Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Elena i Huncwoci

Dodane przez Therion dnia 19-11-2011 20:38
#18

Rozdział 5

- Lizus- szepnął Syriusz do Eleny.
- Spadaj.
- Gdy lekcja dobiegła końca, Elena, wraz z Syriuszem ruszyli na czwarte piętro. Elena zatrzymała się przy klasie zaklęć.
- No to cześć- pożegnała się.
- Taa, do zobaczenia na obiedzie. Miłego dnia.
- Nawzajem.
Na zaklęciach profesor Fliwtick pokazał im zaklęcie unoszące przedmioty w powietrze. Elenie pod koniec lekcji udało się w końcu zmusić pióro do wzlecenia na kilka cali.
Na obiedzie zamieniła kilka słów z Syriuszem, i zaraz popędziła na transmutację. Pod klasą spotkała już większość Ślizgonów i Krukonów.
Na lekcji prowadzonej przez profesor McGonnagall, do klasy wpadł jakiś siódmoklasista.
- Pani profesor, Elena Therion jest proszona do dyrektora.
Opiekunka Gryffindoru spojrzała na dziewczynę znad okularów.
- Idź.
Elenę odprowadziły spojrzenia wszystkich obecnych w klasie. Poszła razem z Puchonem na wyższe piętra. Chłopak zatrzymał się przed wielką himerą i powiedział:
- Czekoladowe Żaby.
Himera odskoczyła, a oni wspięli się po wysokich schodach.
Gdy weszli do gabinetu, Elena zaczęła się rozglądać. Za biurkiem wisiały portrety byłych dyrektorów Hogwartu. Cześć z nich drzemała w ramach, inni przyglądali jej się z ciekawością.
- Dzień dobry, Eleno. Dziękuję ci, Barry- Puchon kiwnął głową i wyszedł.
- Dzień dobry.
- Słyszałem, że podczas śniadania pokłóciłaś się z panną Bellatrix?- Zapytał dyrektor, wskazując Elenie krzesło, sam siadając po drugiej stronie biurka.
- Taak, miałyśmy małą sprzeczkę- przyznała Ślizgonka czerwieniąc się.
- Podobno nie jesteś zadowolona z przydziału Tiary?- staruszek uśmiechnął się lekko, a Elena zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
- To znaczy, no cała moja rodzina była w Gryffindorze, i ja nie wiem, chyba tu, znaczy do Slytherinu, nie pasuję.
- Czyli chodzi o to, że rodzicom może się to nie spodobać?- srebrne brwi Dumbledorer17;a ściągnęły się.
- Nie! Nie, nie nie- zaprzeczyła gorąco Elena.- Nie chodzi o rodziców. Ja po prostu nie czuję się Ślizgonką. Nie chcę dołączyc do Sam- Pan- Wie- Kogo.
Jeden z portretów prychnął.
- Dziękuję, Fineasie. Eleno, przecież Śmierciożercy wywodzili się ze wszystkich domów. Nie wszyscy Ślizgoni są poplecznikami Voldemorta.
Z niektórych portretów dochodziły pomrukiwania. Dumbledore nie zwrócił na nie uwagi.
- Ale jednak wśród chociażby Gryfonów jest dużo mniej Śmierciożerców- upierała się dziewczyna.
- Tylko od ciebie zależy, kim się staniesz i jak wykorzystasz to, że jesteś w Slytherinie. Być może będąc w Domu Węża, do którego należał Czarny Pan, poznasz tajemnice, których on może nie zna, a które zostaną wykorzystanie przeciw niemu? Przemyśl to sobie, Myślę, że Tiara przydziału, dobrze zrobiła umieszczając cie w Slytherinie- stary profesor wskazał pomarszczoną ręką na wyświechtaną Tiarę, znajdującą się na półce za nim.
- Dobrze, dyrektorze. Dziękuję bardzo. Do widzenia
- Do widzenie. Miłego pobytu w Hogwarcie.
Elena wyszła z gabinetu dyrektora i skierowała się do Wielkiej Sali. Transmutacja miała się zaraz skończyc, więc stwierdziła, ze nie ma sensu wracac do klasy. Zbiegła po schodach na błonia zamku. Następne w planie miała zielarstwo. Gdy zabrzmiał dzwonek, zobaczyła, że Gryfoni i Ślizgoni kierują się w stronę cieplarni.
- Słyszałem, że już pierwszego dnia byłaś na dywaniku u dyrektora- powiedział James na przywitanie.- Jesteś szybsza od Huncwotów.
- Huncwotów?
- Tak nas nazwał Fliwtick- wyjaśnił Remus podchodząc do nich.
- No to, za co wylądowałaś u Dyrka?- wtrącił Peter, przeciskając się pomiędzy uczniami, by dotrzeć do przyjaciół.
- Takie tam..- Dziewczyna rozejrzała się- Potem wam powiem.
Lupin ze zrozumieniem pokiwał głową.
Uczniowie ustawili się przy stanowiskach. Elena znalazła się pomiędzy Syriuszem i Remusem.
- Dzień dobry uczniowie!- Zawołała krzepka kobieta z burzą włosów w kolorze słomy.
- Dzień dobry profesor Sprout.
- Więc zaczynamy lekcję zielarstwa. Dla waszej wiadomości, nie będziemy tu machać różdżkami. Musicie polegać na wiedzy i umiejętnościach w obchodzeniu się z roślinami. Nie będę was uczyć rozsadzania kwiatków! Pokażę wam dużo bardziej niebezpieczne rośliny, dlatego proszę na każdą lekcję przynosić rękawice ze smoczej skóry, oczywiście, jeśli nie chcecie stracić rąk.
Uczniowie pospiesznie wyciągnęli z toreb rękawice.
- Nie, dziś nie będziecie ich potrzebować. Otwórzcie podręczniki, i przeczytajcie pierwszy rozdział, który zapozna was z roślinami, którymi będziemy zajmować się w tym roku.
Peter westchnął z ulgą.
- Dobrze, bo nie wziąłem rękawic.
- Przecież ci przypominałem- zdziwił się Remus.
- No, ale jak wychodziłem to się zamyśliłem, i tak jakoś wyszło- tłumaczył się chłopak.
- Peter nam się zakochał- mruknął James do Syriusza.
- Odezwał się! A kto przez całe zaklęcia gadał o Lily Evans?
- Chicho bądź!- Upomniał przyjaciela Potter. Na próżno. Lily usłyszała słowa Syriusza i teraz patrzyła na Jamesa zdenerwowana.
- Co ona taka wkurzona?- Zdziwił się Lupin.
- A kto próbuje zrozumieć baby?- Westchnął Black.
- Ekhem! Panowie, czy przeczytaliście już rozdział pierwszy?- przerwała im profesor Sprout.
- Ee, nie pani profesor.
- Więc czytajcie, albo już pierwszego dnia zarobicie szlaban, za przeszkadzanie na lekcji.
Upomnienie nauczycielki zmotywowało Huncwotów do przeczytania rozdziału.
Lily cały czas patrzyła w stronę Jamesa zarazem lekko zdenerwowana i zawstydzona, miała też rumieńce na policzkach.


799 słów <3
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze, i motywację do dalszego pisania ;)

Edytowane przez Therion dnia 19-11-2011 21:00