Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Rodzinna tajemnica... (rozdział 7)

Dodane przez Temeraire dnia 05-10-2008 11:57
#31

ROZDZIAŁ 6


Następnego dnia Lilka po przebudzeniu dziwnie się poczuła. Coś w sypialni nadawało jej tajemniczą aurę. Dziewczyna wstała z łóżka, przeciągnęła się i podeszła do okna. Przez opuszczone pomarańczowe rolety sączyło się słabe światło. Ruda pociągnęła za sznurek zwisający z karnisza i pokój zalały jasne słoneczne promienie. Otworzyła jedno z okien i napawała się świeżym, rześkim po deszczu powietrzem. Poczuła na twarzy ciepło i lekki, przyjemny wiaterek. Zapowiadał się piękny dzień.
Lila wzięła ostatni wdech letniej świeżości i udała się do łazienki. Po wykonaniu wszystkich podstawowych czynności przyjrzała się swemu odbiciu w lustrze. Nagle coś zaczęło jej świtać w głowie. Powoli przypominała sobie wczorajsze wydarzenia i z każdą sekundą jej radosny nastrój pryskał coraz bardziej, aż w końcu zupełnie znikł. Przez chwilę żywiła jeszcze cichą nadzieję, że to tylko sen, a ona zaraz się obudzi i znowu będzie leżała w swoim wygodnym łóżku, w małym mieszkanku w Warszawie. Uszczypnęła się, aby sprawdzić, czy to nie przypadkiem jedno z jej licznych urojeń. Niestety - zabolało. Z markotną miną ruszyła z powrotem do pokoju i rzuciła zwiniętą od niechcenia piżamę na łóżko. Przełożyła stertę ubrań z fotela na mały stolik w kącie i rozsiadła się wygodnie w tym pierwszym. Popatrzyła w zamyśleniu na tańczące w słonecznym świetle drobinki kurzu. Nie mogła tak bezczynnie siedzieć. Powoli zaczął doskwierać jej głód, więc zeszła na dół z zamiarem zjedzenia śniadania. W kuchni powitał ją zapach jajecznicy z szynką, którą uwielbiała ciocia Magda. Napawała się nim z rozkoszą, a ciotka, jeszcze w szlafroku siedziała przy stole i dziobała widelcem swoje jedzenie.
- Cześć - powitała ją Lilka, a kobieta w odpowiedzi mruknęła jakieś bliżej nieokreślone słowo. - Skąd ta smutna mina?
Nie doczekała się odpowiedzi, więc uznała, że najlepiej zostawić krewną w spokoju. Otworzyła lodówkę, w poszukiwaniu czegoś, na co miałaby ochotę. Zdecydowała się na miskę płatków z mlekiem. Wyciągnęła karton i nastawiła trochę białego płynu w rondelku. Sięgnęła do szafki po zieloną miskę i opakowanie kukurydzianych płatków.
- Lilka... - usłyszała po chwili. - Miałabyś ochotę pojechać na zakupy?
- A co? - odpowiedziała pytaniem zaskoczona dziewczyna. Po co ciotka miałaby wybierać się do miasta?
- Jadę do centrum do dentysty, pomyślałam, że może miałabyś ochotę połazić trochę po sklepach...
- Aaa... - Lila była rozczarowana. Już wiedziała, skąd u krewnej taka osowiała mina. Ciocia Magda od zawsze bała się dentystów, więc przez pół drogi powrotnej opowiadałaby o swoich traumatycznych przeżyciach w gabinecie. A tej drogi miały około dwudziestu kilometrów. - Nie, chyba zostanę. Przy moim wybrednym guście i małych zasobach kasy pewnie i tak nic bym nie kupiła.
- Mhm. No dobra, pojadę sama.
Mleko właśnie się zagotowało i ruda ucieszyła się, że może zająć czymś ręce i odwrócić się od ciotki. Po chwili pałaszowała ze smakiem swoje śniadanie.
***

- Powodzenia! - krzyknęła Lilka za ciotką i zatrzasnęła drzwi. Oparła się o nie i odetchnęła z ulgą. Wreszcie mogła pomyszkować nieco po domu. Dzisiaj nie będzie gotować, o, nie. Musi dowiedzieć się czegoś o Wioli.
Swoje poszukiwania informacji nastolatka zaczęła od małej szafki w przedpokoju. Na meblu stał telefon, a za jego drzwiczkami ciocia chowała różne graty. Lila znalazła tam całe mnóstwo papierów, długopisy, nawet starą szczotkę do włosów. Jednak jej uwagę przykuł zeszyt z kartkami w kratkę. Były tam zapisane numery telefonów do najróżniejszych osób, większości z nich dziewczyna nie znała, bądź po prostu nie kojarzyła po nazwisku. W końcu, na jednej z ostatnich stron znalazła to, czego szukała - telefon do Wioli. Zapisała go w przygotowanym wcześniej przez siebie notesie i schowała z powrotem do szafeczki wszystko to, co wcześniej z niej bezceremonialnie wyrzuciła. Ruszyła dalej - na górę, ponieważ nie podejrzewała, aby ciotka ukrywała coś w kuchni. Tam sprawdziła dokładnie szafę z pudełkiem, które pokazała jej ciocia Magda. Przeszukała sypialnie - swoją i krewnej. Otwierała każdą skrytkę, każdą pufę, ba, nawet kosz na brudną bieliznę. Nic nie znalazła. Nic, żadnej, choćby najmniejszej wzmianki o rudej przyjaciółce jej cioci. Spojrzała jeszcze raz na swoją jedyną zdobycz - numer telefonu. Nagle ją olśniło. Książka telefoniczna! Widziała ją gdzieś na dole, pomiędzy papierami w szafce. Dziwiła się, że od razu na to nie wpadła. Zbiegła na dół. Na podłodze, w miejscu, gdzie niedawno kucała przed meblem, dostrzegła małą, niepozorną karteczkę. 'Musiałam ją przeoczyć' pomyślała i podniosła świstek z podłogi. Z tą chwilą uświadomiła sobie, że książka telefoniczna nie będzie jej już potrzebna. Na kawałku papieru było zapisane drobnym pismem ciotki: Wiola - Magnoliowa 6. Nr tel. - 875223120.
---------
Wreszcie dodałam nową część. Przepraszam, że to tak długo trwało, ale czas mi umyka przez palce.
Mam nadzieję, że jest lepsza od poprzedniej i proszę - motywujcie mnie w jakiś sposób komentarzami...

Fantazjo - poprawione. Ach, te przeoczenia...

Edytowane przez Temeraire dnia 09-10-2008 18:51