Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Seva, LeNkA GrAnGeR, i Bellatriks-Lestrange, czyli witamy w Hogwarcie.

Dodane przez Pani Riddle dnia 06-11-2011 17:49
#8

Rozdział II
"Hagrid"


Następnego dnia obudziły się bardzo wcześnie. Czekała je podróż na ulicę Pokątną. Wszystkie trzy były bardzo podekscytowane. Zastanawiały się tylko jak one tam dotrą. Seva sprawdzała dziesięć razy na mapie, a i tak nie znalazła danej ulicy.
-No musi gdzieś tu być - potrząsała mapą Sly
-Uspokój się Sevciu, na pewno ktoś po nas przyjdzie!- uspokajała przyjaciółkę Bellatriks
-Może to będzie jakiś przystojny czarodziej - zamyśliła się Lenka
-Albo centaur! - uniosła głos uradowana Bel.
-Och Bel, ty nigdy się nie nauczysz? Mugole nie mogą nic wiedzieć o magii, a czy nie wydawało by ci się dziwne, że jakieś mityczne stworzenie chodzi po ulicach Londynu i pyta się o trzy małe dziewczynki?- odparła spokojnie Sly.
Bella już otwierała usta, gdy z pokoju Header usłyszały oto taki dialog:
-Witajcie cholibka, ale te drzwi małe, gotowe na drogę na Pokątną? A gdzie mieszka ta trzecia? - powiedział jakiś głos, po którym do ich uszu dobiegł przeraźliwy krzyk.
-Pani Johnson! Jakiś olbrzymi facet mnie napastuje! - na co wszystkie trzy dziewczęta parsknęły śmiechem.
- Witaj.. yy ... ty jesteś? - dziewczynki obserwowały olbrzymiego, owłosionego człowieka przez dziurkę od klucza. Wielki mężczyzna nie dowiedział się jak na imię miała dziewczyna, ponieważ zaczęła ona przeraźliwie piszczeć.
-Wow - Dumbledore nic nie mówił o tym, że ktoś po nie przyjdzie - przyjaciółki oglądały rozhisteryzowaną Header i olbrzyma, pokładając się ze śmiechu.
-K- kim pan j - jest - powiedziała przerażona dziewczyna! - ja nic nie zrobiłam! To te trzy dziewuszyska z pokoju obok! Niech do nich pan idzie! - krzyczała dziewucha. Wtedy to pokoju weszła Sly i powiedziała z pogardą w głosie:
-To my jesteśmy czarownicami, nie ona.
-Cholibka, już piąta pomyłka w tym tygodniu - biadolił olbrzym.
-No dobrze, może wyjdziemy już z tego... hmm... salonu piękności- powiedziała Lena, parskając śmiechem - do naszego pokoju tędy - dodała po chwili, zapraszając gestem wielkiego człowieka do wspólnego pokoju.
-O cholibka! Jak wy się tutaj mieścicie?! - powiedział rozglądając się po pokoju - gdzie trzecie łóżko? - zapytał, a na brzoskwiniowych policzkach Belli, pojawił się rumieniec.
-Śpię z Sly w jednym łóżku...- oznajmiła nieśmiało.
-Ze Sly?- zdziwił się przybysz.
-Nie z Hipopotamem - odpyskowała Lenka
-Często nazywamy Sevę Sly, mnie Bel, a Lenkę Len- poinformowała mężczyznę Bella.
-Cholibka! Jak wymyśliłyście to przezwicho?
-One jego nie wymyśliły.
-A kto? Ty?
-Nie. Jak już chcesz tak bardzo wiedzieć, to gdy przyjmowali mnie do sierocińca miałam na sobie to. - odpowiedziała zdejmując z szyi medalion. Seva popatrzała na niego nieufnie. Czemu to cię tak interesuje? -pomyślała
-Pokażesz mi go?- spytał
-Tak. -powiedziała, nadal przeszywając go wzrokiem. W końcu jak mu nie pokaże, to nie dowiem się niczego... Podała mężczyźnie talizman, a ten odskoczył jak oparzony.
-Cholibka! Yyy... Zapomniałem się przedstawić! Jestem Rubeus Hagrid, gajowy Hogwartu i nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami, mam zabrać was na Pokątną.
-To kiedy idziemy? My jesteśmy już gotowe - powiedziała Bella , a dziewczyny pokiwały twierdząco głowami.
-To ruszamy- powiedział ochoczo olbrzym, po czym próbował przecisnąć się przez drzwi.
-Uff- westchnął na korytarzu.
-Yyy, a może by nam pan powiedział, jak mamy się tam dostać? Przecież Seva sprawdzała na mapie, i nie ma tam takiej ulicy- stwierdziła Bella
-Bel, myśl logicznie, przecież różdżek nie sprzedają w Biedronce - powiedziała Sly przyjaciółce - Proszę pana? Ale jak my się dostaniemy na Pokątną? - zwróciła się do olbrzyma.
-Pokażę wam, chodźcie za mną!- powiedział olbrzym i poszedł w stronę drzwi frontowych. Gdy się obrócił, Sly zaczęła pokazywać na migi, że ten Hegrit, czy jakoś tam jest psychicznie chory.
***
-Hagrid, ty wiesz gdzie idziesz?- zapytała zaniepokojona Bellatriks
-Cholibka, chyba tak - stwierdził - o! Już jesteśmy na miejscu, widzicie, to Dziurawy Kocioł. - poinformował zdziwione dziewczęta.
-Ale jeśli ludzie nie mogą wiedzieć o magii, to dlaczego w centrum miasta, jest magiczny bar i dlaczego zaprowadziłeś nas do baru?- spytała Lenka.
-Mugole widzą ścianę, tylko czarodzieje mogą ujrzeć drzwi do tej tawerny. Za tym barem, jest wejście na Pokątną. Za mną.
W środku śmierdziało piwem, a niektórzy ludzie, zwracali swe twarze w stronę skrępowanych dziewczyn.
-Cześć Tom!- przywitał się olbrzym.
-To co zawsze Hagrid? zapytał
-Nie, muszę iść na zakupy z tymi oto damami - oznajmił, po czym wskazał na trójkę dziewcząt- to jest...
-Ja sama się przedstawię - powiedziała zgryźliwie Seva - Ja jestem Seva Snape, to Bellatriks Lestrange, a to Lena Granger.
Tom i Hagrid zrobili zdziwione miny. "To dlatego mała miała naszyjnik Slytherinu, a Bella tak podobna do Bellatrix, a Lenka, córka naszej małej Hermiony, i tego oślizgłego dupka Malfoya."- pomyślał gajowy, nie chowając urazy do ojca Leny.
-Dobra, idziemy- powiedziała zdecydowanie Bella.

***
-Nie denerwuj się tak. - powiedział spokojnie Dumbledore.
-Jak mam się nie denerwować?!? - krzyknął Snape - A ty byś się może nie denerwował, jakby Ci ktoś powiedział, że Twoja córka, którą oddałeś 11 lat temu do sierocińca, nie została adoptowana i do tego niedługo będzie się uczyć w tej szkole?!?
-A co może myślałeś, że dziecko dwóch świetnych czarodziei, urodzi się bez mocy magicznych?! - odparł dyrektor z dezaprobatą,
-Nie...- powiedział już opanowany -...myślałem..
Właściwie to co ja sobie myślałem?!
-...myślałem - zaczął od nowa - że ktoś ją adoptuje, zmieni nazwisko, że będzie miała wspaniałą matkę, ojca...
Albus spojrzał na niego z politowaniem.
-Może nigdy nie zwróciłeś na to uwagi, ale dzieci czarodziejów już z za młodu przejawiają bardzo duże pokłady swych mocy. Oczywiste, że ją adoptowano i to, z czego wiem nie raz, ale zawsze oddawano z powrotem, tłumacząc, że mała ma jakieś dziwne wypadki itp. No i a doliczając do tego, że charakterek odziedziczyła po Tobie to się nie dziwie, że oddając ją mówili coś o "wrednym dziecku, które nikogo nie słucha"..hehehe...
Ma mój charakter?! Nie...to nie tak miało być..miała być taka jak Tonks..miła, zabawna...NIE! Nie może mieć..
-Jest bardzo podobna do Nimfadory. - powiedział staruszek przerywając myśli Mistrza.
-Przed chwilą mówiłeś co innego. - odpowiedział zirytowany.
-Chodzi mi o wygląd Severusie, wygląd. Ma... takie same piękne włosy, szczupłą sylwetką, mały nosek, wysokie czoło...- wymieniał, a tymczasem Snape widział w myślach swą ukochaną, zwracając szczególną uwagę na cechy wyglądu, które słyszał.
-Ala oczy. - powiedział głośniej, przywracając profesora do rzeczywistości - Oczy ma po Tobie.
Mężczyzna widział w myślach małą Tonks, z jego oczami, w szacie szkolnej. Nagle oprzytomniał:
-I po co mi to wszystko mówisz!?! - krzyknął.
Dumbledore westchnął.
-Sądziłem, że się choć trochę zmieniłeś Severusie, ale ty zawsze będziesz taki sam, nigdy nie otworzysz swego serca, by przyjąć kogoś nowego. Nimfadora nie żyje i przez 11 lat powinieneś zdać sobie z tego sprawę oraz wziąć odpo...
-PRZESTAŃ! NIE CHCĘ TEGO SŁUCHAĆ! - wrzasnął wściekle, wychodząc z własnego gabinetu.

Co on sobie w ogóle myśli!?! - Krzyczał do siebie w środku - Nic nie rozumie! Może potem znów zacznie coś gadać o "błędach starego człowieka"?!? To jest żałosne!
Szedł przez błonia, nie wiedział dokąd...gdziekolwiek, byle nie być tu. Przekroczył teren Hogwartu, postanowił deportować się do swojego mieszkania.
Usiadł wygodnie w fotelu z głową pełną najróżniejszych myśli...Nie mogę jej powiedzieć, że jestem jej ojcem! Zabiła by mnie...o tak - zabiła - to bym jeszcze zniósł, pewnie mówiła by do mnie "tato", przy wszystkich! Co Dumbledore chciał przez to osiągnąć?!?
-Dobra weź się w garść! Poukładaj myśli w jedną całość! - powiedział do siebie
A więc, zaczął swe rozważania, mała ma: moje nazwisko, moje oczy mój charakter i do tego wygląd Nimfadory...te wścibskie nauczycielki od razu zaczną coś paplać. Nazwisko..nazwisko można jej zmienić, uradował się, ale wygląd...He! Każdy może być do kogoś podobny! W tym nie mam nic dziwnego! Więc sprawa załatwiona. Pojadę jutro do tego sierocińca i pozmieniam kilka rzeczy.

Tak Severusie, tym razem to wścibski głosik w jego głowie przemówił, uciekaj, tak jak zawsze, ale ona i tak się dowie, jak nie od ciebie, to sama do tego dojdzie, a ty dobrze o tym wiesz. Tchórz!
-Zamknij się! - krzyknął na siebie, po chwili zastanawiając się czy przypadkiem nie zwariował.

Poszedł spać. Jego sen zmienił o 180` życie małej czarownicy. Był z Tonks gdzieś w parku, nagle jego żona zaczęła wołać: "Seva, Seva, chodź już, wracamy do domu". Przybiegła mała dziewczynka, przytuliła ich...byli tacy szczęśliwi...
Severus oddychał ciężko, nie wiedział o co chodzi, obudził się z jakiegoś snu...co mi się śniło? Była tam Tonks, przypomniał sobie jak się przytulili, uśmiechając się przy tym, ale ktoś jeszcze tam był, kto? To było dziecko! Moje dziecko, nasze...
-Tonks, ja wariuję, ale Seva musi znać prawdę... - powiedział, a jego słowa odbiły się po pustym pokoju.



Błędy w dialogach Hagrida - specjalne

Edytowane przez Pani Riddle dnia 02-12-2011 23:15