Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Każdy ma swoją mroczną stronę. (Rozdział VI 27.12.2011)

Dodane przez Pani Riddle dnia 29-10-2011 15:37
#1

Mój oficjalnie pierwszy fan fiction, bo wcześniejszy był na podstawie innego, ale ten w pełni mój (nie czytałam nigdy czegoś podobnego) Uwagi na temat błędów- mile widziane, wtedy będę mogła ich unikać
Próbowałam unikać powtórek słów... ;)
Rozdział I

-Nie mogę tego zrobić!- oburzył się Harry
-Z peleryną niewidką też?- zapytali bliźniacy
-Też!
-A z Mapą Huncwotów, i Pelerynką?
-Już powiedziałem, NIE!
-Wiesz co stary? Czasami przypominasz mi Hermionę. - powiedział z rozbawieniem Fred
-A w czym niby jestem do niej podobny?!
-Czasami zachowujesz się jak ona!- usprawiedliwił brata George.
-Nie zachowuje się jak Miona!
-Taa- prychnęli bliźniacy.
-Mam dosyć! Idę do dormitorium, też wam radzę jeśli nie chcecie spędzić kolejnego szlabanu u Snape`a.
Weasley`owie zaczęli się śmiać. Ale dlaczego? Może naprawdę przypominał Hermionę.... Po wspinaczce po wielkich schodach stanął przed Grubą Damą, a ona zadała pytanie, które już nie raz słyszał.
-Co robisz tu o tak późnej porze młodzieńcze?
-Odwaga Gryfona.
-To, że jesteś odważny to wiem...
-ODWAGA GRYFONA.
-Ach... Chodzi ci o hasło?
-Tak
-Więc wchodź.
Nagle portret otworzył się niczym drzwi, i Potter mógł przejść przez dziurę.
-Harry! Gdzie byłeś?- zapytała Hermiona
-Z Twoimi braćmi- spojrzał na Rona
-Czegoś od Ciebie chcieli?- spytał jego przyjaciel.
-To nic ważnego- westchnął- a teraz jeśli pozwolicie, pójdę spać.
-Dobranoc Harry.
-Dobranoc stary.
-Dobranoc.
Wspinając się po schodach czuł gniew, nie wiedział dlaczego, ale chciał zejść i kogoś zabić, albo przynajmniej rzucić kilka Cruciatusów.
-Harry, nie jesteś potworem- szeptał sobie.
Niestety, jego żądza mordu nie zniknęła, i zadowolił się tylko torturowaniem pająka. Następnego dnia odszukał bliźniaków, byli w wielkiej sali.
-Fred, George!- krzyknął
-Idziemy Harry- powiedzieli, po czym ruszyli w jego stronę.
-Zgadzam się- powiedział ze złowieszczym błyskiem w oku.
-Ale na co?
-Na cofnięcie w czasie
-Super- powiedzieli bliźniacy.
-Ciesze się, że wam się podoba, teraz idę do Mionki po zmieniacz.
-Dobra stary, trzymamy kciuki.
Po tych słowach chłopiec poszedł do dormitorium dziewcząt.
-Musi to gdzieś tu być! Cholera!- wrzeszczał, po czym potraktował łóżko Hermiony mocnym kopniakiem, a spod niego wyleciało małe pudełko, które ciekawski nastolatek natychmiast otworzył, oczom ukazały mu się, jej listy od przyjaciół i rodziny, zdjęcia rodziców, i zmieniacz czasu.
-Tutaj jesteś- powiedział po czym uśmiechnął się złowieszczo, i schował zegarek do kieszeni.
Przed wyjściem z pokoju Hermiony, przybrał swą codzienną maskę która tylko udawała chęć niesienia pomocy i szczęścia. Podczas śniadania podszedł do Hermiony.
-Mionka- zaczął
-Tak Harry?
-Pożyczysz zmieniacz czasu?
-Już mówiłam, nie mam go!
-Ta, jasne- prychnął zdenerwowany, bo jego obawy się potwierdziły, nawet przyjaciele go okłamują- Muszę się przejść- powiedział nieco głośniej.
-Dobrze.
Poszedł na błonie, gdzie jak zawsze o tej porze Fred i George, mistrzowie rozrywki testowali swoje wynalazki na pierwszoroczniakach.
-Chodźcie, muszę z wami zamienić słówko.
-Tak?
-Wiesz jakie jest zaklęcie, aby zniszczyć coś bardzo trwałego?
-Exitium zawsze działa.
Harry wyciągnął z kieszeni zmieniacz czasu i położył go na ziemi.
-Co to za zegarek?
-Zaraz wam powiem, a teraz Exitium!
Wnet ze zmieniacza czasu buchnął ogień, wskazówki zaczęły szaleć, a łańcuch zapłonął żywą czerwienią, Po sekundzie z pięknego złotego zegarka został szary proch.
-Więc powiesz nam co to było?
-To był zmieniacz czasu Hermiony.
-Co?!-krzyknęli- Dlaczego go zniszczyłeś?
-Bo musiałem, Hermiona mnie okłamywała, a ja już nie jestem grzecznym chłopcem! I nie mam zamiaru bawić się w wasze dziecinne gierki!- jego zazwyczaj uprzejmą, czarującą i spokojną twarz pochłonęła furia, tak silna, że aż bliźniacy się go przestraszyli- Zrozumiano?
-T-tak, co ci się stało Harry?- wyjąkał George
-Nie twoja sprawa!
-Zejdź z niego- warknął Fred
-Bo co?
-Bo nie tak odzywa się do przyjaciół!
-A kto powiedział, że jestem waszym przyjacielem?!- wykrzyknął i odszedł zostawiając przerażonych braci za sobą.


-Musimy pójść i ostrzec Hermionę i Rona.- zaproponował Fred
-A możemy tylko Hermionę? Jeden brat mniej czy więcej, co to za różnica...- odparł George
-Bracie, powiem ci jedno, matka, Ginny i Hermiona nigdy nam nie wybaczą, jeśli ronusiowi się coś stanie!
-Jak chcesz. Ja tutaj zostanę testować produkty, ty idź do nich.
-To do zobaczenia w na eliksirach!

Jak przeczuwał cała trójka uczyła się w bibliotece, najmłodszy z braci męczył się nad esejem na eliksiry, Potter pisał pracę na astronomię, a Hermiona świetnie się bawiła poprawiając im błędy i skreślając całe zdania.
-Hermiono, mogę prosić Cię na słówko?- zapytał uprzejmie Fred
-Mów przy nas- warknął Harry.
-Właściwie mam sprawę tylko do Hermiony!
-Dobrze, pójdę.- powiedziała Miona, gdy jej przyjaciel, złoty chłopiec, no już trochę czarny, nie złoty, chciał odpowiedzieć starszemu, na pewno nie uprzejmie.
Po wyjściu dwójki nastolatków wielkie mosiężne drzwi biblioteki zamknęły się, a na korytarzu nikogo nie było, ponieważ był poniedziałek i wszyscy pierwszoroczni i drugoroczni byli na lekcjach, a reszta uczyła się w najcichszych zakątkach Hogwartu, Fred mógł kontynuować.
-Z Harrym dzieje się coś niedobrego- zaczął.
-Też tak sądzę... Po czym to poznałeś?
-Po tym jak prosiliśmy go by cofnął się w czasie, lecz się nie zgodził, a dziś na śniadaniu się zgodził... Wiem to trochę pogmatwane, ale słuchaj dalej, później odpowiem na pytania. - wtrącił widząc, że jego znajoma zaraz wybuchnie od nadmiaru pytań- Więc poszedł do twojego dormitorium, aby znaleźć zmieniacz czasu, po śniadaniu przyszedł do nas i oznajmił, że chce coś zniszczyć, a z racji tego że już nie raz nam pomógł, podaliśmy mu skuteczne zaklęcie Exitium. Potem wyciągnął zmieniacz czasu z kieszeni i położył na trawie, by zrobić z niego popiół! Gdy zapytaliśmy się po co to zrobił, wykrzyczał nam w twarz coś o twoim kłamstwie, i niegrzecznym chłopcu i odszedł. Proszę uważaj na niego.- wnet rozległ się dzwonek na przerwę, i dotychczas pusty korytarz wypełniły szalejące dzieci.
-Co?!- oburzyła się Hermiona- Jak on mógł?! Wejść do dormitorium dziewcząt, i szperać w moich prywatnych rzeczach!- swoimi wrzaskami przestraszyła małą grupkę pierwszorocznych.
-Hermiono, uspokój się, na razie nic mu nie mów... Zobaczymy jak potoczą się jego losy, i w odpowiednim momencie mu powiemy.
-Mówisz jak Dumbledore- powiedziała dziewczyna.
-Ja i George często po naszych wybrykach spędzaliśmy u niego popołudnia, więc jego rmądrer1; mowy weszły nam w krew- powiedział po czym teatralnie gładził swą niewidzialną brodę, tak jak często robił to Dumbledore. Hermiona o mało co nie wybuchnęła śmiechem- Przepraszam panią, panno Granger, ale muszę iść do Severusa- oznajmił, po czył odwrócił się i trafił prosto w Angeline Johnson- Przepraszam panią, panno Johnson.- Angelina spojrzała na niego pytająco, a ten jedynie się do niej uśmiechnął, a Hermionie ze śmiechu poleciały łzy.

Edytowane przez mooll dnia 05-01-2012 19:06