Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Każdy ma swoją mroczną stronę. (Rozdział VI 27.12.2011)

Dodane przez Pani Riddle dnia 29-10-2011 21:04
#5

[alt]Rozdział II[/alt]
Pierwszą lekcją jaką miał Harry była ONMS*, którą niestety miał też Malfoy... Gdy wraz z Ronem szli na skraj lasu, gdzie odbywały się lekcje, zatrzymał ich Draco.
-O! Wiewór, i Potter- powiedział z pogardą w głosie.
-Spadaj Malfoy!- krzyknął rudzielec.
-Bo co mi zrobisz zdrajco krwi?
W tym momencie Harry wyciągną różdżkę, i chcąc, nie chcąc rzucił bolesnego, niewerbalnego Cruciatusa na Malfoya, któremu z wrażenia i bólu opadła szczęka, a źrenice rozszerzyły.
-Harry, co mu zrobiłeś?- zapytał Ron, nieco przerażony.
-Dostał nauczkę- powiedział Potter lekceważąco, i poszedł nie zwracając uwagi na najlepszego kumpla, który został sam, przy wijącym się z bólu wrogiem.
"Zwariowałem"- pomyślał "Jak mogłem to zrobić?" Przez chwilę jego twarz wyglądała strasznie, wyrażała rozżalenie i smutek... Lecz trenował już bardzo długo, i stworzenie maski obojętności zajmowała mu tylko chwilę, a maska szczęścia i chęci ratowania zniknęła bezpowrotnie, tyle złego zrobił, że wyraz szczęścia już mu się nie uda... Aby ochłonąć zboczył z trasy, i poszedł do lasu, słychać tam było odgłosy różnych zwierząt, którymi Hagrid musiał się opiekować. Po wyładowaniu złości uderzając drzewa przeróżnymi zaklęciami poszedł na lekcje. O dziwo spóźnił się jedynie pięć minut.
-O jesteś już Harry- przywitał go Hagrid.
-Taak- powiedział Potter drapiąc się po głowie- co straciłem?
-Obarczanie cię winą przez Malfoya- odpowiedział Ron
-Tylko tyle?
-Tak.
-Więc jednak zdążyłem- oznajmił zrezygnowany.
-No co ty mówisz? Przecież podobają ci się lekcje Hagrida, coś się tało Harry?- zapytał, lecz Potter już go nie słuchał.
-Dzisiaj będziemy mówić o jednorożcach, są to magiczne stworzenia, czarodziej po wypiciu jego krwi otrzymuje kilka lat życia więcej, jeśli jednak zabiłeś niewinne zwierzę, a jego krew dotknie twych ust- zginiesz. Więc nie radzę jej próbować.- wśród uczniów zapanowało poruszenie. Jedyną osobą która się zgłosiła był Ron.
-Hagrid, a masz jakieś jednorożce?
-Och, zapomniał bym cholibka, chodźcie za mną- powiedział olbrzym, a uczniowie jak jeden mąż poszli za nim- tutaj macie jednego, jest on samcem, nazywa się Norbert.
-Po twoim smoku?
-Tak- westchnął- bardzo mi go brakuje.
-A mi brakuje Harr`ego.
-Co ty mówisz? Przecie cholibka on tu jest.
-Ale nie jest taki jak wcześniej.- poskarżył się Ron
-Ja nic nie zauważyłem.
-Bo nie spędziłeś z nim tyle czasu co my... Zachowuje się jak sadysta.
-Dramatyzujesz Ron, cholibka ale nam czas zleciał... Koniec lekcji!- oznajmił zaniepokojony gajowy- Harry zostań chwile.
-Tak, Hagridzie?
-Ron mówił mi że się zmieniłeś...- zaczął
-Ron mówił!- wykrzyczał- A co Ronuś mówił o mnie?
-Potter! Jestem profesorem, może trochę szacunku?!
-Przepraszam profesorze, muszę iść na lekcje- powiedział, i poszedł na eliksiry. Po drodze chłopak spotkał Malfoya, który widząc go uciekł jak najszybciej do lochów. "I dobrze mu tak"- pomyślał i uśmiechnął się sam do siebie. Gdy dzwonek zasygnalizował mu, aby pośpieszył się, by zdążyć na eliksiry, coś kazało mu stanąć i w ogóle tam nie iść. Chwilkę stał i zastanawiał się gdzie ma iść, po krótkiej walce z samym sobą postanowił jednak iść na lekcję. Gdy wszedł do sali, usłyszał zimny, drwiący głos Mistrza Eliksirów...
-No proszę, proszę, pan Harry Potter zaszczycił moją lekcję, swoją obecnością- powiedział, a ślizgoni skomentowali wypowiedź swego opiekuna gromkim śmiechem. Harry chciał już coś powiedzieć, jednak się opamiętał, wiedział jak to jest zadzierać ze Snape`m zaraz po lekcji z bliźniakami.

*Opieka nad magicznymi Stworzeniami

Edytowane przez Pani Riddle dnia 09-11-2011 20:17