Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Pike i Goyle- czyli mieszanka wybuchowa!

Dodane przez Sigyn dnia 30-10-2011 16:02
#20

Zamieszczam kolejny rozdział:) I jak Wam się podoba??:D

ROZDZIAŁ VI

Rozmowa


Po powrocie do dormitorium Debby nie wiedziała co ze sobą począć. W bibliotece trochę się uspokoiła do póki znów nie usłyszała plotkujących dziewcząt, tym razem na temat jej domniemanego związku z Nathanem. Jak ją te dziewuchy denerwowały! Czy one nie mają nic innego do roboty, tylko plotkować?! Debby nie rozumiała co w tym wszystkim jest takiego nadzwyczajnego. Ciekawe czy im byłoby przyjemnie, gdyby zaczęły krążyć plotki na ich temat?! Zdecydowanie powinna się uspokoić. Sama nie widziała dlaczego aż tak przejmowała się tymi plotkami. To głupie pomyślała i poszła spać.
Następnego dnia obudziła się ze strasznym bólem głowy. Dodatkowo myśl, że za niedługo będzie musiała zejść na dół i spotkać się z Malfoyem i Nathanem przyprawiała ją o mdłości. Jednak postanowiła się ubrać i zejść na śniadanie. Była bardzo głodna. Gdy weszła do Wielkiej Sali wszelkie szmery i rozmowa ucichły. Co jest?! Znów gadali o mnie?! Zajęła swoje zwykłe miejsce i zaczęła w ciszy i spokoju konsumować swoje śniadanie. Chwilę potem usłyszała za sobą głos dyrektora:
- Witaj Deborah obdarzył ją szerokim uśmiechem, po czym znów zaczął mówić - mogłabyś po śniadaniu przyjść do mojego gabinetu? Znajduje się na drugim piętrze koło posągi chimery. Hasło to : kwachy.
- Yy no dobrze. Postaram się przyjść. - odpowiedziała lekko zdumiona. Czyżby Nathan ją podkablował? To bardzo prawdopodobne - pomyślała. W pośpiechu dokończyła śniadanie i udała się do gabinetu profesora Dumbledora. Trochę czasu zajęło jej znalezienie go, ale w końcu się udało. Wypowiedziała podane przez dyrektora hasło i weszła krętymi schodami do pokoju, gdzie urzędował dyrektor. Pomieszczenie do którego weszła było okrągłe, z masą różnych portretów na ścianie. Za biurkiem znajdował się regał na którym spoczywała Tiara Przydziału. Koło okna zauważyła wielką okrągłą misę, a obok niej prawdopodobnie spał potężny i różnobarwny ptak.
- O! Jesteś już. Nie spodziewałem się ciebie, aż tak szybko. Mam nadzieję, że dotarłaś bez problemu? - zapytał się i uśmiechnął, ukazując szereg równych, białych zębów.
- Nie, nie miałam większych problemów z dotarciem tu. - odparła - Panie profesorze, co to za ptak? - zapytała zaciekawiona.
- Ach. To jest Feniks.- oznajmił profesor, na co Debby pokiwała głową i ponownie popatrzyła się na zwierzę.
- może usiądziemy? - zaproponował profesor, jednocześnie pokazując jej krzesło.
- A tak, dziękuję. - odparła dziewczyna. Oho! Teraz przejdzie do sedna sprawy. - pomyślała
- Jak ci się podoba w Hogwarcie. - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Profesorze, oboje wiemy, że nie po to mnie pan wezwał do swojego gabinetu. Może niech pan po prostu przejdzie do sedna sprawy. - powiedziała ze znużeniem. Nigdy nie lubiła gadki - szmatki.
- Ach. No tak. - zaśmiał się - tak naprawdę to rzeczywiście nie jest to powód dla którego zaprosiłem cię do mojego gabinetu. Jednakże bardzo mnie interesuje jak ci się podoba w nowej szkole. Słyszałem, że jesteś bardzo pilną uczennicą.
- No... fajnie jest. - odpowiedziała niepewnie. Coraz bardziej zastanawiała się nad celem jej wizyty.
- No dobrze. Więc pewnie słyszałaś, że twój kolega trafił do szpitala...
- Nathan?! - zapytała ze złością. Wiedziała, że to tylko ta żmija mogła na nią podkablować! Chciał, żeby wróciła do przytułku! Co za wredna świnia! Jak on mógł! Donosiciel! Gniew zawrzał w żyłach Deborah.
- Nie, nie chodzi o Nathana. Draco Malfoy został otruty. Pani Pomfrey nie wie czym... wypróbowała już masę środków, ale nic mu nie pomaga.
- No dobrze. Ale co ja mam z tym wspólnego?! - zapytała- Nie... chyba nie podejrzewa pan, że to ja!? - to już było ponad wszelką cierpliwość dziewczyny! To , że jest z przytułku i że nie przepadała z Draco, wcale nie oznacza, że go otruła! - Jak pan śmie mnie oskarżać!? Na jakiej podstawie!?
- Uspokój się Deborah i usiądź - nawet nie zauważyła kiedy wstała- ja nie uważam, że to ty go otrułaś...
- Nie uważa pan?! To po jaką cholerę mnie pan tu przyprowadził?! Dlaczego pan wypytuje akurat mnie!? Czy to, że jestem szlamą oznacza, że jestem gorsza!?- Deborah puściły nerwy. Ile można było wysłuchiwać bzdur na swój temat!?
- Deborah! Uspokój się! - powiedział stanowczo Dumbledore. - nie uważam, że to ty otrułaś Dracona jednakże parę osób zeznało, że bardzo prawdopodobne jest, że to byłaś ty...
- A pan im uwierzył! - kolejny raz przerwała profesorowi. Była wściekła. Bardzo wściekła. Z trudem powstrzymywała się, żeby nie powiedzieć czegoś, za co mogłaby być wywalona ze szkoły. Naprawdę chciała tu zostać. Ale jak żyć w szkole, w której wszyscy mają do ciebie jakieś wątpliwości!
- Nie, nie uwierzyłem im- tym razem nie prosił jej o uspokojenie się. - Deborah, moim obowiązkiem jest sprawdzenie wszystkich możliwych opcji. Chcemy pomóc Draco. Poza tym, nie myśl, że wszyscy są przeciwko tobie. Parę osób powiedziało, że to na pewno nie byłaś ty. I żaden nauczyciel nie obwinia cię za to.- powoli zaczęła się uspokajać. Jednak nurtowało ją jedno pytanie.
- Kto powiedział, że to nie byłam ja? - wysiliła się na spokojny ton-proszę mi powiedzieć...
- Kilku uczniów tak stwierdziło. Na przykład twój kolega z klasy, Nathan Goyle...
- Kto?! Nathan?! - zatkało ją. To na pewno nie mógł być on... po tym co mu powiedziała, nie mógł oznajmić dyrektorowi, że to nie była ona! Powinien się zemścić! No w końcu złamała mu nos... owszem, mogła postąpić dużo gorzej... ale no cóż... on był na nią wściekły!
- Tak. Dlaczego tak cię to dziwi?- zapytał ze spokojem profesor.
- Nie ważne. Mogę już iść? - zapytałam z nadzieją w głosie. Chciała jak najszybciej dorwać Nathana i zapytać się, dlaczego to zrobił. Dyrektor w odpowiedzi pokiwał głową. Dopiero jak wychodziła z gabinetu zauważyła, że większość portretów patrzy się na nią z niesmakiem.

Edytowane przez Sigyn dnia 02-11-2011 16:00