Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Seva, LeNkA GrAnGeR, i Bellatriks-Lestrange, czyli witamy w Hogwarcie.

Dodane przez Pani Riddle dnia 25-01-2012 22:21
#20

Powracamy z kolejnym rozdziałem.

Rozdział III:
Pierwszy dzień w Hogwarcie.


Gdy dziewczyny wreszcie znalazły się na peronie, na który musiały dojść pieszo, były bardzo zmęczone.
- Głupia baba! Na paliwo do samochodu szkoda jej pieniędzy! Ale na alkohol zawsze ma! - krzyczała zbulwersowana Lenka, na co dziewczyny w odpowiedzi się skrzywiły. Doskonale wiedziały, że ich dyrektorka w przytułku miała słabość do takowych napojów. Bardzo rzadkimi momentami były te, w których ich opiekunka była trzeźwa.
- No dobra. Teraz pytanie gdzie jest peron 9 i 3/4? - oznajmiła Bel, rozglądając się wokół.
- Nie wiem. Ale zaraz się dowiem - odpowiedziała Seva. Na jej słowa Lenka i Bel się uśmiechnęły. Dobrze wiedziała, że gdy któraś z nich czegoś nie wiedziała, to robiła wszystko, żeby się dowiedzieć. Nigdy nie wystarczały im zwykłe plotki. Wszystko musiały same sprawdzić. Nagle podszedł do nich chłopiec mniej więcej w ich wieku.
- Ehem. - odchrząknął niepewnie - Wy na peron 9 i 3/4? - zapytał. Miał czarne włosy z niebieskim pasemkiem na grzywce.
- Taar30; a bo co? - zapytała zaczytana Bel, która wyciągnęła podręcznik z eliksirów i właśnie go wertowała.
- Hmmr30; mogę wam pokazać gdzie jest wejście na ten peron. - odparł nieśmiało szatyn.
- Nie potrzebujemy niczyjej pomocy! - odparła natychmiast Lenka. Sly położyła dłoń na jej ramieniu.
- Len, spokojnie - uśmiechnęła się do Leny - No dobra. Pokaż nam gdzie jest ten portal. - dodała świdrując chłopaka wzrokiem. Przyszły uczeń Hogwartu zaprowadził je do przejścia i udzielił wskazówek potrzebnych do przejścia.
Zajęły pusty przedział. Wtarganie kufrów chwilę im zajęło, ale poradziły sobie z pomocą jakiegoś chłopca. Były pogrążone w rozmowie, kiedy nagle drzwi otworzyły się z łoskotem. W przejściu stał barczysty chłopak, na jego twarzy malował się kpiący uśmiech.
- Czego tu?! - wykrzyknęły jednocześnie Len i Sly. Nie lubiły, gdy ktoś wchodził nie pukając do drzwi. W przytułku takiego osobnika od razu rzucały butami, wykrzykując różne hasła pod jego adresem.
- Mnie się pytacie?! To mój przedział. - odpowiedział tubalnym głosem. Lenka wydawała się znużona tym gadaniem.
- Wykupiłeś go sobie? - po tych słowach zmierzyła osiłka wzrokiem - No, po tym jak się zachowujesz nie widać, żebyś był arystokratą. Nie jesteś arystokratą - nie masz kasy, nie masz kasy - nie masz przedziału. Proste. - uśmiechnęła się słodko - tak więc, won stąd - dodała cały czas się uśmiechając. Dryblas w odpowiedzi wybuchnął śmiechem.
- Wow! Widzę, że ty i ta twoja przyjaciółeczka macie charakterki, natomiast ta w rogu z książką na kolanach to jakiś wasz nieudany klon? - wtedy Bel wstała i stanęła naprzeciwko chłopaka, dziewczyny jakby w jej obronie zajęły miejsca po jej prawej i lewej stronie.
- Po twojej wypowiedzi sądzę, że ty książek nie czytasz. Więc jak ty możesz się uważać za człowieka myślę, że nawet określenie małpa to dla ciebie wielki komplement. - odpowiedziała spokojnie dziewczyna.
- A co do klonów to na takie określenie zasłużyłeś właśnie ty - dodała Seva.
- Jesteś klonem jednym z wielu. Klonem debila. Chociażr30; debil od ciebie mądrzejszy - dopowiedziała Lena. Na słowa wszystkich 3 dziewcząt, dryblas nic nie odpowiedział. Stał w drzwiach przedziału z rozdziawioną gębą. Bel podeszła do drzwi i zamknęła je z impetem. Gdy to zrobiła wszystkie trzy wybuchnęły głośnym śmiechem. Podróż upłynęła im na odtwarzaniu min dryblasa. Stał się on ich głównym obiektem drwin. Tak naprawdę w głębi duszy, każda chciała się odegrać na chłopaku. Nikt nie miał prawa zwracać się tak do którejkolwiek z nich.
Gdy wysiadły z pociągu, okazało się, że czeka je podróż łódkami przez jezioro. W przeciwności do reszty młodych czarodziejów, podchodziły do tej podróży lekceważąco. Niedaleko przytułku było jezioro w którym często się kąpały jak również pływały prowizoryczną łódką, którą same zrobiły. Tak więc wszystkie trzy weszły do jednej z nich. Na ich twarzach nie można było odczytać żadnych emocji. Patrzyły się w ciemną toń zbiornika. Nagle zorientowały się, że ktoś się do nich przysiadł. Odwróciły głowy. Z chwilą, gdy zorientowały się, kto właśnie wszedł do łódki, szczęki im opadły. To był chłopak z pociągu. Miał teraz ponury wyraz twarzy. W sumie w łódce było ich pięcioro. Dupek - bo tak dziewczęta nazwały chłopaka z pociągu, One trzy i jeszcze jeden chłopak. Wszystkie trzy siedziały jakby kołki połknęły. Gdy ruszyły, Dupek zaczął się niespokojnie kręcić i stał się zielony na twarzy.
- On zaraz zwymiotuje! - szepnęła z przerażeniem Bel. Lena nie czekała, aż dryblas rzeczywiście to zrobi. Szybko wstała i popchnęła chłopaka. Dziewczyny popatrzyły na siebie ze zdziwieniem, ale szybko zrozumiały o co chodzi i ruszyły jej pomóc. Chłopak siedzący w kącie łodzi też im pomógł. Z jego pomocą przyszły uczeń Hogwartu wyleciał za burtę. Cała czwórka wybuchnęła śmiechem, a Dupek zaczął się topić. Wielki profesor wyłowił chłopaka.
Chwilę potem wysiadały już z łódek. Profesor Hagrid zaprowadził wszystkich uczniów do pomieszczenia zwanego Wielką Salą. Na widok sufitu, wyglądającego jak rozgwieżdżone niebo, wszyscy zaczęli wzdychać za zdumienia i zachwytu. Jednak dziewczęta patrzyły po sobie i wymieniały kpiące spojrzenia. Bella w tłumie zobaczyła dwóch rozmawiających chłopaków. Jeden z nich, był tym, który pomógł im z bagażami, natomiast z drugim chłopcem siedziały w łódce. Dała kuksańca Len i Sly, jednocześnie dając im do zrozumienia, żeby podeszły do nich. Były parę metrów od rozmawiających, gdy wysoka nauczycielka zaczęła wołać, aby uczniowie pierwszoroczni ustawili się w rzędzie. Następnie wytłumaczyła im co za chwilę nastąpi. Wzywała ich po imieniu i nazwisku. Każdy z nowych uczniów Hogwartu miał zasiąść na krześle, a profesor McGonagall zakładała im na głowę śmieszną czapkę, zwaną Tiarą Przydziału. Po trójce uczniów, między innymi po chłopaku z pociągu, który został Ślizgonem, nastąpiła kolej Lenki. Gdy usłyszała swoje nazwisko, posłała dziewczynom leniwy uśmiech i pewnym krokiem podeszła do krzesła. Usiadła na nim z wdziękiem i wyprostowana czekała, aż kobieta nałoży jej Tiarę. Następnie usłyszała głos.

- Tak. Wredna. Wyniosła. Już na pierwszy rzut oka widać, że arystokratka. - na te słowa Lenka uśmiechnęła się. - Lubisz dokuczać innym, używając ripost i zwrotów, których oni w większości nie rozumieją - to świadczy o twoim sprycie ślizgonki, ale także o inteligencji krukonki. To jak bardzo kochasz przyjaciółki prędzej zaprowadziło by cię do jeszcze innego domu, jednak twoje częste wyręczenie się innymi decyduje o tym, że zostaniesz przydzielona doo...Slytherin! - krzyknęła głośno. Zadowolona dziewczyna z wdziękiem i uśmiechem na ustach podeszła do stołu Slytherinu i zajęła miejsce niedaleko przystojnego blondyna. Czekała na swoje przyjaciółki. Wiedziała, że również będą Ślizgonkami. Muszą być. Potem przyszła kolej na Bel. Podeszła do krzesła i usiadła na nim z pewnym siebie uśmiechem. Profesor nałożyła jej Tiarę na głowę. Po chwili Bellatriks usłyszała głos, dochodzący ze starej czapki.
- Hmmr30; twój odziedziczony wredny charakter, od raz mi mówi nazwę twego domu, jednak czynniki wychowania w sierocińcu bardzo wpłynęły na owy charakter twoich przodków. Jesteś...miła, choć tylko dla swoich przyjaciółek, bardzo je kochasz. Chłoniesz wiedzę, by dużo osiągnąć w swoim życiu, ale najważniejsza jest pewność siebie, którą pokazując na co dzień mówisz innym, że lepiej z tobą nie zadzierać... - Bell była zadowolona z tych słów - ...Slytherin - dziewczyny nie zdziwiła ta decyzja. Skoro Lena jest w Slytherinie, ona i Seva też będą.
Następnie profesor McGonagall wymieniła nazwisko Sevy. Podeszła pewnie do krzesła i usiadła. Czekała aż profesor nałoży jej Tiarę. Już po chwili poczuła, że coś delikatnie ląduje jej na głowie . Usłyszała cichy głos.
- Istny Severus. Charakter dokładnie taki sam...i dokładnie jak on czasem nie możesz się powstrzymać by użyć przemocy, jednak zdarza się to bardzo rzadko - z reguły jesteś aż denerwująco opanowana. Tak jak on. - powiedziała cichutko, po czym już głośniej - Slytherin! Seva uśmiechnęła się, nurtowało ją tylko pytanie kim był wymieniony Severus. Przecież, gdyby był kimś kogo nie znała, to tiara by pewnie nie wypowiadała jej do ucha jego imienia...ale o tym pomyśli później, teraz czas na ucztę! Podeszła z uśmiechem do stołu i usiadła razem z przyjaciółkami, oglądając dalszy przebieg ceremonii.
Po chwili wszystkie trzy zobaczyły, że chłopak z łódki podchodzi do krzesła. Wszystkie trzy jak jeden mąż szepnęły do siebie:
- O! mamy kolejnego Ślizgona! - po tych słowach zachichotały, często zdarzało się im, że mówiły wszystkie trzy naraz i w dodatku to samo. Ku ich zdziwieniu usłyszały, że chłopak trafił do Gryffindoru. Zamurowało je. Jak to?! - myślały. To nie mieściło się im w głowie. Sam chłopak był wyraźnie zdziwiony. Z niemrawą mina podszedł do stołu Gryfonów, patrząc tęsknie w ich kierunku. Dziewczęta posłały mu współczujące spojrzenia na co chłopak ze smutną miną wzruszył ramionami. Naprawdę mu współczuły. Polubiły go, a on nagle trafia do Gryffindoru. Wiedziały, że jest niepisana zasada, która mówi, że Ślizgoni nie zadają się z Gryfonami. Wszystkie właśnie o tym myślały.
- Wiecie co?! Nie będzie tak! Ja i tak będę się z nim zadawać! - powiedziała buntowniczo Seva. Na jej słowa pozostałe dziewczyny wybuchły śmiechem. - Z czego się śmiejecie?! - odparła zdenerwowana małolata.
- Z tego, że myślałyśmy i tym samym. - odpowiedziały chórem i ze śmiechem Bell i Lena. Teraz śmiały się już wszystkie trzy. Przyszły tu po to, aby łamać zasady.
Po całej ceremonii i kolacji podeszły do wyraźnie przygnębionego Harrego i oznajmiły mu to, co postanowiły. Chłopak był wyraźnie zadowolony z ich decyzji.
- Dzięki wam mogę jakoś przetrwać tą szkołęr30; nie wiem co się stało, że trafiłem do Gryffindoru!
- Dobra, nie ma co już tego roztrząsać. - odpowiedziała spokojnie Bell, a pozostałe dziewczyny gorliwie pokiwały głowami.
- Będziemy ci pomagać i bronić - dodała z uśmiechem Sly.
- No i oczywiście wspierać - wtrąciła swoje trzy grosze Lenka. Potem jeszcze chwilę rozmawiali, ale tylko chwilkę ponieważ wszyscy mieli za sobą trudny dzień i chcieli iść spać. Po gorącym prysznicu dziewczęta zagrzebały się w kołderki i zaczęły roztrząsać cały dzień. Każda z nich miała już jakieś plany, ale wszystkie trzy marzyły, aby trzymać się razem, jak również, żeby ich przyjaźń nie minęła.

Drzewo Genealogiczne:
img19.imageshack.us/img19/4124/drzewob.png

Edytowane przez Pani Riddle dnia 25-01-2012 22:23