Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Tak daleko ... a jednak tak blisko (Rdz. VI)

Dodane przez shocked dnia 04-12-2011 11:42
#32

Rozdział VI
Z dedykacją dla EmilyClark,która nie dość, że była pierwszą osobą, która przeczytała i skomentowała moje FF, to jeszcze nadal czyta moje wypociny. Ten rozdział piszę z nadzieją, że nie przestanie:D.


- Oskarżona o mord mugoli, napaście na domy, kradzieże z banków... Ale to przecież nie mogłam być ja! Przecież cały czas byłam w Hogwarcie, a wcześniej w domu. Nie ruszałam się z niego! Nie mogłam tego zrobić! - krzyczałam zdenerwowana ze złością spoglądając na moją twarz na plakacie. Widziałam te same ciemne, tłuste włosy i oczy, lekko zakrzywiony nos i piegi dokładnie w tych samych miejscach co u mnie. Ubranie było poszarpane. Uśmiechała się ona drwiąco, jakby chciała mnie zdenerwować jeszcze bardziej.
- Bo to nie byłaś ty - powiedział cicho Syriusz. Teraz również ja zauważyłam litery wydrukowane na górze plakatu. Były wyraźne i ciemne niczym najgęstsza smoła. Do tej pory mogłam ich nie zauważyć, co było równoznaczne z moją głupotą. Litery były naprawdę wielkie, a ja zdenerwowana nie zwróciłam na nie uwagi. Nicole Ellie Craft przeczytałam i nagle coś mną wstrząsnęło. Przecież to MOJE nazwisko, a na dodatek dziewczyna wyglądała dokładnie tak samo jak ja...
- Syriuszu, myślisz... myślisz, że to moja siostra? Może nawet bliźniaczka?
- Ja... - zaczął chłopak powoli, ale przerwałam mu niskim głosem.
- Nosi to samo nazwisko,wygląda tak jak ja, nawet ma taki sam uśmiech... wszystko się zgadza. Tylko czemu ani w dokumentach, ani w liście od rodziców nic o niej nie ma? Czy rodzice nie chcieli, byśmy wiedziały o naszym istnieniu? Dlatego nic nie napisali? A czy ona o mnie wie? I czy na pewno jest moją siostrą?
- Di, spójrz! - Łapa przerwał mój monolog wskazując na plakat, a dokładniej na miejsce za plecami mojej niby-siostry. Przez chwilę patrzyłam tam nie mogąc pojąc o co mu chodzi, gdy nagle zobaczyłam. Za plecami dziewczyny majaczył się szary, niezbyt wyraźny cień przypominający kształtem...
- Skrzydła? Nawet jeśli ona jest moją siostrą bliźniaczką, to skąd ma skrzydła? Pewnie też jest aniołem, ale jeśli ma tyle lat co ja, to powinien minąć jeszcze jakiś rok, zanim dziewczyna stanie się aniołem! - wybuchłam, gdy nagle mój wzrok padł na odsłonięte plecy dziewczyny, na których widać było znak przypominający czaszkę...
- Ona jest aniołem śmierci! Czyli ja... - nie mogłam tego wydusić. Byłam tym tak przerażona, że czułam jakby strach owinął moje serce lodowatym szalem - ... ja też nim będę? - zapytałam, choć odpowiedź była jasna i prosta. W książce z biblioteki było napisane, że to jest dziedziczne. Czyli nie tylko ród Mineshell ścigał rodziców. Możliwe, że robiła to także mugolska policja,i Ministerstwo Magii i nie tylko...Tak bardzo chciałam mieć normalne, proste życie. Myślałam, że bycie czarownicą zaprzepaści te ma marzenia, ale nie. Dopiero teraz zrozumiałam, jak bardzo się myliłam.
- Będę potworem - wyszeptałam, a z mojego policzka spłynęła tłusta łza. Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Łapę. Przymknęłam oczy i wtuliłam się w niego, bo to dawało mi siłę, zdolność przetrwania tego, co może nastąpić. I wtedy on mnie pocałował. Przez chwilę nie mogłam w to uwierzyć szeroko otwierając oczy, ale szybko je zamknęłam. Staliśmy tak wtuleni w siebie, a ja nagle pomyślałam o owym staruszku. Coś mówiło mi, że nie powinnam się całować, gdy obok leży omdlały staruszek, ale gdy chłopka przycisnął mnie do ściany i przytulił mnie jeszcze mocniej zmieniłam zdanie. Przecież mu nie przeszkadzamy...
Nagle stało się coś dziwnego. Chłopak odepchnął mnie od siebie i sięgnął do plecaka, który zabrał ze sobą.
- Charlene, ależ z ciebie naiwna dziewczyna - powiedział, a ja w tej samej chwili zauważyłam, że jego włosy zmieniają kolor na jasny, staje się o wiele wyższy, ale też bardziej muskularny. Teraz stał przede mną zupełnie inny chłopak. Wyglądał na może czternaście lat, a w jego ciemnych oczach można było wyczuć zło - Dopiero teraz zorientowałaś się, że nie ma tu Syriusza? Przez całą drogę towarzyszyłem ci ja. Ja, nie Black. Nie zdziwiło cię, że wiedziałem, że jesteś aniołem? Adoptowanym aniołem?
- Kim ty jesteś? I gdzie jest prawdziwy Syriusz? - zapytałam z paniką w głosie. Staruszek ciągle leżał omdlały na łóżku.
- Nazywam się Jonh Mineshell. Tak, jestem aniołem. A także jedną z osób, które pragną cię zniszczyć. Ciebie i twoją przeklęta siostrę. A o Blacka nie musisz się martwić. Jest całkowicie bezpieczny, ale wątpię by trwało to długo. - uśmiechnął się drwiąco wyjmując z plecaka nóż.

Edytowane przez shocked dnia 04-12-2011 12:04