Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Zwykła niezwykłość

Dodane przez sampia dnia 14-11-2011 20:01
#6

Rozdział 2. Niespodzianka

Gdy profesor wręczył Sampi kopertę obrócił się delikatnie w miejscu i r30; zniknął! Tak po prostu ROZPŁYNĄŁ SIĘ W POWIETRZU! Dziewczyna i jej mama krzyknęły cicho i spojrzały na siebie zdumionym wzrokiem.
-Myślisz, że dobrze zrobiłam?
-Oczywiście! A wiesz dlaczego? Bo postąpiłaś zgodnie ze swoim sercem, a nie według kogoś. Jestem z ciebie dumna- usłyszała w odpowiedzi.
Poszła do swojego pokoju. Musiała wszystko przemyśleć. Nie dane jej jednak było myśleć zbyt długo. Rozległ się dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry, pani Sewtern. Czy Sampia jest w domu?
-Ależ tak, Max. Proszę wejdź- powiedziała i poszła na górę, a chłopak za nią.-Skarbie, masz gościa.
-Cześć- przywitał się Max.
-Czego chcesz?- Usłyszał zamiast powitania.
-A po co ta złość?
-A po co ta wizyta?- Opryskliwy ton dziewczyny nie zachęcał do rozmowy. Max się jednak nie poddał.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że możesz mnie się więcej nie spotkać. Nie idę do gimnazjum Sekondarity.
-A gdzie?
-Do Hogwartu. Wiem, że nie znasz tej szkoły, ale ...
-JA NIE ZNAM? WŁAŚNIE PRZYJĘŁAM STYPENIUM DO HOGWARTU!!!
-To ty jesteśr30;- słowo "czarownicą" najwyraźniej nie chciało przejść mu przez gardło.
To był dla Sampi szok. Jej największy wróg będzie jedyną osobą, którą zna w nowej szkole dla czarodziejów! Szok!
Z zamyślenia wyrwał ją Max.
-Jesteś czystej czy półkrwi?- Spytał chłopak.
-Nie wiem o co ci chodzi- powiedziała koleżanka zgodnie z prawdą.
-Szlamar30;
-Wal się!- Krzyknęła dziewczyna. Nie może pozwolić, by obrażano ją w jej własnym domu, czymkolwiek by owa "szlama" była.
-Przepraszam, nie chciałem.
-Ha! Już ja to widzę! Maksymilian Kerdern, który obraził kogoś niechcąco! Zbliża się koniec świata!
-Uważaj, bo ci się spełni!
-Jak to?
-Nastały mroczne czasy. Sama-Wiesz-Kto ...
Tak właściwie Sama-Nie-Wiem-Kto!- Przerwała mu.
-No dobra, opowiem ci wszystko od początku. Jakieś 10 lat temu do Hogwartu trafił niejaki Tom Marvolo Riddle. Był sierotą, od urodzenia mieszkał w sierocińcu, tu niedaleko- powiedział, wskazując na okno.-No więc był bardzo uzdolniony. Sam świetnie o tym wiedział. Zaczął szukać takich, co służyliby mu we wszystkim. No i znalazł takich kilku. Wszyscy ci krążyli wokół niego, jak Ziemia wokół Słońca, widzieli w nim bóstwo. Jednak ta sława trochę.. no powiedzmy.. uderzyła mu do głowy. Tak z czarodzieja stał się czarnoksiężnikiem. Piekielnie dobrym w urokach czarnoksiężnikiem. Stwierdził, że nie może dłużej nosić nazwiska po ojcu, bo to ujmuje my chwały. Więc nazwał się Lordem Voldemortem. Proszę, nie każ mi powtarzać tego imienia. Wszyscy się go bardzo boją. Z powodu imienia i rzeczy, których dokonał- powiedział chłopak, a widząc pytające spojrzenie Sampi dodał:- on zabił największych czarodziejów i czarodziejki, ale też mnóstwo mugoli, czyli zwykłych, nie magicznych osób. Jak na razie nie ma osoby zdolnej do pokonania go..
-To straszne! Naprawdę nie ma nikogo, kto mógłby go pokonać? Nikt nie chce?
-Wiele osób chce, ale nikt nie może. Jeśli ktoś mu się postawi, to on go zabije jednym zaklęciem.
Po tych słowach zapadła głucha cisza. Każdy w tym pokoju pogrążony był w swoim świecie i nie za bardzo chciał z niego wychodzić. Milczenie przerwała pani Sewtern, niosąca im herbatę i ciasteczka.
- Proszę, przyniosłam wam coś do jedzenia, siedzicie tu już tak długo..
-Dziękuję, proszę pani- powiedział uprzejmie Kerdern. Sampia dopiero teraz wybudziła się z "transu".
-Tak, dzięki mamo- zreflektowała się i wzięła ciastko. Jeszcze nigdy, tak jak teraz, nie miała ochotę na łakocie. Gdy pani domu wyszła, Max powiedział:
-Sama-Wiesz-Kto to potomek Slytherina.
-Kogo?
-Salzara Slytherina. Jednego z czterech założycieli Hogwartu. Inni to Godryk Gryffindor, Rovena Rawanclaw i Helga Hufflepuff. Do ich nazwisk powstały nazy domów. To coś jak klasy a, b, c i d.
-Skąd wiesz tyle o Hogwarcie?
-Noor30; -Max wyraźnie unikał odpowiedzi.
-Jeśli nie chcesz, to nie mów. Nie będę cię zmuszać.
-No dobra- powiedział chłopak po chwili.- Mój ojciec jest czarodziejem czystej krwi!
-Co to znaczy czystej krwi?
-Tak nazywają siebie czarodzieje, którzy pochodzą z wielopokoleniowych rodzin czarodziejów. Mugolskiego pochodzenia to ci, tacy jak ty, urodzeni u mugoli Półkrwi to tacy, jak ja czy Sama-Wiesz-Kto, u których jedno z rodziców to czarodziej a drugie mugol.
-O czym rozmawiacie?- Sampia i Max aż podskoczyli. Wyglądało na to, że rozmawiając zapomnieli o całym świecie.- Pomyślałam, że jesteście głodni, więc przyniosłam wam obiad.
-Dziękuję mamo! Jesteś kochana- powiedziała Samp biorąc talerze z jedzeniem. Jeden wzięła dla siebie, drugi podała koledze. -Smacznego!
-Dziękuję- powiedział zaskoczony chłopak.- Nawzajem!
-Mamo, gdzie Kalifornia? O już idzie!
-Jaka "Kalifornia"?
-Moja kotka. Zobacz, to ona- pokazała na czarnego kota wskakującego na łóżko i mruczącego rozkosznie.
Po zjedzonym obiedzie zaczęli wspominać szkołę podstawową, którą dopiero co opuścili. Śmiali się razem do bólu brzucha.
Wrogowie stali się przyjaciółmi ...


Ciąg dalszy nastąpi.

Edytowane przez sampia dnia 14-11-2011 20:04