrobię? - mamrotała niebieskooka, gwałtownie gestykulując.
- Jak to co? - Kate była nieco zaskoczona. - Pójdziesz z nim na bal.
- Co? - krzyknęła dziewczyna, aż jej przyjaciółki podkoczyły ze strachu. - Ale ja z nim nie chcę iść!
- To po co się zgodziłaś? - Victoria nadal drążyła temat.
- Nie wiem - Sam podrapała sie po głowie - W pewnym momencie wstałam od stołu, a ten goryl zagrodził mi drogę. I wtedy spytał mnie, czy z nim pójdę, a mnie zamurowało... I powiedziałam coś w rodzaju tak, ale tego do końca nie jestem pewna. A ten uśmiechnął się i pobiegł w podskokach do tego swojego mentora, Malfoya.
- Powinnaś się cieszyć! - krzyknęła Kate. - Jak narazie, to tylko ty i Victoria macie parę na bal.
- Tak? Z kim idziesz? - Sam zwróciła się do swojej rudowłosej przyjaciółki.
- Z Georgiem Weasleyem - odpowiedziała jej dumnie.
- Z kim? - spytały jednocześnie Sam i Kate.
Victoria spojrzała na nie oburzona, a Hayley parsknęła śmiechem.
*

- A jak go spotkam? - jęczała Sam, gdy wszystkie udały sie na obiad do Wielkiej Sali.
- Daj spokój, kobieto! - Kate traciła już cierpliwość.
- Wy się w ogóle mną nie interesujecie! - odpowiedziała jej blondynka, wyciagając spod peleryny kilka cukierków.
- A co to za problem? Pójdziesz z tym chłopakiem na bal i wszystko będzie okej. - odezwała się Hayley.
Gdy tylko weszły do sali, Sam szybko schowała się za Victorią. Kate i Hayley nie mogły opanować rozbawienia i co chwila się podśmiechiwały, co wyprowadzało blondynkę z równowagi. Wtem nagle przed Hayley pojawił się Harry.
- Pierwsze zadanie, to smoki - szepnął, ale nie oczekiwał na odpowiedź ze strony dziewczyny bo szybko odszedł.
Blondynka jeszcze długo wpatrywała się w drzwi, w których zniknął Potter. Smoki? Co to znaczy? Czy Harry mówił prawdę? Oczywiście, że tak, bo niby czemu miałby kłamać? W pewnym momencie, Hayley poczuła na swoich rękach paznokcie i szybko odgoniła od siebie te myśli. Okazało się, że tak mocno trzymała ją Sam, która się za nią chowała.
- Sam? - szepnęła Hayley - Co ty robisz?
- ON wstał od stołu - odpowiedziała jej dziewczyna, zerkając zza przyjaciółki na Goyle'a, który właśnie skierował się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
- A gdzie są Victoria i Kate? - spytała kanadyjka, spoglądając na wszystkie strony.
- Kate pobiegła za Harry'm, a Victoria poleciała do tego swojego Gregora...
-... Georga - poprawiła ją Hayley, czując, jak paznokcie Sam wbijają jej się w skórę coraz bardziej.
- Mniejsza o to - odrzekła dziewczyna, puszczając przyjaciółkę. Goyle właśnie zniknął w drzwiach. - To co? Idziemy na obiad?
Hayley kiwnęła głową i obie ruszyły w stronę Hermiony i Rona, którzy siedzieli przy stole Gryffindoru; obok nich siedziała Victoria i dwóch takich samych chłopców.
- Hej! - krzyknęła uradowana rudowłosa. - To jest Georg, a to Fred Weasleyowie. - wskazała na rudowłosych braci.
Hayley i Sam po kolei przywitały się z bliźniakami, a następnie usiadły obok nich.
- I jak, Hayley, masz już parę na bal? - spytała Victoria, popijając sok dyniowy, a blondynka pokręciła przecząco głową.
- Na prawdę? - spytał jeden z braci Weasley. - Ja też nie mam, może poszłabyś ze mną?
- No okej - dziewczyna była troche zaskoczona.
Chłopak uśmiechnął się i puścił oczko do swojego brata.
*

Po obiedzie, Hayley i Sam wyszły z Wilekiej Sali i zwróciły się w stronę swojego pokoju. Hayley była zadowolona; Fred wydawał się jej miły, a do tego bardzo zabawny.
- Co, jak co, ale jedzenie w tej szkole jest wyśmienite! - zachwycała się Sam, oblizując palce. - Nie sądzisz? Mogłabym tu zamieszkać!
- To poproś rodziców, by cie tu przenieśli. - zasugerowała jej przyjaciółka, na co blondynka lekko się skrzywiła.
- O nie - odpowiedziała szybko. - Mieszkać i uczyć się pod jednym dachem z tym gorylem Goylem, to męka!
- Co ty masz do tego chłopaka? - zaśmiała się kanadyjka. - Wydaje się być miły...
- Miły - prychnęła Sam, wywracając oczami. - To jeden wielki osiłek, którego jedynym organem myślącym, jest Malfoy. Może oni się jakoś rozszczepili, nie sądzisz?
Nagle zza rogu wyszła Kate; była wesoła, roześmiana, a pod nosem nuciła jakąś nieznaną Hayley piosenkę.
- O hej, dziewczyny! - rzuciła w ich stronę, wciąż śpiewając i lekko tańcząc.
- A co ty taka wesoła? - spytała ją Sam.
- Przecież dzień jest taki piękny - westchnęła brunetka, patrząc w sufit rozmarzonym wzrokiem. - Słośce świeci, ptaszki śpiewają, idę z Harry'm na bal...
- No to świetnie! - Hayley nie kryła radości i szybko uściskała przyjaciółkę.
- Wielkie rzeczy - dodała Sam, ciągnąc Hayley za rękaw od szaty. - Idziemy już?
- Coś ci się stało? - spytała ją Kate, z lekką irytacją.
- No nie wiem - blondynka zamyśliła się. - Od tego całego świergotania o Potterze głowa mnie rozbolała. - dodała, teatralnie łapiąc się za czoło.
- Może chora będziesz? - Hayley wyrwała swój rękaw z objęć Sam.
- Oj, na pewno! - dziewczyna pokiwała głową. - Więc chyba natychmiast muszę położyć się do...
- SAM! - na dźwięk znanego jej głosu, blondynka wzdrygnęła się lekko. Wszystkie trzy odwróciły się i ujrzały Malfoya, a obok niego Goyla i Crabbe'a. Goyle ruszył w stronę przerażonej Sam, a pozostali ślizgoni ruszyli za nim. - Już pomyślałem, że się przede mną chowasz!
Sam zaśmiała się nerwowo.
- Skądże - odparła przestraszonym, piskliwym głosem, który tak rzadko u niej występował.
- Mam pomysł! - odezwał się natychmiast Goyle, wciąż patrzac na Sam z uwielbieniem. - Chodźmy na spacer, na błonia!
- Co? - twarz Sam zrobiła się czerwona, a głos zmienił się na gniewny.
- Ona z chęcią pójdzie z tobą na spacer - nagle odezwała się Kate, klepiąc blondwłosą przyjaciółkę po plecach. Widać było, że brunetka w ten spodób chciała zemścić się na Sam, za to, że ta żartowała sobie z niej i Harry'ego.
- To wspaniale! - krzyknął Goyle, łapiąc Sam za rękę. Po chwili byli już w drodze na błonia.
Jeszcze długi czas Hayley, Kate, Malfoy i Crabbe wpatrywali się w blondynkę, która próbowała wyrwać swoją rękę z ręki Goyle'a i na Goyla, który mocno ją trzymał.
- Słodcy są! - Kate nie mogła ukryć rozbawienia. - Ja pójdę do Victorii - odrzekła po chwili, zwracając się do Hayley.
Po chwili, blondynka została sama z Malfoyem, bo Crabbe też ich opuścił twierdząc, że nie podjadł sobie solidnie, co stwierdził po odgłosie, jaki wydał jego brzuch.
- Co u ciebie? - spytała Hayley, gdy zaczęła narastać bardzo krępująca cisza.
- U mnie w porządku - odparł Draco. - A u ciebie?
- No w sumie też.
Okropna cisza znów zaczęła sie nasilać, gdy Malfoy znów przemówił, nieco nieśmiałym głosem, który tak bardzo do niego nie pasował.
- Masz parę na bal?
- O tak, dziś podczas obiadu zaprosił mnie Fred Weasley, chyba znasz?
Malfoy zaklął cicho pod nosem, a Hayley wyraźnie widziała, że to mu się nie spodobało.
- Weasley? - spytał z odrazą. - Z tym zdrajcą krwi?
- Zdrajcą krwi?
- Weasleyowie, to zdrajcy krwi. Zadają się z szumowinami i szlamami, co oczywiście plami nas, czarodziei czystej krwi. - ostatnie dwa słowa dodał z wyraźną dumą z rodu, z którego pochodzi.
- Zdrajcy krwi, szumowiny, szlamy... - dziewczyna wyrzucała z siebie te wyrazy z dziwnym zdenerwowaniem. - Proszę cię, byś na następny raz unikał takich wyrażeń, gdy ze mną rozmawiasz.
- Mówię prawdę. Myślisz, ze Fred Weasley to dobra para dla ciebie? Nie lepiej wybrać sobie kogoś równego sobie?
- I masz na myśli siebie? - Hayley zaśmiała się. - Nie, nie pójdę na bal z kimś, kto ma siebie ponad innych, wybacz.
Malfoy wlepił swoje szare oczy w dziewczynę, wyraźnie czekając, co dalej wymyśli, jak jeszcze go obrazi, po czym spojrzał w sufit i zrobił parę kroków do przodu, omijając kanadyjkę.
- Cześć - rzuciła Hayley, ale ten najwyraźniej tego nie słyszał, albo jak stwierdziła dziewczyna, nie chciał słyszeć.
*

- Co ci się stało, Hayley? - spytała Kate, gdy ta weszła do pokoju i trzasnęła za sobą drzwiami.
- Nic się nie stało - odpowiedziała krótko. - Sam jeszcze nie wróciła ze spaceru?
- Nie, jeszcze nie.
Hayley położyła się na swoim łóżku.
- Wiem, że coś się stało. Powiesz, co? - Kate znów zaczęła drążyć temat.
- Pokłóciłam się z Malfoyem - odrzekła, siadając.
- Z Malfoyem? - spytała zdziwiona brunetka. - Ty z nim w ogóle rozmawiasz?
- Wyobraź sobie, że tak.
- Ale przecież on jest... on jest zły! - Kate nie kryła oburzenia.
- Nie sądzę... Może troche zagubiony, ale na pewno nie zły.
- Harry mi o nim opowiadał... jego ojciec jest śmierciożercą.
- Ale to nie znaczy, że...
- Znaczy. Jego rodzina należy do popleczników Sama-Wiesz-Kogo i on na pewno też!
Hayley spojrzała na Kate rozbawionym wzrokiem, a brunetka znów zaczęła :
- No to mi może powiesz, o co się pokłóciliście?
- Nazwał Weasleyów zdrajcami krwi, a ja ich po prostu zaczęłam bronić.
- Poczekaj - przerwała jej. - Pokłociliście się o Weasleyów? O Freda?
- Obraził ich - Hayley poraziła swoją przyjaciółkę wzrokiem.
- Ciekawe, ciekawe - Kate zaczęła mruczeć coś pod nosem.
- Co ciekawe?
- A był miły, zanim wspomniałaś o Fredzie?
- Był taki jak zawsze. - Hayley powoli miała dość wypytywania o Malfoya, bo czuła, że Kate coś knuje.
- Podobasz mu się - odrzekła po głębszym zastanowieniu, poruszając zabawnie brwiami.
Hayley wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem wariatki.
- Chyba żartujesz - wyjąkała, gdy się opanowała.
Kate spojrzała na nią z wyrzutem, po czym podeszła do okna.
- On cię chciał zaprosić na bal, a moja intuicja nigdy się nie myli! - dodała, zerkając w okno. - NA BRODĘ MERLINA! Hayley, chodź tu szybko!
Dziewczyna szybko wyskoczyła z łożka i podbiegła do przyjaciółki, która wyraźnie była rozbawiona. Spojrzała w okno, a widok jaki tam ujrzała, zamurował ją. Bo oto dwoje ludzi szło przez błonia spokojnie, bez kłótni i możliwe, że nawet się do siebie uśmiechali, ale kanadyjki nigdy by nie pomyślały, że tymi ludźmi mogliby być Goyle i Sam.
~*~

Ojej, sory, że tak długo... Tekst wysłałam Sampii w niedzielę, ale jej nie ma, więc dałam nie poprawiany. Wiem, jestem niecierpliwa, ale zależało mi, żeby rozdział pojawił się szybko, bo chyba trochę się zapuściłam.
I jeszcze odpowiedzi na wasze pytania :3
Tylko zmartwił mnie jeden fakt - dlaczego liczba rozdziałów zmieniła się z osiemnastu na trzynaście?

Z racji tego, że dalsze rozdziały nie były długie, postanowiłam je zlepić. No cóż :3
TYLKO PROSZĘ, RÓB AKAPITY, OK?

No okej, tylko nie wiem po co i na co... Mi jakoś nie przeszkadza ich brak c: Ale jeśli tobie tak...

No, dzięki i do następnego :3

Dodane przez VessyRiddle dnia 03-04-2012 17:55
#61

Moje ulubione cytaty!
slytherin97 napisał/a:
A ten uśmiechnął się i pobiegł w podskokach do tego swojego mentora, Malfoya.


- Kate pobiegła za Harry'm, a Victoria poleciała do tego swojego Gregora...
-... Georga - poprawiła ją Hayley, czując, jak paznokcie Sam wbijają jej się w skórę coraz bardziej.


- Miły - prychnęła Sam, wywracając oczami. - To jeden wielki osiłek, którego jedynym organem myślącym, jest Malfoy. Może oni się jakoś rozszczepili, nie sądzisz?


Jeszcze długi czas Hayley, Kate, Malfoy i Crabbe wpatrywali się w blondynkę, która próbowała wyrwać swoją rękę z ręki Goyle'a i na Goyla, który mocno ją trzymał.

już to sobie wyobrażam xD

Po chwili, blondynka została sama z Malfoyem, bo Crabbe też ich opuścił twierdząc, że nie podjadł sobie solidnie, co stwierdził po odgłosie, jaki wydał jego brzuch.

typowy Crabbe :D

- Podobasz mu się - odrzekła po głębszym zastanowieniu, poruszając zabawnie brwiami.
- On cię chciał zaprosić na bal, a moja intuicja nigdy się nie myli! - dodała, zerkając w okno.

Ouu, zaczyna robić się ciekawie! :D

Bo oto dwoje ludzi szło przez błonia spokojnie, bez kłótni i możliwe, że nawet się do siebie uśmiechali, ale kanadyjki nigdy by nie pomyślały, że tymi ludźmi mogliby być Goyle i Sam.

W sumie, to oni pasują do siebie.. Oboje mają skłonności do jedzenia :D

Ah, jak ja lubię to twoje ff! Szczerze mówiąc to dobrze zrobiłaś, że zlepiłaś rozdziały, w koncu nie będziemy musiały czekać na koniec aż tak długo :) Czekam na więcej :33

Edytowane przez VessyRiddle dnia 03-04-2012 17:58

Dodane przez Gryffindor99 dnia 04-04-2012 17:14
#62

hehe , fajne :D . podoba mi się . czekam na kolejne .

Dodane przez onlyHorcrux dnia 04-04-2012 17:29
#63

Już pomyślałem, że się przede mną chowasz!
Sam zaśmiała się nerwowo.
- Skądże - odparła przestraszonym, piskliwym głosem, który tak rzadko u niej występował.
- Mam pomysł! - odezwał się natychmiast Goyle, wciąż patrzac na Sam z uwielbieniem. - Chodźmy na spacer, na błonia!


haaah xD aż się popłakałam ze śmiechu ; P

To jeden wielki osiłek, którego jedynym organem myślącym, jest Malfoy.


Zgadzam się : D

Tak wgl. to straasznie mi się podoba ^^

Dodane przez hogwart133 dnia 09-04-2012 18:50
#64

Bardzo mi się spodobało! Jestem pod wrażeniem. Piszesz lekko, masz poczucie humoru, no i całkowicie oddałaś charakter Draco. Jak on nie lubi zdrajców krwi :P
A jeśli już każdy pisze swoje ulubione cytaty, to ja też mam taki.
- Kate pobiegła za Harry'm, a Victoria poleciała do tego swojego Gregora...
-... Georga - poprawiła ją Hayley, czując, jak paznokcie Sam wbijają jej się w skórę coraz bardziej.

Jak można pomylić imię Georga, no jak?!

Podoba mi się, zostawiam W < 3

Dodane przez Gryffindor99 dnia 09-04-2012 20:13
#65

O jak fajnie ! kolejny rozdział ! jak pisała hogwart133 masz poczucie humoru i oddałaś charakter Draco : D . Oczywiście będę czekać na kolejny rozdział, bo bardzo mi się podoba ; D . dałabym ulubiony fragment, ale bym musiała dać cały rozdział ; ) .

Dodane przez Scorpionka dnia 09-04-2012 20:31
#66

JEZU, to było genialne! Dziewczyno, ty masz OGROMNY TALENT! Musisz pisać dalej! Nie licząc małych błędów, ale od tego masz koleżankę :), te opowiadania są niemal nie do odróżnienia od książek J.K. Rowling. Naprawdę niesamowicie piszesz, dzięki takim ludziom jak ty odzyskuję wiarę w Polaków. MUSISZ, KONIECZNIE MUSISZ PISAĆ DALEJ! TO ROZKAZ! To mnie wciągnęło, a gdy mnie coś wciąga muszę to czytać bez przerwy, więc radzę po dobroci: DO ROBOTY! :bigrazz::bigeek::smilewinkgrin:

Dodane przez SweetSyble dnia 09-04-2012 22:58
#67

Ajajajaj>3 Nowy rozdział a ja dowiaduję się na GyGy i w dodatku teraz wstawiam posta. No więc - do rzeczy. Super! Jak zwykle z resztą... Więc świetnie oddałaś charaktery Dracona i wszystkich trzech bohaterek. Błędów jak zwykle po mimo braku bety idealna slytherin nie zrobiła;) Cóż tu więcej napisać - weny życzę na następny rozdzialik, bo mówiłaś, że ostatnio coś ci się z głowy wylewa ajajaj>3

Dodane przez tarantula head dnia 22-04-2012 17:15
#68

Rozdział dziewiąty.
"Złe dobrego końce."

Hayley i Kate jeszcze długo wpatrywały się w błonia. Sam nie wyglądała na zdenerwowaną, jak przedtem, a wręcz przeciwnie - była spokojna i od czasu do czasu nawet na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Kto by pomyślał? - spytała rozbawiona Kate. - Jeszcze rano była jemu przeciwna, a tu proszę. Kiedy pierwsze zadanie?
- Już pojutrze - odpowiedziała jej przyjaciółka odchodząc od okna.
- Mam nadzieję, że nie wymyślili żadnych niebezpiecznych ćwiczeń. - Kate usiadła na swoim łóżku, które lekko zaskrzypiało pod jej ciężarem.
*

Minęły już dwa dni i nadszedł dzień pierwszego zadania. Hayley długo nie mogła zasnąć, a udało jej się to dopiero nad ranem. Śnił jej się obcy, łysy mężczyzna. Stał do niej tyłem, więc nie mogła ujrzeć twarzy, ale czuła, że ta osoba wcale nie wróży niczego dobrego. I nagle rozbłysło zielone światło. Dziewczyna powoli zaczęła podchodzić do mężczyzny i z niewiadomych przyczyn chciała go dotknąć. Powoli wystawiała ku niemu swoją dłoń, ale nagle coś zahuczało. Hayley otworzyła oczy i spojrzała w okno; sowa jej rodziców, Teddy, właśnie stukała w okno, by jej właścicielka jej otworzyła. Kanadyjka szybko podeszła do okna i otworzyła je, a ptak wleciał z takim hukiem, że obudził pozostałe dziewczyny.
- Hayley - wymamrotała Sam, nawet nie podnosząc głowy. - Litości.
- Przepraszam - szepnęła dziewczyna, odwiązując od nóżki Teddy'iego mały, zwinięty w rulonik list od rodziców.
"Droga Hayley!
Bardzo się za tobą stęskniliśmy! Co u Ciebie słychać? Wszystko w porządku? Razem z tatą się o ciebie martwimy. Wiemy, jak bardzo chciałaś wziąć udział w Turnieju, ale jednak mamy wątpliwości. To jest bardzo niebezpieczne. Uważaj na siebie. Kochamy Cię,
Mama i Tata.
PS. Spotkałaś wujka Severusa? Pomyśleliśmy, że powinniśmy się z nim spotkać i wszystko sobie wyjaśnić.
Hayley zwinęła pergamin. Pomyślała, że lepiej byłoby odpisać od razu, więc usiadła przy biurku. Wyciągnęła z szuflady kawałek papieru i zaczęła pisać.
Kochani!
Ja też za Wami tęsknię, ale w Hogwarcie jest bardzo miło. Nie mówiłam wam jeszcze, ale to ja zostałam reprezentantką Vancouver i dziś jest pierwsze zadanie. Życzcie mi powodzenia!
PS. Tak, spotkałam Snape'a, ale nie sądzę, by on chciał wszystko wyjaśniać. Przykro mi.
Hayley.
Odłożyła pióro i zwinęła pergamin. Podeszła do sowy i przywiązała list do jej nóżki.
- Wiesz, gdzie lecieć - szepnęła, wypuściwszy ptaka przez okno.
*

- Gdzie jest Sam? - spytała Hayley, siadając przy stole obok Kate, podczas przerwy obiadowej.
Kate tylko wskazała na stół Ślizgonów, popijając sok dyniowy.
- Każdą wolną chwilę spędza z tym Goylem - wyjaśniła Victoria.
- Po prostu go lubi - Hayley nałożyła sobie na talerz sałatkę.
- Ale jego? Jak można go lubić? - dziewczyna była najwyraźniej zdziwiona.
- Są chyba do siebie podobni.
- Ale nadal nie rozumiem.
- A co tu do rozumienia? - dziewczyna powoli traciła cierpliwość.
Victoria spojrzała na nią z oburzeniem.
- Nie było tematu - rzuciła, patrząc na nią spode łba.
- Dziś pierwsze zadanie - powiedziała Kate, która dotąd siedziała cicho.
- Tak. Myślę, że sobie poradzę.
- A obrałaś już jakąś strategię?
- Jasne - odpowiedziała Hayley, nakładając sobie kolejną porcję sałatki.
- Zdradzisz coś? - spytała z nadzieją Kate.
- Zobaczysz potem - odpowiedziała jej blondynka, skończywszy sałatkę, a zaczynając bezowe ciastko.
- Nie chcę cię martwić, ale powoli zaczynasz zamieniać się w Sam.
Hayley spojrzała na Kate ze zdziwieniem. W Sam? Otarła usta dłonią i odłożyła niedokończone ciastko na talerz.
- To przez stres - zaczęła się tłumaczyć. - Już jutro będę tą samą Hayley, co wczoraj.
- Nie wątpię - odpowiedziała Kate, obserwując, jak dziewczyna znów sięga po ciastko.
- Dobrze, koniec tego dobrego - kończąc ciastko, dziewczyna otrzepała ubranie z okruszków. - Idę na błonia. Idziesz ze mną?
Pół minuty później były już przed zamkiem. Pomimo złej pogody, jaka panowała od kilku dni, Hayley lubiła chodzić po błoniach, a zwłaszcza podczas deszczu.
- Rozmawiałaś z Malfoyem? - spytała Kate.
- Nie.
- A ze Snape'em?
- Też nie. Chyba pobyt w Hogwarcie zapamiętam jako kłótliwy - dodała Hayley.
- Chyba nie jest aż tak źle - zaśmiała się i poklepała dziewczynę po plecach.
Nagle usłyszały, że ktoś woła blondynkę po imieniu. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała Snape'a stojącego przy wejściu do zamku. Jednak nie od razu podeszła do niego. Lekko się zawahała, lecz wciąż nie spuszczała z niego swojego wzroku.
- Idź, poczekam na ciebie - Kate popchnęła ją lekko do przodu. W końcu Hayley ruszyła ku Snape'owi.
- Hayley - zaczął, gdy ta była już blisko. - Chciałem tylko życzyć ci powodzenia.
- Dziękuję - odrzekła, próbując nie patrzeć mu w oczy. Nadal pamiętała, jak Snape opowiedział jej o kłótni pomiędzy nim a jej matką.
- Uważaj na siebie - szepnął, odwracając się w stronę drzwi.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Przecież jeszcze kilka dni temu pokłóciła się ze Snape'em, a dziś on chce, by uważała na siebie. Widząc, jak Snape znika w drzwiach, poczuła jakieś dziwne uczucie. Uczucie sympatii do tego nieprzyjemnego człowieka. Ale to w końcu jej rodzina, jej ojciec chrzestny. Czy to możliwe, by przebaczyła mu te wszystkie złe słowa, które kierował w stronę jej matki? Stwierdziła, że w tym momencie nie jest w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie jest jeszcze gotowa. Powoli ruszyła w stronę Kate, która od dłuższego czasu czekała na swoją przyjaciółkę.
- I jak? - spytała, gdy dziewczyna do niej podeszła.
- Dobrze. Idziemy do zamku? Zaraz zaczyna się pierwsze zadanie.
- Racja, chodźmy - Kate uśmiechnęła się do Hayley i obie ruszyły w stronę zamku.
*

W zamku było mnóstwo ludzi. Hayley zauważyła, że większości nawet nie zna. Ale gdy wraz z Kate wchodziła w głąb szkoły, pojawiały się znajome twarze.
- Powodzenia! - rzucili Fred i George, których dziewczyny właśnie mijały.
Wreszcie doszły do Harry'ego, Rona, Hermiony i Victorii.
- Gdzie byłyście? - spytała Victoria.
- Na błoniach - odparła Hayley. - Widzę, że nie jesteś już obrażona.
- A byłam? - spytała zaskoczona rudowłosa, poprawiając grzywkę.
- Nie, skądże - odpowiedziała blondynka, lekko zbita z tropu. - A gdzie Sam?
- Nie wiem. Nie widziałam jej od czasu, gdy siedziała przy stole Ślizgonów.
- Czyżbyśmy jej już nie obchodziły? - wtrąciła sią Kate.
- Na to wygląda. - Hayley zaczęła oglądać się na wszystkie strony, mając nadzieję, że ujrzy Sam. Jednak jej nie ujrzała, ale zauważyła za to Malfoya, przedzierającego się przez tłumy uczniów. Najwyraźniej przedzierał się do niej. W pewnym momencie stanął przed nią.
- Możemy porozmawiać? - spytał.
- Możemy.
- Chciałem ci życzyć powodzenia - wyjąkał.
- Dziękuję.
- I... Chciałem cię przeprosić.
- Nie wiedziałam, że cię na to stać.
Wyglądało na to, że słowa dziewczyny zrobiły na nim wrażenie. Jakby nie spodziewał się, że to usłyszy.
- Widocznie się pomyliłaś - odparł.
- Nie widziałeś Sam? - Hayley zmieniła temat.
- Jeszcze na obiedzie.
- Od jakiegoś czasu nikt jej nie widział - Dziewczyna coraz bardziej się niepokoiła. - Może jest z Goyem?
-Jeśli chcesz, możemy do niego pójść.
Trzy minuty później byli już w lochach, gdzie znajdowało się dormitorium Slytherinu. Było zimno i ciemno, a korytarze oświetlały jedynie pochodnie zawieszone na ścianach. Gdy Draco wypowiedział hasło, weszli przez obraz do wielkiego dormitorium. Na sofie siedzieli Crabbe i Goyle.
- Cześć Goyle - zaczęła dziewczyna. - Widziałeś Sam?
- Nie - odpowiedział szorstko Ślizgon. - Byliśmy umówieni, ale mnie wystawiła.
Po tych słowach, Hayley już wiedziała, że coś musiało się stać. Bo czy ot tak, Sam by zniknęła?
- Na pewno nie wiesz gdzie jest? - dziewczyna nie dawała za wygraną. Gdy chłopak pokręcił przecząco głową, ruszyła w stronę wyjścia, a Ślizgoni zaraz za nią. - Na pewno coś jej się stało.
- Powinniśmy jej poszukać - wtrącił Goyle, jakby zaniepokojony tą całą sytuacją.
- Ale zaraz zaczyna się Pierwsze Zadanie.
Stanęli. Hayley nie wiedziała, co zrobić. Z jednej strony do Turnieju przygotowywała się przez całe lato, ale z drugiej, Sam, jej przyjaciółka, zniknęła i powinna jej szukać.
- My jej poszukamy - odezwał się Draco, a Crabbe i Goyle pokiwali głowami.
- Dobrze - Hayley kiwnęła głową i wyszła na błonia. Gdy tam dotarła, ujrzała mnóstwo uczniów na trybunach. Wśród nich ujrzała Kate i Victorię.
- Ty nie w namiocie? - usłyszała za sobą głos pani Evans. - Coś się stało?
- Sam zniknęła. Boję się, że coś jej się stało.
- W takim razie powiem organizatorom, by odwołali zadanie.
- Nie, nie trzeba. Mój kolega powiedział, że ją poszuka.
- Jak uważasz - odpowiedziała dyrektorka. - Mam nadzieję, że nic jej nie jest.
- Ja też - odrzekła dziewczyna, wciąż patrząc w stronę przyjaciółek.
- Idź już do namiotu i przygotuj się.
- Dobrze - mówiąc to, Hayley weszła do namiotu.
Harry, Krum i Cedrik byli już w namiocie.
- Gdzie byłaś? - spytał Harry.
- Sam zniknęła - odpowiedziała.
- Ale jak to? - Harry był zaskoczony.
Nagle do namiotu wszedł Dumbledore oraz inni organizatorzy Turnieju. Jeden z nich zwrócił się do nich.
- Witam was - zaczął. - Pierwsze zadanie będzie polegało na pokonaniu smoka - urwał, bo w tym momencie do namiotu weszła profesor McGonagall.
- Profesorze Dumbledore - zaczęła, a jej głos drżał.
- Słucham, Minervo - profesor jednak zachował spokój.
- Śmierciożercy - wydusiła. - Są w zamku.
Dumbledore pobladł jak kreda, a po chwili wybiegł z namiotu, a za nim pozostali organizatorzy. Hayley chciała wykorzystać okazję, by wyjść i poszukać przyjaciółki.
- Gdzie idziesz? - Cedrik zatrzymał ją przy drzwiach.
- Idę poszukać mojej przyjaciółki. Zniknęła.
- Pomogę ci - odrzekł.
- Ale...
- Ja też - odezwał się Krum, stając przy Cedriku.
Hayley nie miała wyboru. Zgodziła się, by chłopaki pomogli jej poszukać Sam. We trójkę wyszli z namiotu. Widok, który zobaczyli, przeraził ich. Wszyscy uczniowie uciekali w panice, a prefekci próbowali ich uspokoić, tak samo jak nauczyciele.
- Myślisz, że może być w Zakazanym Lesie? - spytał Cedrik, wskazując na wielki las przed szkołą.
- Możliwe - Hayley rozważała każdą możliwą opcję.
Ruszyli w stronę lasu. Wszyscy byli przerażeni, więc nawet ich nie zauważyli, gdy próbowali uciec. Gdy weszli do lasu, Hayley się zawahała.
- Można tu wchodzić? - spytała.
- Raczej nie - odrzekł Cedrik, wchodząc w głąb lasu.
W lesie było ciemno i ponuro, a dziewczyna wciąż miała wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Przez kilka minut szli w milczeniu, a słychać było tylko ich oddechy i kołatanie ich serc. Hayley szła ostatnia, więc wciąż obracała się do tyłu, mając wrażenie, że ktoś za nimi idzie. To wrażenie nasiliło się jeszcze bardziej, gdy usłyszeli szelest liści, oraz złamaną gałązkę. Cedrik stanął, a Hayley i Krum poszli w jego ślady.
- Słyszeliście? - zapytał Bułgar.
Nikt nie odpowiedział, więc znów ruszyli.
- Chłopaki - odezwała się Hayley. - Wydaje mi się, że Sam tu nie ma. Wracajmy.
-Dobry pomysł - odpowiedział jej Cedrik. Hayley odwróciła się, by wracać, ale zamarła bez ruchu. Troje śmierciożerców leciało w ich kierunku. Od razu ruszyli do ucieczki, ale zakapturzone postacie nie dawały za wygraną.
- Avada Kedavra! - krzyknął jeden z nich. Zaklęcie o mało nie ugodziło Cedrika w plecy, ale ten zrobił unik i zaklęcie trafiło w drzewo.
- Avada Kedavra! - krzyknął drugi, a jego zaklęcie świsnęło obok ucha dziewczyny.
- Zabiją nas! - krzyknęła Hayley.
- Że też o tym wcześniej nie pomyślałem - szepnął Cedrik, wyciągając zza pazuchy swoją różdżkę, a pozostała dwójka zrobiła to samo.
- Drętwota! - krzyknęła Kanadyjka, a jej zaklęcie ugodziło jednego ze śmierciożerców. Pozostała dwójka jednak nie przejmowała się swoim towarzyszem i wciąż za nimi lecieli.
- Avada Kedavra! - krzyknął jeden z nich, a zaklęcie trafiło w Kruma. Bułgar runął na ziemię jak długi.
- Wiktor! - krzyknęła Hayley. Wraz z Cedrikeim ruszyła ku niemu.
Krum leżał na ziemi z otwartymi oczami. Były takie puste, oraz bez wyrazu. Po prostu martwe. Po policzku Hayley, mimowolnie spłynęła łza, ale postanowiła nie poddawać się. Wstała i wycelowała swoją różdżkę w śmierciożerców.
- Drętwota! - krzyknęła, a zaklęcie ugodziło go w klatkę piersiową. Ten runął na ziemię, ale drugi był już blisko.
Nagle zza drzew wyskoczyły dwa centaury. Jeden ruszył w stronę śmierciożercy. Ten, widząc wielkiego pół-konia, pół-człowieka, przestraszył się i uciekł. Drugi z centaurów zwrócił się do Cedrika i Hayley.
- Kim jesteście i co tu robicie?
- Jesteśmy czarodziejami i uciekaliśmy przed śmierciożercami - odpowiedział Cedrik. Wraz z Hayley klęczał przy ciele Wiktora.
- Pomożesz nam? - spytała z nadzieją w głosie dziewczyna.
- Niby w czym? Przecież ludzie są mądrzejsi pd centaurów - zadrwił.
- Nasz przyjaciel nie żyje. Pomożesz nam go zanieść do Hogwartu?
- Nie jestem koniem pociągowym! - krzyknął. Najwyraźniej słowa Hayley go obraziły.
- Proszę cię - dziewczyna próbowała dalej.
Centaur spojrzał na nią, a jego twarz zmieniła się od razu.
- Dobrze - odpowiedział zrezygnowany.
Hayley i Cedrik, z trudem, wciągnęli ciało Kruma na centaura, po czym wszyscy troje ruszyli w stronę zamku.


Długo zbierałam się do przepisywania tego rozdziału, bardzo długo. A gdy się już zebrałam psychicznie, nie wytrzymałam i lenistwo wygrało. Po kilku dniach zebrałam się na nowo i przepisałam całość, także jestem z siebie dumna. Fabuła zaczęła się rozkręcać, mamy pierwszą ofiarę śmiertelną - Kruma. Musiałam kogoś uśmiercić, a Bułgar jakos tak przypadł mi to gustu, więc postanowiłam, że umrze. Nie będzie to pierwsza ofiara, więc może być jeszcze ciekawiej.
+ dzięki mojej becie - Sampii, mimo iż wystąpiły lekkie problemy z odesłaniem poprawionego tekstu :) Dzięki!

Dodane przez Ezio1998 dnia 22-04-2012 17:55
#69

Fajne

Dodane przez onlyHorcrux dnia 23-04-2012 10:00
#70

Nareszcie. Jakoś specjalnie nie trzeba Cię było przekonywać :P
Fajnie, ze ktoś umarł. :D
Inaczej, mogło być nudno, ale na szczęście już Ci to nie grozi.
Mam nadzieje, ze ktoś jeszcze umrze.
Eh. Ja i te moje sadystyczne poglądy.

Pozdrawiam Ófciaka i Ciebie, drogi Gościu; *

Dodane przez VessyRiddle dnia 24-04-2012 12:10
#71

Ty jestes okropna. Jak mogłaś go uśmiercić? No i jeszcze ktoś umrze, ale już nawet nie chcę myśleć kto x.x
Co do tekstu, to jestem pod wrażeniem :3 Ale to już wiesz. Czekam na więcej!

Dodane przez Ms_Kane dnia 24-04-2012 14:51
#72

Genialnie!!!! Najbardziej mi się podobało jak Krum zginął. Masz wielki talent.:D

Dodane przez luna108 dnia 07-05-2012 17:10
#73

Masz talent !!!
Bardzio mi się podoba i dobże że masz odwagę zabijać postacie .

Dodane przez _Hermiona Granger_ dnia 02-03-2013 22:04
#74

Bardzo mi się podoba! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!!! :yes:

Dodane przez Hermiona 338 dnia 03-03-2013 00:31
#75

Bardzo mi się spodobał twój pomysł. Genialne to jest. Daję Ci W.

Dodane przez Maravengood dnia 03-03-2013 19:33
#76

Bardzo fajne :) Czekam na kolejne części :smilewinkgrin: