Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Tak daleko ... a jednak tak blisko (Rdz. VI)

Dodane przez shocked dnia 03-12-2011 15:34
#25

Rozdział V

Ściskając w ręce mała walizkę w kolorze "miętowego dna", czyli dość zwykłego odcienia szarości, stałam na spowitym mgłą dworcu w Hogsmeade. Rozglądałam się wkoło i z niecierpliwością czekałam na pociąg. Nieprawdopodobne, a jednak. Rodzice (postanowiłam ich nadal tak nazywać)nawet nie próbowali protestować, ale mogłam przylecieć dopiero na święta Bożego Narodzenia, czyli teraz. Obciągnęłam powoli rękawy mojego nowego swetra w czarno białe paski i czekałam. Szczerze mówiąc raczej nie jechałam do domu. A już na pewno nie do TEGO domu. Miałam plan, dość dziwny i niezwykły, ale zawsze. Miałam zamiar odnaleźć mój prawdziwy dom, dom w którym się urodziłam i w którym spędziłam rok. Tylko rok. Mała łza spłynęła po moim policzku, ale nie miałam siły jej ocierać. Książkę z biblioteki przejrzałam naprawdę wiele razy i mogłabym powiedzieć z czystym sumieniem, że nauczyłam się jej na pamięć. Znalazłam tam nawet informację, że ród Craft pochodzi z Shadow's Valley - Doliny Cienia, która położona jest niedaleko miejscowości, w której mieszkają rodzice, i do której (przynajmniej oficjalnie) jadę. Przeczucie, że znajdę tam więcej informacji o moim pochodzeniu nie dawało mi spokoju. Jednak najbardziej pragnęłam wiedzieć, jakim aniołem jestem i czy po przemianie nie stracę moich magicznych zdolności.
-Hej, Krukonko - usłyszałam za sobą miły i spokojny głos. Odwróciłam się na pięcie szybko ocierając łzę z policzka i odgarniając włosy z głowy. Za sobą ujrzałam Syriusza Blacka - Twoja siostra nie jedzie do domu, co? Chyba woli spędzać czas z Rogaczem...
- O co ci chodzi? - wolałam już rozmawiać o mojej siostrze niż o tym, co kłębiło się w mojej głowie.
- No wiesz, mijałem ich, gdy wychodziłem z Pokoju Wspólnego. James nawet nie raczył się ze mną pożegnać, tak bardzo zajęty był Rudą.
- Całowali się? - zapytałam z ożywieniem sama porażona swoją ciekawością.
- Nie, kłócili - odrzekł Łapa, ignorując czerwony pociąg nadjeżdżający na peron - A, tak na serio, to czemu nie jedziecie razem? Ty i Lily?
- Mam do załatwienia pewną sprawę - odrzekłam wymijająco - Pewnie już się dowiedziałeś, że jestem adoptowana?
- Och, o tym wiedziałem od dawna. Ruda mówiła o tym swojej przyjaciółce, którą przez przypadek, oczywiście, usłyszał James - odrzekł puszczając do mnie oko - Już pewnie wiesz, że jesteś aniołem?
Zamurowało mnie.
- A ty skąd wiesz? - zapytałam, a on tylko wymamrotał coś o tym, że "wieści dość szybko rozchodzą się po Hogwarcie". Nagle, dziwiąc się sama sobie, opowiedziałam mu wszystko zdumiona, że tak łatwo otwieram się przed kimś, kogo w ogóle nie znam. Kiedy skończyłam Syriusz spojrzał mi prosto w oczy i rzekł:
- Jeśli chcesz, to mogę pojechać z tobą. Jestem starszy, silny, dobrze radzę sobie z czarami i...
- Skromny - zaśmiałam się, ale w głębi duszy miałam nadzieję, że to powie.

****

Mała płomykówka Syriusza wzbiła się w powietrze niosąc kartkę papieru na której napisane było gdzie, czemu i po co jadę. No i, że nie oczekuję odmowy. Pociąg zatrzymał się na Peronie nr. i 3/4, a ja i Łapa już staliśmy przed starą chatką.
- Jesteś pewna, że to tutaj? - spytał spoglądając nieufnie na dom.
- Według książki z biblioteki, to jedna z najstarszych siedzib rodu Craft w Shadow's Valley - opowiadałam pewnie kierując swoje kroki w kierunku starych drzwi. Trudno było uwierzyć, że jeszcze trzymają się w nawiasach. Zapukałam do nich delikatnie, a one otworzyły się tak szybko, jakby ktoś czekał, aż tylko zapukam. Stał tam pomarszczony staruszek, a na mój widok zrobił wielkie oczy i zrobił krok do tyłu patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Ty... - wyszeptał powoli wskazując na mnie równie pomarszczonym jak twarz palcem. Oddychając coraz szybciej cofał się do tyłu, aż w końcu opadł na łóżko stojące w drugim końcu chatki.
- Dobrze się pan czuje? - zapytałam przestraszona spoglądając na staruszka, który mdlejący leżał na łóżku, a jego oczy powoli się zamykały - Proszę pana! - krzyczałam coraz głośniej.
- Di, myślę, że powinnaś to zobaczyć - powiedział cicho Syriusz stojący nad małym stolikiem w rogu chatki. Podeszłam do niego i przeczytałam napis na plakacie z... moją podobizną i napisem "Poszukiwana".

Edytowane przez shocked dnia 03-12-2011 15:36