Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Rodzinna tajemnica... (rozdział 7)

Dodane przez Temeraire dnia 14-09-2008 22:43
#27

ROZDZIAŁ 4


Mijały kolejne dni, nie wnosząc nic nowego. Lilka szybko zapomniała o kartce z pamiętnika, uznając ją za wytwór zbyt wybujałej wyobraźni autora. Nie sądziła, aby coś tak niedorzecznego mogło być prawdą. Dopuszczała też tę możliwość, że świstek papieru jest fragmentem rękopisu czyjejś książki. Nie wiedziała jednak do końca, co to mogło być.
Dziewczyna cały czas spędzała w kuchni. Gotowała, piekła ciasta - kulinaria była jej pasją. Czasami, gdy na przykład czekała, aż ziemniaki się ugotują, siadywała w fotelu z Marcelem na kolanach. Patrzyła i słuchała, jak deszcz bębni o szyby, a jej myśli kierowały się na ciocię lub na Wiolę. Ta pierwsza znikała na całe dnie. Wychodziła zaraz po śniadaniu, a wracała dopiero późnym wieczorem. Lilka zastanawiała się, co dzieje się z jej ciotką. Doszła do wniosku, że krewna przesiaduje u swojej tajemniczej przyjaciółki, nie mogąc się z nią rozstać. Bo przecież - cóż innego mogłaby robić?
Tydzień po przyjeździe nastolatki, ciocia została w domu. Nie wychodziła nigdzie, tylko cały dzień spędziła z bratanicą w kuchni. Razem przygotowywały obiad, śmiały się i rozmawiały. W końcu Lila zdobyła się na odwagę i zapytała:
- Ciociu, idziesz gdzieś jutro?
- Tak... - odparła blondynka, czyszcząc w zamyśleniu blat stołu.
- A... Mogę wiedzieć, dokąd?
Ciotka nie odpowiedziała. Ruda powtórzyła pytanie.
- To rozmowa na inny dzień - usłyszała po dłuższej chwili. Zdziwiona, uniosła brwi. - Teraz nie dam rady ci tego wytłumaczyć.

Więcej nie rozmawiały. Lilka zastanawiała się nad tym głęboko, wykonując czynności automatycznie. Nałożyła sobie kotleta i aż się wzdrygnęła, gdy ciocia powiedziała do niej wesoło:
- To co, Lilka, przyniesiesz ogórki z piwnicy?
- Co?! Ach... Tak, jasne... - odparła niezbyt przytomnie ruda i w te pędy pobiegła do piwnicy. Tam udała się do pomieszczenia położonego pod kuchnią. Wdychając przesycone kurzem powietrze, zapaliła światło - zwisającą z sufitu żarówkę. Popatrzyła na stojące przy każdej ścianie półki, zapełnione słoikami. Długo się rozglądała, zanim dostrzegła kiszone ogórki. Wzięła szklane naczynie z warzywami i spojrzała na dziurę po nim. Patrzyła dość długo i zauważyła coś ciekawego. Głęboko, między słoikami, majaczyło coś żółtego. Postawiła ogórki na podłodze i z powrotem sięgnęła na półkę. Z największym trudem wyciągnęła tajemniczy przedmiot i otrzepała z kurzu. Był to zeszyt w jaskrawożółtych okładkach. Lilka bez wahania zajrzała do środka. Przewracała zapisane kartki. Okazało się, że zdobyła kolejny pamiętnik. Zorientowała się tez, że pisała to ta sama osoba, stworzyła niedorzeczny świstek.
- Lilka! - usłyszała z góry ciotkę. - W porządku?
- Tak tak, już idę! - odkrzyknęła. Schowała pamiętnik starannie między słoiki. - Jeszcze tu wrócę... - szepnęła i ruszyła na górę.