Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Aborcja

Dodane przez Unda dnia 08-01-2018 18:19
#24

Ależ mi tu brakuje tych "uśmieszków", które mogę wstawiać przy komentarzach na Fb i Często wstawiam w dyskusji o aborcji, bo większość bzdur, które anti-choice wypisują, należy skwitować właśnie śmiechem.
To pokrętne usprawiedliwianie fizycznego i psychicznego pastwienia się nad kobietami.

Aborcja powinna być legalna. W przypadku KAŻDEJ ciąży. Jedynym ograniczeniem powinien być czas.

- Jeśli kobieta decyduje się na aborcję z osobistych powodów - 12 tydzień ciąży, góra 22 (najwcześniej wtedy płód zyskuje zdolność odczuwania bólu, bliska jest też granica przeżywalności płodu poza organizmem kobiety: od 24 tyg. ciąży szanse płodu z każdym tygodniem zaczynają rosnąć).
- Jeśli są wskazania medyczne:
- - - wady płodu - 22-24 tydzień ciąży (granica przeżywalności płodu poza organizmem kobiety),
- - - śmiertelne wady płodu - do końca ciąży (nie ma sensu utrzymywać ciąży jak najdłużej, bo to wydłużanie męki i kobiety i przyszłego dziecka: im więcej czasu płód ma na rozwijanie się w macicy, tym dłużej potem umiera),
- - - zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety - do końca ciąży (i oczywiście - jeśli ciąża została przerwana po 22-24 tyg. ciąży, ratujemy wcześniaka, jeśli to możliwe).

W ostatnim trymestrze (z wyjątkiem dwóch przypadków o których pisałam wyżej: śmiertelne wady płodu i zagrożenie dla kobiety) aborcja nie powinna być legalna z tego prostego powodu, że płód ma już spore szanse na przeżycie, a to znaczy, że celowe wywołanie przedwczesnego porodu (bo tak właśnie - wbrew bzdurom opowiadanym przez anti-choice - wygląda współczesna legalna aborcja zazwyczaj; zdjęcia pokazywane tak radośnie przez tych ludzi to zdjęcia sprzed wielu, wielu lat albo zdjęcia z podziemia aborcyjnego, nad którym nikt nie ma żadnej kontroli, zazwyczaj też niewłaściwie opisany jest wiek płodu, a co do niektórych zdjęć zachodzą nawet podejrzenia, że płody zostały na ich potrzeby celowo dodatkowo "zmasakrowane", zeby zdjecie wyglądało bardziej dramatycznie) byłoby narażeniem przyszłego dziecka na to, że w wyniku (skrajnego) wcześniactwa nabędzie ono wady, z którymi będzie musiało "użerać się" przez całe życie.

A teraz wyjaśnię, dlaczego aborcja powinna być legalna.

1) Zarodek/płód (tak, "zarodek" albo "płód"; Ani zarodek, ani płód dzieckiem jeszcze nie jest) nie może być traktowany jak nadczłowiek, nie można mu przyznawać nadzwyczajnych praw, których nie ma żaden człowiek narodzony. A żaden człowiek narodzony - choćby miał bez nich stracić wszelkie szanse na przetrwanie - nie ma prawa korzystać z narządów, z ciała innej osoby bez zgody tej osoby (a co dopiero przy jej wyraźnym sprzeciwie). I nie, to że kobieta w ciąży jest "związana pokrewieństwem" z zarodkiem/'płodem, to żaden argument. Dlaczego zarodek miałby mieć więcej praw, niż ma ich noworodek? Przecież gdyby dziecko z jakiegoś powodu zaraz po narodzinach potrzebowało pilnie krwi, szpiku, płata wątroby, czegokolwiek, to nikt nie może ojca zmusić, by oddał choć kroplę krwi, jeśli np. boi się on igieł. Aborcja to takie "zabijanie", jak odmowa podzielenia się dowolnym innym niż macica narządem, np. nerką czy płatem wątroby albo szpikiem czy krwią, bez których ten, kto ich potrzebuje, traci wszelkie szanse na przeżycie.
2) Aborcja nikogo ani niczego nie krzywdzi. Zarodek/płód do 22 tyg. ciąży nie czuje, nie myśli, nie ma świadomości swojego istnienia (a tym bardziej świadomości tego, ze niedługo istnieć przestanie), nie ma żadnych planów ani marzeń, których realizację aborcja by uniemożliwiła. Zarodka/płodu skrzywdzić się nie da.
3) Kobieta w ciąży nie może być traktowana gorzej, niż traktuje się trupy. A anti-choice tak właśnie chcą traktować kobiety. Chcą je pozbawiać podmiotowości i godności. Nawet z narządów trupa nie można skorzystać - nieważne, ilu ludziom dałoby to szanse na życie - jeśli za życia właściciel ciała jasno zadeklarował, ze sobie tego nie życzy. Przypomnę jeszcze przypadek kobiety w ciąży z wrocławskiego szpitala: aparatura podtrzymywała funkcje życiowe jej ciała (z medycznego punktu widzenia mózg już nie działał, kobieta nie żyła), by utrzymać jak najdłużej ciążę. Można było to zrobić tylko dlatego, że i ona, i osoba odpowiedzialna za podejmowanie decyzji medycznych (zapewne jej partner/mąż), gdy ona nie będzie już w stanie, wyrazili na to zgodę. Gdyby zgody nie było, lekarze musieliby odpiąć aparaturę i zaprzestać podtrzymywania funkcji życiowych. I nie miałoby żadnego znaczenia, że dla płodu oznaczałoby to obumarcie. Dlaczego ŻYWA kobieta w ciąży ma mieć mniejsze prawo do decydowania niż MARTWA?
4) Zakaz nie zmniejsza liczby aborcji, wręcz przeciwnie. Statystyki jasno wskazują, że tam, gdzie aborcja jest legalna, jest ich mniej, niż tam, gdzie aborcja jest nielegalna. Ciekawe, prawda? Ale wystarczy się trochę zastanowić i powody takiego stanu bardzo łatwo wyjaśnić. Tam, gdzie aborcja jest legalna, państwo musi reagować na potrzeby obywateli, jeśli chce mieć wysoki przyrost naturalny. Z drugiej strony musi zapewniać inne sposoby regulacji urodzeń, jeśli nie chce przeznaczać nie wiadomo jakich sum na finansowanie aborcji.
Co więc zmniejsza liczbę aborcji?
- - - Rzetelna edukacja seksualna w szkołach(zazwyczaj blokowana w krajach, gdzie aborcja jest zakazana i zastępowana indoktrynacją religijną) + poradnie dla dorosłych;
- - - Dostępna, tania/darmowa antykoncepcja, zarówno przed, jak i po stosunku (te same osoby, które popierają zakaz aborcji, zazwyczaj opowiadają bzdury o antykoncepcji i próbują do niej ludzi zniechęcić) oraz możliwość podwiązania jajowodów dla kobiet (ciekawostka: mężczyźni mogą legalnie podwiązać w Polsce nasieniowody...);
- - - Legalna aborcja. Tak, legalna aborcja zmniejsza liczbę aborcji; bo legalną aborcję można BADAĆ.
---------- Można identyfikować grupy kobiet, które najczęściej z aborcji korzystają (ciekawostka - wg badań przeprowadzanych na zachodzie - kobiety o poglądach konserwatywnych, mężatki, mające już dzieci; to że aborcja jest dla "puszczalskich feministek, które wcale dzieci mieć nie chcą", to mit) i oferować im zupełnie darmową antykoncepcję na przykład,
---------- Można badać powody, dla których kobiety decydują się na aborcję i przeciwdziałać im (np. negatywne doświadczenia związane z opieką medyczną podczas porodu - właściwa reakcja: poprawienie standardów okołoporodowych w szpitalach; albo problem z pogodzeniem pracy zarobkowej i opieki nad dzieckiem - reakcja: stworzenie większej ilości miejsc w żłobkach),
---------- Można wpisać aborcję w określone ramy prawne (np. nałożyć na lekarza obowiązek pogadanki o metodach zapobiegania nieplanowanej ciąży z pacjentką już po przeprowadzeniu zabiegu, albo wprowadzić - jak w Niemczech - wymóg konsultacji z psychologiem, żeby się upewnić, że kobieta nie jest zmuszana do aborcji, np. przez partnera czy rodzinę);
- - - Szeroko rozumiana polityka prorodzinna (stabilne warunki zatrudnienia, godna płaca, miejsca w żłobkach i przedszkolach, dofinansowanie obiadów w szkołach, wsparcie finansowe i/lub rzeczowe [dla nastoletnich matek; w Anglii mieli problem z nastoletnimi matkami, okazało się, że młode dziewczyny szybko sobie przeliczyły, że opłaca im się rezygnacja ze szkoły i pracy, bo państwo finansowo je utrzymuje na całkiem niezłym poziomie, jeśli tylko zajdą w ciążę i zajmą się wychowywaniem dzieci; rozwiązaniem okazało się wsparcie rzeczowe, np. pieluchy, mleko, itp, zamiast finansowego], poprawienie ściągalności alimentów [ściągalność w zeszłym roku wynosiła ledwie 16%!], podniesienie progu dochodowego, poniżej którego fundusz alimentacyjny jest zobowiązany wypłacać matce (zazwyczaj, bo zazwyczaj to ojcowie zwiewają), jeśli drugi rodzic dziecka uchyla się od płacenia alimentów, itd.);
- - - Dostępna opieka medyczna na najwyższym możliwszym poziomie, ta związana z czasem ciąży, z porodem, z połogiem, ze wsparciem dla mam karmiących piersią, z zajęciami dotyczącymi właściwej opieki nad noworodkiem, itd. i ta związana z opieką nad dziećmi i dorosłymi (bo to nie będą wieczne dzieci) z chorobą lub niepełnosprawnością;
- - - Opieka psychologiczna dla kobiet, które są w nieplanowanej ciąży (przecież to oznacza "przemeblowanie" sobie całego życia, jeśli ma się zamiar taką nieplanowaną ciążę donosić!), a szczególnie dla kobiet, które zostały zgwałcone, dla tych, które dowiadują się, że płód rozwija się z wadami albo że ciąża jest dla nich zagrożeniem, bo to są bardzo trudne sytuacje; ogólnopolskie programy walki z depresją okołoporodową (wcale nie tak rzadką, niestety; a ludzie mają ją za fanaberię);
- - - Całościowe wsparcie dla rodzin opiekujących się dziećmi (i dorosłymi) z chorobą lub niepełnosprawnością (łącznie ze stworzeniem miejsc, do których zmęczeni rodzice będą mogli bez obaw oddać swoje dzieci na kilka dni/tygodni, żeby sami mogli odpocząć, bo opieka nad chorym dzieckiem jest niezwykle obciążająca, wykańcza człowieka fizycznie i psychicznie).

To nie jest łatwe. To nie jest tanie. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Mało. Tego nie da się prawdopodobnie zrobić w ciągu jednej kadencji Sejmu. Ale w przeciwieństwie do zakazu aborcji - jest skuteczne i nikogo nie krzywdzi.

Zakaz aborcji nie działa. Kobieta, która nie chce być w ciąży, zawsze znajdzie sposób, by ją przerwać. Różnica jest taka, że aborcja legalna to aborcja bezpieczna, a nielegalna - niebezpieczna. Jeśli prawo nie pozwala legalnie przeprowadzić aborcji, kobieta musi szukać innych sposobów. Jeśli ma pieniądze i potrafi się w sytuacji odnaleźć, pojedzie na zabieg zagranicę albo napisze do jednej z dwóch organizacji, które wyciągają pomocną dłoń do kobiet w krajach, gdzie aborcja jest nielegalna i dostanie od nich - po wpłaceniu darowizny w wysokości 70 euro - pewny, bezpieczny i skuteczny zestaw do aborcji farmakologicznej. Względnie nakłamie lekarzowi rodzinnemu, że potrzebuje leków dla babci, a lekarz wypisze receptę na środki, które bez większego problemu można wykupić w aptece (mają jednak mniejszą skuteczność niż zestaw, bo zawierają tylko jeden ze składników właściwego zestawu do przeprowadzania aborcji).
Jednak kobiety, które nie mają pieniędzy albo nie wiedzą, gdzie szukać pomocy, trafią na jakiegoś hochsztaplera w polskim podziemiu, który pojęcia nie ma o przeprowadzaniu fachowo aborcji, albo będą próbowały różnych domowych, nieraz skrajnie niebezpiecznych, sposobów na przerwanie ciąży. Nie wspominam już nawet o sytuacjach, gdy kobieta woli wybrać samobójstwo, niż donoszenie niechcianej ciąży, bo w najczarniejszych scenariuszach zdarza się i tak.

Ci, którzy popierają zakaz aborcji, nie są "pro-life". Oni są pro-birth (bo "dziecko" interesuje ich zazwyczaj do momentu narodzin, a potem "niech sobie kobieta sama radzi, sama jest sobie winna" ), pro-pain (bo narażają kobiety na fizyczne i psychiczne cierpienie w imię swojego prywatnego, zazwyczaj religijnego, widzimisię), pro-death (bo kobiety tracą zdrowie i życie przez takich jak oni).

I na koniec: nie chcesz aborcji? To jej sobie nie rób. Aborcja nie jest przymusowa. Tak jak przymusowe nie powinno być donoszenie ciąży.
I nie, nie "można przecież oddać do adopcji". Żeby oddać do adopcji, trzeba najpierw ciążę donosić i urodzić. A nikt tego za kobietę nie zrobi. Wiele kobiet ma problem nie tyle z wychowywaniem ewentualnego dziecka, co z samą ciążą i porodem. Ja np. do takich kobiet należę. Nie chcę być w ciąży i nie chcę rodzić; wręcz panicznie się porodu boję. Nie chcę tego bólu, nie chcę rozrywania ciała, nie chcę wszystkich negatywnych skutków zdrowotnych, które wiążą się z ciążą i porodem (do najłagodniejszych, ale i najczęstszych należą choćby problemy z nietrzymaniem moczu czy hemoroidy). A że nie mam też parcia na biologiczne potomstwo, to nic mi tego fizycznego i psychicznego cierpienia nie wynagrodzi. Więc nie "można przecież oddać do adopcji" się w tym przypadku nie sprawdza.

Edytowane przez Unda dnia 08-01-2018 18:37