Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pike i Goyle- czyli mieszanka wybuchowa!

Dodane przez Sigyn dnia 27-12-2011 12:03
#44

ROZDZIAŁ IX

Nieprzyjemna rozmowa


Gdy już wszyscy uczniowie zostali policzeni, a na Sali zapadła cisza, profesor Dumbledore zaczął swoją przemowę.
- Jak już wiecie, wasz kolega Dracon Malfoy został otruty. Niestety nie wiemy jaką substancją. Prosimy więc dowcipnisia o ujawnienie, jakiego użył środka. Żarty się skończyły. Czekamy na odpowiedź do jutra. Jeżeli ktoś wstydzi się, albo boi konsekwencji, może napisać na kartce odpowiedź i podesłać ją pani Pomfrey. Jeżeli do jutrzejszego dnia, nie otrzymamy odpowiedzi, zostanie przeprowadzone śledztwo. Osoba, która otruła Draco, będzie miała poważne kłopoty. Moi drodzy, to nie są żarty. Pan Malfoy jest w bardzo ciężkim stanie. Jeżeli nie znajdziemy antidotum, może nawet dojść do śmierci. A przecież nikt z nas nie chce mieć na sumieniu śmierci jakiegokolwiek ucznia. Tak więc proszę sobie wszystko przemyśleć i dać nam znać, cóż to była za substancja. Możecie się rozejść. - po usłyszeniu tych słów Debby nie mogła się Aniu ruszyć, ani odezwać. Doznała szoku. Draco może umrzeć?! To niemożliwe! - myślała sfrustrowana. Dobra, może nie pałała do niego przyjaźnią. I te jego końskie zaloty ją dobijały. No ale co z tego. Nie chciała jego śmierci. Może i był upierdliwy. Ale to nie ma znaczenia. Musiała się dowiedzieć, czym Draco został otruty. Tylko pozostawało pytanie, jak ona ma się o tym dowiedzieć. Jest dopiero w pierwszej klasie. Z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos :
- No i co?! Twój kochanek może umrzeć?! Haha i dobrze ci tak! - wykrzyczała szyderczo Jenny. No do jasnej... ciasnej! - pomyślała wściekła dziewczynka - Jeszcze jej mi tu tylko brakuje!
- A co? Zazdrosna jesteś, że to JA, spodobałam się Draco? - zapytała kąśliwie. Nie miała ochoty na kłótnię, ale blondyna najwyraźniej sama się o to prosiła. Nie jej interes z kim jest i kto jej się podoba.
- Draco? - zachichotała, jak na typową słodką idiotkę przystało - to pozwolił ci tak do siebie mówić? Z tego co wiem on pozwala tak się zdrabniać tylko swojej mamusi. - na jej ustach pojawił się grymas. Myślała, że zwyciężyła, ale była w błędzie. Deborah miała przy sobie różdżkę, a to dawało jej dużą przewagę. Sięgnęła do kieszeni i zwinnym ruchem wyciągnęła różdżkę. Już miała wypowiedzieć odpowiednie zaklęcie, gdy nagle ktoś w oddali krzyknął:
- Ekspelliarmus! - narzędzie, które dawało jej przewagę nad złośliwą Jenny wyleciało jej z ręki i pofrunęło w kierunku osoby wypowiadającej formułkę. Człowiekiem, który nie pozwolił jej z twarzy wrednej blondi, uczynić klozetu, okazał się nie kto inny jak sam Nathan. Małolata wybuchła. Chłopak nie miał żadnego prawa użyć zaklęcia rozbrajającego. W mgnieniu oka znalazła się przy rówieśniku i wymierzyła pięknego prawego sierpowego. Niestety Nathan okazał się na tyle zwinny, że uchylił się od ciosu. Co więcej, zablokował ją tak, że nie mogła wymierzyć kolejnego.
- Ej! Tylko spokojnie. - szepnął jej do ucha. Dziewczynkę przeszył dreszcz. Jeszcze nigdy nie znajdowała się tak blisko chłopaka. W jednej chwili nieznośny towarzysz ją puścił, a ona o mały włos się nie przewróciła. Była oszołomiona. Dopiero teraz zauważyła, że została sama w pomieszczeniu. Dwójka znajdująca się wcześniej, ulotniła się. Ślizgonka postanowiła pójść w ich ślady i również wyszła z Sali, kierując się prosto do biblioteki. Sama nie wiedziała co będzie tam robić. Po prostu miała ochotę zająć się czymś i zapomnieć o dzisiejszym dniu. Miała serdecznie dość tego wszystkiego.
Znalazła osamotniony stolik i początkowo po prostu przy nim siedziała i próbowała się uspokoić. Po chwili doszła do wniosku, że w ten sposób nic nie osiągnie. Wstała i poszła między regały po jakąś książkę. Bardzo jej brakowało zwykłych, ludzkich książek. Ku swojemu zdziwieniu, brakowało jej nawet lektur. Tu w szkolnej bibliotece jak do tej pory nie trafiła na zwykłą historię opowiadającą o normalnym codziennym życiu. Kiedy znalazła się między regałami zaczęła oglądać grzbiety książek. Znalazła parę, które ją szczególnie zaciekawiły i podeszła z nimi do stoliku. Otworzyła jedną z nich i utonęła w jej treści. Wciągnęła się w lekturę. Siedziała i czytała. Nie widziała świata poza książką. Historia Anny i Michaela była bardzo interesująca. Pierwszy raz znalazła książkę opowiadającą o zwykłych czarodziejach. Po chwili podeszła do niej kobieta opiekująca się biblioteką.
- Nie za długo tu siedzisz? - zapytała spokojnym głosem. Kiedy tu przebywała dziewczyna przyglądała jej się z uwagą. Wyglądała na spokojną i stonowaną osobę. Nie raz już się przekonała, że kiedy trzeba potrafiła porządnie krzyknąć.
- Yy... a która godzina? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Podczas czytania straciła rachubę.
- Już po jedenastej. - powiedziała jak zwykle spokojnym głosem. Debby po usłyszeniu tych słów natychmiast zebrała książki i wybiegła z biblioteki, rzucając na odchodnym krótkie "dobranoc". Zbiegła szybko po schodach i po wypowiedzeniu hasła wbiegła do pokoju wspólnego. Doznała lekkiego szoku, gdy dostrzegła w nim Nathana.
- Czekałem na ciebie. - poinformował ją. Dziewczynie szczęka opadła do ziemi. Nie wiedziała po co Nathan na nią czekał. Nie wiedziała co o tym myśli. Postanowiła go zlekceważyć i skierowała się do dormitorium dziewcząt. Chłopak jednak był szybszy i złapał ją za rękę.
- Czego chcesz?! Po co na mnie czekałeś?! Nikt cię o to nie prosił! - wykrzyczała wściekła. Jeszcze nie wybaczyła chłopakowi, że użył wobec niej, zaklęcia rozbrajającego. Nie rozumiała jak on mógł to zrobić. Tej durnowatej blondynie wyraźnie się należało. Z każdą chwilą, kiedy myślała o tej sytuacji wzbierał w niej gniew. podeszła do niego chcąc mu wykrzyczeć prosto w twarz to, co o nim sądzi. Gdy jej twarz znalazła się kilka centymetrów od twarzy chłopaka. Nathan patrzył prosto w jej oczy.
- Debby - powiedział miękko - uspokój się. Widziałem jaka jesteś zdenerwowana. Chciałem cię uspokoić. A jak po tym wszystkim zniknęłaś na parę godzin, zacząłem się martwić. - dodał szczerze. Po tych słowach Deborah zaniemówiła. Nie wiedziała co ma powiedzieć. W przytułku w takiej sytuacji dawała komuś z prawego sierpowego. Nie chciała zrobić nikomu krzywdy. Teraz też tak zrobiła. Tyle, że Nathan nie dostał z sierpa, tylko z tak zwanego liścia. Po jego słowach dziewczyna nie miała nawet siły bić się. Co w jej przypadku jest praktycznie niemożliwe. Po zadanym ciosie Nathan natychmiast odskoczył od niej.
- Co ty wyprawiasz!? - oszołomiony chłopak totalnie nie wiedział co robić. Uważał, że ta dziewczyna jest nieprzewidywalna! Deborah sama nie wiedziała co robiła. Wiedziała, że przywalenie Nathanowi to nie jest najlepszy pomysł. Ale chciała się bronić. Nie miała w tej chwili najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, więc pośpieszenie wbiegła do swojego dormitorium i zakopała się w ciepłej kołderce. Nie miała na nic siły, a tym bardziej na gadanie z rówieśnikiem. Nie rozumiała dlaczego on się tak do niej przykleił. po chwili rozmyślania przypomniała sobie, że miała postarać się rozwiązać zagadką zatrucia Draco.

Edytowane przez mooll dnia 30-12-2011 13:05