Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Hogwart według Hermiony.

Dodane przez Seelahify dnia 17-11-2011 19:54
#13

No i łapcie ! Napisałam drugi rozdział, który - mam nadzieję - przyjmie się jak ten pierwszy :)

Rozdział II


Zbliżał się koniec roku. Nieudana walka w ministerstwie, śmierć Syriusza, załamanie Harry'ego.
Mój umysł nie cierpiał takiego tłoku, co prawda od niedawna. Oczywiście, smutno mi było z powodu śmierci Balcka, ale bądź co bądź nie łączyły mnie z nim jakiekolwiek więzi rodzinne czy sentymentalne.
To ojciec chrzestny Harry'ego, nie mój.

Ale Harry to TWÓJ przyjaciel, Hermiono !
Owszem zgadzam się - mój przyjaciel - ale zbyt dużo dla niego poświęcam.
Zbyt dużo ?! Chyba sobie kpisz ! Łączy was niesamowita więź, jesteście jednością od czterech lat !
Oh daj spokój ! Jestem tylko niepotrzebnym obiektem dla niego i Rona.
Nie mów tak, traktują cię jak siostrę !
Tylko wtedy kiedy czegoś potrzebują !
Zakończmy tą dziwną konwersację ! Mam dość !

Kłótnie z tą 'dawną Hermioną'zdarzały mi się teraz dosyć często, aż czasami byłam tym zmęczona.
Ale uświadomiłam sobie, że dopiero teraz przejrzałam na oczy. Oni mnie wykorzystują, dlatego dzisiaj - dwa dni przed końcem roku - postanowiłam przeprowadzić z nimi poważną rozmowę. Tylko we trójkę.

Trzymając swój pamiętnik, i przyciskając go do piersi kroczyłam w stronę wierzy astronomicznej. Harry miał dziwny zwyczaj dołowania się właśnie nie tam. Może myślał o samobójstwie ? W końcu nie codziennie toczy się walkę ze śmieriociożercami i Sami-Wiecie-Kim, to tylko na nerwy Harry'ego. On jest do tego stworzony.

Zauważywszy ich siedzących na podłodze i podpartych o ścianę przyspieszyłam kroku.
Harry uniósł momentalnie głowę i spojrzał na mnie.
- Nie uczysz się ? - spytał patrząc na mnie zdziwiony.
- A żebyś wiedział, że nie - warknęłam i usiadłam naprzeciw nich.
Przez pierwsze minuty panowała niezręczna cisza. Razem z Ronem wpatrywaliśmy się w poczynania Harryr17;ego, bo albo drapał się po głowie, albo bawił się tym lusterkiem od Syriusza.
- Dlaczego ? - mruknął bardziej do siebie - Dlaczego ?! Powiedzcie mi DLACZEGO ?! - krzyknął i w jego zielonych łzach zaszkliły się łzy.

I w końcu, nadszedł ten przez nas najbardziej oczekiwany moment. Wybuchy Harry'ego. W końcu to już cztery lata, powinnam się przyzwyczaić, ale wciąż zaciskałam nerwowo zęby.
- Wiesz stary - odezwał się niepewnie Weasley - Syriusz na pewno nie chciałby, abyśr30;
- Gówno mnie to obchodzi ! Ja tu rozpaczam, wiesz ? Bo jestem w totalnej rozsypce ! Myślałem, że sobie z nim zamieszkam, że razem będziemy latać na miotłach, grać w Quiditcha, że nor30; Że będziemy jak ojciec z synem.
- Oczywiście, wszystko już sobie zaplanowałeś, tak ? - spytałam patrząc na niego wymownie. Potter spojrzał na mnie pytająco, a Ron pokręcił głową.
- Co masz na myśli ?
- Nie pomyślałeś, że może dla Syriusza podobał się jego koczowniczy tryb życia ?

Ron nadstawił ucha. Wyglądał tak, jakby dostał amnezji. Zresztą nie pierwszy raz. Ronald Weasley to mieszanka idiotyzmu i kretynizmu, nie miałam się czego dziwić.
- Słuchaj Harry - powiedziałam dobitnie patrząc się mu prosto w oczy. - i ty, Weasley !
Minuta ciszy i kontynuowałam.
- Nie zauważyliście, że 90 % naszych rozmów opierają się na życiu Harry'ego ? Harry to, Harry tamto ! I tak w kółko. Mam tego dość, i powiem jeszcze jedno - to jest cholernie nużące - zaznaczyłam, obaj wsłuchiwali się w każde moje słowo w skupieniu. - zawsze gdy spotykaliśmy się po wakacjach, rozmowa zaczynała się od zdania Harry'ego, jakie to wakacje w domu Dursleyów są koszmarne, jak to nie możesz tam wytrzymać ! Powinieneś być im wdzięczny ! Utrzymują cię od czternastu lat, głąbie ! Każda normalna rodzina oddałaby takiego dzieciaka do sierocińca, no ale nie ! Ty zawsze jesteś biedny i poszkodowany ! A ty - tutaj palcem wskazującym wskazałam na Rona - jesteś jego cholernym pupilkiem, nigdy mu się nie sprzeciwisz, dlatego ja mówię dość !
- To jakiś żart, prawda ? - spytał mnie ostrożnie zielonooki.

Ja biorąc głęboki wdech przekręciłam oczami i odgarnęłam swoją grzywkę na bok.
- Prawda zabolała ?
- Hermiona, to pewnie z przemęczenia, może idź do dormitorium, połóż się ir30;
- Mam tego dość, każdy by miał ! - dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, z jakimi głąbami się zadawałam.

To zaraz się zakończy, możecie być spokojni.
- Ronaldzie Biliusie Weasley - spojrzałam na rudowłosego - i ty Harry Jamesie Potterze, to definitywny koniec naszej czteroletniej przyjaźni, mam dość. - oznajmiłam i czekałam na ich reakcję.
Tymczasem oni spojrzeli na siebie i zaczęli się histerycznie śmiać. Kolejna wada - nie dostrzegali mnie, nie brali na poważnie.
- Przymkniemy na to oko - powiedział Harry.
- Mogłabyś wykazać trochę szacunku, w końcu Syriusz nie żyje ! - przypomniał mi Weasley.
- Ale ja mówię serio ! Mogę nawet złożyć Wieczystą Przysięgę ! - zadeklarowałam.

No i wtedy oboje zrobili się bladzi.
- Serio ?
- Tak !
- Kłamiesz !
- Nie !
- Kto teraz będzie odrabiał nasze prace domowe ? - zajęczał Ron.
- Hermiono, czy jesteś tego pewna ?
- Jak nigdy dotąd.
- Jest ktoś inny - oznajmił Harry wstając i przechadzając się z jednego końca, w drugi. - Malfoy ! - krzyknął - ile ci zapłacił, co ?!
- Zrozum, to koniec ! I tu nie chodzi o pieniądze !

Wybiegłam, nie mogłam na nich dłużej patrzeć. To bolało, nawet bardzo. Dawna Hermiona popłakałby się, ale wszystko się zmieniło.
Wakacje, rodzice i mój Londyn, o tym teraz starałam się myśleć. Byle najdalej od czarodziejskiego świata i Hogwartu, który nie był już moim drugim domem.

Edytowane przez Seelahify dnia 17-11-2011 19:58