Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Każdy ma swoją mroczną stronę. (Rozdział VI 27.12.2011)

Dodane przez Pani Riddle dnia 27-12-2011 13:31
#29

Po długiej przerwie powracam z nowym rozdziałem :D
Moja ulubiona Beta: LeNkA GrAnGeR <- Brawa dla niej za to, że chciała się nad tym pomęczyć :jupi:
Tekst pomagała pisać Seva :d
Rozdział VI
Harry wstał wcześnie i zaczął budzić swoich towarzyszy - Wiktora i Dracona.
-Krum! Wstawaj!- krzyczał w pokoju Potter. Crabb i Goyle zerwali się jak oparzeni- Nie! Nie wy! Tylko Wiktor! I Ty Malfoy też! Widzę cię, otworzyłeś oczy!
-Nie drzyj się tak Potter! Jeszcze Snape`a tutaj brakuje!- krzyknął blondyn, a w tym samym momencie do pokoju wszedł mistrz eliksirów.
-Wykrakałeś- żachnął się Harry.
-Potter! Ja nie kracze!- oburzył się Malfoy
-Kłócicie się jak stare małżeństwo, po co te krzyki Potter? - Déjà vu- pomyślał brunet
-Ja nie krzyczałem, tylko... Tylko...
-Co tylko, Potter? - zapytał złośliwie profesor.
-A po co ja się panu tłumaczę?!- wykrzyknął poirytowany Harry
-Jestem profesorem, Potter! A dodatkowo opiekunem Slytherinu. Może McGonagall nie kazała wam się tłumaczyć, ale nie jesteś już w Gryffindorze, mimo że w każdej chwili możesz tam wrócić... To Slytherin, Potter. Dyscyplina obowiązkowa.
Wielki mi opiekun Slytherinu!- pomyślał poirytowany Harry.
-Mówi pan jak Hagrid- stwierdził chamsko nastolatek.
-Potter! Slytherin traci 10 punktów!- powiedział przerośnięty nietoperz, który był już na granicy wytrzymałości.
-Szkoda, że nie 100- zmartwił się zielonooki
-Kolejne dziesięć, Potter!
-Gdybym był w Gryffindorze, straciłbym już 200 punktów!
-Szlaban, panie Potter! Dzisiaj! Sobota to najlepszy dzień na czyszczenie kociołków, nieprawdaż?- powiedział zgryźliwie.
-Ale profesorze- wtrącił Malfoy- Harry miał mi dzisiaj pomóc oprowadzać Kruma- oznajmił wskazując ręką na wrogo nastawionego Bułgara.
-Och profesorze, chyba Wiktor pana zbytnio nie polubił, ponoć pierwsze wrażenie jest najważniejsze!- krzyknął z udawanym entuzjazmem Harry- Mistrzowie świata w Quiddichu chyba nie lubią, jeśli jakiś stary zgred napada na ich przyjaciół- powiedział Harry, po czym stwierdził, że nie powinien mówić wszystkiego co mu ślina na język przyniesie.
-POTTER! SLYTHERIN TRACI 50 PUNKTÓW! Jesteś bezczelny!- krzyknął jak dotąd zawsze opanowany Snape.
-Tylko na tyle pana stać?- odrzekł z pozorowanym zdziwieniem Harry.
-I SZLABAN DO KOŃCA ROKU! - dodał poirytowany nauczyciel.
-Słabo- mruknął pyskaty Ślizgon. "Zgred" puścił tą uwagę mimo uszu, nie chciał odbierać swojemu domowi zbyt dużej ilości punktów- o której szlaban?
-O 17- odparł krótko wciąż zdenerwowany Snape, i wyszedł.
-To jeszcze zdążę oprowadzić naszego gościa. A właśnie, Krum, to jest profesor Snape, nasz szkolny Mistrz Eliksirów.
-Dziwny- powiedział Krum.



W tym samym momencie uczniowie Slytherinu zaczęli wychodzić ze swoich sypiali do Pokoju Wspólnego. Natychmiast do uszu trzech nastolatków zaczęły dochodzić krzyki dezaprobaty, słychać było, że uczniowie byli wściekli.

-Pewnie zobaczyli punktację Slytherinu, i właśnie rozmyślają kto mógł w ciągu minuty stracić 70 punktów- powiedział zgryźliwie Draco.
-Każdy- stwierdził Krum.
-Mylisz się, tylko Potter jest tak UTALENTOWANY- oznajmił złośliwie blondyn.
-Ale 70 to chyba mało- powiedział Bułgar.
-Jak na specjalistę od punktów to mało, on w dwie minuty traci po 200- poinformował Wiktora- ale jeśli Slytherin straci przez ciebie Potter powyżej 100 punktów, oberwiesz!- w tym momencie zwrócił się do Harrego.
-Mam limit do 100? Przesada!- oburzył się.
-Too... my lepjej pójdzijemy*- powiedział Crabb, łapiąc Goyle`a za ramię.
-Tak, lepjej idźcie- przedrzeźnił Vincenta Harry, na co goryle posłali mu wrogie spojrzenia.
-Uspokójcie się! Crabb, Goyle!
-Mnie tam oni nie obchodzą, dwaj debile łażący za arystokratycznym idiotą.
-Potter- warknął- Bez przesady!
-Jeśli mamy zdążyć oprowadzić Kruma, to chodźcie na śniadanie.
-Dobra- zgodził się Malfoy, a Krum kiwnął głową, nic nie mówiąc.
Gdy chłopcy wchodzili do Wielkiej Sali, z ust Pottera wydobył się cichy jęk. Przy stole Ślizgonów, wokół miejsca gdzie zasiadał Harry i Draco, zebrał się mały tłum Puchonek, Krukonek, Gryfonek i o dziwo Ślizgonek
-Ale czemu one tu tak stoją?- zapytał Krum.
-Dlatego, ponieważ nasz Harry Potter jest uwielbiany teraz przez większość dziewczyn w naszej szkole, nawet Ślizgonki za nim łażą- powiedział wskazując na trzy dziewczęta idące za nimi od Pokoju Wspólnego. Jedna z nich miała długie blond włosy, i czarne oczy. Druga zaś była niską brunetką o piwnych oczach. A trzecia to Pansy. Harry westchnął i podszedł do stołu Slytherinu.
Gdy usiadł, obległ go wielki tłum wielbicielek. W całej Sali słychać było piski dziewcząt.
-Nie mogą być trochę ciszej?- zapytał Potter.
-Też się nad tym zastanawiam. Hej Pansy! - odrzekł Draco niezadowolony, że to nie on jest w centrum uwagi.
-Co?- zapytała Ślizgonka.
-Świetnie się wystroiłaś! Tylko szkoda, ze Potter woli dziewczyny z fioletowymi włosami!- krzyknął Draco.
-Wcale n...- Harry nie zdążył dokończyć, ponieważ cała horda dziewcząt złapała za różdżki i przefarbowała włosy. Draco i Wiktor cicho zachichotali.
-I jak Harry?- spytała Pansy obracając się, by ukazać każdą stronę jej liliowej czupryny.
-No... Może być, ale lepiej było by ci w zielonym- powiedział Potter, a Parkinson wzięła w dłoń różdżkę i ponownie zmieniła kolor włosów.
-A teraz? - zapytała z zadowoleniem.
-Lepiej! - odrzekł z udawanym entuzjazmem Harry.
Gdy Pansy skończyła przeglądać się w magicznym lusterku, uśmiechnęła się promiennie, odsłaniając szereg białych zębów.
-Muszę iść Harry. Do zobaczenia- powiedziała machając na pożegnanie.
Gdy zielonowłosa odeszła, jej miejsce zajęła drugoklasistka Gryffindoru. Spojrzała na niego ukradkiem i zarumieniła się.
-H-h-hej H-h-ha-arry- wyjąkała.
-Możesz powtórzyć?- spytał Krum
-Hej Haar-ry- powtórzyła.
-Czego chcesz?- zadał pytanie Draco.
-Przyniosłam liistt. - odrzekła nieśmiało Gryfonka.
-Od kogo? - zapytał zdziwiony zielonooki.
-Od Hermio-ony- wydukała dziewczynka.
-A jak ci na imię? - zapytał ni stąd ni z owąd.
-Moonika, jestem z Polski.
-Dobrze Moniko, pójdź teraz do Granger i powiedz jej, że jeśli chce mi coś dać, to niech sama przyjdzie.
-Dobbrze Harry.- powiedziała dziewczynka, po czym zniknęła w tłumie wielbicielek. Potter zabrał się do jedzenia, ponieważ zaraz zaczynała się lekcja Obrony Przed Czarną Magią.


*Tekst specjalny ;D

Edytowane przez Pani Riddle dnia 27-12-2011 13:40