Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ]Życie Lily Evans

Dodane przez HarryPotter3107 dnia 26-05-2012 22:05
#19

Rozdział V
Najpierw poszli do sklepu z szatami. Zobaczyli młodą, na oko dzwudziesto pięcioletnią kobietę, która akurat była zajęta braniem miary z jakiegoś chłopca. Jak głosiła plakietka na biurku, nazywała się Eva Malkin.
- Proszę poczekać. Zaraz się państwem zajmę. - powiedziała kobieta.
- Dobrze, proszę się nie śpieszyć. - odparł Joseph.
Zaczęli rozglądać się po sklepie. Wisiało tu kilka nagród za zwyciestwa w magicznych konkursach. Lily czytała akurat dyplom "Dla najlepszej, angielskiej, magicznej krawcowej", gdy ta zawołała ją i poprosia, żeby stanęła na stołek, po czym zaczęła brać miarę. Zmierzyła ją bardzo dokładnie. Nogi, ręce, szyję, głowę, pas itp.
- Proszę zaczekać, za chwilę przyniosę cały zestaw.
Po kilku minutach pani Malkin wróciła, niosąc komplet szat i tiarę. Rodzice zapłacili kilka galeonów i ruszyli do księgarni.
W tym miejscu ich zainteresowanie wzrosło już maksymalnie. Dookoła latały, ganiały się, a nawet szczekały książki. Wyglądały jak żywe. Wielkie pomieszczenie wypchane było regałami pełnymi książek i kupujących je ludzi. Sprzedawcy rzucali zaklęcia na woluminy, by je oszołomić i krzyczeli, by podać im jakieś tomy do kasy, ponieważ sami nie mogli przecisnąć się przez tłum. Lily chciała koniecznie pochodzić samemu po księgarni i pooglądać książki.
- Maaamooo - zaczęła słodkim głosem - mogę pooglądać książki?
- No nie wiem... - powiedziała spoglądając na tłum w sklepie. - Dobrze, tylko się nie zgub, a jak nie będziesz mogła nas znaleźć to stój przy kasie, dopóki my tam nie przyjdziemy.
- Dobrze. - zgodziła się, po czym podskoczyła i pocałowała matkę w policzek.
Zaczęła łazić po całym pomieszczeniu wyszukując co ciekawsze tytuły. "Smoki w Wielkiej Brytanii" były pierwszą książką, o której pomyślała, że kiedyś ją kupi. Kolejne były o lataniu, transmutacji, zaklęciach i urokach. Znalazła nawet książkę, o której pomyślała, że kupi ją Severusowi na urodziny, za dwa miesiące - "Historia czarnej magii". Taak, pomyślała, to na pewno mu się spodoba. Zaczęła dalej chodzić, ale nie znalazła już nic ciekawego, więc poszła do kasy, gdzie akurat jej rodzice płacili za komplet książek do Hogwartu.
Wyszli na dwór by poczekać na Snape'ów. Gdy ci do nich dołączyli Lily zobaczyła, że Severus jest smutny. Spojrzała na pakunki które niosła jego matka i zauważyła używane książki i szaty potrzebne do Hogwartu.
- No to teraz do Ollivandera! - zarządziła pani Snape.
- Różdżki - wyjaśnił wszystkim jednym słowem Severus.
Poszli do jakiegoś starego sklepu. Napis nad wejściem głosił: "Ollivander'owie - twórcy najlepszych różdżek od 382 r.p.n.e.". Magię tutaj było czuć dosłownie na każdym kroku. Niemal możną jej było dotknąć, poczuć. Lily nigdy tego wcześniej nie czuła. Mogłaby zrobić w tym momencie wszystko. W powietrzu słyszała szepty, mimo iż nikt nic nie mówił. Ciszę zakłócił nagle tajemniczy głos:
- Dzień dobry. - powiedział na oko 40-letni mężczyzna. Każdy był uśpiony, więc głos Ollivandera trochę ich wystraszył.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli wszyscy na raz cicho.
- Zapraszam was dzieci. - nikt nie musiał mu wyjaśniać po co przyszli. Lily trochę bała się tego mężczyzny. - Nie bój się. - powiedział jakby czytał jej w myślach.
Nagle podleciały do nich miarki i dokładnie ich zmierzyły. Włącznie z palcami, szyją, a nawet długością włosa.
- Ooch! Chociaż raz zachowujcie się normalnie. Przestańcie już! - powiedział, a miarki opadły.
Schował się na zapleczu, a po chwili przyszedł z kilkoma pudełkami.
- Pan pierwszy. - podał Severusowi kilka pudełek. - Któraś z tych zapewne pasuje.
Snape otworzył pierwsze z nich i wyjął piękny, długi patyk, po czym machnął nim. Lampa uniosła się do góry, a Ollivander uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Teraz pani. - powiedział do niej i podał pudełka.
Powtórzyła te same czynności co jej towarzysz, tylko że kilkanaście razy, zawsze coś niszcząc - rozbiła lampę, spaliła papiery, sprawiła, że wybuchło krzesło i dopiero po kilku minutach znalazła to, co zadowoliło wytwórcę różdżek. Wierzba, dziesięć i ćwierć cala, znakomita do rzucania uroków. To były informacje, jakie przekazał jej sprzedawca o jej pierwszej różdżce.